To było pewne jak sobota po piątku – po tym, jak komunikat na temat obniżenia kontraktów piłkarzy wydała Ekstraklasa, na podobny krok zdecydowały się władze zaplecza najwyższej klasy rozgrywkowej. Podobny, bo taki sam być rzecz jasna nie mógł, gdyż pierwsza liga operuje na trochę innych kwotach. I tak jak zgadzają się procenty – tu i tu mowa o pięćdziesięciu – tak inna jest kwota minimalna. W przypadku Ekstraklasy to dziesięć tysięcy złotych brutto, a pierwszoligowcy próg ustalili na poziomie czterech tysięcy.
Nie ma sensu cytować w całości komunikatu stowarzyszenia Pierwsza Liga Piłkarska, jeśli jesteście bardzo ciekawi, to zapraszamy tutaj. W dużej mierze pokrywa się on z tym, co wcześniej napisała Ekstraklasa. Łapcie więc najważniejszy fragment.
[…] wszystkie kluby Fortuna 1 Liga, będą starały się podejmować solidarne decyzje, aby w tym trudnym momencie mówić wspólnym głosem. W najbliższym czasie każdy z klubów indywidualnie będzie podejmował rozmowy z zawodnikami i sztabami szkoleniowymi. Rekomendowane będzie czasowe ograniczenie wynagrodzeń (do momentu zakończenia rozgrywek sezonu 2019/2020, ale nie krócej niż do 30.06.2020) o poziom 50% całkowitego uposażenia. Równocześnie kluby wskazały, że kwotą uznaną za minimalną będzie wartość wynagrodzenia na poziomie 4.000 PLN brutto.
Chyba najważniejsza kwestia jest tu taka, że w tym przypadku mówimy o “rekomendacji”. W połączeniu z podkreśleniem, że każdy klub będzie teraz indywidualnie rozmawiał ze swoimi pracownikami, ton jest dużo łagodniejszy niż w przypadku komunikatu z wyższej ligi. Inna sprawa – w przypadku Ekstraklasy mowa tylko o piłkarzach, a tutaj również o sztabach szkoleniowych. Pierwszoligowcy nie zamieścili za to odezwy do PZPN-u, która miała przekonać związek do przyjęcia stosownych regulacji – zamiast tego zaapelowano do środowiska o solidarność.
Możemy dalej doszukiwać się tych różnic, ale dajmy spokój, bo najważniejsze jest meritum – kluby idą pod rękę, by zacisnąć pasa i ograniczyć swoje największe wydatki, czyli te na pensje piłkarzy. Ci oczywiście – czy to w Ekstraklasie, czy w I lidze – mogą z tym walczyć, ale coś nam mówi, że najlepiej dla wszystkich stron będzie usiąść do stołu i się dogadać.
Fot. FotoPyK