– To najlepszy tercet w lidze, Jevtić, Muhar i Tiba – z pełnym przekonaniem powiedział w przerwie meczu Arka Gdynia – Lech Poznań Michał Nalepa, gdyński pomocnik. Jeszcze nie skończył formułować swojej myśli, a Twitter zapłonął od dyskusji, które właściwie trwają jeszcze dzisiaj. Kompletnie nas to nie dziwi, bo i faktycznie: poziom linii pomocy w czołowych polskich klubach wydaje się dość równy i naprawdę trudno wskazać wyraźnie najlepszego.
Oczywiście, opinia Michała Nalepy to nie jest jakieś kuriozum z księżyca, zwłaszcza, że wyniki nie do końca oddają jakość gry poznaniaków. Praktycznie w każdym kolejnym spotkaniu duet Jevtić i Tiba napędza multum sytuacji bramkowych, z kolei Muhar dba, by za ich plecami nie doszło do jakiejś defensywnej katastrofy. Na środek Lecha patrzy się przyjemnie, bo też ta trójka to piłkarze potrafiący grać efektownie – by wspomnieć choćby gola Darko z ŁKS-em czy wczorajszy słupek Tiby po solowym rajdzie.
Sęk w tym, że konkurencja jest naprawdę duża.
LEGIA WARSZAWA: GWILIA, MARTINS, CAFU
Sytuacja tutaj jest o tyle skomplikowana, że Aleksandar Vuković dość uparcie stawiał na Domagoja Antolicia, z którym środek Legii wyglądał zdecydowanie mniej imponująco. Jeśli jednak na boisku znajdowała się cała trójka – jak z Atromitosem i Zagłębiem – rywale w środkowej strefie boiska nie mieli do powiedzenia. Pomijając jak radzą sobie we trzech (dwa mecze, dwa zwycięstwa, 1:0 i 2:0), warto doceniać ich indywidualne osiągnięcia. Cafu był pierwszym, który przełamał po 120 minutach dość twardą defensywę Greków – po jego rajdzie na lewym skrzydle gola zdobył Paweł Stolarski. Gwilia? Dwa gole i 4 asysty w dziesięciu spotkaniach i – co warto zauważyć – połowa tego dorobku wyrobiona właśnie w meczach, gdy za jego plecami biegali Cafu i Martins. Zostaje do omówienia ten ostatni, który klasę potwierdził już w ubiegłym sezonie. Średnia not na Weszło? 5,48. Kolejny najlepszy legionista, Radosław Majecki, wykręcił średnią 5,14.
Każdy z nich ma potencjał, by w pojedynkę rozstrzygać losy spotkania – przytomną prostopadłą piłką, dryblingiem, strzałem, centrą, bez różnicy. Każdy z nich już w tym sezonie miał dobre występy, każdy z nich może wspominać równie udane mecze z rozgrywek 2018/19. Wydaje się, że jeśli cała trójka będzie w formie, a przed nimi znajdzie się wreszcie napastnik wykorzystujący podania od warszawskiego tercetu, Legia będzie bardzo trudnym do powstrzymania przeciwnikiem. Mankamenty? Liczby na ten moment w całości wyrabia Gwilia.
Gole: 2
Asysty: 4
JAGIELLONIA: IMAZ, POSPISIL, ROMANCZUK
Trójka z bardzo jasno podzielonymi obowiązkami. Jesus Imaz, który właśnie zaczyna łapać rytm ze swoich najlepszych meczów w Wiśle Kraków – wygrywa pojedynki, celnie uderza, dobrze podaje do kolegów. Martin Pospisil, czyli katalizator, który odpowiada za sprawne przeniesienie gry z własnej połowy na teren pod bramką rywala, ale i gość z bajerką, dobrym podaniem, zarówno tym ostatnim, jak i “przedostatnim”, czyli rozrzuceniem do skrzydłowych czy uruchomieniem Imaza. No i oczywiście destruktor, czyli Taras Romanczuk, który stara się zapewnić dwóm kolegom psychiczny komfort przy konstruowaniu akcji ofensywnych.
To widać jak na dłoni w liczbach – Romanczuk ma tylko jednego gola, Pospisil – asystę i dwa kluczowe podania, czyli w naszej weszlackiej terminologii “przedostatnie piłki” przed golem. Imaz? Trzy gole i asysta. Co najważniejsze – cała trójka gra na równym, wysokim poziomie, po pięciu meczach tego sezonu ich średnie not to od tyłu: 5,40 – 6,00 – 6,20.
Gole: 4
Asysty: 2
LECH: JEVTIĆ, TIBA, MUHAR
Jakkolwiek doceniać Łukasza Trałkę, jakkolwiek szanować Macieja Gajosa, trzeba przyznać – ten nowy Lech Poznań w środku wygląda zdecydowanie bardziej obiecująco niż w ubiegłym sezonie. Ile w tym zasługi zmiany na trenerskim stołku, jak chcą zwolennicy pracy u podstaw? Ile w tym zasługi zbliżającego się końca kontraktu Jevticia, jak sugerują zwolennicy teorii spiskowych? Nie wnikamy, efekt jest taki, że i Darko, i jego dwóch kolegów spisuje się bez zarzutu. Omówiliśmy ich pokrótce już we wstępie, więc skupmy się tutaj na czystych dokonaniach.
– mecz z Piastem i asysta Jevticia przy jedynym golu
– mecz z Wisłą: gol i asysta Jevticia, asysta Tiby
– mecz z ŁKS-em: gol Jevticia, asysta Tiby
– mecz ze Śląskiem: gol Jevticia, asysta Muhara
Od początku sezonu Lech Poznań zdobył tylko jedną bramkę, przy której palców nie maczali Tiba albo Jevtić. Chyba wystarczy za recenzję?
Gole: 3
Asysty: 5
POGOŃ: DRYGAS, KOŻULJ, PODSTAWSKI
Ach, to jest straszliwie smutna historia, bo tercet Pogoni został rozbity przez kontuzję Drygasa w najgorszym możliwym momencie. Na każdego z tej trójki patrzyło się z przyjemnością, cały środek Pogoni potrafił grać z fantazją do przodu, ale i z zaciekłością przy powrocie do defensywy. Ile mogą dać w formie, pokazuje pierwsza połowa 2019 roku. Wiosną sezonu 2018/19 punktowali jak natchnieni – łącznie 10 goli i 9 asyst, z czego wiele w ostatnich siedmiu kolejkach, gdy na jednego z największych kozaków w lidze wyrastał Kożulj.
Naprawdę szkoda, że jeszcze przez jakiś czas nie będzie nam dane oglądać ich w akcji.
Gole: 2
Asysty: 1
***
Kto jeszcze? W sumie ciekawi jesteśmy jak sprawdzi się ten wiślacki środek, Basha-Savicević-Jean Carlos, bo każdy z nich miał już bardzo obiecujące mecze w Ekstraklasie. W grupie pościgowej za tą główną trójką można byłoby też umiejscowić Lechię Gdańsk, ale tam przy obecnych rotacjach trudno wyłuskać murowany środek, który będzie tworzył monolit przez dłuższy okres. Na tle zgranych Lecha i Jagiellonii oraz posiadającej chyba największy potencjał ludzki Legii – to jednak nie ten poziom.
No dobra, nagadaliśmy się, zostaje więc pytanie – kto ma ten najsilniejszy środek? Lech, Legia, Jagiellonia, jeszcze ktoś inny? Oddajemy głos wam.