Wtorkowa Liga Mistrzów zahartowała nas na tyle, że byliśmy dziś przygotowani na najnudniejszy mecz roku. Nie było jednak tak źle, ponieważ działo się całkiem sporo… Arsenal zgodnie z przewidywaniami odrobił straty w starciu z BATE, Salzburg w efektowny sposób odegrał się na Club Brugge, podopieczni Nenada Bjelicy sprali Czechów na kwaśne jabłko, a Piotr Zieliński i spółka potwierdzili swoją wyższość nad drużyną z Zurychu.
Przede wszystkim skupiliśmy się na ostatnim meczu, w którym liczyliśmy na występ Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego. Ostatecznie od pierwszej minuty wystąpił tylko Piotrek, który nie założył peleryny niewidki, ale czarodziejskiej różdżki także ze sobą nie wziął. Nasz rodak zagrał kilka niezłych piłek, ale efektów w postaci bramki albo asysty niestety nie było.
Najbardziej w pamięć zapadało nam zagranie Polaka do Lorenzo Insigne, który oddał zbyt słaby strzał, by zaskoczyć Yanncika Brechera. Brawa dla Piotrka należą się również za umiejętne zastawianie się w środkowej strefie, bo rywale próbowali szybko do niego doskakiwać, ale korzyści z tego nie mieli żadnych. Raz tylko trochę się przestraszyliśmy, ponieważ Zumberi dość ostro wszedł w nogi Polaka. Na szczęście się nic nie stało, tak samo jak wtedy, gdy Zieliński popełnił błąd i zagrał do Odeya, którego chwilę później zatrzymał Koulibaly.
Reprezentant Polski zagrał więc przyzwoicie, co nie zmienia jednak faktu, że na tle Adama Ounasa wypadł blado. Jak wszyscy zresztą, ponieważ 22-latka wszędzie było pełno. Jak nie dośrodkowywał do kolegów, to brał się za dryblingi. Jeden z nich był na tyle efektowny i efektywny, że skończył się asystą reprezentanta Algierii. I to taką w stylu Leo Messiego, który schodzi do środka z lewej strony i dogrywa do Jordiego Alby. Spójrzcie sami, bo Verdi naprawdę wykończył świetną akcję swojego kolegi:
Ounas nie tylko podawał, bo również próbował swojego szczęścia uderzając z dystansu. Raz zabrakło mu trochę precyzji, ponieważ piłka minimalnie minęła słupek. Innym razem dobrą interwencją popisał się Brecher. Gdy wbiegł jednak z futbolówką w pole karne na pełnej szybkości, golkiper gości nie miał już nic do powiedzenia.
Generalnie FC Zurych nie zrobił dziś nic, by choćby zremisować mecz, a co dopiero odrobić straty z pierwszej potyczki. Tak naprawdę przegrana 2:0 powinna cieszyć Szwajcarów, gdyż spokojnie mogli dostać bardziej srogi łomot. Gdyby Arkadiusz Milik, który pojawił się na boisku kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego, miał stopę dłuższą o kilka centymetrów, cieszyłby się z gola zdobytego wślizgiem. Chwilę wcześniej Arek huknął też zza pola karnego, ale świetną interwencją popisał się bramkarz gości.
Napoli – FC Zurich 2:0 (1:0)
1:0 Verdi 43′
2:0 Ounas 75′
***
Co ciekawego działo się w innych spotkaniach? Przede wszystkim Arsenal zmył plamę wstydu sprzed tygodnia. Kanonierzy od początku ruszyli na BATE, co przyniosło szybki efekt w postaci gola. Aubameyang dośrodkował – nieszczególnie mocno – piłkę w pole karne, a Zachar Wołkow skierował ją do własnej bramki. Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy panowały wśród defensorów trenera Baha. Szczególnie było to widać przy rzutach rożnych, które przyniosły aż dwie bramki gospodarzom. Dwukrotnie piłkę w pole karne wrzucał Xhaka, który ostatecznie asystował przy bramkach Mustafiego i Sokratisa.
Nenad Bjelica nie przestaje pisać swojej historii w Dinamo Zagrzeb. Jego drużyna z nawiązką odrobiła straty z Pilzna, a tym samym awansowała do 1/8 finału Ligi Europy. Dla klubu z Chorwacji to najlepszy wynik w europejskich pucharach od 1967 roku. Tym bardziej więc trzymamy kciuki za Damiana Kądziora, by jak najszybciej wyleczył kontuzję i wrócił do gry na jedne z najważniejszych spotkań w historii swojego klubu.
Komplet wyników:
Arsenal – BATE 3:0
Dinamo Zagrzeb – Pilzno 3:0
Frankfurt – Szachtar 4:1
Salzburg – Club Brugge 4:0
Valencia – Celtic 1:0
Villarreal – Sporting 1:1
Zenit – Fenerbahce 3:1
Pogrubione drużyny awansowały do kolejnej drużyny.
Fot. NewsPix.pl