Reklama

Czy premiowanie goli strzelonych na wyjeździe wyleci na śmietnik?

redakcja

Autor:redakcja

05 lutego 2019, 17:25 • 4 min czytania 0 komentarzy

Według informacji Sky, w czwartek UEFA będzie zastanawiać się nad zniesieniem zasady premiowania goli strzelonych na wyjeździe. Decyzja w żadnym wypadku nie zostanie jeszcze podjęta, ale ma się odbyć kolejna już poważna debata: co więcej, podobno więcej jest głosów za tym, by posłać tę zasadę na śmietnik historii.

Czy premiowanie goli strzelonych na wyjeździe wyleci na śmietnik?

Dyskusja trwa od lat, ale nabrała na sile zeszłej jesieni. Podczas październikowej debaty UEFA w Szwajcarii. Przyjechali na nią między innymi Mourinho, Wenger, Allegri, Lopetegui, Ancelotti, Tuchel czy Emery. Topowi trenerzy mieli poważne wątpliwości czy ta zasada nie jest reliktem przeszłości.

– Trenerzy argumentowali, że gol na wyjeździe nie jest dziś tak trudny do strzelenia jak w przeszłości – tłumaczył wówczas sekretarz generalny UEFA, Giorgio Marchetti.

Zasada narodziła się w 1965 roku, a pierwszy raz zastosowano ją w Pucharze Zdobywców Pucharów. Stanowiła alternatywę dla rozstrzygania dwumeczu dodatkowym meczem i ewentualnym rzutem monetą. Wtedy jednak logistyka stanowiła o wiele większy problem niż dzisiaj. OK, może w czasach, gdy wyprawa na drugi koniec Europy zajmowała dwa tygodnie, a po drodze zawodnicy przesiadali się z pociągu na parostatek, z parostatku na muła, a z mułów na szczurzy zaprzęg, miało to sens. Ale jak rozwinęła się sieć lotnicza przez ostatnie pięćdziesiąt lat – nie trzeba wyjaśniać. Piłkarze są przyzwyczajeni do latania, meldują się po wylądowaniu w pięciogwiazdkowym hotelu.

Reklama

To po pierwsze, a po drugie: linia obrony zasady  bramek wyjazdowych opierana była na zachęcaniu do gry ofensywnej. Otwórz się, strzel gola, zaatakuj – masz z górki. Zdaniem topowych trenerów, dla których puchary to chleb powszedni, działo się dokładnie odwrotnie: gospodarz się zamykał, wiedząc, że stracona bramka może być początkiem gigantycznych problemów.

Jeśli pytacie nas o zdanie, odpowiadamy stanowczo: jesteśmy za zmianami. Dlaczego?

Bo gol to gol, nie bądźmy śmieszni.

To wprowadzanie sztucznego elementu do futbolu, elementu wszechobecnego przy kluczowych rozstrzygnięciach, a często dyktującego ich przebieg.

Dlaczego zwycięstwo 3:0 miałoby być bardziej wartościowe od zwycięstwa 4:1.Dlaczego dopiero 5:1 jest lepsze od 3:0? To jest to premiowanie gry ofensywnej? Dajcie spokój. To może idźmy drogą koszykówki, wprowadźmy punkty? Przewrotka za trzy? Wolej zza pola karnego za 1.75, a gol dupą za 0.54?

Jedyny argument, który ma choć cień sensu, to kwestia dogrywki. Tu zasada wyjazdowych bramek ma równoważyć fakt, że gospodarz drugiego spotkania gra kluczowe 30 minut u siebie. Naszym zdaniem to potencjalne forowanie gospodarza jest dalece lepszym rozwiązaniem, niż uznanie, że jeden gol jest bardziej wartościowy od innego – może to nie jest idealne rozwiązanie, ale uznajemy je za mniejsze zło.

Reklama

A jeśli ktoś wprowadziłby od razu karne w przypadku remisu, też dalibyśmy takiej alternatywie szansę: jak nie kochać przecież jedenastek. Dramaturgia futbolu w czystej postaci, uwielbiana przez mających wiele do powiedzenia szefów stacji telewizyjnych – karne przyciągają przed telewizory wszystkich, choćby nie śledzili piłki, ba, choćby nawet nie śledzili tego meczu. To fenomen, który przypomina się przy okazji każdego mundialu i każdego Euro.

Z ciekawości sprawdziliśmy jak mogłoby to zmienić historię udziałów polskich drużyn w europejskich pucharach w XXI wieku.

17/18

Legia – Sheriff (dogrywka zamiast eliminacji)
Arka – FC Midtjylland (dogrywka zamiast eliminacji)
Lech  – Utrecht (dogrywka zamiast eliminacji)

14/15

Legia – Celtic (nie wiadomo co, ale z bilansu nie wynika eliminacja)
Ruch – Esbjerg (dogrywka zamiast awansu)

13/14

Legia – Steaua (Liga Mistrzów, dogrywka zamiast eliminacji)
Legia – Molde (Liga Mistrzów, dogrywka zamiast awansu)
Lech – Żalgiris (dogrywka zamiast eliminacji)

11/12

Wisła – Standard Liege (dogrywka zamiast eliminacji)

10/11

Valletta – Ruch (dogrywka zamiast awansu)

09/10

Legia – Brondby (dogrywka zamiast eliminacji)

06/07

Zagłębie Lubin – Dynamo Mińsk (dogrywka zamiast eliminacji)
Wisła Płock – Czernomorec (dogrywka zamiast eliminacji)

05/06

Wisła Płock – Grasshopper (dogrywka zamiast eliminacji)

03/04

Wisła Kraków – Dinamo Tbilisi (dogrywka zamiast eliminacji)
GKS Katowice – Cementarnica (dogrywka zamiast eliminacji)
Dyskobolia Grodzisk – Manchester City (dogrywka zamiast awansu)
Wisła Płock – FK Ventspils (dogrywka zamiast eliminacji)

02/03

Amica – Servette (dogrywka zamiast awansu)

Pod znakiem zapytania staje zwycięstwo Dyskobolii z Manchesterem City, ale ogółem? na dziewiętnaście przypadków aż CZTERNAŚCIE RAZY otwierałaby się szansa. Nawet nie jest blisko wyrównanego bilansu. Jeśli ktoś potrzebował potwierdzenia, że w polskim futbolu obecny jest również – cytując klasyka – pewien element pecha, to właśnie go dostał. Królem pecha jest Wisła Płock: trzy pucharowe rozgrywki, za każdym razem eliminacja przez regułę bramek na wyjeździe.

A jakie jest wasze zdanie?

Premiowanie bramek na wyjeździe:

Powinno zostać
Na śmietnik historii
Created with PollMaker

Najnowsze

Polecane

Przeliczniki za wiatr wciąż kontrowersyjne. „System nie działa sprawiedliwie”

Jakub Radomski
4
Przeliczniki za wiatr wciąż kontrowersyjne. „System nie działa sprawiedliwie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...