Zanim zaczęło się granie w eliminacjach do Euro i na młodzieżowych mistrzostwach Europy, mieliśmy obawy, myśląc o tym rankingu. Przecież gdyby polskie reprezentacje i tu, i tu nie dały rady, nie byłoby z kogo wybierać kandydatów do zestawienia. Ewentualnie musielibyśmy szukać, czy jakiś rodak nie strzela bramek w jakiejś afrykańskiej lidze szóstek. No, ale na szczęście obie reprezentacje dostarczyły nam trochę dobrego materiału i ostatecznie wybór nie okazał się aż taki trudny. Polski piłkarz miesiąca w czerwcu, zapraszamy.
Grabara w wersji mini. Majecki też miał sporo roboty i też wywiązywał się z niej dobrze, natomiast przyznajemy mu tylko dwudzieste miejsce z prostego powodu: turniej U20 to jednak młodzieżówka w czystej postaci, nie ma się czym podniecać. Dostrzegamy talent Majeckiego, doceniamy, że nie zawiódł, ale wyżej go nie postawimy. Tym bardziej że czyste konta zachowywał w dziwnych meczach – a to ze słabiutkim Tahiti, a to z Senegalem, który grał na 0:0.
Można go oceniać właściwie tylko za mecz z Włochami, ale zagrał w nim naprawdę dobrze. Pisaliśmy: Rywale przeprowadzali oblężenie, a Bochniewicz wtórował Wietesce w bardzo pewnej grze. Pomylił się ledwie raz, gdy pozwolił uciec Keanowi i ratował się faulem, ale poza tym – bardzo rzetelny mecz w jego wykonaniu. Zwłaszcza w pojedynkach powietrznych był nie do powstrzymania.
Można było się zastanawiać, czy gdy Gumny siedział w toalecie, Fila nie zesra się na boisku, ale nic takiego się nie stało. Piłkarz Lechii z Belgami wypadł poprawnie, potem było już trochę gorzej, ale przecież cudów nie oczekiwaliśmy. Oczekiwaliśmy przyzwoitości, może solidności i właśnie mniej więcej to dostaliśmy. Na pewno to młodzieżowe Euro nie przerosło Fili.
Cały Grosicki. Niby miewał lepsze przyjazdy na kadrę, ale konkrety i tak dał. Raz, że strzelił gola, ale dwa, trzeba mu przecież pamiętać, że to on brał udział w akcji, która przyniosła nam rzut karny. Można Kamila nie lubić za styl gry i niektórzy kibice rzeczywiście nie czują do niego sympatii, ale cóż, nie mamy lepszego skrzydłowego. Grosicki od dłuższego czasu wręcz gwarantuje kadrze liczby i nie mamy prawa go skreślać.
Od 3:13.
Nie zaliczył błyskotliwego występu na Euro, ale czy Dziczek był solidny? Z pewnością. Nie odstawał od kolegów, robił swoje, dbał o środek pola. Do Żurkowskiego sporo mu brakowało, ale od Jagiełły był z pewnością lepszy.
Mecz z Macedonią miał taki, że nawet już pamiętamy o jego obecności na boisku. Natomiast z Izraelem dał popis. Drybling, luz, pomysł, no i to zajebiste podanie do Grosickiego, które zapoczątkowało akcję bramkową (przy współudziale golkipera). Takiego Zielińskiego chcielibyśmy widzieć w kadrze, ale już nie raz, nie dwa, czuliśmy euforię, że Piotrek rośnie, a potem nic tego nie było. “Spokojnie.”, cytując klasyka.
Pewnie chciałby grać w meczach z Izraelem i Macedonią, ale skoro nie jest i pewnie nie będzie mu to już dane, gra – i to z powodzeniem – w kolejnej egzotycznej lidze. Mierzej dał dwie asysty z Wuhan Zall, w sumie ma cztery bramki i cztery ostatnie podania w 14 meczach. Nieźle. Jego klub przyzwoicie stoi w tabeli, jest piąty, ale niczego większego z tego nie będzie – strata do podium wynosi już 16 punktów.
Przybyłko radzi sobie na amerykańskiej ziemi – w 14 meczach ma 9 bramek, w czerwcu walnął dwie, z New England Revolution i z New York City FC. A jego Philadelphia jest obecnie pierwsza w tabeli swojej konferencji, tak więc nie mówimy o męczeniu buły w środku tabeli, tylko o całkiem sensownym graniu.
Obecności Michalaka w tym rankingu spodziewaliśmy się równie mocno, co dobrej polskiej piosenki na Eurowizji. Jednak na tym przygłupim festiwalu dalej fałszujemy, a Michalak w rankingu jest. I to zasłużenie, proszę pana, zasłużenie. Były piłkarz Lechii jak zwykle pokazał gaz, ale tym razem podnosił co jakiś czas głowę, co przyniosło między innymi wkład w trzecią bramkę z Belgami.
Z jednej strony wciąż to nie jest Krychowiak, którego znamy z Euro 2016, ale być może takiego Krychowiaka już nigdy nie będzie. Mimo wszystko pomocnik z Izraelem i Macedonią dawał radę, trzymał nam ten środek pola, był skuteczny w pojedynkach, dobrze pracował w odbiorze. Dawno nie było tak przyzwoitego przyjazdu na kadrę w jego wykonaniu.
Trzeba przyznać: mieliśmy o Wieteskę obawy. Mateusz nie miał specjalnie udanego sezonu w Legii, wykręcił u nas przeciętną średnią not 4,56, spuentował to wszystko kuriozalnym samobójem z Jagiellonią. Można było się zastanawiać, czy podoła. Jednak podołał, szczególnie z Włochami, kiedy z dużą klasą czyścił większość włoskich zapędów.
Wielkie zaskoczenie młodzieżowych mistrzostw Europy. Wydawało się, że piłkarz wypożyczony do Chrobrego Głogów nie może dać rady i lewa obrona będzie naszą największą bolączką. A tu guzik, w sensie pozytywnym, ponieważ Pestka dał radę i nie było widać, że w sezonie jeździł po Chojnicach i Niepołomicach. Nie jest to tylko nasze zdanie, skoro serwis Goal.com wybrał go do jedenastki fazy grupowej.
Z Izraelem nie miał trudnych piłek do obrony, ale też co dostał, to złapał, nie pękał na przedpolu. Natomiast z Macedonią musiał się już sprężyć, w końcówce trzeba było pofrunąć w kierunku dłuższego słupka i zbić upierdliwe uderzenia. Fabian, jak to Fabian, zrobił wszystko bardzo solidnie, nie dał nikomu odczuć, że numer jeden w Juventusie jest kontuzjowany. Gdybyśmy na każdej pozycji mieli taki kłopot bogactwa, życie byłoby piękniejsze.
Gol i asysta z Belgią. W sumie bardziej zapadło nam w pamięć to ostatnie podanie, bo Żurkowski wszedł jak do siebie w pole karne rywali i wystawił patelnię Szymańskiemu. Po tym meczu włodarze Fiorentiny mogli zacierać ręce, że wyciągnęli taką perełkę za cztery bańki i już liczyć, ile przyniesie im ona zysku w przyszłości. Wybieganie, gaz, siłę, umiejętności czysto piłkarskie – to wszystko miał Żurkowski w meczu otwarcia. Potem było już nieco gorzej, z Hiszpanami wręcz bardzo słabo, ale i tak możemy Szymona za ten turniej docenić.
Od 1:00.
Siedem bramek puszczonych w trzech meczach nigdy nie wygląda na dobrą statystykę, ale każdy, kto oglądał turniej U21, wie, że gdyby nie Grabara, tych bramek byłoby siedemnaście. Z Belgami wyjął dwa uderzenia, z Włochami pięć, z Hiszpanami siedem. Zrobił więc tyle, ile mógł, a może nawet więcej. Już w Danii udowodnił, że nie jest mocny tylko na Twitterze, a teraz to potwierdził. Kolejny sezon będzie ważny w jego rozwoju.
Ciut gorszy od Bednarka, ale tylko ciut – otrzymał od nas dwie szóstki za reprezentacyjne starcia. Po meczu z Macedonią pisaliśmy: Skała. Wiedział, kiedy podostrzyć, kiedy siąść na plecach rywala, by nie pozwolić mu się odwrócić, gdy w nasze pole karne szła piła z boku, na mur beton albo on, albo Janek Bednarek usuwał zagrożenie, jak sprawny chirurg usuwa wyrostek robaczkowy. Rutyna. Nie wpłynął na jego grę fakt, że zarobił już w pierwszej połowie żółtą kartkę.
Za pierwszy mecz eliminacyjny dostał od nasz szóstkę, za drugi siódemkę. Kojarzy nam się sytuacja w meczu z Izraelem, kiedy wygrał kluczowy pojedynek z Zahavim – gdyby rywal go nawinął, byłoby tak naprawdę po nas, bo miałby autostradę do bramki Fabiańskiego. Jednak Bednarek nie pękł, wygarnął Zahaviemu piłkę i było po sprawie. Mieliśmy świetnego środkowego obrońcę w to lato i wiele wskazuje na to, że będziemy mieć na lata.
Dobrze zapamiętaliśmy mu głównie mecz z Izraelem. Raz, że miał udział przy pierwszej bramce, ponieważ to on wypatrzył Kędziorę w polu karnym. Dwa, że pewnie wykorzystał rzut karny, co jest w gruncie rzeczy w jego przypadku normą. Oczywiście: jak na takiego piłkarza nie są to statystyki rodem z kosmosu, natomiast jesteśmy przekonani, że bez jego obecności w obu meczach eliminacyjnych byłoby nam dużo, dużo trudniej.
Świetny turniej za Bielikiem. Niby było wiadomo, że chłopak ma pojęcie o piłce, bo docierały do wszystkich sygnały o jego dobrej postawie w League One, ale właśnie – to był tylko taki poziom. Nie Ligue 1, tylko trzeci stopień w Anglii. No, ale Bielik pokazał, że ma papiery na granie na wyższym poziomie, skoro nie pękł z tak dobrymi zawodnikami naprzeciwko. Ba, „nie pękł”. Długimi momentami wyglądał znakomicie, ponieważ i ogarniał w obronie, i dorzucał coś ekstra z przodu. Ważny sezon przed nim, trzeba zrobić kolejny krok naprzód.
Wiele rzeczy udaje mu się w ostatnim czasie, tak więc już nawet nie dziwi nas, że udała mu się również sztuka strzelenia brzydkiej bramki z przewrotki. Mówisz przewrotka, myślisz kozacki strzał, a z Macedonią Północną napastnikowi Milanu wpadł jakiś farfocel, nawet nie do końca było wiadomo, komu to potężne uderzenie zaliczyć. Tylko… co z tego? Gol jest gol, a to była jeszcze nasza jedyna bramka na tym festiwalu męczenia buły. Parę dni później Piątek dorzucił trafienie z Izraelem, które otworzyło wynik spotkania. Skoro więc Krzysiek strzelił dwa tak ważne gole w eliminacjach do Euro, nie ma rady, musi być pierwszy za czerwiec.