“Sto procent poparcia dla Michała Probierza” – taki transparent potrafił wisieć przy Reymonta 22. Z dzisiejszej perspektywy niewyobrażalne, a jednak prawdziwe.
Chińskie przekleństwo mówi: “Obyś żył w ciekawych czasach” i trzeba przyznać, że czas Probierza w Wiśle do najnudniejszych nie należał. Był to bodaj ostatni moment, kiedy Białą Gwiazdę stawiano na ligowym piedestale, wśród faworytów do tytułu.
W praktyce – co dziś widać wyraźniej – był to też moment, kiedy oczekiwania wobec Wisły kompletnie rozmijały się z rzeczywistością.
***
29 maja 2011 roku – Robert Maaskant wozi Patryka Małeckiego rowerem po płycie stadionu Wisły. Biała Gwiazda świętuje tytuł. Trwa sielanka. Za chwilę Maaskant zostanie ostatnim trenerem, który dostanie od Cupiała fundusze na poważną ofensywę transferową.
Zbrojenia są imponujące, bo to choćby Ivica Iliev, zdobywca dubletu w Serbii z Partizanem Belgrad. Nie zajmował miejsca na końcu ławki, tylko został królem strzelców. Na prawej obronie melduje się choćby Marko Jovanović, kupiony z Partizana za 650 tysięcy euro. Udaje się też wypożyczyć Juniora Diaza z Brugii i Dudu Bitona z Charleroi. W drużynie są już goście pokroju Maora Meliksona czy Siergieja Pareiki.
WISŁA LEPSZA W DERBACH KRAKOWA? KURS KURS 2,95 W ETOTO!
Jednym słowem: paka.
Ekipa Maaskanta nie da jednak rady awansować do Ligi Mistrzów, odpadając z APOEL-em. To porażka sportowa, ale finansowo prawdziwa klęska, bo budżet opierał się “a conto” na premiach z Champions League.
Z fazy grupowej Ligi Europy wyjdzie jednak w dramatycznych, ale efektownych okolicznościach; cieszyć się będzie z tego już nie Maaskant, a wyłącznie jego dotychczasowy asystent, Kazimierz Moskal. Holender zostanie zwolniony 7 listopada, dzień po przegranych derbach.
Wisła zajmowała wtedy piąte miejsce w tabeli. W Lidze Europy miała trzy punkty, uzyskane za wygraną z Fulham. To pod Moskalem dociągnie do dziewięciu, ogrywając Odense i Twente.
Maaskant w mediach wylewa żale (źródło: Gazeta Krakowska):
Moja praca została powstrzymana w połowie drogi. Wiadomo, że Wisła ma nadal wielki potencjał. Przypomnę, że ten sezon zaczął się dla nas bardzo wcześnie. Dlatego zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak trudnym miesiącem dla drużyny będzie listopad. Do tego doszło mnóstwo kontuzji. Dla mnie decyzja zarządu o moim zwolnieniu nie jest racjonalna.
źródło: 90minut.pl
Moskal jest typowym trenerem tymczasowym, ale pucharowy sukces sprawia, że może liczyć na coś więcej. Nawet dwumecz ze Standardem Liege, mimo odpadnięcia, można mu zapisać na plus, bo było o włos od przejścia dalej. Ligowe wyniki jednak pogrążają legendę Białej Gwiazdy:
20 listopada, 0:1 z Górnikiem Zabrze (dom)
25 listopada, 1:0 ze Śląskiem Wrocław (wyjazd)
4 grudnia, 1:0 z Widzewem Łódź (d)
9 grudnia, 0:1 z Polonią Warszawa (d)
19 lutego, 2:2 z Zaglębiem Lubin (w)
26 lutego, 0:1 z Koroną Kielce (d)
Trzy domowe porażki na cztery mecze, to musiało rozjuszyć Cupiała. W składzie na kielczan byli przecież przedstawiciele armii zaciężnej: Melikson, Biton, Kirm, Jaliens, Lamey, Jovanović, Pareiko, tylko z ławki wchodzili Genkow, Nunez, Bunoza, nawet nie podnieśli się z niej Chavez czy Paljić.
1 marca 2012, w dniu zatrudnienia Michała Probierza, Wisła traciła do lidera dziesięć punktów.
Źródło: 90minut.pl
Przed kilkoma dniami prezes Filipiak w wywiadzie Sport.pl przyznał, że był wtedy niemal z Probierzem dogadany, a jednak ten wybrał ostatecznie Wisłę. Powód był prozaiczny: Biała Gwiazda była mistrzem Polski. Biała Gwiazda miała ligowe gwiazdy, dla Białej Gwiazdy naturalnym kierunkiem była walka o tytuł i dalekie rajdy w pucharach. Cracovia 1 marca zajmowała z kolei przedostatnie miejsce w tabeli, a ostatecznie spadnie z hukiem z ostatniego miejsca, nawet za ŁKS-em.
CRACOVIA GÓRĄ? KURS 2,65 W ETOTO NA FAWORYTA!
Probierz miał wtedy 39 lat, za sobą owocną pracę szczególnie w Polonii Bytom, ŁKS-ie i Jagiellonii, co zaowocowało zatrudnieniem w Arisie Saloniki, a dla polskiego trenera dostać się do porządnego zachodniego klubu to ewenement. Kontrakt z Salonikami rozwiązał w styczniu 2012 roku, odejść chciał już wcześniej ze względu na problemy finansowe klubu. Za kadencji Probierza jego drużyna wygrała w trzech meczach ligowych, w jednym zremisowała, a w czterech nie zdobyła ani jednego punktu. Pod wodzą Probierza Aris awansował też do 1/8 finału Pucharu Grecji.
Na konferencji prasowej prezes Bogdan Basałaj tłumaczył, że Wisła nie rezygnuje z mistrzostwa Polski. Probierz z kolei mówił tak:
Po sześciu latach pracy pokazałem, że można trafić do dobrego klubu. Teraz zamierzam stworzyć dobry zespół. Chciałbym, żeby powstała tutaj krakowska twierdza i żeby padały wyniki takie jak dawniej.
W pierwszych tygodniach Probierz przywrócił do kadry Patryka Małeckiego, choć “Mały” miał zostać na marginesie do końca sezonu. Małecki schodząc z boiska w drugiej połowie meczu ze Standardem nie podał ręki trenerowi Kazimierzowi Moskalowi, a stadion opuścił jeszcze przed zakończeniem meczu. Probierz przywrócenie Małeckiego komentował:
Piłkarze nie mają ze mną problemów, jeśli postępują według moich zasad. Najważniejsza jest drużyna i każdy musi to zrozumieć. Wtedy może liczyć na moje wsparcie.
Probierz zacznie od wygranej z Lechią Gdańsk, remisu z Lechem Poznań u siebie i remisu z GKS-em Bełchatów na wyjeździe. Przejdzie też Kolejorza w ćwierćfinale Pucharu Polski, dwa razy wygrywając. Przełom marca i kwietnia pogrzebie jednak szanse na tytuł: porażka z Ruchem, zaledwie remis z Legią u siebie i porażka z Jagą to koniec marzeń, które nawet przy regularnym punktowaniu byłyby trudne do zrealizowania. W Pucharze Polski Wisła Probierza odpadnie w półfinale po karnych z Ruchem Chorzów.
Mecze są wybitnie frustrujące. Legia kończy przy Reymonta w dziewiątkę, a jednak wywozi remis. Wisła gniecie Ruch Chorzów, ale nie potrafi znaleźć drogi do siatki, podczas gdy Niebiescy są diabelnie skuteczni.
Po Legii Probierz nie kryje zarzutów wobec drużyny.
Nie może być tak, że gramy w 11 na 9 przez piętnaście minut i nie możemy sobie stworzyć sytuacji. Jako trener nie mogę wejść na boisko. Można teraz usiąść i na wszystko narzekać. Nie ma czasu na płakanie.
Sezon kończy bez trofeów, mało tego: bez europejskich pucharów. Takiego scenariusza nie zakładał nikt. Miała być Liga Mistrzów, miał być kierunek na mocną europejską markę, kolejny prymat w Polsce, a są tylko długi. Ogromne, kosztowne zbrojenia, a efektu zero.
Na stadionie Wisły zdobycie tytułu świętuje Śląsk Wrocław, wygrywając w ostatniej kolejce 1:0.
Probierz nie unika wiosną mocnych strzałów w szatnię. Odsyła graczy do rezerw – Jaliens, Lamey, Biton, Paljić – a w mediach do… TKKF-u.
“Ja mam jakiś kierunek i jeśli ktoś wychodzi na boisko, to musi zostawić na nim zdrowie. Trzeba zasuwać na boisko. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś sobie chce pograć. Jak ktoś sobie chce pograć, to do TKKF-u. Będą grali młodzi, to będą od pierwszej do ostatniej minuty walczyli. Nie załapaliśmy się do europejskich pucharów i to jest czas, żeby zbudować zespół, o którym będzie się mówiło, że jeden za drugiego pójdzie w ogień.
Wszyscy myślą o kolejnym sezonie, który ma być powrotem na tron. Czarek Wilk sugeruje, że Wisła w następnym roku chce zdobyć tytuł… kilka kolejek przed końcem. Probierz uderza w rewolucyjne tony:
Muszą przyjść duże zmiany, zgodnie z tym co mówił wcześniej prezes Bednarz. Wiśle brakowało grupy ludzi, którzy wychodzą na boisko i walczą. Patrzę do przodu i wiem, w jakim kierunku trzeba iść. Oby za rok kolejna feta była tutaj.
***
Jeśli mielibyśmy wskazać jeden moment, w którym zakończyła się era Wisły bijącej się o tytuł, to byłoby to lato 2012 roku. Oczywiście wtedy nikt takiego scenariusza w Wiśle nie podejrzewał, oczywiście oczekiwania są wciąż bardzo duże. Ale całkowicie rozmijają się z rzeczywistością.
Holenderska era w Wiśle Kraków była potężnym wysiłkiem finansowym dla Cupiała. Krakowianie nie mieli żadnego sponsora tytularnego, wisieli wciąż na portfelu właściciela Tele-Foniki, a on po fiasku z Maaskantem ostatecznie stracił zapał do dużych wydatków.
DERBY NA REMIS? ZAGRAJ W ETOTO PO KURSIE 3,40!
Odchodzi szereg zawodników, z Kirmem, Małeckim, Jirsakiem, Nunezem, Bitonem, Juniorem Diazem i Paljiciem na czele. Niektórzy kończą się sami z siebie, prezentując fatalną formę. Pareiko ma już 35 lat i to widać. Tak samo z przypadkiem Iliewa czy Jaliensa, którzy mają gwiazdorskie gażę. Jakże wymowne, że Iliev po Wiśle skończył karierę, a Jaliens wyjechał do Australii.
Kto wzmacnia zespół? Powracający z Trabzonsporu Arek Głowacki. Daniel Sikorski z Polonii Warszawa, Michał Miśkiewicz na bramkę z rezerw Milanu. Ktoś wykopał Jana Fredriksena z Danii, nie wiadomo po co. Na skrzydła Emmanuel Sarki i Romell Quioto, których CV w porównaniu choćby do tego z czym przychodził rok wcześniej Iliev, pokazuje różnicę, jaka dokonała się w Wiśle.
Oczywiście taki Głowa to wciąż marka, oczywiście jesienią w barwach Białej Gwiazdy wciąż będzie grał Melikson. Ale zakręcanie kurka było widoczne. Probierz chciał Nakoulmę, był on jego celem numer jeden, ale “Prezesa” nie udało się wyciągnąć z Górnika Zabrze. Chciał też Teodorczyka, Wszołka, Cotrę, Jankowskiego, ale Biała Gwiazda szukała piłkarzy, którzy zechcą przyjść za darmo.
Po czasie Probierz przyzna:
Wszyscy się śmiali, że Probierz wziął Sikorskiego, a ja naprawdę wolałem jego niż nikogo.
Probierz przyszedł w marcu, nie mając żadnego wpływu na kadrę zespołu. Latem miał wpływ jeszcze mniejszy, bo zespól przede wszystkim sprzedawał, starając się łatać budżet.
Choć największe problemy Wisła wiosną miała w ataku, tak tylko w tej formacji się osłabiła. Ciężar strzelania goli spada na Sikorskiego, który nawet… nie przepadał za tą pozycją, woląc grać głębiej. Symptomatyczne: w sezonie 12/13 Wisła strzeli 28 bramek w lidze. Gorszy pod tym względem jest tylko OSTATNI W TABELI Bełchatów. Najlepszym snajperem Białej Gwiazdy zostanie Łukasz Garguła z czterema trafieniami. Dramat po czasach, gdy przy Reymonta biegali królowie strzelców.
Cel przed sezonem pozostał jednak ten sam. Pierwszy mecz, Wisła podejmuje GKS Bełchatów w Krakowie. “Interesuje nas tylko mistrzostwo Polski” stwierdzi Probierz. Bełchatowianie zlecą z hukiem z ligi, będą najgorszą drużyną ligi, ale Biała Gwiazda wygra dopiero po trafieniu Genkowa z doliczonego czasu gry.
Drugi mecz to zaledwie remis na Podbeskidziu. Wypadek przy pracy? Dla Wiślaków niestety nie: dalej przychodzi porażka 1:3 z Polonią i 0:2 od Pogoni Szczecin, beniaminka rozgrywek. Wisła nie ma szczęścia, z Portowcami przekręci ich Lyczmański, gwiżdżąc karnego z niczego i pozwalając Portowcom na gola ze spalonego, ale w lepszych czasach nawet to nie zatrzymałoby Białej Gwiazdy. Grają fatalnie, mają raptem cztery punkty w tabeli.
Stołek rozgrzewa się do czerwoności. Jacek Bednarz w Przeglądzie Sportowym krytykuje taktykę zespołu.
“Trzeba się zastanowić, czy przy obecnym składzie personalnym stać nas na grę dwoma napastnikami.”
źródło: 90minut.pl
Przed kolejnym meczem, u siebie z Lechią, kibice udzielają poparcia grającemu o posadę Probierzowi. Wywieszają poświęcony trenerowi transparent…
… a z trybun niosą się przyśpiewki, które jadą po Smudzie, o którym mówi się w kuluarach, że ma być następcą Probierza.
Szkoleniowiec łapie oddech, wygrywa z gdańszczanami, potem przechodzi kolejną rundę Pucharu Polski (1:0 z Wartą Poznań na wyjeździe), ale mecz z Piastem na wyjeździe będzie jego ostatnim. Wymowne, że przed starciem z gliwiczanami znowu musiał uderzać w nuty o oddawaniu serca:
To co słyszę, że jeden czy drugi zawodnik zostali “kozłami ofiarnymi”, to jest to nieprawda. Akurat jest taka sytuacja, że trzeba wybrać jakichś piłkarzy, po to, aby coś zmienić. Robimy wszystko, aby zebrała się taka grupa ludzi, która będzie wygrywała, która odda serce, która będzie też zdyscyplinowana taktycznie.
Biała Gwiazda, która miała bić się o tytuł, obrywa od drugiego z beniaminków. Probierz sam podaje się do dymisji, jeszcze przed kamerami Canal+ przyznając, że zawiódł.
W kuluarach mówi się, że Probierz totalnie skłócił się ze starszyzną. Głowacki komentuje po meczu, że to “bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura!”, ale być może to tylko opinia Głowy. Prawda jest taka, że później długo wypływały anonimowe wypowiedzi zawodników krytykujące jego pobyt przy Reymonta. Gdy zarzucał im, że nie dało się ich zdyscyplinować, odpowiadali bez nazwiska, że robili dokładnie to, czego chciał, a jednak nie przynosiło to wyników. Cupiał zbywał anonimowe wypowiedzi jako bezwartościowe, bo nawet nie mieli odwagi powiedzieć tego pod nazwiskiem.
W szatni wrzało nie tylko na linii zawodnicy-Probierz. Wypowiedź Głowackiego z października 2012 dla Gol24.pl:
Każdy z nas przecież czuje, że atmosfera w klubie jest napięta. Każdy też oczekuje do siebie i partnerów lepszej gry i przede wszystkim lepszych wyników. O pełni szczęścia i sielance w szatni nie można absolutnie mówić.
Mocne słowa w szatni padają? Pojawiły się np. pogłoski o ostrej wymianie zdań między Panem i Radosławem Sobolewskim z jednej strony, a Maorem Meliksonem z drugiej.
Nawet jeśli taka sytuacja miałaby miejsce, to bym o niej nie powiedział.
Probierza chwalą natomiast wszyscy młodzi piłkarze. Damian Buras:
Świetny trener. Gdyby nie podał się do dymisji, szybko bym zadebiutował. Dobrze wyglądałam w treningach, a on by się nie przejmował ekwiwalentami. Fajnie jak młody zawodnik czuje się ważny u trenera. U niektórych trenerów młodzi są po to by towarzyszyli starszym przy gierkach. Niekiedy było tak, że gdy młodzi odzyskiwali na gierce piłkę, to i tak musieli oddawać starszym, bo to oni mieli ćwiczyć na nas. A trener Probierz traktował wszystkich tak samo. Miał wysłać kogoś na Młodą Ekstraklasę – nie miał skrupułów, by wysłać doświadczonego. Jak trzeba było zjebać starego – zjebał. Jak trzeba było pochwalić młodego – pochwalił. Początkowo w Wiśle czułem się zagubiony. Ważyłem 80 kg i trener Probierz od razu na pierwszym treningu mnie zjechał:
– Kurwa, jak ty z trzykilowym workiem chcesz zdążyć do pressu?!
Ale to nie tylko krzyki, bo od razu się mną zajął. Zobaczył mnie doktor, na obóz przyjechał dietetyk. Później po dwóch tygodniach ważyłem już 76,5 kg. Innym razem w Wiśle nagle powiedział:
– Bury i Głowa, chodźcie potrenować rzuty wolne.
I nie wiedzieć czemu trenowałem wolne z Głowackim. Na gierkach pozwalał mi wykonywać rzuty rożne. Takie coś buduje młodych, czujesz się ważny. Jakby kiedyś było mi dane – chciałbym pracować z trenerem Probierzem.
Szanse u Probierza dostaną tacy gracze jak Michał Czekaj, Mateusz Arian, Daniel Brud, Dawid Kamiński, Adrian Stanek, Michał Szewczyk, Łukasz Rojewski. Na ławce regularnie będą siadać gracze sprowadzani z Młodej Ekstraklasy.
Źródło: Transfermarkt
Po czasie Probierz w wywiadzie Tomka Ćwiąkały porówna Wisłę do luksusowego samolotu, w którym… ciągle ktoś rzyga.
Trafił pan do dwóch klubów, w których sytuacja była dość specyficzna. Najpierw Wisła, która – jak ocenił pan w TVP – przypominała luksusowy samolot…
… w którym ciągle się rzyga – tak mi ktoś powiedział po tym, jak podpisałem umowę. Ale proszę dokończyć pytanie.
Domyślam się, że podejmując pracę w tak dużych ośrodkach liczył pan na zbudowanie czegoś trwałego. W obu wszystko się jednak posypało w beznadziejnych okolicznościach. W obu wkręcił się pan też w spiralę, z której trudno się było wydostać i jedynym wyjściem na dłuższą metę było odejście.
Wisła to długi i trudny temat. Słyszałem np. opinie, że niepotrzebnie wywierałem na zawodnikach zbyt dużą presję. Nie wiem, jak można tak mówić. Kiedy za granicą trener stawia na swoim, to każdy pochwali go za twardy charakter i działanie dla dobra drużyny, a u nas od razu przypina mu się łatkę konfliktowego. Kiedy piłkarz narzeka, że za dużo wymagam, a ja jedynie oczekuję, by po stracie piłki wrócił do bronienia, to pytam: czego mogę wymagać? Mam się wszystkiemu przyglądać z boku? W Wiśle pierwszym celem było przygotowanie zespołu. Siedemnastu zawodnikom kończyły się kontrakty i chcieliśmy oprzeć się na tych, którzy mieli dłuższe umowy. Co się okazało? Bunoza, Jovanović i Chavez złapali kontuzje. Jeden z doświadczonych trenerów powiedział mi wtedy ważną rzecz: „Michał, nie łudź się, że zagrasz w pucharach. Tych piłkarzy za rok tu nie będzie, a sami komuś innemu pucharów nie zrobią”. Człowiek jednak naiwnie liczył, że zmieni to podejście.
Fragment wywiadu dla “Faktu” z 2013 roku:
Pan lubi jasne zasady gry, ale pod pańskimi warunkami.
– Ale to są warunki profesjonalnej piłki! I albo ktoś je przyjmuje, albo szkoda się w to bawić. Jeżeli umawiam się z kimś na pięć złotych, to pracuję za tyle, a nie za osiem. Jeżeli pracuję z dziećmi, nawet za darmo, bo się na to godzę, to pracuję. Ale jeśli ktoś nie chce się podporządkować pewnym regułom, nie przychodzi na treningi czy się spóźnia, to mam takiego delikwenta tolerować?
Dyscyplina przede wszystkim.
– Nie tylko dyscyplina. To także zaangażowanie i odpowiedzialność wobec ludzi, dla których się pracuje czy kibiców. Ja na przykład nie mam sobie nic do zarzucenia wobec kibiców Wisły Kraków. Mówiono o mnie, że uciekłem stamtąd. A ja po prostu odszedłem stamtąd, bo uznałem, że nie ma sensu z ludźmi tam zatrudnionymi pracować.
Z piłkarzami?
– Tak. Z piłkarzami. Moje przekonanie potwierdziła ligowa tabela. Wisła znalazła się w tym samym miejscu, w którym była za mojej kadencji. Myślę, że prezes Cupiał żałuje dzisiaj, że wtedy zachował się tak, a nie inaczej. Faktem jest, że Wisła to jedyny klub, w którym mi się nie udało. Ale to nie mogło się udać. To moja największa zawodowa porażka. Żal mi tylko kibiców Wisły, że musieli przeżywać tak zły okres.
Pobyt Probierza w Wiśle będzie żył o wiele dłużej, niż Probierz w Wiśle faktycznie był. Dowiemy się, że dostał od piłkarzy ksywę “Hitler” za wycisk dany im w okresie przygotowawczym. Jak iskrzyło między nim i “Sobolem”, którego zawsze chwalił za zaangażowanie w meczach, ale który będąc niewiele młodszym od Probierza, nie uznawał autorytarnego jego zdaniem podejścia szkoleniowca. Wiślacy, mający wiele sukcesów na swoim koncie, potrafili zbuntować się przy podobnym podejściu Petrescu, a Probierz przychodził tuż po Kazimierzu Moskalu, który był jak “brat-łata”, co potęgowało kontrast. Kwestionowano metody szkoleniowe: Probierz miał zalecać grę długimi podaniami.
Tak naprawdę kibice Białej Gwiazdy nie wspominają go aż tak źle za to, jak trenował Wisłę (przynajmniej nie wszyscy). Konflikt w znacznie większym stopniu narósł właśnie poprzez szarpaniny i to jak źle mówił o klubie, na którym się sparzył. Dziś jest postrzegany jako zaciekły wróg, który nigdy nie przegapi okazji, żeby wrzucić kamyczek do ogródka – teraz podgrzał atmosferę przyznając, że Basha chciał trafić do Cracovii.
Może prezes Filipiak uważa, że derby to mecz jak każdy inny, bo jak każdy inny wart trzech punktów. Ale wątpliwe, by Probierz miał takie samo podejście.
Fot. 400mm.pl