Obniżki, obniżki, obniżki. Nie wszyscy się kłócą, nie wszyscy się dziwią, niektórzy podchodzą do sytuacji z pełnym zrozumieniem. Dzisiaj zapadła decyzja, że trenerzy reprezentacji narodowych – z Jerzym Brzęczkiem i jego sztabem na czele – przez następne cztery miesiące (za kwiecień, maj, czerwiec i lipiec) będą otrzymywać mniejsze wynagrodzenie, niektórzy mniejsze nawet o połowę. Co ważne, to sami szkoleniowcy wyszli z tą inicjatywą.
Maksymalne obniżki wynoszą połowę i dotyczą tych, którzy zarabiają najwięcej. Wiadomo, że w kadrach “niższych” trenerzy otrzymują zdecydowanie mniejsze pieniądze i tam obniżki też nie są tak znaczące. Warto jednak – jak w każdym tego typu przypadku – pochwalić sam gest. Ktoś mógłby powiedzieć, że ci trenerzy i tak nie mają aktualnie co robić i jest to prawda, ale… wielu piłkarzy też nie ma aktualnie co robić, a podchodzą do sprawy zdecydowanie inaczej. Świadczy o tym chociażby wywiad z Euzebiuszem Smolarkiem, prezesem Polskiego Związku Piłkarzy, w dzisiejszym “Super Expressie”.
Tymczasem w klubach wciąż trwa liczenie strat, opracowywanie alternatywnych scenariuszy i rozmowy na temat warunków współpracy w czasie pandemii. W niedzielę obniżki o 50 procent zatwierdzono w Miedzi Legnica, a poniedziałek – w Warcie Poznań.