Reklama

Glik nie zagra? Przed mundialem w Rosji brzmiało to groźniej

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

06 września 2019, 13:03 • 5 min czytania 0 komentarzy

Cztery mecze eliminacyjne, zero straconych goli. Gra reprezentacji Polski w ofensywie wyglądała ostatnimi czasy różnie, czasem po prostu nędznie, ale jeżeli chodzi o postawę środkowych obrońców, nie można było zgłaszać zbyt wielu zastrzeżeń do biało-czerwonych. Fundamentem skutecznej gry w defensywie był rzecz jasna Kamil Glik. Dziś jednak prawdopodobnie zabraknie stopera Monaco w układance Jerzego Brzęczka z powodu urazu mięśniowego. Zanosi się zatem na powrót Michała Pazdana do wyjściowej jedenastki. Jak wiele kadra straci bez swojego lidera?

Glik nie zagra? Przed mundialem w Rosji brzmiało to groźniej

Jeżeli spojrzeć na najnowszą historię meczów reprezentacji Polski bez Glika w składzie – straci sporo. Dużo.

Za kadencji Brzęczka właściwie tylko raz zdarzyło się biało-czerwonym walczyć o punkty bez Glika na pokładzie. Jesienią 2018 roku na mecz z Portugalią w Lidze Narodów selekcjoner oddelegował duet Bednarek – Thiago Cionek. Udało się wtedy podnieść z boiska remis, który zapewnił reprezentacji pierwszy koszyk w losowaniu grup eliminacyjnych do mistrzostw Europy. Niby zatem cenny wynik, który wypada uszanować, ale należy również pamiętać o okolicznościach – Portugalczykom w tamtym starciu ewidentnie nie zależało na narzucaniu tempa. Wyszli rezerwowym składem i w stu procentach zadowolili się jednym punktem. Niemniej – Cionek dostał u nas za tamten mecz szóstkę, a Bednarek piątkę. Abstrahując od boiskowej opieszałości rywala, to był solidny występ defensywy biało-czerwonych.

Glika zabrakło też na boisku pięć dni wcześniej, gdy towarzysko zmierzyliśmy się z Czechami. Spotkanie zakończyło się wstydliwą porażką 0:1, a Bednarek w parze z Marcinem Kamińskim spisał się naprawdę kiepsko. Choć to chyba jednak zbyt eufemistycznie powiedziane. Obaj stoperzy, na czele z zawodnikiem VfB Stuttgart, zagrali wręcz beznadziejne zawody. Bednarek dostał u nas tróję, Kamiński dwóję.

W jaki sposób nieobecność Glika podczas mundialowego meczu z Senegalem w 2018 roku odbiła się na postawie reprezentacji, nie trzeba chyba nikomu przypominać. To była absolutna katastrofa. Nie bez kozery tamto spotkanie zajęło pierwsze miejsce w naszym RANKINGU meczów wstydu.

Reklama

Z drugiej strony – jeżeli już grać bez Glika, to chyba trudno o lepszy moment niż ten obecny. 31-letni stoper naprawdę kiepściutko zaczął sezon w barwach AS Monaco. I już nawet nie chodzi o to, że generalnie klub z Księstwa od niepokojąco długiego czasu flirtuje ze spadkiem do Ligue 2. Glik w ostatnich tygodniach bardzo źle wypadał indywidualnie – do tego stopnia, że we Francji okrzyknięto go jednym z głównych winowajców fatalnej postawy całej drużyny, padły nawet takie określenia jak „kula u nogi”. Dopiero w czwartej kolejce ligowych zmagań Kamil rozegrał mecz, po którym można było z czystym sumieniem napisać, że niczego poważnego nie zawalił, a nawet spisał się dobrze. Monaco wprawdzie tylko zremisowało ze Strasbourgiem 2:2, lecz żadna z bramek zdobytych przez rywali nie obciąża konta Polaka. Glik miał nawet trochę pecha, bo prawie udało mu się heroicznym wślizgiem zahamować jedną z bramkowych akcji rywala.

A jak to wyglądało wcześniej? Analizowaliśmy wnikliwie w TYM tekście. Co najmniej jedna zawalona bramka z Lyonem, kolejna z Metz, jeszcze jedna z Nimes. Błąd za błędem.

Inna sprawa, że przekładanie formy klubowej Glika na kadrę to trochę chybiony pomysł. Ostatecznie Kamil w Monaco już od dłuższego czasu nie prezentuje swojej najwyższej dyspozycji, za którą sklasyfikowano go przed laty w jedenastce sezonu Ligue 1. Tymczasem do gry reprezentacji Polski mocarny stoper niezmiennie wnosi spokój, twardość, świetną grę w powietrzu. Do tego umiejętnie kieruje poczynaniami kolegów. Jest po prostu liderem z prawdziwego zdarzenia. Kadra broni inaczej niż Monaco, gdzie Glik znacznie częściej jest zmuszony ścigać się z dynamicznymi rywalami, co boleśnie obnaża jego brak zwrotności i przyspieszenia. Z Orłem na piersi Kamil zwykle może grać w sposób, jaki najbardziej mu odpowiada. Po prostu królować w szesnastce.

Nieco innymi atutami dysponuje Michał Pazdan, któremu przyjdzie Glika zastąpić. Stoper Ankaragücü za kadencji Adama Nawałki był pewniakiem do gry w wyjściowym składzie kadry, ale zmiana selekcjonera i kłopoty z regularną grą w klubie mocno osłabiły pozycję Michała w drużynie narodowej. Poza tym – nawet dzięki solidnym występom w tureckiej Super Lidze trudno jest wygryźć ze składu podstawowego stopera Southampton czy Monaco, a takich dzisiaj konkurentów do gry ma Pazdan.

Reklama

Po mundialu w Rosji, były zawodnik Legii Warszawa zanotował w narodowych barwach tylko dwa występy, w tym jeden minutowy epizodzik. W marcu Pazdan rozegrał 90 minut przeciwko Łotwie, u boku Glika zresztą. Daliśmy mu wtedy czwórkę, aż dwa stopnie mniej niż drugiemu ze stoperów. To nie był udany występ Pazdana, który raził nerwowością i kilka razy dał się dość łatwo oszukać, prokurując zagrożenie pod polską bramką. Aczkolwiek Glikowi ocenę mocno zawyżyła zdobyta bramka, bo środkowy obrońca Monaco także się tamtego dnia mylił. Między innymi w ustawieniu, przy zakładaniu pułapki ofsajdowej. Ale notował też kluczowe interwencje, które uratowały biało-czerwonym mecz.

Inna sprawa, że w klubie – w przeciwieństwie do Glika – Pazdan akurat imponuje spokojem. Po trzech ligowych kolejkach w Turcji jego zespół ma tylko jednego straconego gola na koncie, a Polak zbiera świetne noty za swoje występy. Na zgrupowanie przyjeżdża w świetnej formie. Być może nawet lepszej niż Bednarek, Bielik czy Jędrzejczyk.

Krótko mówiąc – nieobecność Glika oczywiście boli i na pewno będzie odczuwalna, ale nie aż tak jak przed mundialem w 2018 roku, gdy kontuzja Kamila wysadziła polską defensywę w powietrze. Wtedy Adam Nawałka miał do dyspozycji kompletnie nieopierzonego Jana Bednarka. Dziś Brzęczek dysponuje Bednarkiem otrzaskanym w realiach Premier League i ogranym w kadrze. Wtedy – przynajmniej przed turniejem – wątpliwości budziła forma Pazdana w Ekstraklasie. Dzisiaj nie budzi żadnych zastrzeżeń dyspozycja Michała w tureckiej Super Lidze. Wtedy nie było w odwodzie Bielika, dzisiaj jest. Selekcjonerowi wypada bardzo ważny zawodnik, to nigdy nie jest komfortowa sytuacja, ale naprawdę nie ma powodów, by załamywać ręce.

 fot. FotoPyk

Najnowsze

Piłka nożna

Sztuka grania na nosie elicie. Triumfatorzy Pucharu Polski spoza Ekstraklasy

redakcja
0
Sztuka grania na nosie elicie. Triumfatorzy Pucharu Polski spoza Ekstraklasy
Piłka nożna

Jak radzili sobie zagraniczni trenerzy w walce o Puchar Polski?

AbsurDB
0
Jak radzili sobie zagraniczni trenerzy w walce o Puchar Polski?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...