Kluby z Ekstraklasy dopiero co z obozów treningowych wróciły, a pierwszoligowcy właśnie się na nie wybierają. Nic dziwnego, że w wielu zespołach zapadają właśnie kluczowe decyzje kadrowe, bo przed finalnym etapem przygotowań do wiosny warto mieć dopiętą kadrę i plan na rundę rewanżową. Sprawdziliśmy, co słychać na zapleczu Ekstraklasy i w których zespołach dzieje się najwięcej i przygotowaliśmy dla was solidną pigułę wiedzy.
1. Termalica i Miedź wzmacniają siłę ognia
W Niecieczy latem zbudowano całkiem silną pakę, ale jesienią niewiele to dało, więc nowy trener od razu ruszył na zakupy. Mariusz Lewandowski dostał naprawdę konkretnych piłkarzy. Patryk Bryła? W Ekstraklasie może i nie błyszczał, ale rok temu, kiedy awans robił ŁKS, zaliczył 8 goli i 7 asyst. Tomasz Loska? Trochę czasu w Górniku stracił, ale to wciąż chłopak z potencjałem. Marcin Grabowski? W pierwszej lidze powinien być podstawowym młodzieżowcem. Do tego dorzucono dwóch zdolnych juniorów, którzy dotychczas ogrywali się w drugiej i trzeciej lidze, wygląda to całkiem nieźle. Jeśli uda się utrzymać Vladislavsa Gutkovskisa, to ofensywa „Słoników” będzie prezentowała się mniej więcej tak.
No, wiecie o co nam chodzi, Czyngis Chan, te sprawy. A co z zapleczem? Trzeba pamiętać, że latem to właśnie tę formację wzmocniono najpoważniej, przyszli choćby Jonatan de Amo i Mateusz Grzybek, więc nie ma co zbytnio narzekać.
Również w Legnicy postawiono na ofensywę. Joan Roman i Omar Santana to znani i lubiani w Miedzi piłkarze, którzy wracają do klubu po różnych perturbacjach. Roman odbił się od Grecji, Santana nie grał wcale, więc zaliczą miękkie lądowanie, ale wcale nie należy tego rozpatrywać, jako chwytanie się ostatniej deski ratunku. Pod względem umiejętności obaj nie wypadali najgorzej, zwłaszcza taki Roman. Wiosna zeszłego roku w Ekstraklasie wystarczyła, żeby uzbierać pięć bramek i dwukrotnie trafić do zestawienia kozaków kolejki. Tak, dwa razy był też wśród naszych badziewiaków, ale skoro chodzi o pierwszą ligę, przymkniemy na to oko. Zwłaszcza, że średnia not 4,6 bierze go w obronę.
2. Jakość, nie ilość
W przeciwieństwie do Termaliki i Miedzi, Podbeskidzie Bielsko-Biała w transferach wyznaje zasadę: mniej, a lepiej. Bardzo szybko pod Klimczok ściągnięto czołowego ofensywnego pomocnika ligi, Mateusza Marca i wydaje się, że był to strzał w dziesiątkę. W czterech sparingach Marzec załadował trzy bramki, jest pod tym względem najlepszym strzelcem ekipy Krzysztofa Brede.
Teraz miano najlepszej armaty ma przejąć Kamil Biliński. Problemy z urazami Marko Roginica są dla bielszczan o tyle niebezpieczne, że napastnik nie ma godnego zastępcy. A raczej nie miał, bo jak donosi katowicki „Sport”, do Bielska ma trafić były napastnik Śląska Wrocław i król terenów lezących na wschód od naszego kraju. Postanowiliśmy sprawdzić u źródła ile w tym prawdy, a Biliński zdradził nam, że na brak ofert nie musiał narzekać. – Niewykluczone, że wiosną zagram na zapleczu Ekstraklasy. Na teraz mogę tylko mówić o jakimś zainteresowaniu, na konkrety przyjdzie czas po podpisaniu umowy, ale powiem tyle, że interesowała się mną większość zespołów z czołówki pierwszej ligi. Nie był to też jedyny kierunek, z którego otrzymywałem zapytania – powiedział doświadczony napastnik.
Wygląda na to, że przyjście Bilińskiego do Podbeskidzia jest bardzo prawdopodobne. Na pierwszą ligę? Solidny transfer.
3. Radomiak przybił piątkę Koronie
Tak, tak, wyniki sparingów o niczym nie świadczą. Ale jednak strzelając pięć goli zespołowi z Ekstraklasy jesteś w lepszym nastroju przed wiosną, niż drużyna, która traci sześć goli w starciu z Radunią Stężyca. Ci pierwsi to Radomiak, ci drudzy to Stomil, więc najpierw kilka słów o radomianach. Na wstępie oczywiście pochwalimy się, że w piąteczce wbitej kielczanom spory udział miał Merveille Fundambu, który strzelił ładnego gola i zaliczył asystę. Skrót spotkania z jego wyczynami możecie odpalić poniżej.
Ale warto zaznaczyć, że jeszcze większy wpływ na to miał Damian Nowak. Autor hattricka zimą zdobył już cztery gole i wygląda na to, że Dariusz Banasik nie musi już szukać napastnika. To komfort, na który wielu trenerów w pierwszej lidze nie może sobie pozwolić. Co poza tym? Nowy młodzieżowiec, Cezary Miszta, który ma zająć miejsce między słupkami. No ciekawe, jak sobie potencjalny następca Radosława Majeckiego poradzi na zapleczu Ekstraklasy, będziemy śledzić. Ostatnio na treningu widziany był też Paweł Olszewski, do niedawna piłkarz Stali Mielec.
Na interesujący ruch zdecydował się też Stomil Olsztyn i też chodzi tu o Legię Warszawa. Mało tego, wypożyczenie Mateusza Bondarenki ze stołecznego klubu łączy się z Radomiakiem, bo olsztynianie wygrali z nim walkę o tego piłkarza. Kariera środkowego obrońcy prowadzona jest bardzo rozważnie: młodzieżowy reprezentant kraju zaliczył właśnie bardzo dobrą rundę w drugoligowej Skrze Częstochowa i postanowił sprawdzić się wyżej. Na brak ofert podobno nie mógł narzekać.
Co czeka go w Olsztynie? Rywalizacja z innym młodym, czyli Jakubem Mosakowskim. Jak najbardziej do wygrania, więc wygląda to na rozsądny ruch. Poza tym ciekawi nas, jak Stomil wpadł na trop 21-letniego Sama van Huffela z trzeciej ligi holenderskiej. Przypuszczamy, że gość mógł zagubić się w drodze do Suwałk, gdzie zwykle trafiają takie wynalazki. Niemniej krytykować jeszcze nie będziemy – chłopak jest młody, może nie będzie klasycznym meteorem, o którym za pół roku zapomnimy.
4. Wstrzemięźliwi
Ostatnio sprawdzaliśmy, czy w Odrze Opole nie zapomnieli o transferach, bo pod koniec stycznia ekipa Dietmara Brehmera nie miała jeszcze żadnego nowego zawodnika. W Opolu troszkę nadrobili zaległości, ale wciąż są miejsca, w których brak nowych twarzy w szatni. Tak jest choćby w Tychach i poważnie nas to dziwi, bo GKS raczej nie powinien narzekać na braki w kasie. Zero po stronie nowości ma też Sandecja Nowy Sącz, ale tam sytuacja jest trochę inna. Miasto szuka inwestora, który przejmie klub, a obecne władze stawiają na Pro Junior System. Czy pamiętają, że żeby zgarnąć kasę, trzeba się jeszcze utrzymać? Zakładamy, że tak. Czy im się to uda? Tu już można mieć większe wątpliwości, ale jednak sytuację klubu z Nowego Sącza określimy bardziej jako „not great, not terrible” niż pewną degradację.
Tą zaczyna śmierdzieć w Niepołomicach. Strata Jose Embalo, cztery sparingi i zero wygranych (dwa w plecy, dwa na remis), do tego tylko jeden transfer. Puszcza chyba stwierdziła, że mając Słowaka w kadrze spaść się nie da, stąd właśnie sprowadzenie Michala Kleca, ale może się na takim myśleniu nieźle przejechać.
5. Powroty małe i duże
Maciej Domański i Kacper Sadłocha w Stali Mielec, Przemysław Zdybowicz w GKS-ie Bełchatów, Daniel Szczepan w GKS-ie Jastrzębie, Tobiasz Weinzettel w Odrze Opole oraz wspomniany wcześniej hiszpański duet w Legnicy. Uff, trochę nam się nazbierało piłkarzy, którzy ponownie odwiedzą dobrze znane im progi. Który z transferów wygląda najciekawiej?
Cóż, chyba duet, który trafił do Mielca. Sadłocha podobno trochę przepadł mentalnie w RC Lens, dlatego powrót w rodzinne strony może mu wyjść na dobre. Domański natomiast nie dał rady w Ekstraklasie, ale na jej zapleczu zapakował wcześniej 14 bramek i 11 asyst w dwa lata. Kiedy ostatnim razem grał w Mielcu, wybiegał jeszcze na murawy drugiej ligi, więc na pewno będzie miał coś do udowodnienia.
A pozostali? Zdybowicz – bez większego zaskoczenia – nie dał rady w Wiśle, ale wykonał ruch dość logiczny. Plac w mającym problemy finansowe Bełchatowie ma pewny, kolegów z szatni zna, jeśli ma zbierać tu doświadczenie, to na pewno jest to lepszy pomysł niż siedzenie na trybunach w Krakowie. Białej Gwieździe w utrzymaniu i tak by nie pomógł. W grodzie Kraka swego czasu był też Weinzettel, który ostatnio zaczepił się gdzieś w niższych ligach niemieckich. Opolanie mają w bramce małe problemy, więc szukali jakiejś alternatywy i wybrali całkiem nieźle. Jasne, pewnego poziomu 23-latek nie przeskoczy, ale jednak blisko 100 meczów dla Odry też świadczy o tym, że można mu zaufać.
Szczepan? Cóż napastnik dwojga imion Wrocławia nie zawojował. 15 meczów w półtora roku to nie powód do dumy. W Jastrzębiu go znają, bo był jedną z wiodących postaci ekipy, która przeszła drogę z trzeciej do pierwszej ligi, więc wierzą w jego odbudowę. Trzeba jednak przyznać, że misję będzie miał piekielnie trudną, bo musi wejść w buty Jakuba Wróbla. Ten wyfrunął do ŁKS-u i wielka to strata dla ligi, bo był jednym z czołowych napastników na tym poziomie. Czy Szczepan taki poziom udźwignie? Wejście ma dobre, bo w pierwszym sparingu strzelił gola. Poczekajmy jednak na weryfikację w lidze.
***
Przed nami czas zgrupowań pierwszoligowców, więc spodziewamy się, że transfery na moment ucichną, ale przed startem ligi zajrzymy jeszcze na zaplecze Ekstraklasy. W końcu za kilka miesięcy tercet z tego grona wpadnie na salony, więc obiecujemy trzymać rękę na pulsie i raportować, co tam ciekawego nasi pierwszoligowcy nawywijają w lutym.
fot. FotoPyK