Śmiali się kibice GKS-u Katowice, że zostały niecałe dwa miesiące do pierwszego spotkania w drugiej lidze, a w GieKSie jak w lesie. Prezes do dyspozycji zarządu, trenera nie ma, sztab pozostał taki sam jak za Dariusza Dudka, piłkarzy zostało raptem kilkunastu, a transferów na horyzoncie nie widać. Więcej: piątkowe spotkanie rady nadzorczej zostało przerwane z zapowiedzią, że rozmowy będą kontynuowane po weekendzie. Dopiero dziś coś ruszyło – powoli bo powoli, ale jednak! – gdyż nowym trenerem został Rafał Górak.
Niemniej jednak trzeba przyznać, że katowiczanie budują drużynę dość specyficznie. Zatrudniają trenera, choć właściciel (miasto), nie zdecydowało, co stanie się z prezesem, mimo że zapowiadało w specjalnym oświadczeniu, iż na początku czerwca przedstawi szczegółową wizję dalszego funkcjonowania klubu.
“Piłkarze GKS Katowice zamiast zrealizować postawiony cel – tj. awansować do Ekstraklasy, w kompromitującym i żenującym stylu spadli do II ligi, pomimo zapewnienia przez Miasto Katowice, czyli właściciela Klubu, optymalnych warunków treningowych i stabilnej sytuacji finansowo-organizacyjnej. W związku z powyższym na początku czerwca, po szczegółowej analizie tej trudnej sytuacji, władze Katowic przedstawią wizję dalszego funkcjonowania męskiej sekcji piłkarskiej w ramach GKS Katowice” – pisano, ale na razie oczekiwania rozmijają się z rzeczywistością, bo pat na wielu płaszczyznach trwa.
A, przypomnijmy, do pierwszej kolejki drugiej ligi już tylko 53 dni.
To jakieś kuriozum, co dzieje się w @GKS_Katowice. Właściciel (miasto) nie zdecydowało co z prezesem (od 16 dni w zawieszeniu), odpadli dyrektorzy sportowi (przez opieszałość właściciela), a mamy trenera… Dziwny sposób na budowę drużyny do awansu.
— Piotr Koszecki (@PiotrKoszecki) June 3, 2019
Tym samym Rafał Górak wchodzi do GKS-u w trudnym momencie. Klub jest rozbity, nikt nic nie wie, albo za wiele nie wie, a jakiegoś przemyślanego planu na horyzoncie nie widać. Nawet wśród kibiców GieKSy pojawiają się opinie, że dokonano wyboru stricte pod fanów. Ot, bo Górak, który ostatnio prowadził z powodzeniem Elanę Toruń, pracował w Katowicach w latach 2011-2013. Był ostatnim szkoleniowcem, którego kibice nie wywozili na taczkach, gdy odchodził, lecz mu nawet dziękowali. Dla niego to, wiadomo, spora szansa, zdaniem kibiców dobry ruch, ale nie zazdrościmy warunków, jakie zastał.
No, chyba że w GieKSie za chwilę nastanie normalność, ale dotychczasowe wydarzenia po spadku – że tak to ujmiemy – nie wskazują, iż stanie się to szybko.
Fot. 400mm