Wtorek z ekstraklasą, na pierwszym planie derby Trójmiasta, w dalszej kolejności mecze niby mniej elektryzujące, ale w naszej lidze teoria tak często rozmija się z praktyką, że odpuszczenie pozostałych spotkań byłoby posunięciem lekkomyślnym. Nie powiemy, że szykuje się dzień obfitujący w gole raboną i efektowne woleje w stylu Błażeja Augustyna, ale kurczę – gorzej niż w poprzedni weekend chyba być nie może.
Co nurtuje nas przed tymi spotkaniami?
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
*
– CZY LECHIA WYWRZE JESZCZE WIĘKSZĄ PRESJĘ NA LEGII?
Możliwe, że wielkimi krokami zbliża się moment, w którym można myśleć tylko jedno: “Nie no, tym razem nie ma szans, żeby Legia obroniła mistrzostwo”. A wtedy warszawianie – bez trenera, z dziesięcioma plagami egipskimi w zanadrzu – wygrywają wyścig dosłownie na ostatniej prostej. Problem w tym, że tym razem wydaje się, iż za rywala mają drużynę solidniejszą niż – przykład pierwszy z brzegu – Lecha Poznań z poprzedniego sezonu, który rozklekotał się, gdy przyszło grać w grupie mistrzowskiej. Lechia cechuje się wyrachowaniem – niby można jej zarzucić, że nie gra nic szczególnego, a gdyby Parzyszek okazał się bardziej skuteczny, to Piast wywiózłby z Gdańska trzy punkty. Ale postawą w defensywie – jak nie obrońcy, to świetnie dysponowany Kuciak – solidnością i skutecznością w ataku wygrywa mecze, które słabsze drużyny by co najwyżej zremisowały.
Wiadomo, że mamy taką ligę, że najsłabszą, najbardziej narażona na proste błędy i kompromitujące porażki drużyną nie jest broniący się przed spadkiem beniaminek, lecz lider po rundzie zasadniczej. Rok temu prowadził Lech, sezon wcześniej Jagiellonia, a jednak w gabinetach w Poznaniu i Białymstoku próżno szukać trofeów za mistrzowski tytuł zdobytych w ciągu dwóch ostatnich lat. Czy to jakaś przestroga dla Lechii? Na pewno, choć nie zapominajmy, że w grze o mistrzostwo zostały tylko dwie drużyny, a Legia – mimo wszystko – wydaje się w tym sezonie wyjątkowo rozbita.
Pięć punktów przewagi Lechii po 27 kolejkach to naprawdę solidna zaliczka. Odskoczenie na osiem oczek wymagałoby, by powoli zacząć chłodzić szampany. Oczywiście Legia może pokonać Jagiellonię, tym samym niwelując stratę, ale czy gra w kratkę i perturbacje na stołku trenerskim to dobry krajobraz, żeby sięgnąć po mistrzostwo?
Arka bez szans w starciu z Lechią? Kurs w Totolotku na gdańszczan – 2,30!
– CZY DZIŚ POLECI TRENER I DLACZEGO JAK JUŻ, TO SMÓŁKA?
1:3 z Jagiellonią, 0:3 z Cracovią, 1:1 z Górnikiem, 3:3 z Wisłą Płock, 1:2 z Koroną, 2:3 z Zagłębiem Sosnowiec, 1:2 z Piastem, 0:1 z Lechem, 1:2 z Legią, 0:0 z Zagłębiem Lubin, 0:2 ze Śląskiem. No, nie osiąga Zbigniew Smółka najlepszych wyników. Delikatnie mówiąc, styl gry jego drużyny również nie napawa optymizmem. Arka miała stać się najpiękniej grającą ekipą pod słońcem, tymczasem w ofensywie szczyci się rozmachem pistoletu na wodę, a w defensywie popełnia kardynalne błędy. Nieważne czy przyjeżdża dobrze dysponowany Piast, czy słynący z nijakości Śląsk. I tak gdynianom udaje się coś spartolić, i tak kończą bez puntów.
Nadzieje przed derbami? Na pewno nie bilans bezpośrednich starć z Lechią.
– CZY KIBICOM ARKI – W RAZIE PORAŻKI SWOJEGO ZESPOŁU – PUSZCZĄ NERWY?
Nie jest tajemnicą chronioną w sejfie kilka metrów pod ziemią, że kibice Arki tracą cierpliwość. I do Smółki, i do zawodników swojej drużyny. Zapowiedź tego, co może stać się w razie porażki dostaliśmy już rok temu, konkretnie w połowie kwietnia, kiedy Lechia wygrała w Gdyni 2:1, a nad drużyną Leszka Ojrzyńskiego zaczęły unosić się czarne chmury.
Kibice @ArkaGdyniaSSA chcą wymierzyć sprawiedliwość #ARKLGD #DerbyTrójmiasta pic.twitter.com/YWLPonoIj6
— Wojtek Luściński (@w_luscinski) April 13, 2018
Przypomnijmy naszą ówczesną relację: “Po co kibice podeszli pod hol główny? Zapewne część z nich chciała spotkać się na kulturalną pogawędkę z piłkarzami. Zaznaczyli, że Nalepa i walczący w tym meczu za dwóch Zarandia nie mają się czego obawiać. Ich celem – bo chyba tak to trzeba nazwać – stali się pozostali. Do akcji szybko wkroczyła policja, pojawiło się wielu umundurowanych w białych kaskach, ale chwilę wcześniej pseudokibice postawili sobie za cel wyważenie szklanych drzwi. Napierali na nie, ale jakimś cudem im się to nie udało. Zniszczenia były raczej niewielkie. Skończyło się na strachu. Tak czy inaczej, ludzie zgromadzeni w holu musieli odczekać chwilę, by móc bezpiecznie opuścić stadion. W międzyczasie doszło do kilku pościgów za kibicami. W pewnym momencie kilkunastu policjantów pobiegło w stronę pobliskiego lasu, gdzie schowała się znaczna część fanatyków. Chcieli ich złapać, ale ostatecznie – przynajmniej w tamtym momencie – nie udało im się na nikogo trafić”.
– JAK CRACOVIA PORADZI SOBIE BEZ JANUSZA GOLA?
Być może mówimy o zawodniku trochę niedocenianym, ale dla Cracovii – bezcennym. Janusz Gol w Rosji ani nie był zapchajdziurą, ani nie wchodził na ogony. Pięć sezonów, w których występował, to pięć sezonów regularnej gry. Gdy wracał do Polski, pojawiały się głosy każące poddać w wątpliwość jego jakość, ale kurczę – mówimy o gościu, który grał w lidze znacznie solidniejszej niż polska ekstraklasa. Od czasu do czasu był kapitanem, generalnie doceniano jego postawę.
A w Polsce? Pojawiło się trochę lekceważenia, ale liczby zdecydowanie za Golem przemawiają.
Pierwsze sześć kolejek, gdy nie było go w Cracovii? Średnia punktów – 0,33 (zero zwycięstw, dwa remisy, cztery porażki).
Po przyjściu Gola do Cracovii? Średnia punktów – 1,90 (dwanaście zwycięstw, cztery remisy, pięć porażek).
Oczywiście nie jest tak, że Gol jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienił grę Pasów. Sporo zaczęło w Cracovii funkcjonować, ale grzechem byłoby niedocenienie przy tej metamorfozie gościa, który – z wyjątkiem jednego meczu, kiedy zszedł w 56. minucie – gra wszystko od deski do deski. Więcej – wykręca, obok Airama Cabrery, najwyższą średnią not wśród zawodników z pola w swojej drużynie. Konkretnie 5,33.
Dziś pauzuje za kartki, w środku zagrają prawdopodobnie Dąbrowski z Dimunem, ale nie mamy wątpliwości – Cracovia ma głęboką dziurę do załatania.
Cracovia osłabiona, więc może remisik? Totolotek kusi kursem 3,20!
– CZY ZAGŁĘBIE LUBIN PRZEPROSI SIĘ Z ŁADNYM FUTBOLEM?
Gdy w piątek Wisła Płock podejmowała Zagłębie, pierwszą połowę określiliśmy jasno: przypominała raczej wyjście na spacer z psem. Była kupa, było sporo czasu na rozmyślanie i… w zasadzie tylko tyle. Pojawiły się jakieś elementy komediowe, typu Slisz trafiający Jagiełłę piłką w brzuch, ale poza tym – totalna bryndza. Wiemy, że Zagłębie nie wygrałoby konkursu na najładniej grającą drużynę w ekstraklasie, ale minimum przyzwoitości wymagać należy, więc warto się z ładnym futbolem przeprosić. I, kto wie, może nawiązać postawą do drugiej połowy z Lechem, gdzie lubinianie robili właściwie, co chcieli.
Pozytyw przed meczem z Górnikiem? Do gry po ponad półrocznej przerwie wraca Alan Czerwiński. Za kartki pauzuje Kopacz, więc powrót prawego obrońcy wydaje się dla Zagłębia zbawienny. Pamiętamy, jak prezentował się przed kontuzją, że mówiło się o nim w kontekście powołania do kadry. W końcu znalazł się na liście Nawałki w przedstawionym po mundialu raporcie i nie mamy większych wątpliwości, że i sztab obecnego selekcjonera miał go na oku.
Grad bramek w Lubinie? Over 3,5 w Totolotku gwarantuje kurs 2,95.
-JAKĄ FORMĘ WYLOSUJE TYM RAZEM IGORS TARASOVS?
Maszyna losująca jest pusta, następuje zwolnienie blokady… Nie no, taka zabawa jeszcze z dwa-trzy tygodnie temu byłaby zasadna, ale wydaje się, że trener Śląska przekonał się, że Igors Tarasovs w pierwszym składzie jest pomysłem tak dobrym, jak postawienie na sędziego Mycia w hicie kolejki. Zbłaźnił się z Legią, gdy niewiele brakowało, żeby złapał piłkę w polu karnym i schował ją pod koszulkę, więc z Arką usiadł na ławce. Wszedł, strzelił gola, ale mówimy o szczęściu, a nie zwyżce formy po przerwie reprezentacyjnej, gdy na Narodowym przekonał się, że Polacy to w sumie w tę piłkę grają przeciętnie, więc kompleksy nie są wskazane.
Dziś, na szczęście dla wrocławian, najprawdopodobniej znów usiądzie na ławce, tym bardziej że wracający po zawieszeniu Cotra udowodnił, że na środku obrony czuje się przyzwoicie. A że przy okazji Hołownia nie zawiódł na lewej stronie, to tym lepiej i dla niego, i dla fanów Śląska, którzy nie będę musieli oglądać Łotysza na boisku.
Śląsk pójdzie za ciosem i wygra drugi mecz z rzędu? Kurs w Totolotku – 1,90!
*
Rozkład jazdy:
Cracovia – Korona Kielce, 18:00
Śląsk Wrocław – Miedź Legnica, 18:00
Arka Gdynia – Lechia Gdańsk 20:30
Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 20:30
Fot. własne
*
Za mało ekstraklasy? Posłuchaj najnowszej audycji Weszłopolskich: