Sześć straconych bramek, co jedna to śmieszniejsza, Steinbors mógł się poczuć prawie jak w Arce na początku sezonu, gdzie rywale wjeżdżali w defensywę jak w masło. Łotysz sam doprawił spotkanie z Austriakami jedną ze śmieszniejszych bramek samobójczych, jakie ostatnio widzieliśmy, przy której kompletnie nieatakowany odbił piłkę w swoje nogi, a potem wpadł z nią do bramki.
Jeśli nie widzieliście skrótu wczorajszego lania, jakie Austria sprawiła Łotyszom, to uprzedzamy: gole są momentami dość komiczne. Zobaczcie nawet na stopklatce jak wyglądała bramka na 1:0. Strata bardzo wysoko, Steinbors stojący ze dwa metry obok bramki, nawet nie zdążył wrócić.
Gol na 2:0 też go częściowo obciąża – podkręcona z dystansu, wyraźnie poszedł w swoje prawo, by potem musieć wracać w lewo, nie zdążył, po meczu. Mamy i karniaka, mamy i kabaret w wykonaniu obrońców przy piątym golu, ale przede wszystkim mamy i skecz właściwy w postaci samobója.
Przeanalizujmy. Defensywa jak zwykle w lesie, Austriacy mają lotnisko wolnego miejsca. Piłka odbija się od słupka, Steinbors zgarnia ją ręką, próbuje odbić, ale odbija we własne nogi. Trochę pecha, trochę nieogarnięcia i stało się, video weekendu.
Od 6:25:
Z drugiej strony, ten gol ma wartość anegdotyczną, co bardziej interesujące, to szósta bramka. Zwróćcie uwagę jak Austriacy klepią pod bramką Łotyszy, jaka jest wymienność pozycji, jaka płynność – zagrania piętą, zagrożenie wrzutką, zagrożenie strzałem z dystansu, zagrożenie indywidualną akcją. Widać wyraźnie niesłychaną pewność siebie – na pewno przyjadą na Narodowy bez cienia strachu.
Fot. FotoPyK
