Reklama

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

redakcja

Autor:redakcja

22 maja 2019, 14:44 • 5 min czytania

Tuż po awansie Łódzkiego Klubu Sportowego do Ekstraklasy dostałem ze sto wiadomości dotyczących wątpliwości licencyjnych. „A dostaniecie na jedną trybunę”, „a z której strony będą kamery”; „może grajcie gdzieś indziej, jak to będzie w telewizji wyglądało”. Właściwie wszystkie zapytania krążyły wokół dwóch kwestii – czy klub z jedną trybuną może otrzymać licencję oraz w jaki sposób zmniejszy to komfort śledzenia transmisji telewizyjnej.

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Być może to nadinterpretacja, ale moim zdaniem to bardzo źle świadczy o rodzimym środowisku piłkarskim, co zresztą bardzo szybko potwierdziła przetaczająca się gdzieś przez media społecznościowe oraz portale dyskusja dotycząca kształtu Ekstraklasy.

Reklama

Nikt nie zapytał, gdzie zimą trenuje ŁKS. Nikt nie zapytał o warunki w akademii. Nikt nie zapytał o liczbę trenerów w grupach młodzieżowych, nikt nawet nie zająknął się na temat młodzieżowców, aktualnych wyników w Pro Junior Systemie, już nie wspominając o stylu gry.

Ktoś powie – to zupełnie normalne, laika nie interesują eksperckie rzeczy, typowego telewidza interesuje… Cóż, jakość obrazu w telewizji.

Sęk w tym, że później na takich założeniach opiera się cała dyskusja dotycząca wymagań i ewentualnych zmian w Ekstraklasie. Przysłuchiwałem się dość dokładnie argumentom, padającym przy porównywaniu ESA 37 z 16 zespołami w elicie i ESA 34 z 18 zespołami. Najpopularniejsza wątpliwość: ile mamy stadionów gotowych na Ekstraklasę. Przecież w Częstochowie na loży VIP nie da się normalnie usiąść! Ci są z wioski, do tych nie prowadzi żadna autostrada, ci nie mają zadaszonych wszystkich miejsc, a tamci mają przerdzewiałe pręty w płocie, co wydatnie wpływa na jakość estetycznych doznań podczas transmisji.

Już to pytanie o „stadiony gotowe na Ekstraklasę” jest moim zdaniem absurdalne. Być może nie dotarłem do eksperckiej części polskiego Internetu, ale w miejscach, które śledzę, nie usłyszałem nigdy pytania o to, ile baz treningowych jest gotowych na Ekstraklasę. Ile akademii jest prowadzonych na ekstraklasowym poziomie i w ilu klubach rozwój trenerów przebiega w sposób charakterystyczny dla klubów elity. Jakości zarządzania na szczęście dla prezesów nie da się zmierzyć, bo sądzę, że wyniki byłyby nieco gorsze niż w wypadku wyliczaniu stadionów godnych zaprezentowania w najwyższej krajowej lidze.

Gdyby zebrać sto najpopularniejszych zarzutów wobec klubów rzekomo „niegotowych” na Ekstraklasę, jakieś 70 dotyczyłoby stadionu, na którym występuje dana ekipa, a kolejne 15 – różnych pierdół warunkujących komfort relacji telewizyjnej.

Serio, kierując się tą logiką do Ekstraklasy bardziej pasowałoby Podbeskidzie Bielsko-Biała (bo ma śliczny nowy obiekt), niż Pogoń Szczecin (bo na razie wysłużona Paprikana przypomina stertę gruzu).

O ile jeszcze zarzuty o brak płynności finansowej u drużyn I ligi jestem w stanie zrozumieć, o tyle to zapatrzenie w infrastrukturę stadionową jest po prostu przerażające. Skoro już wymieniliśmy to Podbeskidzie i Pogoń Szczecin – czy ktokolwiek porównujący stadiony w Bielsko-Białej i Szczecinie wie, na czym i gdzie trenują piłkarze klubów z tych miast? Ile boisk do swojej dyspozycji ma pierwszy zespół? Na ilu boiskach trenuje akademia, kto ją tworzy, ilu jest w niej trenerów? Pogoń Szczecin może i gra na gruchocie, ale dysponuje jedną z najlepszych baz treningowych w Polsce, którą zresztą coraz mocniej zapełnia utalentowaną młodzieżą wyszperaną przez dział skautingu juniorskiego. W pojedynku stadionów Bielsko-Biała wygrywa w cuglach, ale zestawiając to, co dzieje się wokół nich – Pogoń to polskie podium, podczas gdy Podbeskidzie nadal nie oderwało się od I ligi.

To o tyle zastanawiające, że przecież coraz głośniej brzmią i coraz dalej się niosą słynne tyrady Michała Probierza, bezlitośnie punktujące stan infrastruktury w Polsce. Kurczę, sam doświadczam tego jako prezes B-klasowego klubu – trzy ostatnie treningi odwołano mi na kilka godzin przed wyjściem na murawę, powodem był rzęsisty deszcz. Ilu uczestników debaty o stanie piłki nożnej w Polsce pyta, gdzie trenują zawodnicy klubów Ekstraklasy, gdy lód skuwa murawy? Gdy zasypuje je śnieg?

Zastanawiam się, jak komentowano by w Polsce grę Viktorii Pilzno, klubu, który pod wieloma względami powinien stanowić wzorzec dla najbogatszych rodzimych organizacji. Gra na obiekcie, który przypomina starszą i brzydsza siostrę gliwickiej areny, skądinąd również wyszydzanej jako „Tesco Arena”. Stadion w rumuńskiej Konstancy, na której swojej mecze rozgrywa Viitorul to połączenie Górnika Łęczna z Bruk-Betem (unosi się nad tym też duch już wyburzonego stadionu Ruchu Radzionków), ale obok Gheorge Hagi stworzył sobie jeszcze dwa duże i dwa małe boiska, obsadzając stanowiska w akademii najlepszymi fachowcami. Jego pomysł, ale i wykonanie tego pomysłu powoli przynosi efekty – choćby mistrzostwo Rumunii, zdobyte przede wszystkim wychowankami. Poza centrum „Przyszłości” ze stadionikiem i wspomnianymi boiskami treningowymi, akademia korzysta jeszcze z pięciu innych muraw, łącznie mając do dyspozycji dziewięć boisk. No i oczywiście stanowiąc serce i trzon całego projektu, prawdopodobnie ważniejsze niż wyczyny pierwszego zespołu.

Wyobrażam sobie dołączenie do Ekstraklasy tego klubu Hagiego, komentarze o tym, że trzy trybuny są niezadaszone, a stadion stoi w szczerym polu, że na środku jednej z trybun postawiono kontener (fot. Football Romania).

5bcb5ec60040f

U nas fundamenty są gdzieś na końcu listy potrzeb, najważniejsza jest złota fasada, która świetnie będzie się prezentować w kamerach telewizyjnych. Oczywiście nie upadłem na głowę i nie namawiam Śląska Wrocław do powrotu na Oporowską, a następnie inwestycji zaoszczędzonych pieniędzy w boiska pod Wrocławiem (w sumie…). Chcę jedynie zwrócić uwagę na stan świadomości całego naszego środowiska piłkarskiego, na to, jak sami układamy piramidę potrzeb, na co zwracamy uwagę, a co zostaje gdzieś na drugim planie.

Infrastruktura stadionowa w Ekstraklasie jest na bardzo wysokim poziomie i naprawdę nie trzeba oglądać ligi czeskiej, żeby się o tym przekonać – czasem wystarczy rzut oka na Serie A czy ligę hiszpańską. Przełączamy z wypasionego Gdańska na jakąś zapyziałą, zbudowaną przed wojną klitkę w Empoli i… Co wywołuje większy szok? Skok w jakości stadionów, czy w jakości widowiska na tychże stadionach? A skoro prześliczne obiekty we Wrocławiu, Gdańsku i Poznaniu nie gwarantują lepszych perspektyw rozwoju niż 7-tysięczniki Eibaru czy Huesci, to czy naprawdę właśnie stadiony powinny być w centrum dyskusji o polskiej piłce?

*

Okej, rozpisałem się, to teraz odpowiem na te wszystkie pytania: według mojej wiedzy skonfrontowanej z dostępnym podręcznikiem stadionowym UEFA, obiekt ŁKS-u ma 3. kategorię, co oznacza, że zagramy na nim nawet w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Niestety, trochę się boję, gdzie zagramy decydujące spotkanie i fazę grupową, ale niech będzie – pomartwię się dopiero za rok. Zapewne licencja na Ekstraklasę będzie zawierała nadzór infrastrukturalny, z uwagi zarówno na podgrzewanie murawy, jak i nadchodzącą rozbudowę obiektu. Jak ten nasz wał przeciwpowodziowy zamiast trzech trybun będzie wyglądał w telewizji?

Mam nadzieję, że się nie dowiem, bo wszystkie mecze obejrzę z wysokości trybuny.

Najnowsze

Reklama

Felietony i blogi

Reklama
Reklama