Reklama

Smółka może spać spokojnie

redakcja

Autor:redakcja

05 marca 2019, 08:08 • 10 min czytania 0 komentarzy

– Media często proszą działaczy o cierpliwość przy zatrudnianiu trenerów, ale gdy pojawiają się słabsze wyniki, od razu pytają, czy trener zostanie zwolniony. Zapewniam zatem, że Zbigniew Smółka może spać spokojnie – mówi na łamach „Przeglądu Sportowego” Wojciech Pertkiewicz, prezes Arki Gdynia.

Smółka może spać spokojnie

GAZETA WYBORCZA

Jarosław Kowal pyra, czy rekiny na stałe opuszczą Wisłę.

Obecne władze muszą przekonać potencjalnych inwestorów, że to wszystko przeszłość. W innym wypadku klub znów wpadnie w tarapaty. Flagi z rekinami albo płynące z trybun „pozdrowienia do więzienia” zaszkodziłyby w trwających właśnie negocjacjach. Ci, którzy latami mieli olbrzymie wpływy w klubie, doskonale zdają sobie z tego sprawę. Dla nich najlepiej byłoby, gdyby w Krakowie zmieniło się jak najmniej. – Każdy, z kim rozmawiamy, oczekuje, że będzie mógł przejąć klub, którego kibice koncentrują się na wspieraniu zespołu, a nie na różnego rodzaju gierkach. Chce widzieć, że na trybunach jest grupa osób, z którymi można współpracować. Nam też na tym zależy. Tak jak na tym, by trybuna kibicowska była wypełniona po brzegi – mówił „Wyborczej” prezes klubu Rafał Wisłocki. A Królewski na każdym kroku podkreśla, że chce na stadionie ultrasów („są potrzebni”), ale nie bandytów.

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 08.05.13

Reklama

Real Madryt jest za mały na Hiszpanię, a za duży na Europę. Po porażce z Barceloną Królewskim został „puchar pocieszenia”, czyli Liga Mistrzów.

Poprzedniej wiosny madrytczycy, zanim rozprawili się w finale z Liverpoolem, musieli sforsować rywali panujących w Niemczech (Bayern), we Włoszech (Juventus) i Francji (Paris Saint-Germain). Nieźle jak na piłkarzy w dołku.

Teraz znów znaleźli się w doskonale im znanej sytuacji. Ocalić sezon mogą tylko w Lidze Mistrzów, gdzie zresztą również wyglądają nijako, Ajax w Amsterdamie pokonali dość szczęśliwie. I wydaje się, że nie bardzo mają do kogo się odwołać. Nastoletni, rozdryblowany Vinícius w wielu meczach bryka, jak mu się podoba, ale pod bramką kompletnie traci głowę; najwyżej opłacany w drużynie Gareth Bale, jeśli akurat nie siedzi w rezerwie, przemyka przez mecze niezauważony; kluczowy w minionych latach w ofensywie Marcelo chyba tęskni do zmiany klubu, więc wyręcza go żółtodziób Sergio Reguilón; podobny los czeka prawdopodobnie Isco, który miał być rozgrywającym na lata. Wygląda to wszystko na wielką tęsknotę za zmianą pokoleniową.

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 08.18.26

SUPER EXPRESS

Z rzeczy piłkarskich, w „SE” jeden ciekawy materiał – rozmowa z Dominikiem Furmanem. Między innymi o jego usposobieniu, a także o pogłoskach, według których miał zimą zamienić Wisłę na Legię. 

Reklama

– W mediach utarło się, że Dominik Furman jest wiecznie niezadowolony. Dlaczego?
– Może przez jakieś moje wypowiedzi z przeszłości albo przez kłótnie z sędziami? Zapewniam, że to już historia. Proszę zwrócić uwagę, że podczas spotkania z Cracovią to nie Furman rozmawiał z arbitrami. Ja stałem z boku. A mecz często wyzwala skrajne emocje, stres, napięcie, adrenalinę. Ci, którzy nigdy nie walczyli o stawkę, mogą nie wierzyć, że spokojny na co dzień człowiek, w czasie gry się zmienia. Ale nie chcę nikomu niczego udowadniać. Ci , którzy mnie znają, wiedzą jaki jestem naprawdę.

– Mówi się, że latem wróci Pan do Legii. Jest coś na rzeczy?
– Słyszałem te plotki, ale nikt z warszawskiego obozu się ze mną nie kontaktował. A przecież sam się do Legii nie wytransferuję. Teraz skupiam się na tym, aby być w wysokiej formie sportowej.

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 08.10.07

SPORT

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 07.22.47

Giannis Mystakidis z Górnika bardzo szybko się rozkręcił w ekstraklasie.

24-latek odwdzięczył się szkoleniowcowi za kolejną otrzymaną szansę i w I połowie – w której prezentował się naprawdę dobrze – zanotował niezwykle efektowną asystę. Trójka Mystakidis-Żurkowski-Gvilia rozegrała wspólnie kilka podań, a to decydujące wy- konał właśnie skrzydłowy, obsługując piętą wbiegającego w pole karne Szymona Żurkowskiego, który wykończył wszystko strzałem z pierwszej piłki. Grek był aktywny, oddał jeden z trzech celnych strzałów Górnika i wg statystyczne- go indeksu InStat był trzecim najwyżej ocenionym zawodnikiem śląskiej ekipy. 

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 07.23.01

Stadion przy Okrzei znów jest twierdzą. Bardzo trudno ograć Piasta w Gliwicach, ostatnio udało się to Legii Warszawa w sierpniu ubiegłego roku.

Od tamtego sierpniowego spotkania gliwiczanie zaczęli budować swoją fortecę i szczelnie ją obmurowali, bo do teraz nie znalazł się nikt, kto by ją zdobył. To jeszcze nic, bo po zimowej przerwie Piast w meczach domowych nie daje dojść do głosu przyjezdnym. Rozgromienie Lecha i obroniony w końcówce rzut karny nie były jednorazowym wyskokiem. W piątkowym meczu ze Śląskiem goście oddali pierwszy celny strzał w 86 minucie. Myli się też kto sądzi, że Piast u siebie przede wszystkim szczelnie broni. To też, bo w meczach domowych stracił zaledwie 7 goli. Przede wszystkim jednak gra ofensywnie, z polotem i prezentuje dobrą skuteczność, o czym świadczy 21 bramek zdobytych.

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 07.23.07

Cracovia ma walczyć z minimalizmem. W tej chwili udaje jej się to naprawdę nieźle.

Michał Probierz to pierwszy trener Cracovii, który potrafił nakłonić Filipiaka do tak szerokich działań. Zdołał nakłonić go do tego, by przestał patrzeć tylko na pierwszą drużynę i na bieżący rachunek ekonomiczny. By spojrzał głębiej w klub i dalej w przyszłość. Teraz Cracovia szuka nie tylko Czeczariciów i Czulinów, ale ściąga z kraju utalentowaną młodzież. Pod koniec minionego tygodnia Probierz poinformował, że klub podpisał umowy z sześcioma młodymi piłkarzami. Kto jak kto, ale on pokazał, że wie, jak wprowadzać młodzież do ekstraklasy. 

Po zespole Cracovii tego ostatniego jeszcze nie widać. W rundzie wiosennej w drużynie „Pasów” nie zagrał ani jeden młodzieżowiec. – Zapewniam, że na przyszły sezon i wymóg gry z młodzieżowcem jesteśmy przygotowani. Nie będziemy mieli z tym żadnego problemu – zapewnia Probierz. Patrząc na ostatnie ruchy Cracovii, trudno się z nim nie zgodzić. Pole manewru będzie spore, pytanie, czy ktoś z pasiastej młodzieży szybko wskoczy na ekstraklasowy poziom, ale to już inna bajka. 

Dalej czytamy o wydarzeniach, do jakich doszło po meczu w Jastrzębiu (GKS – Odra Opole).

Sprawę nagłośnili działacze z Opola, umieszczając jeszcze tego samego wieczoru na oficjalnej stronie internetowej artykuł pod tytułem „Skandal w Jastrzębiu – prezes Odry uderzony w twarz”. Czytamy w nim (pisownia oryginalna): „Po zakończonym spotkaniu grupa kilkudziesięciu kibiców gospodarzy otoczyła autokar przyjezdnych. Kilku z kiboli wtargnęło do autokaru, a wiceprezes gości został uderzony w twarz! Do sytuacji doszło na parkingu klubowym, na terenie stadionu GKS-u Jastrzębie. Z grupy, która otoczyła autokar, kilku kiboli próbowało wedrzeć się do środka, aby m.in. zdobyć tzw. łupy, czyli ukraść klubowe symbole Odry Opole. Wywiązała się szarpanina, gdyż atakujących starali się powstrzymać kierowca i wiceprezes opolskiego Klubu.

komentarz do całej sprawy uderzonego wiceprezesa Odry Opole.

Coś panu dolega?
– Byłem u lekarza na obdukcji. Stwierdzono obrzęk głowy, ucha i ograniczone możliwości ruchowe wskutek zwichniętego stawu barkowo-obojczykowego. Rozmawiałem też z kierowcą. Mówi, że na szczęście nic mu nie jest. Jestem zszokowany. To skandal, że coś takiego miało miejsce na zapleczu ekstraklasy. Do teraz trudno mi w to uwierzyć.

Nie uważa pan, że przyjazd klubowym autokarem, z mocno wyeksponowanym herbem, na mecz podwyższonego ryzyka trochę prowokuje?
– Nie, nie, nie. Nie idźmy w tym kierunku! Odpowiednie zabezpieczenie załatwia temat. Większość klubów ma „obrandowane” autokary. Dlaczego mamy jeździć incognito? To reklama miasta, sponsorów. Legia, Lech… Wszyscy jeżdżą klubowymi pojazdami. Powinniśmy wybierać mecze, na które zabieramy swój autokar, a na które inny? Nie dajmy się zwariować, mamy XXI wiek!

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 07.23.16

GKS Katowice po fatalnej jesieni miał dobrze zacząć wiosnę. No nie wyszło.

Niestety dla katowiczan – ich optymizm legł w gruzach, bo zagrali jedno ze słabszych spotkań. Nie sprostali zespołowi, który nie marzy o niczym innym, jak tylko utrzymaniu się na zapleczu ekstraklasy. Porażką sami pogorszyli swoją i tak już mało ciekawą, nieadekwatną do aspiracji, a chyba i możliwości, sytuację w tabeli. GieKSa jest nadal przedostatnia, ale teraz traci do będącego na ostatnim bezpiecznym miejscu Chrobrego Głogów już pięć punktów, o jeden więcej niż przed 22. kolejką. Stąd szok i załamanie na Bukowej, choć czasu na ronienie łez już nie ma wcale. Do mety pozostało tylko 12 okrążeń.

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 07.23.20

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 07.38.10

Nawałka odłożył styl do szuflady. Ma być przede wszystkim szczelnie z tyłu.

Czy to był punkt zwrotny, gdy Nawałka postanowił zmienić koncepcję dalszej pracy z drużyną? Odpowiedź na to pytanie zna tylko on, ale wygląda, że wrócił do podstaw. Być może na korzyść piłkarzy podziałał czas i nogi zaczęły lepiej funkcjonować po obciążeniach zaaplikowanych nad Bosforem, ale mimo wszystko to niejedyny czynnik decydujący, że bilans punktowy Lecha zaczął rosnąć. Nawałka zmienił skład. Kluczowe decyzje zapadły w formacji defensywnej. Na ławce wylądował Rafał Janicki – z Zagłębiem na prawej obronie, a przeciwko Piastowi tworzący parę stoperów z Nikolą Vujadinoviciem. Polaka zastąpił Thomas Rogne. Posadzenie go na ławce w Gliwicach było decyzją niezrozumiałą, co Norweg zdaje się właśnie udowadniać. Według profesjonalnego systemu statystycznego InStat w meczu z Arką był najlepszym piłkarzem na boisku. Znów bardzo pewnie zagrał Robert Gumny. 20-latek rozumie się bez słów z innym wychowankiem Lecha Kamilem Jóźwiakiem.

Zbigniew Smółka nie musi obawiać się o posadę.

Zero zwycięstw i remisów, cztery porażki – tak prezentuje się wiosenny bilans Arki. Gdynianie to jedyny zespół w ekstraklasie, który w tej rundzie nie zdobył jeszcze choćby punktu. Nawet Zagłębie Sosnowiec, skazywane już na spadek, wygrało dwa spotkania. Szefowie klubu znad Bałtyku zaczynają się niepokoić obecną sytuacją drużyny, ale na nerwowe ruchy się nie zanosi. – Media często proszą działaczy o cierpliwość przy zatrudnianiu trenerów, ale gdy pojawiają się słabsze wyniki, od razu pytają, czy trener zostanie zwolniony. Zapewniam zatem, że Zbigniew Smółka może spać spokojnie – mówi nam Wojciech Pertkiewicz, prezes Arki.

Nie ma jednak wątpliwości, że w Gdyni rzeczywistość jest daleka od oczekiwań. Arka miała powalczyć o górną ósemkę tabeli i po jesiennych meczach cel wydawał się realny. Wówczas drużyna miała tylko cztery punkty straty do grupy mistrzowskiej. W niedzielę, po przegranej 0:1 z Lechem Poznań, wzrosła aż do jedenastu.

Gino Lettieri podejmuje dziwne decyzje. W weekendowym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec zamieszał w zespole tuż przed pierwszym gwizdkiem. Nie wyszło mu to na zdrowie.

Jeszcze godzinę przed meczem do protokołu był wpisany Łukasz Kosakiewicz. Tuż przed rozpoczęciem starcia Lettieri jednak zmienił decyzję i wystawił w pierwszej jedenastce Aleksandara Bjelicę, czyli zawodnika, który dołączył do zespołu dwa dni wcześniej. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie sposób tłumaczenia decyzji. Włoch najpierw przed kamerami Canal+ wyznał, że dał szansę Serbowi, bo jest lewonożnym piłkarzem. Później, zapytany o powody zmiany, wypierał się swoich słów. – Nic takiego nie powiedziałem – stwierdził krótko na pomeczowej konferencji prasowej.

Sportowo wybór Bjelicy zamiast Kosakiewicza miał sens, bo nowy piłkarz Korony zagrał przyzwoicie. Problemem jest sposób przekazania decyzji zespołowi, bo Kosakiewicz już szykował się do gry.

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 07.38.30

W Białymstoku mówi się o zwolnieniu Ireneusza Mamrota. Piłkarze stoją jednak za trenerem murem.

Plotka o rozstaniu z nim, choć brzmi dziwnie, nie musi być fałszywa. W Jagiellonii trenerski stołek nie jest stabilnym meblem. Czesław Michniewicz został zwolniony po zaledwie kilku miesiącach, a troszkę dłużej wytrzymał Piotr Stokowiec. W życie weszły za to kiepskie pomysły, jak ten z zatrudnieniem Tomasza Hajty, szkoleniowego żółtodzioba.

– Obiło mi się o uszy to, o czym pan mówi – przyznaje Tomasz Frankowski, były słynny jagiellończyk. I dodaje: – Bardziej zaskakujące było według mnie zatrudnienie Mamrota. Prezes Kulesza wykazał się wtedy doskonałą intuicją. A teraz, ze zwolnieniem? To jeszcze większe zaskoczenie, wręcz absurd. Przecież tu nie ma choćby najmniejszych znamion kryzysu… Mecz przeciwko Górnikowi wyglądał naprawdę nieźle.

Dalej mamy rozmowę „PS” z prezesem i wiceprezesem do spraw marketingu Widzewa Łódź. Panowie Jędraszczyk i Kaczorowski o celach i obecnych problemach klubu.

Jakie Widzew ma problemy teraz? Takie do rozwiązania na już.
JK: Zaczniemy od komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej. Musimy sprawić, by z klubu wychodził jasny, jednolity przekaz.
TJ: Prowadzimy rozmowy z Polsatem w sprawie transmisji meczów pierwszej ligi i próbujemy znaleźć sposób, by wykorzystać mistrzostwa świata U-20 do promocji klubu. Jest co robić.

Skoro rozmawiacie z Polsatem, zakładacie awans.
JK, TJ: Nie widzimy innej opcji.

Co z akademią? W tej chwili jest wiele do poprawy.
JK: Jesteśmy w trakcie poszukiwania dyrektora akademii. To na pewno musi być ktoś z ogromną wiedzą. Chciałbym, by nasza szkółka działała w sposób transparentny, jako spółka córka. W tej chwili rodzice często mają wątpliwości, na co przeznaczane są składki. Czas z tym skończyć.

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 07.38.36

W Dortmundzie w awans już nie wierzą, liczy się bardziej przełamanie BVB z niezłym przeciwnikiem. Bo Borussia nie tylko w Lidze Mistrzów ostatnio dała ciała. 

Jesienią piłkarze Borussii zachwycali szybką grą, doskonałym pressingiem, olbrzymią liczbą stworzonych szans. Ale też wielkim szczęściem. Niemal każdy strzał Paco Alcacera oznaczał gola, niemal każde podanie Marco Reusa dochodziło do partnera, a rywale obijali słupki i poprzeczkę bramki Romana Bürkiego. Teraz fart odszedł, a zaczęły się wielkie oczekiwania. Bo skoro jesienią szło tak dobrze, to dlaczego wiosną miałoby nie być podobnie?

Dlatego też występ Borussii na Wembley był tak wielkim rozczarowaniem. Zespół, który w fazie grupowej potrafił rozbić Atletico Madryt aż 4:0, powinien nawiązać przy- najmniej wyrównaną walkę z Tottenhamem. W pierwszej połowie gracze Favre’a grali rewelacyjnie, ale nieskutecznie. Chwilę po przerwie dostali pierwszy cios, po którym nie byli w stanie już się podnieść.

Zrzut ekranu 2019-03-5 o 07.38.54

fot.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...