Reklama

Dzięki Zagłębiu liga będzie ciekawsza!

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2019, 23:04 • 4 min czytania 0 komentarzy

Trochę martwiliśmy się w ostatnich tygodniach o stan Ekstraklasy. Przecież ten sezon przyzwyczaił nas już do faktu, że… żadna z drużyn nie chce być liderem. Śląsk? Miał wszystko, by ugruntować swoją pozycję, aż w końcu zaliczył serię dwóch miesięcy bez zwycięstwa. Pogoń? Oddawała go tak frajersko, jak tylko się da. Cracovia? Nawet nie chciała nim zostać. W ostatnich tygodniach w niebywałym gazie znalazła się Legia i wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że nie tylko nie zedrze z siebie żółtej koszulki, ale i odskoczy stawce.

Dzięki Zagłębiu liga będzie ciekawsza!

Warszawianie oczywiście przezimują na pierwszym miejscu, ale bez komfortu, jakim byłoby wypracowanie nad drugą Cracovią. Przegrali z Zagłębiem, a więc prawidła rządzące Ekstraklasą mają się dobrze – jednak wciąż jest to zakręcona liga. Optymista powie – i za to właśnie ją lubimy. Sceptyk skontruje – i dlatego w pucharach wyglądamy tak, jak wyglądamy.

Najważniejszą informację mamy już za sobą, czas na te mniej istotne. Przede wszystkim – bardzo dobrze oglądało się mecz Zagłębia z Legią. Zwłaszcza za sprawą gospodarzy, ale i Legia mogła się podobać. Oczywiście – nie zdołała wrzucić piątego biegu jak w poprzednich spotkaniach, choć to ona rozpoczęła strzelanie. Widząc jak Wszołek goni na skrzydle Tosika czuliśmy się tak, jakbyśmy obserwowali wyścig Ferrari z Golfem – skrzydłowy swój udany rajd poprawił wyłożeniem piłki Niezgodzie w zasadzie do pustaka. Kolejny dowód na to, ile znaczy wygrany drybling – w zasadzie z niczego Legia stworzyła setkę i objęła prowadzenie.

Kolejną miał na nodze Kante, którego w polu karnym dojrzał Vesović, wyłożył piłkę, ale kozacką interwencją popisał się Forenc. Inne sytuacje? Niezbyt groźne. Próbował Luquinhas, ale go zablokowano, rogal Kante okazał się niecelny, podobnie jak uderzenie sprzed pola karnego Martinsa. Raz po raz groźnie odpowiadało Zagłębie. Przede wszystkim za sprawą… Alana Czerwińskiego.

Boczny obrońca Zagłębia szalał dziś po prawej stronie. Był wszędzie – pewny w obronie, ale i skuteczny w ofensywie. To on swoją wrzutką wykreował akcję Żivcowi, którego strzał wyjął Majecki. Ale przede wszystkim to Czerwiński posłał idealną wrzutkę do Białka, który wyprowadził w pole weterana Astiza i głową posłał piłkę do siatki przy wykorzystaniu słupka. To zresztą niepierwszy jego słupek w tym meczu – chwilę wcześniej także trafił w niego głową, choć tym razem należało uznać to za strzał niecelny. Mógł się dziś podobać Białek nie tylko dzięki bramce – robił dużo wiatru w polu karnym, dobrze współpracował z kolegami, walczył jak za dwóch. Wciąż jest w tym wszystkim nieco chaotyczny, ale na Boga – on ma zaledwie 18 lat, a już wygrał rywalizację o miano napastnika numer jeden w Zagłębiu. Zdecydowanie będą z niego ludzie.

Reklama

Po golu na 1:1 mecz nieco nam wyhamował. Także przez zmiany, których dokonał Vuković. Prowadząc 1:0 uznał, że Legia ma wszystko pod kontrolą i może zmienić jednego z podstawowych napastników – za Kante wszedł Gwilia. Po wyrównaniu ściągnął drugiego, Niezgodę, za którego pojawił się Kostorz. Nie musimy nikogo uświadamiać, jakimi możliwościami w ofensywie dysponują Kante i Niezgoda. I zdecydowanie przydałyby się one w końcówce meczu, w którym Legia próbowała wydrzeć jeszcze remis.

Ale to Zagłębie wykorzystało błąd w ustawieniu legionistów. Akcja jak każda inna, niepozorna, Starzyński znajduje Żivca, ten błyskawicznie rusza w środku pola i okazuje się, że pod polem karnym Legii nagle zrobiły się wielkie luki. Wypatrzył Bohara, którego miał pilnować Wieteska, przy czym “miał pilnować” to jak najbardziej stwierdzenie wiernie oddające to, jak się zachowywał – nie dość, że zostawił wokół Słoweńca kilka metrów wolnej przestrzeni, to jeszcze obracał się do niego tak, jakby miał doczepioną do pleców naczepę z pomarańczami jadącymi z Hiszpanii na wigilijne stoły. Jeśli kibice Legii obawiali się przed meczem o rezerwowych stoperów, no to były to obawy słuszne – obaj maczali swoje palce przy bramkach. A Bohar swoją sytuację wykorzystał, zwłaszcza, że Majecki poszedł w ciemno osłaniać długi róg.

Pod względem budowania napięcia przed rundą wiosenną – wymarzona końcówka Ekstraklasy. Legii ten mecz nie powinien w żaden sposób przekreślać – ma za sobą świetny finisz jesieni, czuć na kilometr, że w Warszawie zrodziło się coś fajnego. Zagłębie? Cóż, święta lubinianie spędzą w miłej atmosferze, ale wciąż muszą pamiętać, że są jedną z najbardziej chimerycznych drużyn w lidze. Ale takie mecze pokazują, że Sevela ma z czego wydobywać zimą rezerwy. 

screencapture-207-154-235-120-mecz-599-2019-12-20-22_56_44

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...