Reklama

Dlaczego nie da się nie kochać Ajaksu Amsterdam?

redakcja

Autor:redakcja

10 grudnia 2019, 11:12 • 9 min czytania 0 komentarzy

Istnieje pewien zestaw cech, zwyczajów czy nawet sympatii, który z powodzeniem pozwala zakwalifikować danego osobnika do określonej grupy społecznej. Trzymasz kosz pod zlewem i wściekasz się, gdy znów wpadnie ci do ucha melodia o sobotnich zakupach ram pam pam pam? Jesteś jednym z nas, jesteś z Polski. Umiesz wymienić wszystkie kluby Pawła Miąszkiewicza, a gdy ktoś wspomina o Marku Sokołowskim od razu nachodzi cię ochota na strzał i dośrodkowanie jednocześnie? Jesteś jednym z nas, jesteś fanem Ekstraklasy. 

Dlaczego nie da się nie kochać Ajaksu Amsterdam?

Naprawdę kochasz dobrą piłkę nożną, a na myśl o serii dynamicznych podań i dryblingów czujesz przyjemne mrowienie na plecach? Jesteś jednym z nas, jednym z fanów Ajaksu Amsterdam.

W teorii można nie lubić Ajaksu, w teorii można nie identyfikować się z tym klubem, uważać, że Holendrzy tak naprawdę nie robią w piłce niczego, czego nie widzielibyśmy wcześniej. Ale to jest teoria. W praktyce – naprawdę ciężko nam sobie wyobrazić ludzi, których amsterdamskie wyczyny w ostatnich kilkudziesięciu już latach w ogóle nie poruszyły i nie porwały. Dlaczego? Znamy przynajmniej 10 powodów.

1. OFENSYWNA GRA

Nie chodzi o ten sezon. Nie chodzi o ostatnie dwa lata. Chodzi o filozofię, która trwa od dekad, a za moment będzie tak naprawdę obchodzić 50-lecie. Jeśli mielibyśmy wskazać w historii futbolu chwilę, która stanowiła przełom w całej tej dziedzinie, chyba postawilibyśmy na lata siedemdziesiąte i to, co wydarzyło się w Amsterdamie. Nie do końca wiemy, jak to traktować. To Ajax dał światu Rinusa Michelsa? Czy może odwrotnie, to świat dał Rinusa Michelsa Ajaksowi, dzięki czemu to właśnie holenderski gigant zrewolucjonizował myślenie o piłce i stał się inspiratorem zmian, których skutki odczuwamy i dzisiaj?

Reklama

Gdy myślimy o skrajnie ofensywnym futbolu, wskazujemy przede wszystkim Guardiolę, Sarriego, co wyrywniejsi wyskoczą jeszcze z Bielsą czy Zemanem. To wszystko jednak przecież owoce z tego samego drzewa – zasianego przez Michelsa, podlewanego obficie przez Cruyffa. To ten duet, który sporą część swojego życia spędził w Amsterdamie, zostawił wielki testament na dziesięciolecia. Nigdy nie brońcie wyniku, zawsze atakujcie, do skutku. Nie przeczymy, Ajax miewał momenty zawracania z tej ścieżki, czy może nawet chodzenia na skróty. Sam Cruyff zresztą sarkał na kunktatorstwo w bezlitosnych felietonach – niezależnie czy ganił w ten sposób Barcelonę, Ajax czy reprezentację Holandii.

Ale tak z zasady: taka gra pochodzi z Amsterdamu. Pomieszkuje w różnych miejscach, w Barcelonie, czasem w Manchesterze, bywa że i w bardziej egzotycznych miejscach. Ale miejsca urodzenia już nie zmieni.

AJAX OGRA VALENCIĘ DWOMA GOLAMI? ETOTO PODWYŻSZA KURSY – ZA TAKI WYNIK: 2,45

2. MŁODZIEŻ, MŁODZIEŻ, MŁODZIEŻ

Średnia wieku na Transfermarkcie to 23,9. W ostatnim meczu Ligi Mistrzów przeciw Lille zagrało 7 zawodników z rocznika 1997 i wyżej. O kolejny awans z fazy grupowej Ligi Mistrzów Ajax bije się nastolatkami, a trzeba przecież pamiętać, że te najbardziej charakterystyczne dzieciaki już wyfrunęły z gniazdka – mamy tu na myśli Frenkiego de Jonga, który w weekend napędził bajkową akcję przed równie bajkowym golem Suareza w Barcelonie oraz Matthijsa de Ligta z Juve. O drobnicy takiej jak Sinkgraven czy Dolberg nie wspominamy, bo tacy przecież odchodzą z Ajaksu co rok.

No właśnie. Młodzież gra dziś. Młodzież grała w ubiegłym, tak udanym dla Ajaksu sezonie. Ale przecież etos wychowanków towarzyszy Ajaksowi niemal równie długo, jak kult ofensywnej gry zaszczepiony przez Michelsa. Jeśli nie pokićkaliśmy nic w obliczeniach, dziś wieczorem to będzie bodajże 1782. mecz Ajaksu z rzędu z wychowankiem w wyjściowym składzie. Niektóre ich rekordy są niepobite od lat, niektóre wyśrubowane w taki sposób, że już nie da się ich przebić. Ile pokoleń wielkich piłkarzy wyszło w świat z tego klubu? Ile klubów korzystało z osób, które piłkarskiego rzemiosła uczyły się w Amsterdamie?

Reklama

Setki. Jeśli nie tysiące.

3. POLITYKA TRANSFEROWA

I mimo tego całego fantastycznego szkolenia, i pomimo tej kapitalnej serii z wychowankiem w składzie, i pomimo tego wielkiego planu, by grać swoimi ludźmi – Ajax ma przy tym zdumiewającą skuteczność na rynku transferowym. Jak to jest, że w klubie, gdzie najlepiej się szkoli, w dodatku tak świetnie się… szuka? To chyba dobre słowo, bo przecież Ajax w przeciwieństwie do wielu klubów z europejskiego topu musi bardzo wnikliwie szukać. To nie jest Bayern, który po prostu rozgląda się, którzy zawodnicy krajowej konkurencji są już gotowi na transfer do Bawarii. To nie jest też drużyna z Manchesteru, która bierze, kogo chce, wcześniej dostosowując jedynie liczbę zer na kontrakcie.

Ajax może być królem lokalnego podwórka i zgarniać gwiazdy innych holenderskich klubów, ale przecież nie na tym dorobił się fortuny. Dorobił się m.in. na dostrzeganiu talentu w Arkadiuszu Miliku. W Zlatanie Ibrahimoviciu. W Kasperze Dolbergu. W całej plejadzie nieoczywistych zawodników z nieoczywistych miejsc, którzy po wyszlifowaniu na stadionie Johan Cruyff ArenA ruszają dalej w świat za naprawdę grube pieniądze.

To się ogląda z niekłamaną przyjemnością. Zwłaszcza, że Ajax coraz częściej bywa zmuszany do naginania swoich zasad. Wydawałoby się, że specjaliści od wychowywania i wyławiania młodych perełek z potencjałem z innych klubów, będą chociaż mieli problem z oceną rzeczywistego potencjału nieco starszych zawodników. I co? Wyciągnięto tego 30-letniego Dusana Tadicia, a on sieknął już prawie 50 goli, ze średnią jednego gola na każde dwa spotkania. Coś nam podpowiada, że gdyby dostali zadanie ściągnąć do siebie 34-letniego Słowaka, to zamiast tych naszych ekstraklasowych stoperów, wyszperaliby gościa z potencjałem na dwa mistrzostwa Holandii i oczywiście powołanie do reprezentacji. W czepku urodzeni. Albo po prostu: cholernie dobrzy w swoim fachu.

BARCELONA NIE POMOŻE INTEROWI I WYGRA? KURS 5,05 W ETOTO

4. DBANIE O LEGENDY

Siłą Ajaksu, ale też jego wielkim urokiem jest z pewnością przywiązanie do swoich zawodników, które zresztą można nazwać uczuciem odwzajemnionym. W obecnym składzie znajdują się przecież Daley Blind czy Klaas-Jan Huntelaar, którzy zwiedzili trochę świata, by już z bagażem doświadczeń powrócić do matecznika. Ale powrót, by zakończyć karierę to jedna sprawa, druga: życie po ostatnim rozegranym meczu. Spoglądamy sobie na władze klubu, gdzie na dyrektorskich stanowiskach znajdują się Edwin van der Sar oraz Marc Overmars. Dick Schoenaker zanim zasiadł w zarządzie rozegrał ponad 200 spotkań dla amsterdamskiego klubu. W sztabie pierwszej drużyny znajdują się Aron Winter, Michael Reiziger oraz Richard Witschge, w akademii pracuje cała zgraja byłych gwiazd, w Komisji Rewizyjnej zasiada Danny Blind.

Rzuć w akademii Ajaksu kamieniem, a pewnie trafisz w przynajmniej dwie klubowe legendy.

5. DZIAŁ MARKETINGU

Spójrzmy prawdzie w oczy, ten klip w ostatni dzień okienka, w momencie gdy połowę kadry Ajaksu widziałoby u siebie jakieś 3/4 europejskiego topu to był Graal w dziedzinie marketingu sportowego.

6. SZEROKO ROZUMIANY STORYTELLING

Skoro już jesteśmy przy tym marketingu, nie sposób przeoczyć, że Ajax po prostu potrafi o sobie opowiedzieć. Oni nie tylko realizują wartości, ale jeszcze są zdolni do takiego konstruowania kolejnych wypowiedzi, klipów czy opowieści, że cała Europa ich kupuje. Przecież te opowiastki o kopciuszku w świecie możnych można byłoby skonstruować zupełnie inaczej. Pamiętacie te wypowiedzi Overmarsa o bezdusznym wyścigu zbrojeń, który nie pozwala rozwinąć skrzydeł mniejszym klubom? A co mają powiedzieć działacze Groningen, którzy przywieźli Suareza do Europy? Co mają powiedzieć holenderscy rywale w tym sezonie, gdy Ajax na transfery wydał 57 milionów euro, drugi sezon z rzędu przekraczając tę magiczną granicę 50 melonów?

Ajax, pozostając hegemonem na własnym podwórku, hegemonem o tyle silnym, że wiele z regulacji krajowego rynku jest poukładanych pod ich dyktando, w Europie wskakuje w buty nędzarza i wszyscy ten wizerunek bezkrytycznie kupują. My też, nie ma co się oszukiwać. Niezależnie od tego, czy grę robi 30-letni Serb za kilkanaście milionów euro, czy 27-letni Quincy Promes za 15 baniek – Ajax to przede wszystkim młodzieńcza energia, styl, pozytywne wibracje i fryzury “na surfera”, jak u Dolberga. Pomagają w tym takie kultowe pozycje, jak ta z ubiegłego sezonu.

7. LIGA MISTRZÓW 1994/95

Niech rzuci kamieniem, kto nigdy nie grał na podwórku z Patrickiem Kluivertem lub Jarim Litmanenem. Koszulki bazarowe z charakterystycznym pionowym pasem, albo te czarne wyjazdówki, gdzie z nazwiskiem łapał się też Overmars – połowa lat dziewięćdziesiątych to błyskawiczne reakcje rynku na sytuację w świecie piłkarskim. Kto nie miał żarówiastej koszulki Sammera z Borussii, ten polował na Litmanena.

Trudno nie czuć sentymentu do tamtej ekipy, bo jej spora część wyznaczyła drogę kibicowską dla wielu dzieciaków. Ilu fanów Arsenalu wskaże jako jednego z pierwszych idoli Nwanko Kanu? Ilu sympatyków Barcelony powie, że zaczęło się od goli Kluiverta i dograń Overmarsa? Ilu kibiców Juventusu z rozrzewnieniem wspomina Edgara Davidsa i jego okulary?

A oni tworzyli jedną bajeczną ekipę, prowadzoną przez Louisa van Gaala. Triumf tamtego pokolenia był zresztą dość symboliczny – później spoza czterech najlepszych lig już tylko FC Porto było w stanie wznieść w górę uszaty puchar.

SLAVIA ZNÓW BĘDZIE UPIERDLIWA, TYM RAZEM DLA BVB? 5,80 ZA REMIS W ETOTO 

8. LIGA MISTRZÓW 2018/19

Wspomnienia ożyły, gdy banda pyskatych młodzieniaszków z de Jongiem na czele wyeliminowała Real Madryt, obrońcę trofeum i zespół naszpikowany gwiazdami, które trzykrotnie wygrały całe rozgrywki. Leniwe i upasione kociska wytoczyły się na Santiago Bernabeu, by po prostu dotrwać sobie do 90. minuty i przejść do kolejnej fazy. W końcu mieli cenne 2:1 z Amsterdamu, a u siebie “Królewscy” przegrywają przecież od święta. Zanim się obejrzeli – dzikie dachowce prowadziły już 2:0, czarując zresztą nie tylko czysto piłkarskimi umiejętnościami, ofensywną grą i nastawieniem. Oni czarowali świeżością, widowiskowością, takim dziecinnym dbaniem o to, by rywala nie tylko ominąć w drodze do bramki, ale jeszcze jakoś ośmieszyć, jeszcze jakoś popisać się przed rówieśniczkami, które siedzą na ławce koło boiska.

To był koncert, a okazał się zresztą dopiero początkiem całej trasy koncertowej.

W kolejnej fazie czekał Juventus z Cristiano Ronaldo. Portugalczyk strzelił po sztuce w każdym meczu, ale z dzieciakami nie wygrał. Ale kto wie, czy najwięcej serc Ajax nie kupił dopiero dwumeczem z Tottenhamem. Mają komfortowe 3:0 – jedną bramkę z meczu wyjazdowego i prowadzenie 2:0 do przerwy. Przecież wystarczyło wrzucić tryb ultra-defensywny. Wystarczyło stanąć na własnej połowie i wybijać piłki po autach. Wystarczyło zagrać to, co w polskiej lidze oglądamy co tydzień – sprawić, by z 45 minut gry zostało jakieś 20 minut kopania piłki i 25 minut oczekiwania na wyrzut z autu, wznowienie po faulu, cokolwiek, co pozwala ukraść kilka sekund.

Ajax zagrał swoje. Ofensywnie, do przodu, z werwą. W szóstej minucie doliczonego czasu stracił gola na 3:2. Romantyzm przegrał z rzeczywistością, jak to zresztą w historii zdarzało się wielokrotnie. Na szczęście zawsze później znajdzie się ktoś, kto napisze Gloria Victis.

9. LIGA MISTRZÓW 2019/20

A co my tutaj będziemy dużo pisać, zobaczcie sobie, jak Ajax grał przeciw Chelsea już po tym, gdy otrzymał dwie czerwone kartki w jednej akcji. Dziś do awansu do fazy pucharowej wystarczy im remis w którymkolwiek ze spotkań. Holendrzy przyjmują u siebie Valencię, Chelsea gra z Lille na własnym terenie. Coś nam podpowiada, że z Hiszpanami raczej nie zagrają na utrzymanie korzystnego dla nich 0:0.

NAPOLI ZROBI SOBIE KUKU? 7,75 W ETOTO ZA REMIS Z GENKIEM

10. ZIYECH ORAZ TADIĆ

Nie jesteśmy przekonani, że ten punkt wymaga jakichkolwiek konkretnych uzasadnień. To piłkarze grający tak efektowny, by nie rzec: efekciarski futbol, że ręce same składają się do oklasków. Czuć w tym jakiegoś ducha starego Ronaldinho, olbrzymią nieskrępowaną radość z upokarzania przeciwnika, oczywiście z uśmiechem na ustach. Ale te dwie postacie są ważne też z innych względów. Hakim Ziyech w Amsterdamie ewidentnie się zasiedział. Dusan Tadić wrócił do niego trochę jako człowiek wypluty przez Premier League. Trudno było oczekiwać akurat od nich pociągnięcia drużyny do półfinału Ligi Mistrzów, do pokonania Realu Madryt i Juventusu.

Oglądanie ich, również przez pryzmat ich miejsca w nowoczesnym futbolu, to przyjemność.

Dlatego dziś, jak zwykle – kciuki za Ajax. Blah, blah, blah.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...