Niektórzy apelowali nawet o przyznanie mu Złotej Piłki – w końcu jako jedyny na świecie wygrał w 2018 i Ligę Mistrzów, i mundial. My aż tak daleko byśmy się nie posunęli. Ale już wybierając najlepszego stopera globu, nie mogliśmy obsadzić pierwszego miejsca nikim innym, jak tylko Raphaelem Varanem.
Żadna to niespodzianka, na mało której pozycji wybór nie był tak banalnie prosty. Niedawno najlepszym na świecie nazwał Varane’a Dejan Lovren, który przecież wcześniej stwierdził, że sam nie ma sobie równych. Wychowany w Racingu Lens stoper był absolutnie niezbędny Realowi Madryt w kampanii, w której zapewnił sobie trzecie z rzędu zwycięstwo w Lidze Mistrzów, a na mundialu wszedł na jeszcze wyższy poziom. Francuzi wygrali go przede wszystkim żelazną dyscypliną w obronie, której gracz Królewskich był liderem. Mało tego – to on wprowadził Tricolores do półfinału, zdobywając pierwszą bramkę w meczu z Urugwajem.
Tuż za Francuzem plasujemy zawodnika, który z kolei w tym sezonie nie wygrał nic. Ani mistrzostwa kraju, ani Ligi Mistrzów. Ba, na mundial nawet nie pojechał. A jednak trudno nie sklasyfikować tutaj Virgila Van Dijka, który odmienił defensywę Liverpoolu nie do poznania. Od kiedy Holender zadebiutował w zespole The Reds, Liverpool dał sobie wbić zaledwie 17 goli. W tym samym okresie tylko Juventus może się pochwalić identycznym osiągnięciem. Lepiej w defensywie w meczach ligowych nie wyglądał nikt. Dla porównania, Real Madryt z Varanem i Ramosem – o którym za moment – stracił 49 bramek, Barcelona z Pique i Umtitim (również obaj w dziesiątce) – 39 goli. City Guardioli? 27 goli. Znane z żelaznej defensywy Atletico? 21 bramek. VVD jest też jednym z głównych “zamieszanych” w osiem kolejnych miesięcy Liverpoolu bez straty gola na Anfield.
A skoro tylko obrona Juve mogła się równać z tą odmienioną Liverpoolu – choć jej metamorfoza nie była potrzebna – nie można nie umieścić na trzecim miejscu jej lidera. Giorgio Chiellini od wielu lat jest po prostu niezastąpiony dla ekipy z Turynu i piekielnie niewdzięczny, gdy trzeba zagrać przeciwko niemu. Wymowne, że spośród 15 meczów, w których nie zagrał, Juventus utrzymał czyste konto w zaledwie 5 (33%). Z kolei gdy miał swojego kapitana na placu gry – 25 razy na 35 meczów skończył na zero z tyłu (71%).
Tuż za pudłem – Diego Godin. Nie ma przypadku w tym, że Atletico od sezonu 2015/16 rokrocznie ma najmniej straconych bramek w LaLiga, wygrało Ligę Europy z czystym kontem w półfinałowym rewanżu z Arsenalem i finałowym starciu z Marsylią, a Cristiano Ronaldo nie był w stanie skrzywdzić Urugwajczyków w 1/8 finału mistrzostw świata. Stoper Atleti jest jednym z największych mistrzów w rzemiośle odbioru piłki, strzela też arcyważne gole – jak ten z Bilbao w doliczonym czasie gry, który dał trzy ważne punkty ekipie Diego Simeone.
Dalej duet z LaLiga – Sergio Ramos, czyli zdobywca Ligi Mistrzów z Realem, choć tym razem bez arcyważnych goli w ostatnich minutach, a także Samuel Umtiti – niezastąpiony partner Varane’a w reprezentacji Francji i stoper, który błyskawicznie wpasował się w grę Barcelony. Do tego stopnia, że za ten rok klasyfikujemy go wyżej niż Gerarda Pique. Podobnie bowiem jak Ramos, Pique zagrał słabiutko na mistrzostwach świata w Rosji, obaj za to notują zjazd w rankingu, normalnie pewnie byliby wyżej.
Ramosa od Pique dzieli zaś Kalidou Koulibaly. Maurizio Sarri zrobił z niego jednego z najlepszych stoperów na świecie, z czego pełnymi garściami czerpać może obecnie Carlo Ancelotti. Jego interwencja na Kylianie Mbappe w meczu Ligi Mistrzów z PSG była pokazem najwyższego kunsztu defensywnego i dowodem na to, że Senegalczyk ma pewne miejsce wśród najlepszych środkowych obrońców globu.
Dyszkę zamykają dwaj przedstawiciele Premier League. John Stones to zdecydowanie piłkarz, który spośród wybranej przez nas dyszki rozwinął się w 2018 roku najbardziej. Stał się bardzo ważną postacią w defensywie Manchesteru City, tym od regulowania tempa całej drużyny poprzez rozegranie od tyłu, w reprezentacji Anglii potrafił robić dokładnie to samo na mistrzostwach świata. Cały czas siedzi nam w głowie filmik, na którym widać, jak zwalnia z piłką, pokazuje partnerom, gdzie dokładnie powinni się ustawić, po czym dopiero zagrywa piłkę. Widzi bardzo dużo, będzie jeszcze lepszy.
Ostatni w TOP 10 – Jan Vertonghen. W Tottenhamie i reprezentacji Belgii nieco niedoceniany, ale trudno by było inaczej, skoro w jednym zespole gra z Kanem, Allim i Eriksenem, a w drugim z Hazardem czy De Bruyne. Ale jego umiejętność bycia zawsze we właściwym miejscu i o właściwej porze, by dokonać przechwytu jest po prostu niesamowita. Gdy przyjrzeć się bliżej jego poruszaniu się po boisku, widać doskonale, jak wielkim doświadczeniem dysponuje i jaki jest u niego poziom koncentracji w każdym meczu – czy to starcie w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, czy kolejny mecz w Premier League, czy mundialowy mecz w kadrze narodowej.
fot. FotoPyK