Nikt nie lubi przedbiegów. To zazwyczaj czas testów, eksperymentów i ciągłego oczekiwania na danie główne. Faza grupowa Ligi Mistrzów ma jeszcze tą przewagę, że wzbudza namiastkę wielkich emocji. Przed meczem leci hymn, zawodnicy niekiedy nieco bardziej mobilizują się na spotkania z rywalami na innym polu rozgrywkowym, a europejskie stadiony w tym europejskim anturażu też wyglądają bardziej wyjściowo. Jest w tym wszystkim nawet coś nieuchwytnie atrakcyjnego, ale to dalej tylko faza grupowa i prawdziwa gra zaczyna się na wiosnę. Albo raczej: w ostatniej serii spotkań fazy grupowej. Która właśnie się rozpoczyna.
Wszystkie dzisiejsze mecze Ligi Mistrzów będą decydowały o losach awansu do fazy pucharowej. Wszystkie. Żadnego grania o pietruszkę. Żadnego obijania się. Żadnego odpuszczania. Jeśli mielibyśmy wybierać, wskazywać i podpowiadać, to najciekawiej zapowiadają się starcia w grupie E, gdzie o dwa miejsca premiowane przepustką do dalszej fazy walczą trzy bardzo silne zespoły – Liverpool, Napoli i Red Bull Salzburg. I tak, nawet wielki w ostatnim czasie czerwony klub z miasta Beatlesów nie może być pewny swojego miejsca w elicie. Potrzebuje jeszcze jednego zdobytego punktu, o który wcale nie musi być łatwo, bo austriacki rywal jest jednym z największych pozytywnych zaskoczeń tegorocznej edycji Champions League.
– Cholera, tak jak kiedyś wszyscy polscy dziennikarze cały czas pytali mnie o Roberta Lewandowskiego, tak teraz wszyscy pytają mnie o Erlinga Haalanda – wypalił na konferencji prasowej poirytowany Jurgen Klopp.
Na pewno sam doskonale zdaje sobie przy tym sprawę, że pytania nie są przypadkowe. Norweg jest w kapitalnej formie. We wszystkich rozgrywkach tegorocznej kampanii skompletował już cztery hat-tricki, a na arenie międzynarodowej w pięciu meczach, aż ośmiokrotnie zmuszał golkiperów drużyn przeciwnych do kapitulacji. Nie da się przejść obojętnie obok takiej statystyki. Tym razem dostanie elitarną opiekę w postaci Virgila van Dijka, ale legendy rodzą się przecież w takich meczach, prawda?
ERLING HALAND OTWIERA WYNIK MECZU Z LIVERPOOLEM? KURS W ETOTO TO 5,00!
Dużo mniej entuzjastyczne nastroje panują za to w Neapolu, w którym lokalne Napoli podejmie Genk. Belgowie o nic już nie walczą, będzie im zależało tylko na zostawieniu po sobie dobrego wrażenia i sprawieniu niespodzianki na pożegnanie z pucharami. I tak właściwie wcale nie są skazani na pożarcie. Carlo Ancelotti znajduje się na wylocie z klubu. Jego wizja się nie sprawdza, Napoli przegrywa, remisuje, nie imponuje, nie ma stylu, piłkarze pod jego wodzą wcale nie grają lepiej niż za czasów Maurizio Sarriego, którego zastąpił, a ponadto co raz słychać o jakichś spięciach między nimi a innymi członkami klubu. To już nie jest ten milutki, cieplutki, włoski Carlo, który lubił sobie zjeść tortellini, a potem poprowadzić swoje zespoły do spektakularnych triumfów.
Do jego dyspozycji na mecz z Genkiem jest i Milik, i Zieliński, więc pewnie, któregoś z nich, jeśli nie obu, zobaczymy na boisku. Może to będzie dobra okazja, żeby zapunktować u nowego szkoleniowca, bo ptaszki ćwierkają, że niezależnie od wyniku, głowa Ancelottiego poleci, zwłaszcza, że w klubie i tak prawdopodobnie rozpocznie się wielkie czyszczenie z uwagi na konflikty na linii właściciel – zawodnicy. Tak czy inaczej, to piłkarzom najbardziej powinno zależeć, żeby na wiosnę spróbować od nowa. Albo w Neapolu, albo gdzieś, gdzie trafią bez łatki zawodnika, który odpadł z Champions League już w fazie grupowej.
GENK SPRAWIA NIESPODZIANKĘ I URYWA NAPOLI PUNKT? KURS W ETOTO TO 8,00!
Dobra, ale żeby nie było, że przyczepiliśmy się tej grupy E. Ciekawie będzie też jedną pozycję w alfabecie dalej. Wieczorem Inter i Borussia stoczą pasjonujący korespondencyjny bój o drugie miejsce w tabeli swojej grupy. Barcelona awans ma już zapewniony i do Mediolanu leci bez Leo Messiego. I choć Ernesto Valverde obiecuje, że jego podopieczni zagrają na maksimum swoich możliwości, a brak Argentyńczyka, to nie pierwsza taka sytuacja w historii i wcale nie musi oznaczać kapitulacji, to jakoś nie możemy oprzeć się wrażeniu, że szanse drużyny Antonio Conte znacznie wzrosły.
Inter pod jego wodzą jest konsekwentny w obronie, kreatywny w pomocy i skuteczny w ataku. Zajmuje pierwsze miejsce w tabeli Serie A. Potrafi wygrywać mecze na styku. Oprócz włoskiego ładu ma w sobie jeszcze jakiś pierwiastek szaleństwa, który może okazać się decydujący. Pamiętamy pierwszy mecz ekipy z Mediolanu z Barceloną. Długo wydawało się, że dojdzie do niespodzianki. Zdecydował indywidualny geniusz ataku ówczesnych gospodarzy, a wtedy katalońskim gwiazdorom bardzo zależało na punktach. Teraz właściwie – nie. Zobaczymy.
BARCELONA JEDNAK RADZI SOBIE BEZ MESSIEGO I POKONUJE INTER? KURS W ETOTO TO 5,00!
Borussia podejmuje za to Slavię, która kilka razy pokazała, że nie boi się żadnego silniejszego od siebie rywala i chce grać w piłkę. A gra BVB w tym sezonie to jedna wielka sinusoida. Potrafią skompromitować się z Bayernem (0:4), nie być godnym przeciwnikiem dla Barcelony (1:3), odegrać totalną szmirę w pierwszej połowie z Paderbornem (3:3), żeby w drugiej zachwycić, wspaniale wrócić do świata żywych z Interem (3:2), albo spokojnie rozgnieść słabszego przeciwnika, jak w starciu z Fortuną (5:0). Jaki zespół zobaczymy tym razem? Dajcie spokój, nie mamy pojęcia.
I ta cała niewiedza jest bardzo atrakcyjna. Naprawdę.
ROZKŁAD WTORKOWYCH MECZÓW LIGI MISTRZÓW:
Borussia Dortmund – Slavia Praga (18:55)
Napoli – Genk (18:55)
Red Bull Salzburg – Liverpool (21:00)
Chelsea – Lille (21:00)
Lyon – Red Bull Lipsk (21:00)
Benfica – Zenit (21:00)
Ajax – Valencia (21:00)
Inter – Barcelona (21:00)