Reklama

Barcelona zaczyna przyzwyczajać do remisów

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

10 lutego 2019, 23:32 • 3 min czytania 0 komentarzy

Liczyliśmy, że starcie Basków i Katalończyków przyniesie nam więcej emocji, tymczasem przez większą część meczu obie drużyny tkwiły w klinczu. Podopieczni Ernesto Valverde nie radzili sobie z pressingiem przeciwników, a gospodarze z kolei nie wyglądali na drużynę, która ma pomysł, jak wygrać. Co za tym idzie – nic dziwnego, że spotkanie na Estadio San Mames zakończyło się bezbramkowym remisem.

Barcelona zaczyna przyzwyczajać do remisów

Każdy mecz na San Mamés jest trudny. Wiemy, jak gra Athletic, Barcelonie nigdy nie było łatwo na jego stadionie. Trybuny będą jutro pełne, kibice będą naciskać, a Athletic spróbuje utrudnić nam wyjście z naszej połowy. Spotkanie będzie miłe dla oka, ale to też jeden z najtrudniejszych meczów, jakie pozostały nam do końca sezonu – powiedział na konferencji prasowej Ernesto Valverde.

Trener “Dumy Katalonii” rację miał w połowie, bo faktycznie Athletic stosował pressing, ale z przyjemnością ten mecz nie miał nic wspólnego. Przede wszystkim dlatego że Barcelona nie istniała dziś w środkowej strefie. Niedokładnie zagrywał Ivan Rakitić, na odważne podania nie decydował się Sergio Busquets, a Arturo Vidal rozegrał chyba najgorszy mecz w koszulce Blaugrany. Owszem, Chilijczyk się starał, ale kompletnie nic z tego nie wychodziło.

Brak kreatywności w środkowej strefie zmusił Leo Messiego do głębokiego cofania się po futbolówkę. Argentyńczyk starał się rozgrywać, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że niewiele dziś z tego wynikało. Kapitan Barcelony spróbował również szczęścia uderzając kilka razy z dystansu, ale albo blokowali go obrońcy, albo dobrą interwencją popisał się Iago Herrerin. Inna sprawa, że 31-latek uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć golkipera gospodarzy.

Reklama

Drużyna z Kraju Basków znakomicie zamykała wszystkie korytarze, którymi Barcelona chciała przedrzeć się w ich pole karne. Nieco gorzej było jednak w ofensywie, ponieważ podopieczni Garitano nie potrafili stworzyć zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. A jak już udawało im się poważnie zagrozić Barcelonie, na drodze stawał im Marc-Andre ter Stegen. Niemiec zatrzymał strzał Inakiego Williamsa, który uderzał z okolic siódmego metra. Innym razem golkiper Barcelony kapitalnie interweniował, gdy strzelał Susaeta.

https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1094712550359392256

Bez wątpienia bliżej gola byli dziś Baskowie, ponieważ minimalnie obok bramki strzelali jeszcze Raul Garcia i Mikel San Jose, ale mimo wszystko trudno powiedzieć, by remis był niesprawiedliwym wynikiem. Żadna z drużyn nie przeważała zdecydowanie, gdyż lepsze momenty w tym meczu miała także Barcelona. Co tu więcej mówić… Głównie to spotkanie zapamiętamy z ogromnej liczby fauli, niedokładności i chaosu. Jesteśmy w lekkim szoku, że arbiter dopiero w doliczonym czasie gry do szatni odesłał Oscara de Marcosa, któremu pokazał drugą żółtą kartkę. Wykluczeń w tym meczu mogło być zdecydowanie więcej.

Drużyna z Katalonii zremisowała dziś trzecie spotkanie z rzędu, a to oznacza, że Real Madryt do lidera traci już tylko sześć oczek. Biorąc pod uwagę, że na początku marca Królewscy przyjmą w rozgrywkach ligowych odwiecznego rywala na Santiago Bernabeu, wszystko w Primera Division może się jeszcze wydarzyć.

Barcelona – Athletic Bilbao 0:0

Fot. Newspx.pl

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
9
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...