– Ricardo Sa Pinto z uporem maniaka stawia na sprowadzonego zimą rodaka, a Salvador Agra na razie pokazuje, że do poziomu Legii zwyczajnie nie dorasta. W Poznaniu znów był najsłabszy na murawie i podobnie jak przeciwko Cracovii nadawał się do zdjęcia już w przerwie. Wytrzymał na placu o dwadzieścia minut więcej i o tyle dłużej irytował kibiców warszawskiego zespołu stratami piłki na skrzydle – czytamy w “Przeglądzie Sportowym”. Zapraszamy na przegląd prasy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Felieton Przemysława Rudzkiego.
Przed Elland Road jest pub The Old Peacock, czyli Stary Paw, i niech wam nawet przez głowę nie przejdzie, że to się jakoś wiąże z trudnymi nocami Brytyjczyków. Tak zresztą nazywał się kiedyś stadion Leeds United, a co za tym idzie – na drużynę zaczęto mówić Pawie. Właściciele gruntu, na którym stał obiekt, byli jednocześnie producentami piwa. Trunku, który wokół każdego angielskiego stadionu leje się co weekend strumieniami. Wspomniany pub zachował nazwę po tym, jak został kupiony przez klub. To ulubiona miejscówka tutejszych kibiców. Uwielbiam atmosferę futbolu na Wyspach Brytyjskich, nie w kontekście samego meczu nawet, lecz wszystkiego tego, co dzieje się wokół. Od lat staram się odhaczyć na mapie Anglii jak największą liczbę stadionów, na których byłem, nie jest to jakąś moją wielką obsesją, nazwałbym całe zjawisko po prostu przyjemnym doświadczeniem. Kiedy więc nadarzyła się okazja, by podjechać na Elland Road, natychmiast wpakowaliśmy się z Marcinem Rosłoniem w pociąg.
Siódme zwycięstwo z rzędu i Cracovia ma tylko trzy punkty do strefy pucharowej
Trzeba mieć charakter i nerwy ze stali, aby nieugięcie trwać przy niej bez przerwy – napisali kibice Cracovii na transparencie, który wywiesili na początku meczu z Jagiellonią. Mało kto aż tak mocno jak fani Pasów wie, jak okrutny potrafi być futbol. Obecnie jednak krakowski klub przeżywa chwile, na jakie czekał przez dekady. Siódme zwycięstwo z rzędu to wyrównanie klubowego rekordu kolejnych wygranych w ekstraklasie ustanowionego w 1948 roku, gdy Pasy ostatni raz sięgnęły po mistrzostwo Polski. Trener Michał Probierz przed meczem i tak przekonywał, że faworytem, i to zdecydowanym, są rywale, ale przed kolejnym spotkaniem to już nie przejdzie.
Piłkarz Jagiellonii został uznany za najwybitniejszego futbolistę swojego kraju. Nagrody nie uczcił golem w Krakowie.
Każdemu kibicowi dziękuję za doping i wsparcie, Jagiellonii za zaufanie i wiarę we mnie – podziękował w mediach społecznościowych, dodając swoje ulubione hasło, które często wykrzykuje przed treningiem, czy meczem: – I love this game! Sezon naszej ekstraklasy nie dobiegł jeszcze końca, a pomocnik Jagiellonii Arvydas Novikovas już może nacieszyć oko trofeum.
Mistrz Polski w beznadziejnym stylu zasłużenie przegrał 0:2 z odradzającym się po dwóch porażkach Kolejorzem.
Trzy mecze, zero goli z akcji – ofensywny bilans Legii wygląda w tym roku zatrważająco. W Poznaniu drużyna trenera Ricardo Sa Pinto oddała jeden celny strzał na bramkę znudzonego i zmarzniętego Jasmina Buricia. Porażka z Kolejorzem była zasłużona i nie podlegała dyskusji. A przecież to zespół trenera Adama Nawałki dramatycznie rozpoczął rundę wiosenną – w dwóch spotkaniach nie zdobył punktu i stracił aż sześć goli. W sobotę nie musiał się wysilać, a i tak nie dał szans po raz kolejny bezsilnej i bezradnej Legii.
Wnioski po Lech-Legia.
1. Ricardo Sa Pinto z uporem maniaka stawia na sprowadzonego zimą rodaka, a Salvador Agra na razie pokazuje, że do poziomu Legii zwyczajnie nie dorasta. W Poznaniu znów był najsłabszy na murawie i podobnie jak przeciwko Cracovii nadawał się do zdjęcia już w przerwie. Wytrzymał na placu o dwadzieścia minut więcej i o tyle dłużej irytował kibiców warszawskiego zespołu stratami piłki na skrzydle.
To już nie żarty. Lechia Gdańsk po wygranej z Wisłą Kraków jest na prostej drodze do pierwszego w historii mistrzostwa Polski.
O tej porze roku w ostatnich latach regularnie pojawiały się w polskich mediach sportowych określenia takie jak: „wyścig żółwi” czy „ślimaków”. Wyliczano, także na naszych łamach, średnie punktowe, pokazujące, że prowadząca w danym momencie drużyna to najsłabszy lider w ligach europejskich. Po mistrzostwo Polski regularnie sięgały wcale nie silne zespoły, ale te, które okazały się mniej słabe od pozostałych. Legia w poprzednich rozgrywkach mogła mieć trzech trenerów i przegrać jedenaście z trzydziestu siedmiu meczów, a i tak wygrała ligę.
Zimna wiosna, czyli Arka w dziurze.
W w siedmiu ostatnich ligowych spotkaniach Arka zdobyła tylko dwa punkty. Gdyby sezon zaczął się pod koniec listopada, byłaby na dnie tabeli. Ale rozgrywki oczywiście trwają od lipca, więc sztuczne wyciąganie jednego fragmentu może być poczytane jako manipulacyjny zabieg pod publiczkę. Niby tak, tyle że chodzi o fragment ostatni, aktualny, który dzieje się na naszych oczach. Nie oszukujmy się, na początku roku Arka jest pod formą i powinna się tym przejąć, póki jest jeszcze czas na wdrażanie programu naprawczego. Tak jak wygrane zwykle drużynę nakręcają, tak porażki Arkę dołują.
Jackiem Magierą i jego sztaKolumbia, Senegal i Tahiti będą grupowymi rywalami Polaków w finałach MŚ U-20.
O tym, że jest szansa na powtórkę z mundialu w Rosji i taki sam zestaw rywali Polaków, mówiło się przed losowaniem w kategoriach ciekawostki, tymczasem niewiele zabrakło, a naprawdę by do tego doszło. Najpierw były reprezentant Portugalii Fernando Couto „przydzielił” biało-czerwonym Kolumbię, potem Bebeto dorzucił Senegal. I zaczęły się śmiechy połączone z niedowierzaniem. Tahiti zamiast Japonii powinno okazać się łatwiejszym rywalem, ale jak powszechnie wiadomo, w turniejach młodzieżowych o niespodziankę nietrudno. Duże wyzwanie przed Jackiem Magierą i jego sztabem, bo Tahiti to zdecydowanie najbardziej egzotyczny z uczestników małego mundialu. Trudno zdobyć materiały z jego meczów.
Prześwietlenie Jacka Góralskiego.
Siniak zmienia kolor na fioletowy. Ciało woła o pomoc, dopominając się opatrunku. Wstaję. Podnieść się pomaga perspektywa, że za poświęcenie może być nagroda. Działa jak balsam. „Bozia mi to kiedyś wynagrodzi, Bozia mi to kiedyś…” – powtarzam po cichu na boisku, cierpiąc z bólu. Lubię futbol bezpośredni. Raz jego skutki odczuję ja, innym razem przeciwnik – opowiada Jacek Góralski, piłkarz, który nikomu się nie kłania.
Nie mam pojęcia, skąd u mnie ta odporność na ból. Ktoś uzna to za głupotę, gdy z pęknięta kością wychodziłem na mecz i narażałem się na pogłębienie kontuzji. Może i tak, ale inaczej nie potrafi ę. Najbardziej ze wszystkich zabolał jednak cios, którego nie było widać. Poharatana noga, czy rozcięta głowa w końcu się zagoją, ale tamta rana długo nie pozwalała o sobie zapomnieć. Zawisza to mój ukochany klub. Tam się wychowałem, dziś jestem jego ambasadorem i mocno ściskam kciuki za wygranie okręgówki. Pozwoli to przenieść się do wyższej ligi i powoli wracać na swoje miejsce. W mojej dzielnicy wszyscy mu kibicowali. Gdy wzrastasz w takim otoczeniu, twoje sympatie kibicowskie stają się jasne.
Dublet Milika i bramka Zielińskiego dały zwycięstwo z Parmą 4:0. Neapolitańczycy prężą muskuły przed hitem z Juve.
Jedyne, czego potrzeba mi do szczęścia, to parmeńskiego słońca – zwykł mawiać Carlo Ancelotti. Trener neapolitańczyków urodził się 45 kilometrów od miasta, z którego wywodzi się parmezan. Tym razem nie delektował się słońcem, ale podziwiał w Parmie popisy Piotra Zielińskiego i Arkadiussza Milika na Stadio Ennio Tardini. To ich trzy gole poprowadził Napoli do wysokiego zwycięstwa, którego potrzebowali po bezbramkowych remisach z Fiorentiną i Torino.
Piłka pod Wołos.
Żal mi Ryszarda Sa Pinto. Paniczyk wyraźnie ma pod górę, choć u nas o takich mawiało się, że „mają pod górkę do szkoły”. Legia nie przegrywa, ponieważ oddaje jeden strzał na bramkę rywala, a drużyna biega bez ładu i składu. Legia, zdaniem Portugalczyka, przegrywa, bo jest gnębiona – przez sędziów, trenerów przeciwnych drużyn, dziennikarzy no i rywali. Nikt nie chce okazać seniorowi Pinto należytego szacunku, którego od wszystkich się domaga. Cracovia czy Lech zamiast leżeć plackiem przed genialnym szkoleniowcem i jego ekipą, błagając o jak najniższy wymiar kary, nie dość, że nie dały sobie wbić gola, miały jeszcze czelność strzelić, i to dwa, znakomitej ekipie, dyrygowanej przez przybysza z Porto.
GAZETA WYBORCZA
Czy za grę na orlikach trzeba będzie płacić? Właśnie mija 10 lat od ich powstania. To okres, w którym boiska musiały być bezpłatne. Na Mokotowie poruszenie, bo dyrektor tamtejszego OSiR-u zapowiedział opłaty.
– Nie wszystkich rodziców stać na to, by płacić po 200 i więcej złotych miesięcznie za treningi w komercyjnych szkółkach piłkarskich. A na Mokotowie jest realny problem z dostępnością boisk dla dzieci z dzielnicy. Ratunkiem były darmowe orliki. Teraz słyszymy, że za korzystanie z nich też trzeba będzie płacić, bo mija 10 lat od ich budowy – mówi Katarzyna Sołtan-Młodożeniec, mama dwóch chłopców Mokotowa. Grają na orliku przy Kazimierzowskiej.
SUPER EXPRESS
Lech Poznań podniósł się po dwóch porażkach z rzędu i pewnie pokonał Legię 2:0. Mistrzowie Polski w starciu z Kolejorzem zaprezentowali się beznadziejnie. Oddali tylko jeden celny strzał na bramkę rywali. Mimo to trener Legii Ricardo Sá Pinto (47 l.) przekonywał, że jego zespół nie zasłużył na porażkę.
Coś złego dzieje się z Legią. Przed tygodniem piłkarzy z Łazienkowskiej zdominowała Cracovia, a w sobotę stłamsił ich zawodzący dotąd Lech. Gospodarze opanowali środek boiska, co było kluczem do zwycięstwa. Kapitalną partię rozegrali Pedro Tiba, Maciej Gajos, Darko Jevtić, Maciej Makuszewski i najlepszy na boisku Kamil Jóźwiak. Na ich tle portugalscy pomocnicy Legii – André Martins i Cafu – wyglądali bardzo słabo.
Fot. FotoPyk