Według informacji Sky, w czwartek UEFA będzie zastanawiać się nad zniesieniem zasady premiowania goli strzelonych na wyjeździe. Decyzja w żadnym wypadku nie zostanie jeszcze podjęta, ale ma się odbyć kolejna już poważna debata: co więcej, podobno więcej jest głosów za tym, by posłać tę zasadę na śmietnik historii.
Dyskusja trwa od lat, ale nabrała na sile zeszłej jesieni. Podczas październikowej debaty UEFA w Szwajcarii. Przyjechali na nią między innymi Mourinho, Wenger, Allegri, Lopetegui, Ancelotti, Tuchel czy Emery. Topowi trenerzy mieli poważne wątpliwości czy ta zasada nie jest reliktem przeszłości.
– Trenerzy argumentowali, że gol na wyjeździe nie jest dziś tak trudny do strzelenia jak w przeszłości – tłumaczył wówczas sekretarz generalny UEFA, Giorgio Marchetti.
Zasada narodziła się w 1965 roku, a pierwszy raz zastosowano ją w Pucharze Zdobywców Pucharów. Stanowiła alternatywę dla rozstrzygania dwumeczu dodatkowym meczem i ewentualnym rzutem monetą. Wtedy jednak logistyka stanowiła o wiele większy problem niż dzisiaj. OK, może w czasach, gdy wyprawa na drugi koniec Europy zajmowała dwa tygodnie, a po drodze zawodnicy przesiadali się z pociągu na parostatek, z parostatku na muła, a z mułów na szczurzy zaprzęg, miało to sens. Ale jak rozwinęła się sieć lotnicza przez ostatnie pięćdziesiąt lat – nie trzeba wyjaśniać. Piłkarze są przyzwyczajeni do latania, meldują się po wylądowaniu w pięciogwiazdkowym hotelu.
To po pierwsze, a po drugie: linia obrony zasady bramek wyjazdowych opierana była na zachęcaniu do gry ofensywnej. Otwórz się, strzel gola, zaatakuj – masz z górki. Zdaniem topowych trenerów, dla których puchary to chleb powszedni, działo się dokładnie odwrotnie: gospodarz się zamykał, wiedząc, że stracona bramka może być początkiem gigantycznych problemów.
Jeśli pytacie nas o zdanie, odpowiadamy stanowczo: jesteśmy za zmianami. Dlaczego?
Bo gol to gol, nie bądźmy śmieszni.
To wprowadzanie sztucznego elementu do futbolu, elementu wszechobecnego przy kluczowych rozstrzygnięciach, a często dyktującego ich przebieg.
Dlaczego zwycięstwo 3:0 miałoby być bardziej wartościowe od zwycięstwa 4:1.Dlaczego dopiero 5:1 jest lepsze od 3:0? To jest to premiowanie gry ofensywnej? Dajcie spokój. To może idźmy drogą koszykówki, wprowadźmy punkty? Przewrotka za trzy? Wolej zza pola karnego za 1.75, a gol dupą za 0.54?
Jedyny argument, który ma choć cień sensu, to kwestia dogrywki. Tu zasada wyjazdowych bramek ma równoważyć fakt, że gospodarz drugiego spotkania gra kluczowe 30 minut u siebie. Naszym zdaniem to potencjalne forowanie gospodarza jest dalece lepszym rozwiązaniem, niż uznanie, że jeden gol jest bardziej wartościowy od innego – może to nie jest idealne rozwiązanie, ale uznajemy je za mniejsze zło.
A jeśli ktoś wprowadziłby od razu karne w przypadku remisu, też dalibyśmy takiej alternatywie szansę: jak nie kochać przecież jedenastek. Dramaturgia futbolu w czystej postaci, uwielbiana przez mających wiele do powiedzenia szefów stacji telewizyjnych – karne przyciągają przed telewizory wszystkich, choćby nie śledzili piłki, ba, choćby nawet nie śledzili tego meczu. To fenomen, który przypomina się przy okazji każdego mundialu i każdego Euro.
Z ciekawości sprawdziliśmy jak mogłoby to zmienić historię udziałów polskich drużyn w europejskich pucharach w XXI wieku.
17/18
Legia – Sheriff (dogrywka zamiast eliminacji)
Arka – FC Midtjylland (dogrywka zamiast eliminacji)
Lech – Utrecht (dogrywka zamiast eliminacji)
14/15
Legia – Celtic (nie wiadomo co, ale z bilansu nie wynika eliminacja)
Ruch – Esbjerg (dogrywka zamiast awansu)
13/14
Legia – Steaua (Liga Mistrzów, dogrywka zamiast eliminacji)
Legia – Molde (Liga Mistrzów, dogrywka zamiast awansu)
Lech – Żalgiris (dogrywka zamiast eliminacji)
11/12
Wisła – Standard Liege (dogrywka zamiast eliminacji)
10/11
Valletta – Ruch (dogrywka zamiast awansu)
09/10
Legia – Brondby (dogrywka zamiast eliminacji)
06/07
Zagłębie Lubin – Dynamo Mińsk (dogrywka zamiast eliminacji)
Wisła Płock – Czernomorec (dogrywka zamiast eliminacji)
05/06
Wisła Płock – Grasshopper (dogrywka zamiast eliminacji)
03/04
Wisła Kraków – Dinamo Tbilisi (dogrywka zamiast eliminacji)
GKS Katowice – Cementarnica (dogrywka zamiast eliminacji)
Dyskobolia Grodzisk – Manchester City (dogrywka zamiast awansu)
Wisła Płock – FK Ventspils (dogrywka zamiast eliminacji)
02/03
Amica – Servette (dogrywka zamiast awansu)
Pod znakiem zapytania staje zwycięstwo Dyskobolii z Manchesterem City, ale ogółem? na dziewiętnaście przypadków aż CZTERNAŚCIE RAZY otwierałaby się szansa. Nawet nie jest blisko wyrównanego bilansu. Jeśli ktoś potrzebował potwierdzenia, że w polskim futbolu obecny jest również – cytując klasyka – pewien element pecha, to właśnie go dostał. Królem pecha jest Wisła Płock: trzy pucharowe rozgrywki, za każdym razem eliminacja przez regułę bramek na wyjeździe.
A jakie jest wasze zdanie?