Ja jestem od grania, a nie sprawdzania papierków. Są w Legii ludzie, którzy zajmują się tymi sprawami. Ja skupiam się na grze, nie w mojej gestii leży przygotowywanie protokołów. Zostały popełnione błędy ludzkie, ale konsekwencje nie musiały być tak drakońskie – mówi na łamach Super Expressu Bartosz Bereszyński. Dziś w polskiej prasie nic specjalnego, a króluje Lewandowski. Zapraszamy na nasz przegląd gazet.
FAKT
Wczoraj wszystkie oczy były zwrócone na debiut Krychowiaka z Realem, dziś – na debiut Lewandowskiego.
Jeszcze nigdy mecz o Superpuchar nie wywoływał tylu emocji, mimo że jeszcze nigdy zespoły walczące o to trofeum nie były tak osłabione. Starcie Borussii Dortmund z Bayernem Monachium to przede wszystkim debiut Roberta Lewandowskiego w barwach nowego klubu na stadionie byłego oraz wojna działaczy, którzy wytaczają coraz cięższe działa. (…) – Lewandowski był w Dortmundzie żegnany gorąco, ale teraz jest już zawodnikiem Bayernu, więc na pewno nie będzie aż tak miło. Nie spodziewałbym się, że będzie fetowany jak chociażby Jan Koller parę lat temu, gdy przyjechał do Dortmundu jako gracz Norymbergi i na stojąco jego nazwisko skandowała cała południowa trybuna. Nie wyobrażam sobie, żeby kibice go obrażali, ale wielkiej serdeczności też pewnie nie będzie – uważa dziennikarz magazynu „Kicker” Thomas Hannecke, który zajmuje się Borussią Dortmund.
Legia do walki z UEFA wzięła prawników od Luisa Suareza.
Już dziś Legia Warszawa będzie składać odwołanie przed Komisją Odwoławczą UEFA w szwajcarskim Nyonie. Władze klubu robią wszystko, aby europejska federacja przychyliła się do wniosku mistrzów Polski o cofnięcie walkowera. W tym celu zatrudniła prawników, którzy pomagali ostatnio samemu Luisowi Suarezowi (27 l.). Przypomnijmy. Legia została ukarana walkowerem przez Komisję Dyscyplinarną UEFA po tym, jak w meczu rewanżowym przeciwko Celticowi wystąpił nieuprawniony do gry Bartosz Bereszyński. Mistrzowie Polski nie zgłosili go do spotkań II rundy el. Ligi Mistrzów. W związku z tym, chociaż nie grał, formalnie nie wypełnił kary 3 meczów zawieszenia po czerwonej kartce, którą ujrzał w poprzednim sezonie z Apollonem Limassol. Działacze mistrzów Polski nie zgadzają się z tak ostrą karą argumentując, że było to jedynie przeoczenie (faktycznie Bereszyński nie grał w trzech meczach europejskich pucharów), a wkład piłkarza w meczu przeciwko Celticowi znikomy. Właściciele Legii Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski robią wszystko, aby kara została co najmniej zawieszona. – Szanse, aby zrobiła to UEFA są znikome – przyznał nam Leśnodorski. Dlatego Legia liczy w tym przypadku na Trybunał Arbitrażowy w Lozannie, który także może zmniejszyć lub cofnąć karę.
Dalej mamy sympatyczny wywiad z Markiem Saganowskim – o tym, że zaraz powinien strzelić setnego gola, z kawałkiem wspomnień dawnych czasów, no i sprawami teraźniejszymi.
Swoją karierę nazwał pan jazdą rollercoasterem. Ma pan prawie 36 lat i za zakrętem widać metę, ale wagoniki nie zwalniają. Dwa lata temu musiał pan przerwać granie w piłkę na kilka miesięcy z powodu problemów z sercem, w ubiegłym sezonie pauzował, bo zerwał więzadła w kolanie. Teraz klub może zostać wyrzucony z Ligi Mistrzów.
– Fajnie, że jestem w drużynie, w której coś się dzieje i nie muszę odcinać kuponów, by doczłapać do końca. To zastrzyk adrenaliny, który pozwala mi utrzymać się w najlepszym polskim klubie. W polskiej piłce przeżyłem i widziałem wszystko. Jesteśmy rozgoryczeni i wkurzeni walkowerem, ale nie będę płakał nad rozlanym mlekiem do końca życia. We mnie jeszcze tli się nadzieja, może dlatego, że nauczyłem się nie poddawać i walczyć w sprawach beznadziejnych. Musimy zapłacić za pomyłkę administracyjną, zobaczymy jak drogo. Leo Beenhakker słusznie powtarzał, że droga od zera do bohatera i z powrotem jest krótka. Młodym zawodnikom będzie łatwiej się pozbierać niż starszym, bo maja więcej grania przed sobą. Ale od razu mówię, że po tym ciosie atmosfera w szatni między nami nie siadła. Byliśmy zszokowani, ale szum już się wycisza. W piątek padły ostre słowa, w sobotę odpowiedzieliśmy na boisku, jak reagujemy na decyzję UEFA. Ofiarą frustracji i złości został Górnik Łęczna.
Co poza tym?
– Wasilewski spełnia marzenia (więcej o tym w Meczu)
– 35:0 w meczu Pucharu Polski między KS Chełmek a LKS Skidziń
– Chrobak tymczasowym trenerem Lecha, ale nie ma tu nic, czego nie przeczytalibyście wczoraj w sieci
RZECZPOSPOLITA
Tylko jeden materiał piłkarski – tekst przed meczem Borussii z Bayernem.
Robert Lewandowski wraca dziś do Dortmundu na swój pierwszy oficjalny mecz w Bayernie. – Jeśli nie obronimy mistrzostwa, w przyszłym roku pewnie przyjdzie inny trener. Nie ma co robić z tego tajemnicy – powtarza Pep Guardiola. Prowadzący Bayern Hiszpan doskonale zdaje sobie sprawę, że po wygranym przez Niemców mundialu oczekiwania wobec jego piłkarzy tworzących trzon złotej reprezentacji będą jeszcze większe. Już to przerabiał, gdy cztery lata temu mistrzem świata została Hiszpania zbudowana wokół jego Barcelony. – To wielki prezent dla Bayernu, że gra u nas tylu zawodników, którzy przyczynili się do sukcesu kadry – podkreśla Guardiola. Warto przypomnieć ich nazwiska: Manuel Neuer, Philipp Lahm, Jerome Boateng, Bastian Schweinsteiger, Toni Kroos (latem odszedł do Realu Madryt za około 30 mln euro), Thomas Mueller, wreszcie Mario Goetze – strzelec jedynej bramki w finale z Argentyną, wyciągnięty przed rokiem z Borussii Dortmund symbol nowych dumnych Niemiec. Jak w takim towarzystwie odnajdzie się Robert Lewandowski? – Nie czuję się na razie zawodnikiem Bayernu z krwi i kości. Do tego potrzeba meczu o stawkę. Może tak będzie po Superpucharze Niemiec czy starcie Bundesligi.
GAZETA WYBORCZA
Na początek kilka tematów z europejskich pucharów:
– Superronaldo, czyli Superpuchar Europy
– Ruch na Ukrainę, czyli chorzowianie nie chcą jechać na Ukrainę
– Co z tą Legią? Pytanie jednak wciąż bez odpowiedzi
„Pierwszy strzał Lewandowskiego” – kolejny tekst o Lewym.
W ostatnich dwóch sezonach oba zespoły mierzyły się aż dziewięć razy, ale od ostatniego spotkania wydarzyło się tak dużo, że nie wiadomo, czego się spodziewać. Rywalizacja dwóch najlepszych niemieckich zespołów ostatnich lat zawsze była gorąca na boisku i poza nim. Dziś od emocji kipi głównie w biurach prezesów. Dyrektor Bawarczyków Karl–Heinz Rummenigge ujawnił niedawno, że gwiazdor Borussii Marco Reus ma zapisaną w kontrakcie klauzulę odstępnego wynoszącą 25 mln euro i że Bayern byłby nim zainteresowany. – Zachowanie Rummeniggego jeszcze bardziej zaostrzy nasze i tak trudne relacje – odpowiedziała Borussia. Stosunki między piłkarzami tak dobre nie były nigdy. W kadrach obu zespołów jest aż 11 piłkarzy (sześciu z Bayernu i pięciu z Borussii), którzy latem cieszyli się z mistrzostwa świata. Idol kibiców z Dortmundu Kevin Grosskreutz zaprzyjaźnił się w Brazylii z wychowankiem Bayernu Bastianem Schweinsteigerem, atmosfery między piłkarzami nie popsuł nawet filmik, na którym pijany pomocnik z Bawarii śpiewa piosenkę i wyzywa Borussię od “sk…”. Gdy Schweinsteiger przeprosił, Borussia przyjęła wyjaśnienia i zaproponowała, że ufunduje mu lekcje śpiewu. Największą różnicą będzie jednak to, że po latach Bayern wystawi lepszego napastnika niż Borussia.
SUPER EXPRESS
Temat główny dla tabloidu to oczywiście Robert Lewandowski. Wypowiada się Jan Furtok.
– Robert będzie bohaterem tego meczu – przewiduje w rozmowie z “Super Expressem” Jan Furtok (52 l.), strzelec 60 goli w Bundeslidze. – To profesjonalista, dla niego nie ma znaczenia, czy gra z Borussią, czy też z innym klubem. Płacą mu za strzelanie goli dla Bayernu i będzie to robił. Jestem przekonany, że w świetnej sytuacji noga mu nie zadrży i z zimną krwią strzeli gola – powiedział Furtok. Lewandowski bardzo szybko zaaklimatyzował się w Bayernie. W sparingach był niczym maszyna do strzelania goli, czym zachwycali się niemieccy eksperci. – W Niemczech przykłada się bardzo dużą wagę do sparingów, już za moich czasów tak było. Trenerzy przyglądają się bowiem i wyciągają wnioski. Gdyby “Lewy” w meczach testowych partolił świetne sytuacje, nie wiadomo, jak zareagowałby trener Pep Guardiola. A tak nie ma wyjścia i postawi na Polaka, bo wie, że ten da mu gole i zwycięstwa – podkreśla Furtok. W barwach Borussii Lewandowski osiągnął niemal wszystko. Został królem strzelców, o czym marzył. Czy w tym sezonie powtórzy ten wyczyn? – Jeśli tylko koledzy mu zaufają, będzie strzelał gola za golem. Gorzej, jeśli zacznie marnować sytuacje. Wtedy odwrócą się plecami i będą grać bez niego. Bayern to taki klub, w którym nie wybacza się błędów – zaznacza Furtok, który wspomina Bawarczyków ze swoich czasów gry w Bundeslidze.
Znajdujemy też rozmowę z Bartoszem Bereszyńskim. Fajnie, że jemu również oddano głos.
Masz wyrzuty sumienia? Mogłeś przecież sprawdzić, czy rzeczywiście jesteś uprawniony do gry w meczu z Celtikiem.
– A dlaczego miałbym to robić? Ja jestem od grania, a nie sprawdzania papierków. Są w Legii ludzie, którzy zajmują się tymi sprawami. Ja skupiam się na grze, nie w mojej gestii leży przygotowywanie protokołów. Zostały popełnione błędy ludzkie, ale konsekwencje nie musiały być tak drakońskie.
A czy to prawda, że przed meczem Duszan Kuciak pytał, czy nie jesteś czasem zawieszony?
– Nie było takiej sytuacji.
Jesteście rozczarowani postawą władz Celticu?
– Bardzo. Zasługujemy chyba na to, aby chociaż odebrać od nas telefon i powiedzieć nawet: “Nie oddamy wam miejsca w LM”. Wszystko byłoby jasne. Ale piłka nożna to biznes, tu nie ma sentymentów.
SPORT
Zaglądamy do Sportu, szukamy czegoś ciekawego – no, jest niewiele.
„Nie pora na nerwowe ruchy” – oto tekst z Gliwic, ale spokoju to on nie wprowadza.
Czy bezbarwna gra drużyny z Gliwic oznacza, że powoli zaczyna się palić grunt pod nogami Angelowi Perezowi Garcii? (…) Jeden z ostatnich meczów Piasta z Lechią Gdańsk na stadionie przy Okrzei oglądał Tomasz Hajto. Były reprezentant Polski i trener Jagiellonii już wiosną był kandydatem na trenera Piasta. Wtedy postawiono jednak na Hiszpana. Oprócz Hajty pada też nazwisko byłego piłkarza, a potem drugiego trenera Legii Warszawa, Jacka Magiery, który bardzo dobrze zna język hiszpański. Za obydwoma kandydaturami ma stać dyrektor generalny klubu, Zdzisław Kręcina, który już w maju optował za zatrudnieniem trenera z Polski.
Obok Józef Drabicki, były prezes Piasta, dolewa oliwy do ognia, mówiąc, że są powody do niepokoju: Istnieje stara zasada, że piłkarz zagraniczny musi być lepszy od rodzimego. Czy we wszystkich przypadkach w Piaście tak jest? Wydaje mi się, że nie…
To może jeszcze fragment rozmowy z Michałem Efirem.
Boi się pan jechać na Ukrainę?
– Na Ukrainie dzieje się dużo, z dnia na dzień sytuacja może się zmienić. Mam nadzieję, że mecz zostanie rozegrany w bezpiecznym miejscu i wrócimy do domu. Faworytem na pewno nie będziemy, bo Metalist to sportowo mocny klub. Nie jesteśmy jednak bez szans. Trzeba rozegrać dwa dobre mecze, ale pierwsze spotkanie będzie kluczowe.
Zacytowalibyśmy coś jeszcze, ale nie ma sensu robić tego na siłę.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Spodziewana okładka PS.
Jeszcze krótkie spojrzenie na tę wojnę – cytujemy inny fragment niż w Fakcie.
Niektórzy wręcz zapominają, że w Dortmundzie grają mistrz i wicemistrz Niemiec, że jest to spotkanie o prestiżowe jednak trofeum. Problem jednak w tym, że oba zespoły wystąpią bardzo osłabione. – Bayern nie zagra najsilniejszym składem. Z mistrzów świata może jeden-dwóch wejdzie na 20-30 minut, ale nie na dłużej, bo oni tego lata zaliczyli tylko cztery treningi. Ewentualnie może zagrać Manuel Neuer, który jest gotowy i Guardiola wybierze jego albo Toma Starke. Reina póki co nie wchodzi w rachubę. Zwycięstwo mają dać zawodnicy, którzy nie byli na mundialu, jak Lewandowski, Alaba, Rode, Benat czy byli w Brazylii krótko, jak Martinez czy Shaqiri – uważa Frank Linkesch, odpowiedzialny w Kickerze za Bayern Monachium. W zespole gospodarzy również zabraknie kilku bardzo ważnych zawodników, w tym Jakuba Błaszczykowskiego. Zagrać za to powinien Łukasz Piszczek. – Ma tę przewagę nad Kevinem Grosskreutzem, że był z drużyną od początku przygotowań, przez pięć tygodni i jest wyraźnie w dobrej formie, podczas gdy Kevin dopiero wraca do treningów – mówi Thomas Hannecke. Dla Lewandowskiego będzie to czwarty mecz o Superpuchar, dla Piszczka trzeci. Jak na razie ich występy w spotkaniach o to trofeum nie były niezapomniane i wyjątkowe. Ale dzisiaj zwłaszcza występ naszego napastnika będzie oceniany i komentowany nie tylko w Niemczech. I może być przyczyną do eskalacji konfliktu między szefami dwóch najlepszych niemieckich klubów.
Omijamy zagraniczne tematy, rozmowę z Saganowskim i działania Legii poprzez prawników Suareza… Jest jeszcze kilka tematów ligowych, na które warto rzucić okiem. „Trener z łapanki” – pisze o Chrobaku Antoni Bugajski.
Prezesi Lecha optymistycznie zakładali, że uporają się z tą przeszkodą, ale nic nie wskórali. Dlatego uznali, że warto pomyśleć o jakimś rozwiązaniu tymczasowym i po prostu poczekać na Skorżę. Zarazem jednak rozstali się z Rumakiem, co sprawiło, że narazili się na żenujący spektakl pod tytułem rozpaczliwie szukamy kogoś, kto chce być przez chwilę trenerem Lecha. Oczywiście można sobie wyobrazić, że zakładana chwila zamieniłaby się w dwa i pół roku, jak w przypadku Mariusza Rumaka, ale tym bardziej trudno jest się oprzeć wrażeniu, że cała zaimprowizowana konstrukcja wygląda tragikomicznie. Szefowie Kolejorza co prawda mieli misterny plan, który jednak w realizacji kompletnie się im rozleciał, więc potem już tylko nerwowo próbowali znaleźć jakieś w miarę rozsądne wyjście z impasu, w który wpędzili się na własne życzenie. Najpierw zaproponowali stanowisko Markowi Bajorowi, który pracuje z drużyną rezerw, ale ten przytomnie odmówił. W desperacji zastanawiano się, czy nie postawić przez kilka tygodni na dotychczasowego asystenta Jerzego Cyraka, ale ktoś zauważył, że byłby to absurd, skoro podziękowano Rumakowi i nie jest tajemnicą, że Cyraka od dawna nie akceptuje większość piłkarzy. Plotkowano, że kontaktowano się również z Czesławem Michniewicz. – Czy Lech ze mną rozmawia? Tak, Lech Rypin – śmieje się Michniewicz. Ostatecznie – z braku innych sensownych pomysłów – namaszczono więc Chrobaka, który dzisiejszym treningiem rozpoczyna pracę ze świadomością, że za kilka tygodni powinien ustąpić miejsca Maciejowi Skorży, z którym zresztą bardzo dobrze się zna jeszcze z czasów współpracy w Amice Wronki.
A o poligonie doświadczalnym w Lechii opowiada Franz Josef Wernze, właściciel Lechii. Mówi całkiem sensownie.
– Lechia nie będzie zarządzana po niemiecku, skoro większość osób w zarządzie i radzie nadzorczej to Polacy. Możemy jedynie przenieść do Gdańska pewne wzorce z zachodu – mówi właściciel gdańskiego klubu Franz Josef Wernze. Franz Josef Wernze był obecny na niedzielnym meczu biało-zielonych z Lechem. – Poprzednio też gościłem na spotkaniu z drużyną z Poznania i nastroje były o wiele lepsze. Ale futbol to taka dziedzina życia, w której trudno cokolwiek zaplanować – powiedział PS – Oczywiście nasz cel to gra w europejskich pucharach, ale zależy nam przede wszystkim na stałym rozwoju drużyny i wprowadzaniu do niej młodych zawodników. Stąd pomysł na zatrudnienie trenera Joaquima Machado, który ma doświadczenie z w pracy z utalentowanymi piłkarzami – wyjaśnił Niemiec, który na początku roku przejął, razem z kilkoma partnerami w interesach, od Andrzeja Kuchara i jego rodziny Wrocławskie Centrum Finansowe, do którego należał większościowy pakiet akcji Lechii. Zdaniem Wernzego, klub był dobrze zarządzany przez poprzedniego właściciela. – Przyjął bezpieczną koncepcję, której podstawą było nie przekraczanie zaplanowanego budżetu. My, nowi właściciele, mamy określoną politykę inwestowania w klub. Nie traktujemy tego tylko i wyłącznie w kategoriach biznesowych. Mogę powiedzieć, że wraz z moimi partnerami jesteśmy pozytywnie zakręceni na punkcie futbolu. Oczywiście, zależy nam na tym, by spółka bilansowała się i była bezpieczna finansowo, ale przede wszystkim chcemy ją rozwijać. Na różnych polach, choć wiadomo, że kwestia sportowa jest najważniejsza. Tylko dobrymi wynikami możemy napędzić koniunkturę na Lechię i mieć wysoką frekwencję na PGE Arenie – wyjaśnił.
W PS nie ma dziś za dużo czytania, ale tematy całkiem ciekawe.
Fot.FotoPyk