Co za wejście do włoskiej piłki notuje Sebastian Walukiewicz. Ledwo zdążył się otrzepać po czterech golach, które Cagliari załadował Juventus, a już patrzył bezradnie jak Lukaku rozpoczyna strzelanie w meczu Pucharu Włoch. Cagliari dostało czwórkę z Juve, dzisiaj dostało czwórkę z Interem i udowodniło, że po niezłym starcie w lidze włoskiej przyszedł dość trudny do okiełznania kryzys.
Jeśli przez 45 minut nie oddajesz ani jednego strzału, a komentatorzy po niemal godzinie gry mówią pełni optymizmu, że “to kopnięcie miało takie cechy uderzenia na bramkę”, nie możesz być z siebie zadowolony. Jeśli tracisz gola po beznadziejnym błędzie w 22. sekundzie gry, nie możesz być z siebie zadowolony. Jeśli w całej połówce z rzadka przechodzisz przez linię środkową…
Ale dobra, nie ma co się pastwić nad Cagliari, bo tyle samo tutaj winy zawodników z Sardynii, co zasług ich kolegów z Lombardii. Choć Inter zdecydował się dzisiaj na dość głębokie rotacje, odkurzając między innymi Ranocchię, Dimarco czy Sancheza, to jednak zostawił w składzie swoje najgroźniejsze żądło. I Romelu Lukaku od pierwszej sekundy gry zaczął udowadniać, dlaczego tak wielu ekspertów widzi właśnie w nim kandydata do miana najlepszego transferu sezonu 2019/20. Ten morderczy pressing, który wymusił błąd Olivy w pierwszej minucie znamy przecież bardzo dobrze – wystarczy wspomnieć, że i w ostatnim meczu przeciw Atalancie Lukaku już po dwudziestu sekundach oddał strzał na bramkę, wtedy myląc się nieznacznie i obijając słupek. Tym razem od razu zapakował na 1:0, a jego popis dopiero się rozpoczynał.
Minęło dziesięć minut, a Lukaku po raz drugi skierował piłkę do siatki. Tym razem jednak znajdował się na minimalnym spalonym, a żeby uzmysłowić wam, jak bardzo minimalnym – poza linię stopy ostatniego obrońcy wystawał fragment barku belgijskiego napastnika. W Premier League po takiej interwencji VAR-u zalałaby nas kolejna fala dyskusji o tym jak nanotechnologia psuje grę, tutaj po prostu Inter ruszył do kolejnych ataków. Imponująca była regularność – bo trzeci raz piłkę z siatki Olsen wyjął dziesięć minut później. Tym razem o spalonym nie mogło być mowy i niestety – zdaje się, że jednym ze współwinnych przy tym golu był Sebastian Walukiewicz. To on podwoił krycie Lukaku, który otrzymał piłkę na krótkim słupku – Lukaku i tak zdołał przegrać piłkę dalej, do Borjy Valero, a weteran był już zupełnie bez obstawy i pewnie pokonał bramkarza.
Jasne, to po części uroki krycia strefowego, ale i tak mamy do Walukiewicza pewien żal o zachowanie w tej sytuacji. Zwłaszcza, że poza tym zgrzytem zaliczył fajny występ – wyjątkowo spokojnie rozgrywał piłkę, nieźle radził sobie w pojedynkach we własnym polu karnym, a utkwiła nam też w pamięci scena z drugiej połowy, gdy najpierw wygarnął piłkę wślizgiem w “szesnastce”, a chwilę później wygrał kopaninę z Lukaku. Takie momenty budują jego pozycję w drużynie, takimi momentami zbliża się do regularnej gry, takimi momentami zrywa z łatką juniora do ogrania.
Zwłaszcza, że tego spokoju i rozwagi przy rozegraniu brakowało właściwie wszystkim kolegom. Wyróżnić można za ten mecz chyba jedynie Nainggolana, który obił słupek i był bliski gola, a ogółem był chyba najbardziej mobilnym piłkarzem gości. Okej, można jeszcze ciepłe słowo skierować w stronę Cerriego za śliczną asystę piętą. Poza tym jednak – bryndza, naprawdę bryndza.
Najlepszy obraz bezradności Cagliari to zresztą ostatnia bramka. Ranocchia był jednym z czterech piłkarzy Interu, którzy atakowali pole bramkowe rywala, obstawione szczelnie przez siedmiu obrońców oraz bramkarza. A i tak uderzał KOMPLETNIE pusty. Zresztą, mieliśmy swoiste deja vu, bo po szybko rozegranym kornerze tuż po przerwie, Lukaku ubiegł Nainggolana i strzelił na 3:0.
Szkoda, że Cagliari nie postawiło się mocniej, ale kurczę, to Inter Mediolan, banda, która rozjeżdża kolejnych rywali, a w tym sezonie w Serie A przegrała tylko raz. Tak naprawdę poziom trudności tego meczu nie odbiegał od starcia z Juve. Zarówno jeśli chodzi o wyzwanie dla całego zespołu, jak i indywidualne, dla Walukiewicza. Cagliari testy oblało, ale Walukiewicz może mieć satysfakcję: jemu do zaliczenia brakło najmniej punktów.
Inter Mediolan – Cagliari 4:1 (2:0)
Lukaku 1′, 49′, Valero 22′, Ranocchia 81′ – Oliva 73′
Fot.Newspix