Reklama

Sa Pinto kontra reszta świata. Walka o szacunek!

redakcja

Autor:redakcja

17 lutego 2019, 22:38 • 3 min czytania 0 komentarzy

Boisko było złe, sędzia był zły, trener rywali był zły, no i szyny też były złe. Pytania o odstawionego reprezentanta kraju to brak szacunku, pisanie o tym, co się w klubie dzieje to jeszcze większy brak szacunku, wszystko wokół jest brakiem szacunku. Jedynie Sa Pinto – każący się w klubie traktować tak, że brakuje tylko zamówienia lektyki i wyznaczenia nielubianych piłkarzy (czyli wszystko jedno których) do jej noszenia – wie, czym szacunek jest naprawdę.

Sa Pinto kontra reszta świata. Walka o szacunek!

Różne antypatyczne postaci przewijały się przez polską ligę, ale chyba doszliśmy do ekstremum. Jeśli ktoś – no, na przykład totalnie zaślepiony kibic Legii, chwytający się pojedynczych scenek – wierzy, że wewnątrz klubu panuje dobra atmosfera, to nie tyle się myli, ile błądzi w środku nocy w gęstym lesie. Trenera kochać nie trzeba, drużyna piłkarska nie musi uwielbiać swojego przełożonego – wręcz przeciwnie, czasami lepiej, gdy jest po prostu bezwarunkowo posłuszna i potulna. Ale nie mamy przekonania, jak długo da się wszystkich trzymać non-stop pod butem, jednocześnie nie mając niczego specjalnego do zaoferowania. Choć kto wie – może przy odpowiednio częstej rotacji, przy ściąganiu rodaków i przy prezesie, który nie ma pojęcia o futbolu, to nawet dość długo. Mimo to – panie Pinto – mamy prośbę.

Niech pan nie pieprzy o szacunku.

Pan nie zna tego słowa. Pan coś kiedyś słyszał o znaczeniu tego słowa, piąte przez dziesiąte, tyle o ile. Zakładając, że jest to tylko poza, a nie prawdziwa natura, to przyjął pan w Polsce taktykę bycia burakiem i proszę nim konsekwentnie być, ale niech pan chociaż zwolni ludzi wokół z obowiązku szanowania pana, bo szacunek w relacjach międzyludzkich powinien być obustronny. Uprośćmy tę relację: niech pan będzie chamem, inni będą chamscy wobec pana, jak pan wygra, to będzie się pan po chamsku odnosił do przegranych, a jak pan przegra to oni będą chamscy wobec pana. Proste.

Może się pan obronić tylko wynikami, niczym innym. Oczywiście to dla trenerów norma, że wyniki są kluczowe, ale w pana przypadku, jeśli ich zabraknie, na Łazienkowskiej będzie lej po bombie. A jednocześnie w okolicach stadionu może zabraknąć szampanów. Ot, taki paradoks.

Reklama

Ale czy wyniki będą? No, ujmijmy to w ten sposób – to polska ekstraklasa, poprzeczka nie wisi zbyt wysoko. Nabrał pan takich piłkarzy, jak chciał, więc może – mooooże – będą. Konkurencja raczej niepoważna, w boksie byłaby to waga lekko półśmieszna. Ale styl gry pańskiej drużyny jest żałosny, o ile w ogóle można się go doszukać. Jeśli chce pan sobie zobaczyć ładnie grającą Legię, to niech pan poprosi kogoś w klubie (tzn. rozkaże, bo przecież nie poprosi) o przyniesienie nagrań meczów z czasów Henninga Berga. Jeśli docelowo tak to ma wyglądać, to niech pan to zakomunikuje wprost. Telewizja od razu przeniesie te mecze na poniedziałek, na godzinę 18:00.

Będzie to adekwatny wyraz szacunku wobec pana.

PS Proszę tylko pamiętać, że Kucharczyka należy definitywnie wydalić z klubu, zamiast trzymać na trybunach, bo ludzie zbyt szybko się zorientują, że sprowadzony przez pana ogórek jest mniej przydatny. I zrobi się kwas.

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...