Widzieliście wczorajszą tyradę Michała Probierza na temat wyśmiewania ekstraklasowych zawodników? Tę pełną emocji konferencję, podczas której trener Cracovii najpierw wyciągnął laptopa, by udowodnić wszystkim, że świetni piłkarze również kiksują, po czym wbił szpilę kibicom, mówiąc o tym, że łatwo jest szydzić sprzed telewizora, a trudniej zapłacić dyszkę za bilet i przyjść na stadion?
No, fajny był to teatrzyk, szkoleniowiec Pasów potrafi zrobić show. Szkoda tylko, że później trzeba było wrócić do boiskowej rzeczywistości, gdzie trudniej przypudrować syfa niż za pomocą słów. Powiedzieć, że piłkarze nie pomagają Probierzowi w jego krucjacie, to nic nie powiedzieć.
W ostatniej kolejce modne było strzelanie po autach, w tej również nie brakuje absurdów (“wrzutka” Kocyły – miodzio!), ale prawdziwym hitem jest pudłowanie z rzutów karnych. Igor Angulo pieprznął obok bramki, Flavio Paixao sieknął w poprzeczkę, a Erik Exposito… No sami nie wiemy, co zrobił Erik Exposito.
Nawet karne a’la Beckham mamy w tej Ekstraklasie. #POGŚLĄpic.twitter.com/E8kebdMUxt
— Out of Context Polish Football (@OfPolski) February 15, 2020
Początek meczu, absurdalna wręcz ręka Zecha i karny, ale o tym zagraniu obrońcy za chwilę nikt już nie będzie pamiętał, bo egzekutor przyćmiłby chyba nawet złapanie futbolówki oburącz i kozłowanie w obrębie szesnastki. Chcielibyśmy, żeby chodziło poślizgnięcie, ewentualnie o jakąś niesforną kępkę trawy, bo takie rzeczy się zdarzają i jest na co zrzucić. Zdaje się jednak, że tego hiszpańskiego niby-napastnika nie tłumaczy absolutnie nic. Po prostu tak przymierzył. Chciał walnąć w górny róg bramki, uderzył w betoniarkę.
Oczyma wyobraźni widzimy Exposito na tej promocji, którą robi MediaMarkt przy okazji dużych imprez piłkarskich. Wiecie – trafisz piłką do dziury z kilku metrów i nie musisz płacić za zakupy. Zapewne skończyłoby się to tak, że Hiszpan zapłaciłby i za swoje rzeczy, i za wiszący trzydzieści metrów dalej telewizor, który niefortunnym uderzeniem strącił.
Ech… Michał Probierz, jak widzicie, nie może liczyć nie wsparcie zawodników, ale my nie zostawimy go w potrzebie. Przecież nie tacy jak Exposito nie trafiali w bramkę…
Sęk w tym, że oni chwilę później potrafią zrobić coś, po czym szczęki opadają do samej ziemi, a Exposito dalej będzie zaniżał i tak niewysoki poziom Ekstraklasy, co z przyjemnością zweryfikują latem Słowacy, Macedończycy i Łotysze.