Reklama

Mógł zrobić większą karierę, ale może w Piaście nadrobi

redakcja

Autor:redakcja

05 czerwca 2019, 14:35 • 7 min czytania 1 komentarz

Jakub Holubek to pierwszy letni transfer nowego mistrza Polski. Zaraz potem wyklarowało się, że do Piasta Gliwice dołączy także pomocnik Zagłębia Sosnowiec, Sebastian Milewski. Docelowo ma pewnie wypełnić lukę po Patryku Dziczku. Jego charakterystykę jednak mniej więcej każdy obserwator Ekstraklasy zna (a jeśli mu mało, nie tak dawno rozmawiał z nim tutaj nasz Milewski, Leszek). O Holubku natomiast aż tak dużo nie wiadomo, więc postanowiliśmy mu się dokładniej przyjrzeć. 

Mógł zrobić większą karierę, ale może w Piaście nadrobi

Facet ma 28 lat, podpisał kontrakt do czerwca 2021 roku. Dyrektor sportowy Bogdan Wilk tak go reklamuje na oficjalnej stronie klubu: – Jakub to doświadczony piłkarz, który ma za sobą wiele spotkań w lidze słowackiej oraz europejskich pucharach. Może grać zarówno na lewej pomocy, jak i obronie. Dobrze czuje się w grze kombinacyjnej oraz potrafi świetnie dorzucić piłkę w pole karne. Obserwowaliśmy Jakuba od dłuższego czasu i kiedy pojawiła się okazja, aby sprowadzić go do Gliwic, to postanowiliśmy ją wykorzystać.

W to, że nie brano kota w worku wierzymy bez żadnego “ale”. Skauting Piasta, w szczególności jego szef Kamil Kogut, już nieraz pokazywał, iż ma oko do wychwytywania ciekawych piłkarzy z lig zagranicznych, czego najlepszymi przykładami są Aleksandar Sedlar i Joel Valencia.

Sam Holubek przekonuje, że trochę lepiej czuje się jako pomocnik i najwięcej atutów ma w ofensywie. Do Gliwic jednak przychodzi przede wszystkim jako lewy obrońca, który ma być alternatywą dla Mikkela Kirkeskova lub jego ewentualnym następcą. Duńczyk po świetnym sezonie nie narzeka na brak zainteresowania. Już zimą łączono go z Lechią Gdańsk, ostatnio zaś pisano o Legii Warszawa. Na tym zapewne się nie skończy, zwłaszcza że Kirkeskov ma niską klauzulę odejścia (400 tys. euro).

Mimo że Holubek to już 28-latek, przebieg jego dotychczasowej kariery był bardzo spokojny. Ograniczał się do dwóch klubów: AS Trenczyn i MSK Żylina. Na krajowym podwórku wygrał wszystko, co się dało. Złotym okresem były dla niego lata 2015-2017. Najpierw z Trenczynem dwa razy z rzędu zdobywał dublet w postaci mistrzostwa i krajowego pucharu, a po przejściu do Żyliny od razu dopisał sobie trzeci tytuł do CV.

Reklama

W pewnym momencie można było sądzić, że piłkarz ten zrobi większą karierę. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że nie do końca skonsumował swoje pięć minut, które miał w 2016 roku. Wówczas to w październiku otrzymał od selekcjonera Jana Kozaka premierowe powołanie do reprezentacji Słowacji – na eliminacyjne mecze do MŚ w Rosji. Zadebiutował przeciwko Słoweńcom, wchodząc w końcówce. Kilka dni później pojawił się w wyjściowym składzie na Szkocję jako lewy wahadłowy. Wyszło świetnie. Słowacy pewnie wygrali 3:0, a Holubek miał duży udział przy pierwszym golu i już bezpośrednio asystował przy drugim, płaskim podaniem odnajdując Roberta Maka w polu karnym.

 – Już na treningu przedmeczowym wyczułem, że mogę zagrać od początku. Nie było łatwo, zwłaszcza w kwestii psychicznej. Czuliśmy dużą presję ze strony kibiców i bardzo zależało nam na zwycięstwie u siebie. Spełniliśmy oczekiwania nie tylko trybun, ale również nas samych. W pierwszej połowie miałem więcej pracy w defensywie, byłem “przytłoczony”. Skupiałem się przede wszystkim na tym, żeby nie popełniać błędów z tyłu. Udział przy golach był już czymś ekstra. Trener powtarzał, że jeśli pojawią się wolne przestrzenie, mam robić to, do czego jestem przyzwyczajony w klubie. Pod względem fizycznym to było granie kilka poziomów wyżej niż w naszej lidze, ale można się do tego przyzwyczaić – mówił zadowolony.

Nie ukrywał, że dziewięć dni spędzonych na zgrupowaniu z takimi piłkarzami jak Marek Hamsik, Martin Skrtel, Juraj Kucka, Milan Skriniar czy wspomniany Mak wiele mu dało. – Mogłem się uczyć od bardziej doświadczonych graczy, z którymi miałem kontakt. Rozmawiałem z nimi. Obserwowanie ich podejścia, równowagi i spokoju było przyjemnością – stwierdził.

Kontynuacji jednak za bardzo nie było. Holubek zagrał w kadrze jeszcze dwukrotnie, dostając po 90 minut w towarzyskich spotkaniach z Austrią (listopad 2016) i Ugandą (styczeń 2017). Po raz ostatni powołanie otrzymał w marcu 2017, ale eliminacyjny mecz z Maltą przesiedział na ławce.

Dyrektor Wilk wspominał o “wielu meczach w europejskich pucharach”. Konkretnie – Słowak uzbierał ich 14 w barwach Trenczyna (10 w eliminacjach Ligi Europy, 4 w eliminacjach Ligi Mistrzów). Jego zespół nigdy nie wyeliminował mocniejszego przeciwnika, musiał się zadowalać pojedynczymi wynikami. W tym kontekście warto wspomnieć o dwumeczu z Hull City, wtedy przedstawicielem Premier League. Latem 2014 Słowacy u siebie bezbramkowo zremisowali (Holubek jedyny raz w karierze zagrał jako napastnik), a w rewanżu aż do 80. minuty mieli premiujący ich wynik 1:1. Nie dowieźli go, Sone Aluko zapewnił gospodarzom zwycięstwo.

Reklama

Dwa lata później Trenczynowi udało się wygrać 2:0 na stadionie Rapidu Wiedeń (w pierwszym meczu Austriacy zapakowali cztery sztuki). Holubek żegnał się z klubem i zaliczył asystę.

Holubek w meczu z Rapidem Wiedeń.

Jeszcze przed starciami z Rapidem sfinalizowany został jego transfery do Żyliny. Była to transakcja wymienna, w drugą stronę powędrował skrzydłowy Jakub Paur. Zarząd Żyliny podkreślał wtedy swoją dobrą wolę i pójście na rękę Trenczynowi. Paura wysłał tam od razu, żeby mógł zagrać z Rapidem, a jednocześnie zgodził się na przyjście Holubka dopiero po tych spotkaniach. W Wiedniu doszło zresztą do symbolicznego momentu: Paur zdobył efektowną bramkę głową po dośrodkowaniu Holubka.

To przejście i szybka obsługa wszystkich kroków administracyjnych może pomóc na arenie europejskiej zarówno piłkarzom, jak i naszemu mocnemu ligowemu konkurentowi. Dlatego konieczne jest podkreślenie prawidłowej i przychylnej współpracy dwóch rywali także w kontekście rywalizacji na krajowym podwórku” – napisano.

 – Wpisuje się on w naszą koncepcję i pod względem piłkarskim, i pod względem charakterologicznym. Wiążemy z nim poważne plany – mówił Karol Belanik, dyrektor sportowy MSK Żylina.

Dziś Belanik wypowiada się o odchodzącym Holubku ze znacznie mniejszym entuzjazmem. Można wręcz odnieść wrażenie, że jego pobyt w klubie uznaje za trochę rozczarowujący. – Rozmawialiśmy z nim o nowym kontrakcie, ale dało się wyczuć, że ma ambicje spróbowania czegoś nowego i sprawdzenia się za granicą. W ostatniej fazie sami postanowiliśmy, że nie przedłużymy z nim umowy. Nie grał regularnie w pierwszym zespole, jego forma była niestabilna i ostatecznie wylądował na ławce – powiedział oficjalnej stronie klubu.

Trudno stwierdzić, czy poprzez taką narrację nie próbował umniejszać niepowodzenia MSK w negocjacjach z piłkarzem, jednak fakty są takie, że Holubek wiosną występował już głównie w drugoligowych rezerwach. W “jedynce” zagrał tylko cztery razy, a pełne 90 minut dostał dopiero na pożegnanie w ostatniej kolejce i uświetnił je golem strzelonemu Rużomberokowi. Bardzo możliwe, że Żylina wiedząc o letnim rozstaniu po prostu przestała na niego stawiać, ale wprost nikt tego nie zakomunikował. Inna sprawa, że dyrektor sportowy mógł być rozgoryczony całym sezonem, który okazał się wielkim rozczarowaniem. MSK w grupie mistrzowskiej zajął dopiero czwarte miejsce i nie załapał się do europejskich pucharów.

W każdym razie Słowak faktycznie wreszcie sprawdzi się za granicą. Wyjechać mógł znacznie wcześniej. Latem 2014 pod sam koniec okienka o jego kupno starało się holenderskie Heerenveen. Nie udało się jednak sfinalizować transferu. Holubek miał za sobą najlepszy liczbowo sezon w karierze (5 goli, 9 asyst) i kto wie, czy nie przegapił wtedy pociągu, do którego wsiada się raz w życiu. Z kolei zimą tego roku tureckie media niespodziewanie łączyły go z Besiktasem, który szukał nowego lewego obrońcy, ale ciągu dalszego nie było.

Z polską piłką kontakt miał już wcześniej. Kilka razy grał przeciwko naszym klubom w sparingach, a pod koniec pobytu w Trenczynie wystąpił w dwumeczu z Legią w eliminacjach Ligi Mistrzów (0:1, 0:0).

Holubek kontra Michał Kucharczyk w pierwszym meczu Trenczyna z Legią.

Przed rewanżem w Warszawie wziął udział w konferencji prasowej razem z trenerem Martinem Sevelą. Ograniczył się do stwierdzenia, że mecz przy pełnych trybunach będzie dla zespołu dodatkową frajdą, a nie presją. On i koledzy odpadli, ale Legia musiała się namęczyć, żeby awansować. Dodajmy, że kluby Ekstraklasy już wcześniej się nim interesowały, a teraz oferta z Piasta nie była jedyną z Polski.

Prywatnie zawodnik ten nie sprawia problemów, pozaboiskowo się nie wyróżnia. Na przełomie roku wziął ślub, sytuację rodzinną ma ustabilizowaną.

Generalnie wydaje się, że gliwiczanie dokonują wzmocnienia, widzimy więcej plusów niż minusów. Tyle teorii, czas na praktykę.

Fot. FotoPyk/Michał Chwieduk/400mm.pl

Najnowsze

Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona
Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
2
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

1 komentarz

Loading...