Wybaczcie, wiemy, że znacie tę opowieść na pamięć i słyszeliście ją tysiąc razy, ale musimy. Wsiada Józef Oleksy do taksówki, taksówkarz pyta: panie premierze, dokąd? Bez różnicy, wszędzie mnie potrzebują. Dziś w rolę Oleksego mógłby się spokojnie wcielić Jose Mourinho, który znajduje się w arcyinteresującej sytuacji. Z jednej strony – już jakiś czas nie ma go na ławkach trenerskich, a wspomnienie jego ostatnich przygód z prowadzeniem choćby Manchesteru United nie może budzić szczególnej tęsknoty za szkoleniowcem. Z drugiej jednak… Cóż, to nadal Jose Mourinho. A to nazwisko potrafi działać na wyobraźnię.
Dlatego choć oficjalnie Portugalczyk nie jest choćby blisko któregokolwiek z wielkich europejskich klubów, trudno uwierzyć, by kibice, eksperci, a pewnie i działacze nie snuli najróżniejszych symulacji.
Przed meczem Bayernu Monachium z Borussią Dortmund – do obu klubów Mourinho był przymierzany w zagranicznych mediach – postanowiliśmy sobie zadać jedno, bardzo ważne pytanie. Gdzie on by się nadawał? Dlaczego? Czego mógłby w nowym miejscu pracy dokonać, co mógłby zepsuć? Sprawdźmy wspólnie.
BAYERN MONACHIUM
To propozycja najbardziej oczywista, bo w teorii wszystko zdaje się tutaj świetnie pasować. Jose Mourinho byle jakich klubów nie bierze – w jego własnym mniemaniu, ale potwierdzonym odpowiednio przez kolejne oferty, etap prowadzenia “średnich” klubów zakończył we wspaniałym stylu ogarniając FC Porto. Potem prowadził kluby duże i bardzo duże w Anglii, Hiszpanii i we Włoszech. W tej koronie brakuje tej czwartej perły, z Niemiec.
Poza tym można śmiało stawiać tezę: gdyby Bayern Monachium byłby trenerem, byłby Mourinho. Pyskaty. Bezczelny. Arogancki. Przekonany o własnej wyjątkowości, przekonany o unikalnym zestawie cech, który sprawia, że to właśnie jemu należy się rola niepodzielnego dominatora. Można czytając te słowa wyobrazić sobie portugalskiego szkoleniowca wymieniającego na konferencji prasowej swoje sukcesy, ale można też cały Bayern, myślą, mową i przede wszystkim uczynkiem manifestujący – niemiecki futbol to my, nasz klub, mia san mia.
MNIEJ NIŻ 2,5 GOLA W MECZU BAYERNU Z BORUSSIĄ? KURS 2,85 W ETOTO!
Jaki to mógłby być związek? Bez wątpienia Mourinho nie uniknąłby porównań z Guardiolą, który w Bayernie stworzył potwora. Dziś Portugalczyk miałby jednak o wiele trudniejsze zadanie niż swego czasu kataloński szkoleniowiec. Zadanie numer jeden? Przeprowadzić Bawarię suchą stopą przez odmłodzenie składu, co jest tym trudniejsze, że drużyna to mały szpital. W dodatku najgorzej wygląda ta formacja, która u Mourinho jest kluczowa: defensywa. 16 straconych goli w 10 meczach, ostatnie 1:5 – Mou miałby co robić, zresztą nie tylko na treningach, gdzie musiałby nauczyć Alphonso Daviesa skutecznej gry w defensywie, ale i w gabinetach. Ta ostatnia sprawa to być może byłby największy plus pracy Mourinho dla Niemców. Nie mógł ich na większe transfery nakłonić Lewandowski, być może zrobiłby to The Special One.
Aha, co z Lewym? Cóż, on jest w takiej formie, że strzelałby nawet u Jerzego Brzęczka Zbigniewa Smółki. Oby tylko Portugalczyk nie przesunął go na bok obrony, jak swego czasu zrobił z Eto’o.
BORUSSIA DORTMUND
Dzisiejszy rywal Bayernu też nie należy do klubów, które są zachwycone z usług swojego menedżera. Lucien Favre w tym tygodniu ma spokój – doskonale odwrócił wynik meczu z Interem Mediolan, a uczynił to za pomocą m.in. 21-letniego Hakimiego czy dwa lata starszego Brandta. W teorii więc – podwójne zabezpieczenie, i wygrana, i kreowanie nowych gwiazd Dortmundu. Sęk w tym, że kibice Borussii raczej nie mogą być zadowoleni z tego, jak układa się ich sezon. TAKIE potknięcia Bayernu po prostu trzeba wykorzystać, a fakt, ze liderem jest imienniczka z Moenchengladbach czyni całą sytuację jeszcze bardziej bolesną.
Tylko 5 zwycięstw w 10 meczach, w tabeli przed nimi znajduje się Hoffenheim. Moment, gdy Borussia miała szansę wypracować sobie przewagę nad Bawarczykami chyba przeminął wraz ze zwolnieniem Kovaca, teraz będzie już tylko trudniej. A przecież nie jest tak, że kosztem ligi udało się coś zmontować na europejskiej arenie – tam też losy awansu nadal nie są przesądzone.
BORUSSIA STRZELA PRZYNAJMNIEJ DWA GOLE NA STADIONIE W MONACHIUM? KURS 2,80 W ETOTO!
Dlaczego BVB? Cóż, tutaj sprawa jest jasna – jeśli zdecydowaliśmy, że Mourinho brakuje w dorobku jeszcze sukcesu z dużym niemieckim klubem, to zostają Bayern i Borussia. Dortmundczycy wprawdzie nie są w połowie tak słabi (w stosunku do oczekiwań) jak rywal, ale przecież ledwie miesiąc temu mówiło się nawet o tym, że The Special One odrzucił ofertę z Zagłębia Ruhry. Co miałby do zrobienia w Dortmundzie? Kurczę, wybaczcie – zdaje się, że to akurat jest mariaż skazany na niepowodzenie. Przypominamy sobie na szybko jakieś 145 wypowiedzi Mourinho, w których w lekceważący sposób wypowiada się o młodych, perspektywicznych zawodnikach, zwłaszcza tych z pokolenia wchodzącego z impetem do świata futbolu. Jeśli narzekał między słowami na Rashfordów z United, to bez wątpienia podobne uwagi miałby do dortmundzkiej młodzieży. Zwłaszcza biorąc pod uwagę w jaki sposób niemiecki klub traci kolejne gole.
Choć trzeba przyznać – tu widać poprawę. Ostatnie trzy mecze, zero straconych goli. Ale w takim razie po co Mourinho?
PARIS SAINT GERMAIN
Ooo, czujemy, że to byłby strzał w dziesiątkę, oczywiście nie dla Mourinho i nie dla PSG, ale dla mediów i kibiców. Wyobraźcie to sobie: w jednej szatni znajdują się Jose “Teraz już nie prowadzisz jednego zawodnika, ale całą jego świtę” Mourinho, Neymar “Mam całą moją świtę i nie zawaham się jej użyć” Junior oraz Mauro “Wanda jest moją świtą” Icardi. To byłoby tak piękne, jak wybuch planety po zderzeniu z asteroidą. Serio, siedzielibyśmy jak na szpilkach w oczekiwaniu na kolejne epizody tej wyjątkowej epopei. Mourinho miewał problemy z Pogbą? No to ciekawe, jak znosiłby fochy Neymara, które są absolutnie nieuniknione, biorąc pod uwagę, że zbliża się okienko transferowe. Mou zawsze cenił piłkarzy niezależnych? Wybornie, Icardi i jego słynna reprezentantka oraz partnerka z pewnością by mu przypadli do gustu.
Generalnie wejście tak mocnego charakteru do tej konkretnej szatni byłoby niecodziennym eksperymentem. Człowiek-dyscyplina, człowiek-zasady, człowiek-“kiedyś to było” wjeżdża pomiędzy Neymara, Di Marię i Icardiego. Buduje zafarbowanego Kimpembe. Pociesza piłkarzy po niepowodzeniu z Dijon. Balansuje między wprowadzaniem młodych gwiazdek, a wyciskaniem ostatnich kropli z Cavaniego.
Nie no, bądźmy szczerzy. To by się spinało tylko pod względem stylu prowadzenia klubu przez szejka i Mourinho. Ale auto z dwoma kierowcami i kolejnymi trzema na tylnej kanapie? Idziemy dalej.
AC MILAN
I tu chyba dopiero zaczynamy w pełni czuć, że związek byłby korzystny dla obu stron. Być może się mylimy, być może Pioli zamknie nam gęby, ale mamy wrażenie, że obecnego Milanu nie stać na marzenia o jakiejś widowiskowej grze. Wręcz przeciwnie, dla Rossonerich idealny byłby strateg, który wymyśliłby:
– jak nie tracić goli mimo posiadania takiej obrony, jaką posiada Milan
– jak sprawić by radosna brutalność i zawziętość Rebicia pracowała na korzyść drużyny, a nie obok niej
– jak dostarczyć lagę na Krzyśka tak, żeby Krzysiek mógł z tego coś strzelić
No jako żywo: Mourinho z najlepszych lat. Co ważne w przypadku pracy dla tej strony Mediolanu – Mourinho miałby okazję oddać się swoim ulubionym rozrywkom. Po pierwsze: w innych klubach aż się roi od menedżerów z nazwiskami i całkiem sprawnym językiem w gębie. Słowne potyczki Portugalczyka z Conte, Sarrim czy Ancelottim to byłby miód dla środowiska piłkarskiego, złaknionego porządnej porcji mięsa. Druga rozrywka? Oczywiście opowiadanie o tym, jak ma w życiu ciężko. Już niemal słyszymy ten rozczarowany głos – wygrałem Ligę Mistrzów osiem razy, a teraz nie mogę się doprosić o pomocnika. Wygrałem mistrzostwa na siedmiu kontynentach i dwóch planetach, a wciąż każecie mi grać Kessiem.
Mou byłby przydatny, bo mamy wrażenie, że zdołałby jakoś zorganizować hajs na wzmocnienia. Potem już tylko wyszlifować taktykę lagi na Krzyśka i czekać na efekty. Dlaczego Mourinho byłby wygranym niezależnie od dalszego scenariusza? Wiadomo, przyszłyby wyniki, Portugalczyk skromnie by stwierdził, że trochę pomógł piłkarzom w odnalezieniu formy. Porażki? “Panowie, oni mają dwa razy większy budżet. Juventus ma na ławce piłkarzy wartych więcej, niż nasza jedenastka. Panie kochany, Kessie nie umie przewrotu w tył”.
O tak, Mourinho w Milanie, to brzmi nieźle.
FC BARCELONA
Gorszy niż Valverde by nie był z jednego powodu: Valverde jest już najgorszy. Poza tym zawsze chcieliśmy zobaczyć, jak Leo Messi radzi sobie w grze defensywnej.
POWRÓT W WIELKIM STYLU
Tak, to też trzeba brać pod uwagę. I Manchester United, i Real Madryt pozostają w czymś na kształt kryzysu. Specjalnie nie używamy mocnych słów, bo to jednak wciąż ta faza sezonu, gdy kilka lepszych meczów może zamienić potencjalnego spadkowicza w kandydata do pucharów. Ale mimo wszystko – i Real taśmowo gubiący punkty w lidze, i Manchester United cierpiący na chroniczny brak stylu, mogliby w teorii spojrzeć na postać portugalskiego szkoleniowca. Zwłaszcza wizja powrotu Mourinho do Madrytu wydaje się kusząca – Jose musiałby poukładać klocki, które w miarę dobrze zna, z piłkarską nową falą, z Rodrygo czy Viniciusem na czele. Dlaczego to miałoby prawo wypalić? A choćby dlatego, że ten nowy Real szuka tożsamości pod rozstaniu z Ronaldo. Mourinho akurat tożsamość z pewnością może zaoferować, a w parze z nią pewnie i dobre wyniki, zwłaszcza, że coraz więcej drużyn potrafi wyjść na Real czy Barcę całkiem ofensywnym ustawieniem.
Mamy wrażenie, że Portugalczyk potrafiłby to skarcić, ale jednocześnie mamy wrażenie, że skonfliktowałby się z całym światem jeszcze szybciej, niż za pierwszym razem.
No i jednak jak zmieniasz fajnego kolegę Zizou na autorytarnego Mourinho, to z miejsca skazujesz się na pewne problemy w relacjach na linii drużyna-trener. Tak po prostu złożony jest świat i zarządzanie grupą.
REAL WYGRYWA Z EIBAR, BARCELONA Z CELTĄ VIGO. KUPON KOMBI ZA STÓWKĘ? DO WYJĘCIA 183 ZŁOTE!
***
Myśleliśmy jeszcze nad Tottenhamem, Arsenalem, Monaco a nawet Wisłą Kraków, jednak wnioski wszędzie były z grubsza te same. To dobry trener, poukłada nam parę spraw, ale jego dalszy konflikt z młodym pokoleniem piłkarzy zdaje się nieunikniony. Nawet ta krótka, prowadzona w mocno żartobliwym stylu analiza pokazuje jasno: Mourinho wszyscy szanują, nikt nie śmie go deprecjonować, ale zaryzykować i zaoferować mu pracę? Mamy wrażenie, że właściciele klubów uznają to za spacer po linie, dlatego są w stanie prześledzić najpierw wszystkich trenerów młodego pokolenia, byle uniknąć pracy z Portugalczykiem.
Dlatego to bezrobocie tak nieznośnie się przedłuża i pewnie dlatego pomimo kryzysu w przynajmniej kilku wielkich klubach, na razie Mourinho obserwuje piłkę z perspektywy fotela. Czy pociąg już definitywnie odjechał? O nie, to zdecydowanie przedwczesne składanie Mou do zawodowego grobu. Ale dziś to trener, który nie tylko z miejsca gwarantuje jakość, ale też z miejsca generuje pewne problemy. Jego nowym klubem zapewne będzie ten, któremu desperacja przysłoni oczy na zagrożenia…
***
Tylko teraz w TUTAJ.
Fot.FotoPyK