Reklama

Chłopak złoty, a skromny

redakcja

Autor:redakcja

28 grudnia 2018, 16:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdybyśmy tworzyli w tym miejscu ranking piłkarzy najbardziej emanujących pewnością siebie, deprymujących rywali ego rozlewającym się po całym boisku, nie byłoby go w TOP 100, TOP 1 000, ani w TOP 10 000. Ale dziś prezentujemy najlepszych defensywnych pomocników na świecie. I tutaj N’Golo Kante po prostu nie ma sobie równych.

Chłopak złoty, a skromny

Leicester po jego odejściu w 2016 roku – a przecież w klubie po sezonie mistrzowskim pozostali wszyscy pozostali zawodnicy – kompletnie nie potrafiło się pozbierać, Nampalys Mendy nie był w stanie załatać powstałej dziury, choć przecież mówiono, że charakterystykę ma podobną. Chelsea w pierwszym sezonie z Kante w składzie została mistrzem Anglii. A w 2018 roku filigranowy zawodnik odpowiadający w największej mierze za destrukcję zawiesił na szyi złoty medal mundialu. Został mistrzem świata wzbudzając zachwyty grą i urzekającą osobowością.

Drugi – Fernandinho. Jaki jest jego wpływ na zespół Manchesteru City najlepiej widać, gdy go brakuje. Na przykład teraz. Z ostatnich 29 meczów City, Brazylijczyk zagrał w 23. Tylko 2 zespół z Manchesteru przegrał. Dla porównania – przegrał też 2 z tych 6 bez Fernandinho. Zespół średnio strzelał w starciach bez swojego podstawowego defensywnego pomocnika 1,8 gola na mecz, z nim – 2,8. Tracił 1,2 gola na mecz bez Fernandinho, 0,7 z Fernandinho. I tak dalej…

Podium zamyka Casemiro. Wygrać nie miał szans, ale na podium zdecydowanie zasłużył. W finale Champions League bardzo skutecznie ograniczał wpływ na grę Liverpoolu Roberto Firmino, w większości meczów Realu rozbijał ataki rywali w środku pola, skutecznie zniechęcając do gry swoją agresją i nieustępliwością.

Reklama

Dalej – Sergio Busquets. Maestro. Kiedy Ernesto Valverde w ostatnim spotkaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów z Tottenhamem chciał uporządkować grę, która – ze względu na mocno eksperymentalny skład – była raczej rwana, to do niego zwrócił się jako pierwszego. A miał na ławce Messiego, Pique, Suareza, Vidala czy Albę. Może i zwalnia, może i rok 2018 nie był jego najlepszym – ani też drugim w kolejności, ani trzecim – rokiem, ale i tak długo takiego zawodnika jak on na tej pozycji pewnie nie będzie.

Zaraz za nim – Jorginho, czyli ten, który miał Fernandinho w tym sezonie odciążyć, a w dalszej perspektywie zastąpić. Były piłkarz Napoli, obecnie przywiedziony ze sobą do Londynu przez Maurizio Sarriego jak mało kto potrafi wziąć na siebie grę i pobić wszelkie rekordy liczby podań w meczu. W Premier League już to zrobił, w Serie A swego czasu 9 na 10 występów z największą liczbą podań należało właśnie do Jorginho.

Kto dalej? Musi się tu znaleźć Pjanić, bo to – jak nazwał go „Guardian” – dyrygent orkiestry z Turynu. Niesamowity wykonawca stałych fragmentów, świetny w robocie, która nie zawsze jest doceniana. W odbiorze, w rozegraniu. Wirtuoz niekoniecznie jednak ostatniego, a przedostatniego czy jeszcze wcześniejszego podania. 

Lucas Torreira okazał się strzałem w dziesiątkę Arsenalu, który jego podpis zabezpieczył sobie ofertą przekraczającą klauzulę odstępnego zaakceptowaną jeszcze przed mundialem. Nieprzypadkowo – dziś to zawodnik wart ze dwa razy tyle, ile przyjęła za niego Sampdoria. Witsel pokazał, że ma w sobie dość determinacji, by zakończyć dobrze płatne piłkarskie wakacje w Chinach i być jedną z wiodących postaci lidera Bundesligi. Rodri grą w Villarrealu zapracował sobie na transfer do Atletico, gdzie z miejsca stał się jednym z najważniejszych graczy w układance Diego Simeone. Brozović także był świetny jesienią, a na mundialu to on zabezpieczał tyłki Modricia i Rakiticia tak dobrze, by ci mogli w pełni wyżyć się twórczo w ofensywie.

ypD5jRn

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...