Krajobraz po jesieni? Ostatnie miejsce w tabeli, najwięcej straconych bramek, obraz nędzy i rozpaczy.
Zima? Dziesięciu nowych zawodników, w tym sześciu obcokrajowców.
Wnioski? Mało optymistyczne.
Jasne, z jednej strony Zagłębie Sosnowiec nie składa broni w walce o utrzymanie w Ekstraklasie, a prezesowi Marcinowi Jaroszewskiemu trudno odmówić tego, że próbuje. Ale z drugiej mamy poważne wątpliwości, czy taka przebudowa – bardziej łazarkowe ura bura ciocia Agata, aniżeli przemyślane ruchy – może przynieść pożądane efekty.
Tym bardziej że wydaje się, iż pod względem jakości kadry na plus nie zmieniło się zbyt wiele – albo inaczej: jest to wielka niewiadoma – z kolei odejście Konrada Wrzesińskiego może być wyjątkowo odczuwalne.
Przewidywany skład
Największa zmiana
Lukas Hrosso, Martin Toth, Giorgi Gabedawa, Lukas Gressak, Giorgi Iwaniszwili, Mateusz Możdżeń, Giorgos Mygas, Tomasz Nawotka, Olaf Nowak, Dawid Ryndak…
Bardzo prawdopodobne, że w wyjściowym składzie sosnowiczan dojdzie do siedmiu-ośmiu zmian względem jedenastki, którą oglądaliśmy jesienią. No bo tak – pewny pierwszy skład ma środkowy obrońca Toth, a co za tym idzie już nie będzie pary Piotr Polczak (prawdopodobnie zacznie na ławce) i Arkadiusz Jędrych (odszedł do GKS-u Katowice) w następnych meczach Zagłębia Sosnowiec. Pary recydywistów, pary, z którą próbę utrzymania Ekstraklasy można było przyrównać do zastąpienia wybitej szyby reklamówką foliową.
Na prawej obronie zacznie Mygas, gdyż Heinloth z powodu kontuzji opuścił zimowe przygotowania. Wydaje się, że pewne miejsce w pomocy powinni mieć Iwaniszwili, Gressak i Możdżeń, a w ataku – Gabedawa.
Dziś Marcin Jaroszewski informował na łamach “Sportu”, że możliwy jest występ w pierwszym składzie Olafa Nowaka, którzy trafiał w każdym z czterech ostatnich sparingów, co przy problemach zdrowotnych, z którymi borykał się w ostatnim czasie Vamara Sanogo, nie jest wykluczone.
Czyli mamy siódemkę zawodników, a przecież nie jest powiedziane, że słowacki bramkarz Hrosso nie zastąpi Kudły. Jakkolwiek spojrzeć, rewolucja.
Wada, którą udało się wyeliminować
Ściągnięto nie tylko zmiennika Vamary Sanogo – a jesienią zmiennicy Vamary Sanogo w postaci Torunarighi i Cristovao to był śmiech na sali, więc ktoś poważniejszy był potrzebny – ale gościa, który jest w formie i na pewno zacznie sezon w pierwszym składzie. Akurat w tej sytuacji, jak na możliwości Zagłębia, ruch wydaje się logiczny. W końcu żaden wyróżniający się pierwszoligowiec do Sosnowca nie przyjdzie, wprowadzanie młodzieży, delikatnie mówiąc, najlepszym pomysłem nie jest, a celowanie w polskich weteranów? Cóż, łatwiej trafić na kolejnego Polczaka i Kokoszkę niż Pawłowskiego, a pewnie i tak trudno byłoby kogoś zachęcić.
A Gabedawa jest w gazie, to król strzelców i najlepszy piłkarz gruzińskiej ekstraklasy. 29-latek w sezonie 2018 zdobył 22 bramki w 35 meczach dla Czichury Saczchere. Do tego jest jeszcze Olaf Nowak. Co jak co, ale wydaje się, że atak Zagłębia będzie lepszy niż jesienią.
Wada, której nie udało się wyeliminować
Na nieszczęście dla kibiców Zagłębia, nie jest to wada, którą zostawiono za sobą, zamknięto drzwi i wyrzucono kluczyk, bo obronie sosnowiczan wciąż daleko do oazy spokoju. Tam wciąż będzie grał Udovicić (albo Mraz), tam wciąż będzie grał Cichocki. Tyle dobrego, że nie Jędrych i – prawdopodobnie – nie Polczak, ale trudno o spokój, gdy posiada się w tyłach tykające bomby, które jesienią już kilka razy eksplodowały.
Do tego dochodzi Mygas. Niby ma na koncie 81 meczów w greckiej ekstraklasie dla Panetolikosu, ale wiadomo – skoro przychodzi do ostatniego zespołu w polskiej elicie, musi być do mocnej odbudowy. Nie grał w piłkę przez pół roku, bo szkoleniowiec oznajmił mu, że nie znajduje się w jego dalszych planach, a później nie doszedł do porozumienia w sprawie rozwiązania kontraktu.
Jedynym pozytywem wydaje się ściągnięcie stopera, Totha. Z jednej strony nigdy nie grał poza Słowacją, co o czymś świadczy, ale z drugiej – jest w rytmie meczowym, jesienią rozegrał 31 spotkań w Spartaku Trnava, można założyć że jeśli ktoś dopiero co pokonywał dość renomowanych rywali w Lidze Europy, to powinien być wzmocnieniem dla ostatniej drużyny Ekstraklasy.
Kluczowa postać
Szymon Pawłowski. Najwyżej oceniany piłkarz sosnowiczan jesienią, jedyny, który przebił ocenę wyjściową. Wypracował średnią 5,13, na co złożyły się trzy gole, dwie asysty i dwa kluczowe podania. Po odejściu Konrada Wrzesińskiego, w obliczu problemów zdrowotnych Vamary Sanogo i wielu niewiadomych w kontekście nowych zawodników, tak naprawdę tylko po nim i Mateuszu Możdżeniu wiemy, czego oczekiwać. I nie mamy wątpliwości, że jeżeli Pawłowski tego zardzewiałego wózka nie naoliwi, to chyba już nikt tego nie zrobi.
Gdyby wiosna w wykonaniu Zagłębia była piosenką
Uznajmy, że tytuł mówi wszystko. Albo chociaż sporo.
Wniosek
Wojciech Kowalczyk uznał w grudniowym felietonie, że Zagłębie już z ligi spadło. My tak odważnych opinii jeszcze nie wygłosimy, ale trudno nie mieć poważnych wątpliwości patrząc na to, jak przebudowywany jest ten klub. Możdżeń? W porządku, ale to jedyny pewniak, jedyny z nowych, po którym wiemy, czego się spodziewać. Możemy mówić, że Toth czy Gabedawa wyglądają solidnie, ale na te zagraniczne transfery – mając w pamięci Torunarighę czy Cristovao – trzeba patrzeć z dystansem, bo to wielka niewiadoma.
Dlatego bylibyśmy ostrożni.