– Trafiłem do wielkiego klubu. Chcę tu spełniać marzenia, rozwijać się i robić kolejne kroki w karierze. Nie mam wątpliwości, że podjąłem bardzo dobrą decyzję. Czuję się świetnie, koledzy przyjęli mnie super, o dziwo nie było chrztu – szpaleru z kopniaków. Potem była już pierwsza odprawa. Na razie jest bajka – opowiada Krzysztof Piątek w “Przeglądzie Sportowym”. Zapraszamy na przegląd prasy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z Krzysztofem Piątkiem.
Gratulacje, jesteś zawodnikiem AC Milan. Ile spałeś w ostatnich dniach?
Mało. Po podpisaniu kontraktu zasnąłem dopiero po pierwszej. Adrenalina. Ostatnie dni były intensywne, teraz też mam dużo obowiązków marketingowych, ale powoli się z nich odgruzowuję. W czwartek sporo zrobiłem – konferencja, sesja zdjęciowa, wywiad dla klubowej telewizji. W piątek mam jeszcze testy sportowe, ale już chcę się skupiać na solidnej robocie. W czwartek spędziłeś blisko osiem godzin w Milanello.
Jak pierwsze wrażenia? Niesamowite!
Trafiłem do wielkiego klubu. Chcę tu spełniać marzenia, rozwijać się i robić kolejne kroki w karierze. Nie mam wątpliwości, że podjąłem bardzo dobrą decyzję. Czuję się świetnie, koledzy przyjęli mnie super, o dziwo nie było chrztu – szpaleru z kopniaków. Potem była już pierwsza odprawa. Na razie jest bajka.
Rozmawiałeś już z trenerem Gennaro Gattuso?
Tak, ale to była bardzo kurtuazyjna wymiana zdań. Ucieszył się, że wreszcie jestem z zespołem. Życzył mi powodzenia.
Kilka godzin snu, wielka prezentacja i pierwszy trening. Polski napastnik przedstawił się kibicom AC Milan.
Przyszedłem tu spełniać marzenia. Chcę wprowadzić AC Milan do Ligi Mistrzów – powiedział na swojej pierwszej konferencji jako piłkarz rossonerich Krzysztof Piątek. 23-letni napastnik został bohaterem najwyższego w historii polskiego transferu. Kosztował aż 35 mmln euro plus bonusy za awans do Champions League. Konkretna oferta pojawiła się ok. 10 dni temu. Mimo że piłkarzem Genoi interesowało jeszcze kilka wielkich klubów, Polak nie chciał słyszeć o żadnym innym kierunku. – Mieliśmy zapytania z Premier League i Bundesligi, ale z Mediolanu dostaliśmy bardzo mocny sygnał, że chętnie widzieliby go u siebie. Kiedy Krzysiu usłyszał o Milanie, powiedział, że bardzo chce trafić tu trafić. Właśnie spełnia się jego marzenie z dzieciństwa – opowiada Tomasz Magdziarz, menedżer zawodnika z agencji Fabryka Futbolu.
Przenosząc się z Genoi do Milanu, Krzysztof Piątek został bohaterem najwyższego transferu z udziałem Polaka w historii. Il Pistolero, Bomber z Polski – jak nazywają go Włosi – karierę zaczynał w Lechii Dzierżoniów. Dotarliśmy do jego pierwszego trenera Andrzeja Bolisęgi, by porozmawiać o początkach napastnika i rozsławieniu Dzierżoniowa.
Kiedy pierwszy raz spotkał pan Krzysztofa Piątka?
Byłem wtedy szkoleniowcem w Lechii Dzierżoniów. Pojechałem z drużyną z rocznika 1995 na sparing do Niemczy, gdzie mieliśmy zmierzyć się ze starszą grupą. Wtedy na boisku pojawił się młodszy od wszystkich Krzysiek. Po meczu wiedziałem, że muszę zwerbować go do siebie.
Jak przebiegały rozmowy w sprawie jego przejścia z Niemczy do Dzierżoniowa?
Nie było problemów. Szybko dogadaliśmy się z tatą Krzyśka. Zresztą mam dar przekonywania. Wiedział, że chcemy pomóc synowi w rozwoju. Miałem swoje argumenty, które przemówiły do niego.
Szymon Żurkowski ma trafić do Fiorentiny za ponad cztery miliony euro. Do końca sezonu pozostałby jednak w Górniku Zabrze.
W przyszłym tygodniu powinna się rozstrzygnąć przyszłość utalentowanego 21-letniego środkowego pomocnika. Wszystko wskazuje na to, że Żurkowski dołączy do licznej polskiej kolonii w Italii, a jego wyborem będzie dziesiąty zespół Serie A – Fiorentina. Zdaniem włoskiego dziennikarza i speca od kwestii transferowych na Półwyspie Apenińskim Gianluki Di Marzio szefowie klubu z Florencji zapłacą za niego 3,7 miliona euro, a w bonusach kwota transferowa może sięgnąć nawet 5 milionów.
Młodzieżowy reprezentant Polski prawdopodobnie podpisze umowę według identycznego scenariusza jak inny talent z ekstraklasy Sebastian Walukiewicz. 18-letni środkowy obrońca związał się z Cagliari, ale do końca aktualnego sezonu pozostanie w Pogoni Szczecin. Na tych samych zasadach najbliższe pół roku Żurkowski miałby jeszcze dograć w Górniku.
Lech Poznań wypożyczy Timura Żamaletdinowa. Rosjanin ma być alternatywą w ataku dla Christiana Gytkjaera.
Kolejorz pozyskał wcześniej Juliusza Letniowskiego z pierwszoligowej Bytovii. Na starcie przygotowań do rundy wiosennej trener Adam Nawałka mówił, że chciałby jeszcze sprowadzić napastnika, który rywalizowałby z Gytkjaerem, czyli najskuteczniejszym zawodnikiem trzeciego zespołu ekstraklasy. Niedawno do Warty wypożyczony został Hubert Sobol, więc z Duńczykiem konkurują Paweł Tomczyk i zaledwie 16-letni Filip Szymczak. Teraz dołączy Żamaletdinow, który do Poznania zostanie wypożyczony do końca sezonu z CSKA Moskwa. Lech po zakończeniu rozgrywek będzie mógł wykupić Rosjanina za kilkaset tysiecy euro. Wszystko zależy od tego, jak 21-latek zaprezentuje się w Poznaniu.
18-letni środkowy pomocnik Maciej Żurawski jest największym wygranym ostatnich tygodni.
Jego imię i nazwisko musi przyciągać uwagę. W końcu tak samo nazywał się starszy o 24 lata napastnik, który w ekstraklasie strzelił 121 goli, a w reprezentacji Polski – 17. Ale Maciej Żurawski z Pogoni występuje w środku pomocy, jest rówieśnikiem oraz współlokatorem Sebastiana Walukiewicza. I jeśli będzie się prezentował jak podczas zgrupowania w Belek, 18-latkowie wiosną zaczną się spotykać już nie tylko w mieszkaniu, lecz także na ligowym boisku.
Żurawski dobrze spisał się w każdym z trzech sparingów rozegranych w Turcji i znacznie zbliżył do oficjalnego debiutu. Choć zapewne gdyby nie problemy zdrowotne, które gnębiły go w ciągu ostatniego roku, miałby to już dawno za sobą.
Gdy dostał propozycję objęcia pierwszego zespołu KGHM Zagłębia, Ben van Dael miał ochotę powiedzieć: „Nie”, bo miał w głowie to, jak potraktowano go w jego ojczyźnie.
Jak to jest być pierwszym trenerem w sytuacji, gdy wszyscy, nawet pana klub w oficjalnym komunikacie, informują, że dostał pan tę funkcję w dużej mierze dlatego, że nie dogadano się z lepszym kandydatem?
Nie mam z tym żadnego problemu, bo sam byłem zaangażowany w ten proces.
Jak to?
Działacze nie robili niczego za moimi plecami. Doskonale wiedziałem, co się dzieje. Miałem świadomość, z kim rozmawiano, komu proponowano posadę i dlaczego ta osoba odmawiała. Wiem też, że w pewnym momencie piłkarze poszli do prezesa i powiedzieli mu: „Dobrze nam się pracuje z trenerem van Daelem. Możemy tak współpracować dłużej”. Gdy się o tym dowiedziałem, stwierdziłem: „Jeżeli oni tego chcą, to w porządku”.
To było tuż przed świętami, prawda?
Tak. Ostatnie miesiące stały u mnie pod znakiem wielu zmian. Najpierw byłem w Lubinie w marcu na konferencji Big 6. Pracowałem jeszcze z młodzieżą w holenderskim Vitesse Arnhem. Później zaproszono mnie na turniej drużyn do lat 15 „KGHM Cup”. Wtedy zaczęły się rozmowy o pracy w Lubinie. Znałem się z Witoldem Lisem, trenerem w Akademii Zagłębia. Powiedziałem wtedy wyraźnie: „Mogę przyjść, ale nie chcę być dyrektorem akademii. Interesuje mnie praca z trenerami i zawodnikami, chcę mieć wpływ na poprawianie ich umiejętności”.
Felieton Michała Pola.
W transferze Krzysztofa Piątka do AC Milan wszystko jest piękne, inspirujące i symboliczne. To historia jak z piłkarskiej bajki o tym, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli mocno wierzy się w siebie, ciężko pracuje i ma przy tym jeszcze trochę szczęścia. Mały Krzyś może zdobyć rękę królewny i pół królestwa, nawet jeśli pochodzi z małej, zapadłej wioski (owszem, chodzi o naszą ekstraklasę). Co za kapitalny przykład dla całej rzeszy młodych chłopaków, nie tylko z Polski zresztą, że warto nad sobą pracować, warto się poświęcać i podążać za marzeniami. Oto polski piłkarz postawą na boisku i poza nim zapracował sobie na transfer do klubu z absolutnego piłkarskiego topu. Klubu legendy, siedmiokrotnego zdobywcy Pucharu Europy, o rozpoznawalności globalnej. Szanowanego w świecie na równi z Realem Madryt, Barceloną, Manchesterem United, Liverpoolem i Juventusem. Owszem, AC Milan ostatnie trofeum zdobył już dawno temu i nie występuje w Lidze Mistrzów od pięciu sezonów, ale właśnie po to sprowadza Polaka, żeby wrócić na szczyt. Podkreślił to podczas prezentacji Piątka w ośrodku Milanello dyrektor zarządzający klubu Ivan Gazidis, mówiąc, że „Krzysztof jest symbolem transformacji Milanu i chęci powrotu na top”.
GAZETA WYBORCZA
Odesłać na ławkę lidera strzelców Ligi Mistrzów? Goleadora z wicelidera ligi włoskiej? Czołowego snajpera Serie A, za którego Milan zapłacił 35 mln euro? Przed takim wyborem stanie Jerzy Brzęczek. I może uziemić aż dwóch świetnych napastników.
Jeszcze niedawno selekcjonerzy kadry mogli się chwalić wyłącznie bramkarzami. Nawet w ciemnych czasach, gdy w polu straszył lej po bombie, między słupkami stawali zawodnicy Liverpoolu, Manchesteru Utd., Arsenalu, Celticu. Bramka wciąż błyszczy złotem, selekcjoner wybiera między zawodnikiem Juventusu (Szczęsny) a jednym z najlepszych golkiperów Premier League (Fabiański). Niespodziewanie bogactwem sypnęło jednak także w ataku.
SUPER EXPRESS
Krzysztof Piątek (24l.), najdroższy piłkarz w historii polskiego futbolu, ma za sobą pierwsze spotkanie z prasą jako gracz AC Milan. – Urodziłem się gotowy na to wyzwanie. Od dziecka kibicowałem temu klubowi, a teraz zrealizowałem marzenie. Chcę, żeby Milan znów zagrał w Lidze Mistrzów – polski napastnik, który kosztował 35 mln euro, nakreślił najbliższe cele. A Milan w Champions League po raz ostatni grał w sezonie 2013/2014.