Przybyli, poklepali, zwyciężyli. Powiedzmy sobie wprost: zostaliśmy zmiażdżeni, nie mieliśmy żadnych szans. Nic, zero, null. Różnica klas, dysproporcja umiejętności indywidualnych. Hiszpanie znajdowali się gdzieś trzy, cztery półki wyżej od nas i brutalnie wybudzili nas ze snu, w którym tak pięknie trwaliśmy przez kilka ostatnich dni, marząc o Igrzyskach Olimpijskich.
Mieliśmy prawo marzyć, przecież dokładnie takiego obrazu meczu spodziewaliśmy się, wychodząc na spotkania z Belgami i Włochami. Tam zneutralizowaliśmy atuty rywali, tutaj – cóż – nie zdążyliśmy mrugnąć, a Hiszpanie stwarzali sobie jakoś trzecią-czwartą sytuację. Czy czymś nas zaskoczyli? Byliśmy pewni, że tradycyjnie będą wjeżdżać w pole karne, więc antidotum na te ataki będzie – jak w poprzednich spotkaniach – murarka, zagęszczenie pola, dziewięciu zawodników w obronie i heja. No, ale Hiszpanie nie tylko wjeżdżali w pole karne (całkiem skutecznie, zresztą), ale i zaczęli strzelać z dystansu, udowadniając, że co jak co, ale repertuar zagrań mają wyjątkowo szeroki. Do tego nie powielali błędów Belgów i Włochów i jak już posyłali piłki w pole karne, to płasko, a nie górą, co we wcześniejszych spotkaniach stanowiło wodę na młyn dla naszych stoperów.
Rany. Robili, co chcieli i serio nie przesadzamy. Rozbili naszą obronę w 17. minucie za sprawą Fornalsa, ale wcześniej stwarzali sobie sytuacje – na oko – co 30-40 sekund. Scenariusz był mniej więcej podobny: szybka wymiana podań na małej przestrzeni, tiki-taka, piłka do boku, dogranie na siódmy-ósmy metr i groźny strzał na bramkę. Względnie wspomniane uderzenie z dystansu – tutaj przodował Ruiz, który obił i słupek, i poprzeczkę. Grabara robił, co mógł, wybronił ze trzy świetne sytuacje, raz piłkę wybił też Bielik, ale skoro nie potrafiliśmy wymienić trzech celnych podań, a nasz wyjątkowo bierny środek pola nie istniał, to logiczne stało się, że Hiszpanie naszą nieudolność – w tym meczu dobitnie uwidocznioną – prędzej czy później wykorzystają.
Czarował przede wszystkim Ceballos, gracz z innego piłkarskiego świata, przy którym wyglądaliśmy na tak pewnych siebie, jak zazwyczaj pewni siebie są nieletni w sklepie monopolowym, którzy nie mają ani dowodu, ani nawet gotówki. Jego prostopadłe zagranie przy drugim trafieniu? Piłkarski diament. Jego rzut wolny na dobicie Polaków, zapewniający Hiszpanom czwartego gola? Ideolo, pajęczyna zdjęta. Ruiz też, delikatnie mówiąc, nie odstawał. Najwyraźniej zirytowany ciągłym obijaniem “aluminium” bramki, w końcu uderzył tak, że nie było czego zbierać. Z dystansu, naturalnie. Na koniec dobił nas Mayoral.
A my? Niemrawy strzał Dziczka, farfocel Buksy, dobry strzał głową Bielika. Jeszcze dwa razy urwał się Michalak, ale pożytku z tego było tyle, co… Ujmijmy to tak: na MME sprzed dwóch lat tak samo urywał się Moneta i za dużego pożytku z tego nie mieliśmy. A i o naszej grze nie świadczyło to najlepiej.
Czy taka dysproporcja klas stanowi jednak powód, by ukrzyżować naszą reprezentację, a Czesława Michniewicza pozbawić paszportu i obywatelstwa? No nie, nie żartujmy. Nie odmówimy Polakom woli walki, co to to nie. Ot, byliśmy słabsi. Zdecydowanie słabsi, ale sami widzieliśmy, jakich magików futbolu mieliśmy naprzeciwko, dlatego jedno spotkanie nie może zmienić pozytywnego obrazu, na jaki ciężko zapracowali nasi reprezentanci.
Sześć punktów w takiej grupie przez takim turniejem każdy wziąłby w ciemno, zresztą samo przejście Portugalii w barażach było już sporym sukcesem. Wiadomo, że dwa pierwsze spotkania rozbudziły nadzieje. Wiadomo, że Igrzyska Olimpijskie były o krok. Dlatego porażka boli. Musi boleć, ale całościowego obrazu zamazać nie może. Stworzyła się grupa naprawdę ambitnych zawodników, wielu z nich – w ciągu roku, dwóch – poczyniło ogromny postęp, dlatego daleko tej drużynie do pozostawienia po sobie spalonej ziemi. Nie, widzimy dla niej przyszłość. Może nie taką, jak przed Hiszpanami, ale Jerzy Brzęczek, w kontekście potencjalnych wzmocnień z młodzieżówki, ma o czym myśleć.
Hiszpania – Polska 5:0 (3:0)
1:0 Fornals 17′
2:0 Oyarzabal 35′
3:0 Ruiz 39′
4:0 Ceballos 71′
5:0 Mayoral 90′
Fot. FotoPyk