Wszyscy trąbią o tym, żeby przez najbliższy czas zostać w domu i słusznie, bo social distancing (jak to się teraz ładnie mówi) może zatrzymać, czy też choćby wyhamować wirusa, który nie będzie łapał kolejnych nosicieli. Jeśli nie ma się zawodowych zobowiązań, siedzenie na dupie nie jest takie trudne, naprawdę potrafimy sobie wyobrazić większe poświęcenia. Niestety nie zawsze dociera to do idoli młodych ludzi, a też oni swoją postawą mogą popularyzować tę akcję. Ostatni przykład nieodpowiedzialności? Amine Harit.
O ile się orientujemy, Harit nie mieszka w shisha barze. Raczej byłoby to niewygodne – dużo dymu, sporo obcych, głośna muzyka, zero prywatności. A skoro tak, zupełnie nie rozumiemy, dlaczego piłkarz Schalke 04 siedział w Buddy Barze, bo tak nazywa się lokal, w czwartek do 1:30 w nocy. Raczej nie chciał pożyczyć szklanki cukru.
– To prawda, że Amine był tam z przyjacielem. Nie mogli wytrzymać w domu. To był błąd, który został mu uświadomiony. Jeszcze raz przypomniałem mu, jak poważna jest obecna sytuacja. W obecnym czasie rzeczy, które były normalne wczoraj, nie będą tolerowane dzisiaj. Amine wyraził skruchę i to się więcej nie powtórzy – stwierdził Jochen Schneider, dyrektor sportowy Schalke.
Z jednej strony nie chcemy się nad chłopakiem pastwić, ma 22 lata, jeszcze wiatr hula mu między uszami. Z drugiej: obecne czasy to nie jest najlepszy moment na błędy młodości. Harit musi sobie uświadomić, że robiąc coraz większą karierę w Bundeslidze (sześć bramek i cztery asysty w tym sezonie), staje się idolem sporej rzeszy fanów. A jeśli ci młodsi zobaczą wiadomości o Haricie na mieście, mogą stwierdzić: hej, skoro on wyszedł, to ja też mogę, nic złego się nie stanie. Niestety jak wiemy, stać się może, bo jeden z drugim mogą przynieść tego cholernego koronawirusa swojej babci czy dziadkowi w prezencie.
Zresztą mógłby Harit spojrzeć na wypowiedzi piłkarzy, których do tej pory nie kojarzono z rozsądkiem.
Mario Balotelli już pod koniec lutego (!) mówił: – To jest jak wojna. Bardzo poważna sytuacja. Zamknijcie dworce, lotniska, porty i granice do momentu znalezienia lekarstwa. Zrobicie to dopiero wtedy, gdy wszyscy będziemy zarażeni?
Czas pokazał, że miał rację.
Z kolei Antonio Cassano parę dni temu stwierdził: – Jak dalej będziecie wychodzić, to w 2040 będziemy w tym samym miejscu. Na początku też myślałem, że to małe zagrożenie, ale tego trzeba się obawiać. Zostańcie w domach, oglądajcie filmy i róbcie dzieci.
Skoro dotarło to do takich lekkoduchów, musi dotrzeć i do Harita. Zostań w domu, chłopaku, jak i my wszyscy.
Fot. Newspix