W miarę możliwości staramy się wspierać i nagłaśniać akcje charytatywne, szczególnie te prowadzone przez kibiców, stowarzyszenia i ogólnie ludzi ze środowiska piłkarskiego. Mamy już sporo doświadczeń z ekipami z całej Polski, ale… czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Robert Ćwikliński, kibic Odry Opole działający również w Stowarzyszeniu “Jedna Odra” postanowił pomóc opolskiemu hospicjum “Betania” w sposób naprawdę godny podziwu i szacunku.
Tysiąc pięćset kilometrów. Ponad czterdzieści klubów. Ponad czterdzieści spotkań, około czterdziestu koszulek. Całe południe Polski, od Lubina po Podkarpacie i kawał centrum, od Radomska aż do Płocka. Robert postanowił wspomóc hospicjum zdobyciem piłkarskich koszulek na aukcje, ale nie zamierzał zadowalać się gestami klubów, które zgodziły się ofiarować klubowe trykoty. Po każdą koszulkę pojechał. Na rowerze. Bez przerw…
Wyruszył pierwszego sierpnia z Lubina, gdzie odebrał trykot Zagłębia. Dziś mieliśmy okazję pogadać z nim w Łodzi, do której dojechał między innymi przez Bytom, Oświęcim, Kraków, Dębicę, Mielec, Tarnobrzeg, Warszawę i Płock. Za nim tysiąc trzysta kilometrów pedałowania, zaliczenie legendarnego sektora w Chęcinach (tego, gdzie policja zgarnęła chłopaka odpalającego świeczkę tortową), wizyty w miastach derbowych, spotkania z ŁKS-em i Widzewem, Wisłą oraz Cracovią, Ruchem Chorzów i GieKSą. Objechał cały Śląsk, przemknął przez Małopolskę, potem przez Podkarpacie i Radom zaatakował Warszawę, by później wrócić do siebie, do Opola przez Płock, Łódź, Bełchatów, Radomsko i Kluczbork.
Wszystko na rowerze przypominającym muła jucznego, ważącym około sześćdziesiąt kilo. Polnymi drogami, ścieżkami rowerowymi, rozkopanymi ulicami łódzkiego Śródmieścia i wąskimi osiedlowymi chodnikami. Półtora tysiąca kilometrów…
– Łącznie udało się zebrać prawie siedemdziesiąt koszulek – przeszło czterdzieści podczas wędrówki przez Polskę oraz ponad dwadzieścia od klubów, które nie znalazły się na trasie – opowiada nam Robert, wyjmując jednocześnie z plecaka kolejne sterty sprzętu, napoje izotoniczne i wlepki. – Już teraz zebraliśmy grubo ponad tysiąc złotych, wszystko z aukcji koszulek, które dostaliśmy przed wyruszeniem w drogę. Te zebrane podczas wyprawy wylądują na osobnych licytacjach – opowiada nam przepakowując się do dalszej drogi i analizując na mapie najlepsze ścieżki prowadzące do Bełchatowa. Dzisiaj zrobił sto dwadzieścia kilometrów, odwiedził Widzew i ŁKS, zbierając z obu klubów t-shirty z podpisami zawodników. Jutro czeka go Bełchatów i Radomsko, potem jeszcze Kluczbork i wreszcie, prawdopodobnie w piątek – powrót do domu. Po trzech tygodniach jazdy, po przebyciu 1500 kilometrów.
Co dalej? Koszulki trafią na licytację, które będziecie mogli znaleźć na stronie Roberta, W TYM MIEJSCU. Jeśli chcecie pomóc już dziś, konto opolskiego hospicjum znajdziecie w witrynie “Się Pomaga”, czyli TUTAJ. Sam kibic Odry zapowiada, że w przyszłym roku zaatakuje kierunek północny. Pozostaje trzymać kciuki. I naturalnie wpłacać pieniądze, by pomóc “Betanii”.