Gdyby ktoś nam rozpisał przebieg tego meczu na kartce, potraktowalibyśmy to jako grubo przesadzony skecz średniej jakości kabaretu. Już pal licho ten oklepany chwyt – od 0:3 do 3:3. Ale styl? Liczba okazji, fajtłapowatych zagrań, zwrotów akcji? Huśtawka emocji rozbujana tak mocno, że naprawdę trudno powstrzymać śmiech? Prawdopodobnie poleglibyśmy po przeczytaniu, że bramka rozpoczynająca odrabianie strat padnie po samobóju strzelonym ręką.
A tak, tak się bawi Bundesliga, tak się bawi Hertha Berlin! Ten mecz był dokładnie taki, jak akcja na 3:1. Pierwsza piłka tak szalenie dokładna, że trzeba ją zgarniać z linii końcowej, centra w sumie do rywala, ale to nie szkodzi, przecież obrońca się pomyli. No i wykończenie, ten szalenie ważny element rzemiosła piłkarskiego, wykończenie. Thommy, generalnie grający dość niezłe zawody, nie trafia w piłkę, ta przelatuje mu między nogami, uderza w rękę i wpada do siatki obok zaskoczonego bramkarza. Kabaret, totalny.
W pierwszej połowie w roli tych śmieszniejszych wystąpili goście. Już w dziesiątej minucie Fortuna prowadziła 2:0 po katastrofalnych błędach defensywy rywala. Przy pierwszym golu nieporozumienie przy pułapce ofsajdowej, potem jeszcze brak konsekwencji u bramkarza. Podwyższenie prowadzenia? Bierna postawa przy dryblingu Thommy’ego właśnie, a że piłkarzowi gospodarzy wyszedł wślizgostrzał życia – zrobiło się nieciekawie.
Hertha próbowała odpowiedzieć, ale w przodzie wyglądała równie nieudolnie jak w defensywie. Niestety, przyczynił się do tego też Krzysztof Piątek. O ile jego sytuację sam na sam z bramką da się usprawiedliwić, uderzał z zerowego kąta, o tyle setkę przy wyjściu dwa na jeden – nie. Napastnik w takiej sytuacji, sam na sam z bramkarzem, musi zapakować piłkę do siatki, a jeśli już uważa, że nie ma klarownej pozycji do strzału – rety, nie ma innego wyjścia, musi dograć koledze na pustaka. Polak próbował założyć kanał, skończyło się rzutem rożnym.
Ogółem w pierwszej odsłonie miał trzy niezłe sytuacje, z których nie wykorzystał ani jednej.
Stołeczny klub ogółem jednak prezentował się przeraźliwie słabo, więc Piątek wcale nie był pierwszy do zmiany. Zamiast niego do boksu już w przerwie zjechali obaj skrzydłowi, Lukebakio oraz Dilrosun, a na drugą połowę Hertha wyszła jakimś dziwacznym ustawieniem z Wolfem i Mittelstadtem w roli schodzących do środka bocznych pomocników. Jak padł pierwszy gol – już wiecie. Ale drugi to faktycznie – przynajmniej częściowo – zasługa zmian po 45 minutach. Wolf zamiast grać kolejną podwieszoną centrę po podprowadzeniu piłki do linii, zagrał do Cunhy z głębi pola, po ziemi. Brazylijczyk bez trudu opanował piłkę i choć nie obyło się bez rykoszetu, to jednak cała akcja wreszcie wyglądała w miarę normalnie na tle poprzednich dowcipów.
Zapachniało trzecim golem, co tu dużo pisać – i fajnie, że wreszcie zainaugurował swoje strzelanie na niemieckiej ziemi właśnie Krzysztof Piątek. Najpierw wpadł w pole karne i sprytnie minął bramkarza, dając się sfaulować, potem bardzo pewnie wymierzył sprawiedliwość. To bez wątpienia jego najlepsze kilkadziesiąt sekund w meczu, chyba że na jego korzyść zaliczamy też zmylenie Thommy’ego przy samobójczym golu.
Kto spodziewał się, że po wyrównaniu mecz nieco zwolni – przyjemnie się rozczarował. Wręcz przeciwnie, obie ekipy wściekle rzuciły się do walki o czwarte trafienie. Fortuna strzeliła nawet gola, ale VAR szybciutko wychwycił spalonego. Uderzenie Zimmermana było mocno niecelne, kolejne, w tłoku pod bramką, zablokowali obrońcy. W drugim polu karnym próbował Cunha, który po nieco przypadkowym zgraniu od Piątka obił słupek bramki Kastenmeiera. Ogółem trudno nam pozbyć się wrażenia, że w przypadku dogrywki skończyłoby się wynikiem 5:5, albo i wyższym.
Fajnie, że Piątek znalazł sobie taką wesołą ekipkę, która i pozwoli rywalowi na zmiażdżenie w pierwszym kwadransie, i odrobi za sprawą swojaków strzelonych ręką. Jeszcze fajniej byłoby, gdyby “Pio” wykorzystał wszystko, co miał na nodze, ale z drugiej strony – karnego wywalczył, gola strzelił, punkt zrobiony. A ile przy tym było ubawu, to trudno opisać.
Fortuna Dusseldorf – Hertha Berlin 3:3 (3:0)
Karaman 6′, 45+1′, Thommy 9′ – Thommy (s.) 64′, Cunha 66′, Piątek 75′
Fot.Newspix