Mignęły nam wczoraj dwie informacje. Pierwsza, że Korona jeszcze nigdy nie miała tak słabego początku w ekstraklasie. Druga – rozleciał się na dwa tygodnie Olivier Kapo, co na swój sposób jest wyjątkowe, bo gość przecież w oficjalnym meczu zaliczył dopiero dwa kontakty z piłką. Nie wiemy, czy to rekord (strach pomyśleć, co się stanie jak odda jakiś strzał), ale jedno jest pewne: nad Kielcami ciąży fatum. Nie wiemy jeszcze jakie, ale jakieś na pewno. Milion sytuacji na Łazienkowskiej, błędy sędziowskie, Trytko pudłujący z Górnikiem. Szkoda Tarasiewicza, który zaliczy jeszcze jedno takie potknięcie i przed przerwą reprezentacyjną, może mu się lekko zapalić w dupce.
Oczywiście nie piszemy tego po to, by go bronić. Każdy widzi, jak jest. Lepiej od Ouattary w obronie zagrałby Marek Motyka, a pożytek z Kyryło Petrowa (teraz na szczęście kontuzja) był taki jak z Rysia z Klanu w domu Lubiczów. Korona ma problem, ale na jej przykładzie możemy zobaczyć, ile w piłce znaczy przypadek.
– Mecz z Zawiszą: Ouattara nie zrozumiał słowa “moja”, minął się z Małeckim. Zaczęła się katastrofa (w ogóle jak przejrzycie bramki to zawinił przy 70 procentach, rzadki drewniak i miłośnik trzymania na radar (vide Jeż w Zabrzu)
– Mecz z Cracovią: Gil i jego asystenci nie widzą, że czterech piłkarzy jest na spalonym. Korona w doliczonym czasie niesłusznie traci gola. Zamiast remisu – porażka.
– Mecz z Górnikiem: w 3. minucie Trytko marnuje setkę, potem nie wykorzystuje dwóch dobrych sytuacji. Górnik strzela pierwszą bramkę ze spalonego.
– Mecz z Legią: sytuacja za sytuacją – wszystkie niewykorzystane. W końcu ewidentny karny na Golańskim. Stefański milczy, a w drugiej połowie gdzieś ta werwa z Korony ulatuje i traci pierwszą bramkę. Obrazu fatum dopełnia Golański bawiący się w Malandę z Wolfsburga (pudło z trzech metrów przy stanie 1:0) i ten nieszczęsny Kapo. Ale to musi być podłe uczucie: grałeś w Auxerre, a dwa lata później wchodzisz na chwilę z ławki w meczu polskiej ligi przeciwko dzieciakom i kończysz w gabinetach lekarzy.
Skoro w czwartek Tarasiewicz mówił na konferencji, że na treningu miał czternastu piłkarzy, to zastanawia nas ilu będzie miał ich teraz. Ktoś wyzdrowiał? Jakieś powroty? Bo jak nie, to trzynastka, a to już patologia.