Reklama

Dziesiątka “most improved” – kto w tym sezonie pozytywnie nas zaskoczył?

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2019, 16:23 • 7 min czytania 0 komentarzy

Niekoniecznie najlepsi zawodnicy sezonu. Nie odkrycia, czyli młodzieżowcy wjeżdżający do ligi z buta. To nagroda dla tych, których już znaliśmy, ale którzy pozytywnie zaskoczyli nas w tym sezonie Ekstraklasy. Zaliczyli największy postęp, rozegrali swój najlepszy sezon w lidze, odkryli w sobie nowe pokłady umiejętności lub po prostu odnaleźli się w nowym środowisku jak nigdy wcześniej. Wzorem NBA przyznajemy nagrody “most improved player”.

Dziesiątka “most improved” – kto w tym sezonie pozytywnie nas zaskoczył?

10. Michał Janota

Gdyby tylko wiosną grał tak, jak jesienią, to pewnie znaleźlibyśmy dla niego miejsce w czołowej trójce graczy, którzy zanotowali największy progres. Przez lata ciągnęła się za nim łatka gościa, który gdzieś tam pokopał w Holandii, ale generalnie od powrotu do Polski leci na nazwisku. Po zimowym fochu za brak zgody na odejście z Arki zaliczył wyraźną obniżkę formy, ale jesienią był jednym z najlepszych zawodników ligi.

Dziesięć goli, pięć asysty, cztery kluczowe podania, ligowa czołówka pod względem stworzonych szans – gdyby ktoś nam powiedział latem zeszłego roku, że Janota po transferze z Mielca zakończy sezon z takim dorobkiem, to popukalibyśmy się w głowę. A wyznawcę takiej tezy spakowalibyśmy do Tworek. Powtórzymy – cieniem kładzie się na ocenie zawodnika Arki ten wiosenny kryzys, niemniej Janota udowodnił, że jak czuje zaufanie od trenera i jest w gazie, to mało kto w tej lidze ma tak ułożoną lewa nogę.

9. Kamil Drygas

Reklama

Pamiętamy go jeszcze wchodzącego do kadry Lecha Poznań. Chudzina, przestraszona twarz, bezpieczne granie. Dziś to lider Pogoni, ligowa czołówka środkowych pomocników. Takiego sezonu w Ekstraklasie jeszcze nie zagrał. Przy nim błyszczeć indywidualnie mogli Majewski, Kozulj czy Podstawski. Symptomatyczne jest to, że gdy Jerzy Brzęczek wysyłał powołania do Matyni i Pietrzaka, to wielu pukało się w głowę i pytało “skoro już ktoś z ligi polskiej, to dlaczego nie Drygas?”.

Przed rokiem był nieco w cieniu młodszego Piotrowskiego, w tym nieco przykryło go wejście do ligi Podstawskiego czy ewolucja Kozulja, natomiast dla nas jest cichym bohaterem Pogoni.

8. Patryk Dziczek

Michał Probierz w kontekście Kamila Pestki mówił o “syndromie drugiego sezonu”. Czyli pierwszy rok dla młodziaka jest dobry – to okres wejścia do ligi na fantazji, schody zaczynają się w drugim, gdy trzeba udowodnić swoją jakość. U Dziczka było odwrotnie. W tym swoim pierwszym rozegranym w pełni (nie liczymy tego debiutu w 2015 roku) grał średnio-przeciętnie. Dopiero w tym roku robił wrażenie. Grał jak nowoczesny środkowy pomocnik, dużo widzi na boisku, Czesław Michniewicz chwali go za “skanowanie” pola gry.

Niektórych z was może dziwić – dlaczego nie ma w tym rankingu Żurkowskiego, a jest Dziczek? No właśnie dlatego, że zawodnik zabrzan już poprzedni sezon miał naprawdę świetny. A Dziczek bardzo dobrze zaczął grać dopiero teraz. Na przestrzeni całego sezonu zanotował wyraźny progres.

WARSZAWA 09.11.2018 MECZ 15. KOLEJKA LOTTO EKSTRAKLASA SEZON 2018/19: POGON SZCZECIN - LEGIA WARSZAWA --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: POGON SZCZECIN - LEGIA WARSAW SEBASTIAN KOWALCZYK KAMIL DRYGAS FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Reklama

7. Bartłomiej Pawłowski

Dojrzał. To widać gołym okiem. Po wywiadach, ale i po zachowaniu na boisku. Wcześniej kojarzyliśmy go jako jeźdźca bez głowy, który większość decyzji boiskowych losował swoim generatorem dziwnych rozwiązań. Głowa nie nadążała za nogami. A że te były szybkie, to obrońcy rywali mieli z Pawłowskim problem, ale problem mieli też koledzy, dla których nie zawsze był altruistą.

Ale ten sezon może być dla niego przełomowy. Osiem goli, pięć asysty, trzy kluczowe podania, ale być może nawet nie liczby są w jego przypadku najważniejsze, a ustabilizowana forma. Z tym miewał w przeszłości spore problemy. Teraz trudno wskazać okres, w którym Pawłowski nadawał się do odstawienia na ławkę. Równa, wysoka forma przez cały rok.

6. Błażej Augustyn

Przez lata ciągnęła się za nim odważna (albo po prostu głupia) opinia o Diego Simeone. Kojarzyliśmy go raczej z nie-wiadomo-jakiej-ale-na-pewno-nie-olśniewającej gry we Włoszech, ale gdy trafił do Górnika, to jakoś nie widzieliśmy w nim czołowego stopera ligi. Spójrzmy prawdzie w oczy – on tam się nawet nie wyróżniał. Przeciętniak, jakich w tej lidze wielu.

Tymczasem pod okiem Piotra Stokowca wyrósł na czołowego stopera ligi. Pewniak w defensywie, grający odważnie, czasami na granicy faulu. Imponował w grze na wyprzedzenie, bardzo pewnie wyglądał w powietrzu. A już na pewno nie spodziewaliśmy się po nim goli z woleja czy asyst z przewrotki. Choć nie ma między nami chemii (pamiętne wrzutki na Twitterze), to nie sposób nie docenić jego gry dla Lechii oraz progresu, który zaliczył na przestrzeni ostatniego roku.

augustyn lechia kucza

5. Frantisek Plach

Mieliśmy wątpliwości co do tego, czy słusznie umieszczamy go w tym rankingu. Dlaczego? Ano dlatego, że nie mamy punktu odniesienia dla stanu obecnego. Valencię 2018/19 możemy porównać do Valencii 2017/18, możemy sobie przypominać mecze Konczkowskiego z ostatnich pięciu lat, aktualną formę Hateleya możemy odnieść do jego występów w barwach Śląska. A Plach – choć jest tu już od zeszłego sezonu – to regularnie zaczął grać dopiero wtedy, gdy Szmatuła złapał lekką obniżkę formy.

Ale porównujemy jego występy z tego sezonu (TOP3 bramkarzy ligi) do tego, jak prezentował się na Słowacji. Tam tak naprawdę wyglądał jako-tako tylko w drugiej lidze, bo w Senicy w ostatniej rundzie przed transferem w dziewiętnastu meczach zaliczył raptem… dwa czyste konta, a bywało, że dostawał po siedem bramek w jednym meczu. Regularnie bronił tylko w barwach drugoligowego Pohronle, a nagle w wieku 27 lat dołożył dużą cegłę do mistrzostwa dla Piasta. Pod względem skuteczności obron nie było w tym sezonie w lidze lepszego bramkarza (80%, więcej tylko Sokół i Buchalik, którzy zagrali po dwa mecze).

4. Martin Konczkowski

Sam na antenie WeszłoFM przyznawał, że latem uznał “to mój moment, albo zostanę już tylko przeciętnym ligowcem, albo to czas na zrobienie kroku naprzód”. Już jesienią jako prawy obrońca wyglądał przyzwoicie, ale przesunięcie go na początku tego roku na skrzydło było strzałem w dziesiątkę. Osiem asysty i cztery kluczowe podania w tym sezonie. Wymownym niech będzie fakt, że po niezłej rundzie wiosennej niektórzy proponowali sprawdzenie go w reprezentacji.

Czy to już piłkarz na miarę kadry? Gdyby był lewym obrońcą… A tak – pozostaje mu utrzymać takie tempo rozwoju. Bo w przeszłości widzieliśmy, że niby dośrodkować w biegu potrafi, ale jakoś brakowało mu regularności. Albo inaczej – bywały sezony, gdy kreował tymi wrzutkami mnóstwo sytuacji, ale koledzy jakoś nie strzelali po tym goli. W Ruchu wyciskał maksymalnie po cztery asysty na sezon. W tym podwoił swój dorobek z najlepszych lat w Chorzowie.

3. Tom Hateley

To w ogóle było zaskoczenie, że grał tak regularnie. Wydawało się przecież, że pewniakiem do wyjściowego składu będzie Patryk Dziczek (którego można fajnie sprzedać), a obok niego będzie grał Tomasz Jodłowiec (bardzo dobra forma w zeszłym sezonie). Hateley? Przez ostatnie sezony uchodził trochę za takiego gościa bez wyraźniejszych atutów. Taki, co to niby poda dokładnie, ale nie tak, że szczęka opada. Taki, co to niby czasami piłkę przechwyci, ale trybuny nie wiwatują po jego dziesięciometrowych wślizgach, które wywołują pożary. Rzetelny, może nawet przyzwoity, ale nadal obracający się gdzieś w kategorii “solidny ligowiec”.

Tymczasem w tym sezonie momentami odstawiał taką profesurę, że aż sprawdzaliśmy, czy to na pewno Hateley. Mądrość w rozegraniu, świetna postawa w destrukcji, chłodna głowa. W pamięci mamy chociażby te starcia na finiszu sezonu z Lechią czy Legią – Anglik był tam po prostu kozacki. Z trio Dzieczek-Jodłowiec-Hateley to ten ostatni podobał nam się najbardziej.

Gdansk, 29.03.2019 EKSTRAKLASA PILKA NOZNA MECZ Lechia Gdansk - Piast Gliwice POLISH LEAGUE FOOTBALL GAME Lechia Gdansk - Piast Gliwice NZ tom hateley , FOT. WOJCIECH FIGURSKI / 400mm.pl

2. Żarko Udovicić

Od solidnego lewego obrońcy I ligi do czołowego lewoskrzydłowego Ekstraklasy, który statystykami wbił w ziemię wielu uznanych pomocników klubów bijących się o mistrza. Serb jeszcze przed awansem na jakiś czas stracił miejsce w składzie Zagłębia kosztem Tymoteusza Puchacza. Po awansie? Dziewięć goli, dziesięć asyst, dwa kluczowe podania. Trudno w tej lidze skrzydłowego z takimi cyframi.

Godnym odnotowania jest fakt, że nie mówimy tu o młodzieniaszku, który po prostu zaczął trafiać piłką w kolegów. Udovicić swój najlepszy sezon zagrał w roku, w którym dobija do 32. urodzin. Faceta po 30-stce trudno określać mianem “odkrycia”, ale nagroda za największy progres na przestrzeni ostatniego roku na pewno mu się należy. I nie jest to tylko miejsce w naszym rankingu, ale i kontrakt z Lechią.

1. Joel Valencia

Przypuszczamy, że do dziś niektórzy są przekonani, że Ekwadorczyk do Gliwic przyjechał przed tym sezonem. A on przecież w Piaście grał już w zeszłym roku. Ale czy wtedy czymkolwiek się wyróżniał? No nie. Jeden z wielu, szaraczek, w końcowej fazie sezonu wypadł nawet ze składu i w rundzie finałowej zagrał tylko trzykrotnie. Raczej rezerwowy niż piłkarz pierwszego wyboru u Fornalika. Takich Valencii z zeszłego sezonu to mieliśmy w lidze na pęczki. Meteoryty, które przefruwały nad Ekstraklasą.

W tym sezonie Ekwadorczyk wyglądał jak najlepsi piłkarze ligi ostatnich sezonów. Może nie jak Vadis, ale już Jevtić z najlepszych miesięcy, jak momentami Melikson czy jak szybszy Wasiljew. Rzadkie połączenie efektywności z efektownością. Tak naprawdę tę jego eksplozję jakości trudno nawet wytłumaczyć. Sam zespół Piasta przecież drastycznie się nie zmienił. Być może to po prostu zaufanie od Fornalika, a być może aklimatyzacja w Polsce. Valencię postrzegamy jako jednego z największych kozaków sezonu, a wśród nich nie ma zawodnika, o którym jeszcze rok temu myśleliśmy “eee, jakiś przeciętniak”.

1i5llhz

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...