W ubiegły piątek Barcelona potwierdziła, że wykupiła Antoine’a Griezmanna z Atletico Madryt. Koszt transferu zgodnie z planem – aktywowana klauzula – wyniósł 120 baniek liczonych w europejskiej walucie. Tym samym Francuz stał się trzecim najdroższym piłkarzem w historii katalońskiego klubu. Przed mistrzem świata z 2018 roku znaleźli się tylko Philippe Coutinho, a także Ousmane Dembele, którzy z całą pewnością jeszcze się nie spłacili. Zwłaszcza Brazylijczyk, który kompletnie zawiódł w poprzednim sezonie.
Jak było z innymi wielkimi piłkarzami, którzy trafili na Camp Nou w ostatniej dekadzie? Zapraszamy na przegląd wielkich transferów Barcelony w ostatnich dziesięciu latach.
Zielony kolor oznacza udany transfer, niebieski neutralny, a czerwony transferowy niewypał. Przy ocenie pod uwagę braliśmy także aspekty pozasportowe, czyli kwoty transferów, czy atmosferę po odejściu.
Sezon 2009/2010
Zlatan Ibrhimović
Już dziesięć lat minęło od transferu Szweda na Camp Nou. Inna sprawa, że dziewięć od jego odejścia, co chyba najdobitniej pokazuje, że nie był to udany zakup.
Co prawda początek Ibry w drużynie mistrza Hiszpanii był całkiem udany, ponieważ regularnie trafiał do siatki. Może nie notował spektakularnych liczb, ale na pewno przyzwoite. Ostatecznie jego licznik zatrzymał się na 21 bramkach w 45 meczach. Sportowo było więc okej, ale cała reszta – łagodnie mówiąc – mocno kulała. Ekscentryczny piłkarz już od pierwszego dnia w klubie nie mógł dojść do porozumienia z Pepem Guardiolą. Konflikt narastał z każdym dniem, co skończyło się tym, że końcówkę sezonu Szwed przesiedział na ławce rezerwowych. Nie zagrał m.in. w meczu z Interem w Lidze Mistrzów, co jeszcze potrafił znieść. Sytuacja powtórzyła się jednak także w meczu z Villarrealem, a to była już zniewaga, której Ibra nie był w stanie przemilczeć.
– Wydzierałem się do niego, że nie ma jaj. Że przy Mourinho jest gównem i może iść do diabła. padło wiele gorzkich słów. Byłem wtedy szalony, na miejscu Guardioli bałbym się strasznie – tak tamtą sytuację piłkarz opisał w swojej książce.
A to nie wszystko, ponieważ były zawodnik m.in. Interu – już po czasie – stwierdził, że atmosfera w szatni w tamtym sezonie nie była najlepsza. A sam Guardiola niespecjalnie miał ochotę reagować na cokolwiek. Ba, zdaniem Ibry kataloński trener nie zachowywał się jak mężczyzna, ponieważ gdy go widział… Uciekał albo patrzył w podłogę.
Nic więc dziwnego, że ten krótki romans skończył się szybkim rozstaniem. Barcelona latem 2010 roku zakontraktowała Davida Villę, a Zlatan odszedł do Milanu. Początkowo mówiło się, że mógłby trafić do Realu Madryt, ale później – jak stwierdził sam zawodnik – okazało się, że był to tylko chytry plan jego agenta, Mino Raioli: – Jak dogadali się z Villą, było dla mnie jasne, że nie będę grał. Zrobiliśmy z Mino, to co uważaliśmy za słuszne i posłużyliśmy się Realem, bym szybko trafił do Milanu.
Szwed do Milanu trafił na wypożyczenie z opcją pierwokupu przez Włochów za 24 miliony euro. Rok wcześniej Barca kupiła go za 40 milionów, ale w drugą stronę powędrował jeszcze Samuel Eto’o. Wychodzi więc na to, że mistrz Hiszpanii na przestrzeni dwunastu miesięcy pozbył się Samuela Eto’a, a dodatkowo dopłacił do tego biznesu 16 milionów euro.
Sezon 2010/2011
David Villa
Jeden z najgłośniejszych transferów w 2010 roku. David Villa od lat uchodził za niekwestionowaną gwiazdę La Ligi. Swego czasu o względy hiszpańskiego napastnika zabiegał Real Madryt, ale odmawiały zarówno “Nietoperze”, jak i sam piłkarz. Wszystko przez to, że mistrz świata z 2010 roku był bardzo przywiązany do Valencii. Po odejściu z Barcelony stwierdził nawet, że tak naprawdę nie chciał trafić na Camp Nou. Wówczas najchętniej zostałaby na Mestalla, ale klub miał problemy finansowe, dlatego musiał odejść.
– Gdyby Valencia nie miała problemów finansowych, zostałbym na pewno. Miałem długoterminowy kontrakt i nie czuliśmy z rodziną potrzeby, by cokolwiek zmieniać w naszym życiu. W Barcelonie spędziłem jednak trzy lata, które były udane. Uznałem, że czas odejść, bo przestałem być pierwszoplanową postacią. Grałem mniej, a zawodnicy którzy wybiegali na boisko zamiast mnie byli lepsi – mówił Villa w 2016 roku.
Tak naprawdę David Villa świetny sezon w Barcelonie miał tylko jeden. Wówczas w samej lidze strzelił 18 bramek i dołożył do tego 11 asyst. Przełożyło się to również na sukces klubu, ponieważ Barcelona wygrała krajową ligę, a także Ligę Mistrzów. Kolejne lata tak dobre już jednak nie były, a co najważniejsze “El Guaje” grał coraz wolniej. Hiszpańscy dziennikarzy wytykali mu także, że minęło już sporo czasu od jego transferu, a nadal nie zrozumiał się z Leo Messim.
Sezon 11/12 – 23 mecze – 9 bramek – 2 asysty
Sezon 12/13 – 43 mecze – 16 bramek – 9 asyst
Oczywiście na liczby w sezonie 11/12 miała wpływ poważna kontuzja, gdyż piłkarz w grudniu złamał kość piszczelową, co wykluczyło go z gry na ponad pół roku. Nie zmienia to jednak faktu, że po wyleczeniu urazu David Villa w Barcelonie już nigdy nie błyszczał. Latem 2013 roku, gdy Barcelona sprowadziła Neymara, stało się jasne, że Villa zostanie sprzedany.
Wielokrotny reprezentant Hiszpanii trafił do Atletico Madryt za jedyne pięć milionów euro. Jasne, miał już 32 lata na karku, ale nie zmienia to faktu, że Barca ponownie nie popisała się w negocjacjach. Gościa, którego kupiła za 40 milionów euro (do dziś 9. najwyższy transfer w historii klubu) po trzech latach sprzedała za pięć baniek. Co tutaj dużo mówić… No nie był to złoty interes.
Sezon 2011/2012
Cesc Fabregas
Jedna z najdłuższych sag transferowych w historii futbolu. Plotki transferowe, a właściwie próby ściągnięcia Fabregasa trwały kilka lat. Katalończyk pomagał w negocjacjach z Arsenalem, ponieważ zawsze twierdził, że Barcelona to klub jego życia.
Latem 2010 roku Blaugranie udało się dojść do porozumienia z piłkarzem, który przystał na pięcioletni kontrakt z zarobkami na poziomie sześciu milionów euro rocznie. Na przeszkodzie do wyczekiwanego powrotu stanął jednak londyński klub, który zdołał zatrzymać Fabregasa na jeszcze jeden sezon.
Po długich negocjacjach do transferu doszło dopiero w 2011 roku. Barca oferowała 29 baniek za swojego wychowanka, a Arsenal chciał 11 więcej. Sprawa skończyła się tak, że Katalończycy dołożyli jeszcze cztery miliony, ponieważ Fabregas zdecydował się na ten sam krok, co rok wcześniej Mascherano – zrezygnował z części wynagrodzenia. Pomimo tego Kanonierzy i tak niechętnie klepnęli ofertę, bo tak naprawdę nadal nie chcieli sprzedawać swojego kapitana, ale z drugiej strony mieli świadomość, że z niewolnika nie ma pracownika.
Fabregasa w Barcelonie witało kilkanaście tysięcy osób. Sam piłkarz na konferencji prasowej zaznaczył, jak trudne były negocjacje, ponieważ Wenger chciał, by został. Generalnie było dużo patosu, a także podziękowań w stronę zarządu za wieloletnie starania. No można było się wzruszyć i przypuszczać, że Fabregas w Barcelonie zostanie już do końca kariery. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, ponieważ pomocnik nie wypełnił nawet pierwszego kontraktu. Odszedł po trzech latach:
Sezon 11/12 – 28 spotkań – 9 bramek – 10 asyst
Sezon 12/13 – 32 spotkania – 11 bramek – 13 asyst
Sezon 13/14 – 36 spotkań – 8 bramek – 14 asyst
Na boisku było więc nieźle, ale kibice niespecjalnie “kupili” Fabregasa. Tak naprawdę nie darzyli go sympatią od samego początku. Zawsze, gdy było źle, winny był “syn marnotrawny”, który podobno nie dawał z siebie maksa. Gdy w sezonie 13/14 Barcelona w kuriozalny sposób przegrała mistrzostwo Hiszpanii, kozłem ofiarnym został oczywiście Fabregas.
– Nie myślałem, że tak krótko to potrwa, ale takie jest życie. Nie będę teraz płakał, ani się chełpił, myśląc o tym, że zdobyłem sześć trofeów w trzy lata. Nie jestem z tych, którzy myślą o sobie, że Bóg wie kim są, zawsze jednak marzyłem, by grać w Barcelonie. Udało mi się to i nikt mi tego nie odbierze. Nie mam nikomu nic do zarzucenia. Skoro mnie wygwizdywano, to widocznie kibice mieli ku temu powody. Nigdy nie rozgrywałem spotkań sam. Czasami grałem lepiej, a czasami gorzej. Nigdy nie czułem się w Barcelonie dręczony. Nie będę nikogo winił – powiedział Fabregas po odejściu.
Oferta z Chelsea pojawiła się przed mundialem w Brazylii. Do Fabregasa zadzwonił Jose Mourinho, który bardzo szybko przekonał Katalończyka do tego, by dołączył do jego projektu. Koszt transferu wyniósł 33 miliony, więc finansowo Barcelona praktycznie nic nie straciła. Powrót Fabregasa na Camp Nou trudno jednak uznać za udany, gdyż w jego kontekście mówiło się o tym, że ma być piłkarzem na lata. Że ma zastąpić Xaviego. Cóż, wyszło zupełnie inaczej.
Sezon 2013/2014
Neymar
Boisko na plus. Cała reszta na wielki minus. Oczywiście latem 2013 roku nie było gorętszego tematu od tego, gdzie trafi Neymar. Nie dość, że wówczas 21-letni gracz był uznawany za największą perłę brazylijskiego futbolu od czasów Ronaldinho, to pozyskać chciały go Barcelona i Real Madryt. Ostatecznie wyścig po genialnego dzieciaka wygrała Blaugrana, ale bardzo szybko okazało się, że nie grała fair. Rozpoczęło się istne sądowe piekło. Momentami trudno było się w tej historii połapać, ponieważ każdy czuł się pokrzywdzony. Grupa DIS (posiadała 40% karty zawodniczej piłkarza) oskarżyła Barcelonę i Santos o wałki przy transferze. Prawnicy reprezentujący fundusz uważali, że ich klienci powinni dostać więcej pieniędzy, ponieważ kataloński klub, ojciec piłkarza i Santos zataili prawdziwą kwotę transferu. Sprawa nadal trwa.
Skończyła się za to inna, która była dużo głośniejsza ze względu na wyrok. Gdy Jordi Casesa, socio Barcelony złożył wniosek do prokuratury, by ta zbadała transfer Neymara, stało się jasne, że mistrz Hiszpanii będzie miał duże problemy. Urząd Skarbowy po zebraniu dowodów w sprawie, wytoczył Barcelonie proces. Oskarżeni o przestępstwa podatkowe byli również Bartomeu i Rosell. Obu prezydentom groziło więzienie. Ostatecznie go uniknęli, ponieważ Barcelona poszła na ugodę. Przyznała się do winy, a także dobrowolnie przelała na konto fiskusa około 30 milionów euro. Już sama kara finansowa była bolesna, ale nie najgorsza. Dużo bardziej zabolał fakt, że pierwszy raz w historii klubu Barcelona została skazana prawomocnym wyrokiem.
Na tym chodzenie po sądach się nie skończyło. Po czterech latach spędzonych na Camp Nou, Neymar zapragnął nowych wyzwań. Trafił do PSG, które zdecydowało się, zapłacić klauzulę jego wykupu – 222 miliony euro. Oczywiście nie spodobało się to Barcelonie, która postanowiła nie wypłacić Brazylijczykowi bonusów za przedłużenie kontraktu rok wcześniej. Piłkarz i jego ojciec się z tym nie zgodzili, a co za tym idzie wytoczyli “Dumie Katalonii” sprawę. Z kolei mistrz Hiszpanii nie pozostał dłużny i pozwał piłkarza za to, że nie wypełnił swojego kontraktu. Obie strony żądają od siebie po kilkadziesiąt milionów euro.
Cóż, naprawdę trudno transfer Neymara uznać za pozytywny albo neutralny, ponieważ Barcelona straciła na nim zbyt wiele. I to niejeden raz, gdyż samo odejście Brazylijczyka mocno nadszarpnęło reputację Blaugrany, ale jeszcze bardziej bolesny i wstydliwy był pierwszy w historii klubu prawomocny wyrok skazujący.
Sezon 2014/2015
Luis Suarez
Z dotychczas wymienionych piłkarzy jedynie Luis Suarez nadal jest w Barcelonie. I prawdopodobnie nie zmieni się to także w najbliższych latach, ponieważ pół roku temu Urugwajczyk przedłużył z Barceloną kontrakt do czerwca 2021 roku.
Transfer Luisa Suareza do Barcelony był niezwykle ryzykowny. Blaugrana musiała zapłacić Liverpoolowi aż 81 milionów euro. Wówczas był to najwyższy transfer w historii klubu. Pomimo tego nie mogła liczyć na Urugwajczyka w pierwszych czterech miesiącach, ponieważ FIFA nałożyła na niego czteromiesięczny zakaz gry we wszystkich rozgrywkach. Ba, Barcelona, która dokonała niezwykle medialnego transferu, nie mogła nawet zaprezentować swojego zawodnika.
– Pamiętam, że płakałem, jak rozmawiałem z Zubim i prezydentem klubu. Chciało mnie wiele klubów przed mundialem, ale po tej sytuacji z ugryzieniem, myślałem, że moja kariera mi uciekła. Chciałem zamknąć się w pokoju i siedzieć tam aż wszystko się skończy, ale wtedy dostałem telefon, że Barcelona nadal mnie chce. Płakałem cały dzień i nie mogłem uwierzyć w moje szczęście. Zrozumiałem, że futbol chce, bym odkupił winy. Barcelona mi zaufała i nigdy jej tego nie zapomnę. Zawsze będę wdzięczny prezydentowi i innym działaczom. Jestem też dumny z siebie, ponieważ potrafiłem odwrócić trudną sytuację – powiedział Luis Suarez w rozmowie z dziennikarzem Fox Sports Radio Uruguay.
Wówczas Suarez był obiektem drwin kibiców, a nawet bukmacherów, którzy wystawiali kursy na to kiedy znowu ugryzie. Tak się jednak nie stało, ponieważ Urugwajczyk w ostatnich pięciu latach nie zrobił nic, co skutkowałoby długim zawieszeniem. W dodatku niemal z miejsca, gdy odpokutował karę za ugryzienie Chielliniego, stał się jednym z najważniejszych piłkarzy w drużynie Luisa Enrique. Najlepszy sezon zaliczył rok po przybyciu do Barcelony, gdyż w samej lidze do siatki trafił czterdzieści razy. Do tego dorzucił osiem bramek w Lidze Mistrzów i pięć w Copa del Rey.
Jedynie w pierwszym sezonie Luis Suarez w La Liga nie zdobył minimum 25 bramek, ale trzeba pamiętać, że wtedy stracił niemal całą rundę z powodu kary FIFA. Generalnie 32-latek w 247 spotkaniach zdobył w barwach Blaugrany 177 bramek. A to nie wszystko, ponieważ dorzucił do tego 96 asyst. W najbliższym czasie zapewne ten wynik poprawi, ale spokojnie już teraz możemy powiedzieć, że “El Pistolero” jest jedną z najlepszych “dziewiątek” w historii Barcelony.
Sezon 17/18
Ousmane Dembele
Francuz przybył z Borussii Dortmund za 105 milionów + 20 milionów zmiennych. Wówczas był to najwyższy transfer w historii katalońskiego klubu, który pół roku później pobił Philippe Coutinho. Oczekiwania wobec 22-latka były spore, ponieważ kosztował majątek, a na dodatek miał zastąpić Neymara. Pierwsze miesiące pokazały jednak, że może być o to trudno. Były zawodnik BVB często przechodził obok meczów, niespecjalnie kumał taktykę, a także niezbyt dobrze przechodził aklimatyzację.
Drugi rok pod względem piłkarskim był o niebo lepszy, ponieważ Dembele pokazał w kilku spotkaniach, że drzemie w nim olbrzymi talent. Gdyby nie kontuzje i liczne wybryki poza boiskiem, zapewne bylibyśmy skłonni uznać ten transfer za udany. Trudno jednak przejść obojętnie obok licznych spóźnień, niesubordynacji, wyjazdów bez zgody klubu, czy niestosowania się do zaleceń dietetyka. Wszystko to doprowadziło do tego, że na piłkarza nałożono najwyższą karę finansową w historii klubu. Dokładnej kwoty nie ujawniono, ale zdaniem hiszpańskich mediów mogła być ona znacznie wyższa niż 100 tysięcy euro.
Oczywiście Dembele jeszcze może zmienić postrzeganie swojego transferu, bo bez wątpienia posiada ogromny talent do gry w piłkę, ale z drugiej strony już nieraz udowodnił, że z profesjonalizmem nie ma wiele wspólnego. Być może jednak transfer Griezmanna sprawi, że Francuz zacznie poważniej podchodzić do swoich obowiązków, a co za tym idzie – wskoczy na poziom, na który wejść może tylko kilku graczy na świecie.
Philippe Cotuinho
Zimowy transfer. Co prawda na początku wydawało się, że Coutinho jest stworzony do gry w Barcelonie, ale optyka zaczęła się zmieniać, gdy Valverde rzucał Brazylijczyka po różnych sektorach boiska. Oczywiście trudno złapać formę grając na różnych pozycjach, ale tak naprawdę 27-latek na żadnej nie grał choćby przyzwoicie. Nie radził sobie w środku pomocy. Z kolei grając za trójką napastników często zapędzał się do przodu, co nie przynosiło żadnych efektów, a straty już tak. Korzystali na tym przeciwnicy, którzy wyprowadzali kontry.
Poprzedni sezon w wykonaniu Coutinho był tragiczny, a kilka dobrych spotkań nie może tuszować tego, że jak na razie Brazylijczyk zawodzi na całej linii. Jedynie 11 bramek i 5 asyst w całym sezonie, to zdecydowanie za mało, jak na najdroższego piłkarza w historii klubu.
Oczywiście w tym wypadku, podobnie jak z Dembele, może się jeszcze wiele zmienić. Być może także na Coutinho transfer Griezmanna podziała motywująco? Jeśli jednak tak się nie stanie, Brazylijczyk raczej może zapomnieć o karierze w Barcelonie.
Fot. NewsPix