Listopad jest dobrym zobrazowaniem tego roku w wykonaniu polskich piłkarzy. Tak jak przez cały 2018 oglądamy szary i bury rodzimy futbol, tak przedostatni miesiąc w kalendarzu nie obfitował w fajerwerki. Parę bramek, parę asyst, parę bramkarskich parad. Niby wstydu nie ma, ale szału absolutnie też nie. Ruszamy w tę umiarkowanie kolorową podróż, zabierzcie antydepresanty.
Uwaga – analizowaliśmy czas do trzeciego grudnia, kiedy kończyła się kolejka rozpoczęta jeszcze w listopadzie.
Jeśli chodzi o liczby, Damian zwolnił tempo na chorwackich boiskach, bo zaliczył ledwie jedną asystę, ale za to cholernie ważną. Dinamo mierzyło się z drugą Lokomotiwą i po podaniu Kądziora, a potem po cudownym strzale Petkovicia, wygrało 1:0 na wyjeździe. Z kolei jeśli chodzi o kadrę, nie było spodziewanego przełomu. Nieco lepiej zaprezentował się Frankowski, a Kądzior dostawał tylko ogony – 21 minut z Czechami i 11 minut z Portugalią.
Przyzwoicie odnalazł się na poziomie Championship, gdzie gra wszystko i czasem potrafi dać coś z przodu, jak w listopadzie, kiedy dograł asystę. Wątpliwości? Powołuje go Brzęczek, ale widząc na treningach, nie decyduje się dać mu szansy. Poza tym Bolton naprawdę słabo stoi w tabeli, w minionym miesiącu nie zaliczył żadnej wygranej i grozi mu spadek.
Gdybyście powiedzieli nam jeszcze parę miesięcy temu, że Jankowski znajdzie tutaj sobie miejsce, to zapakowalibyśmy was w kaftan i wysłali na przymusowe i intensywne leczenie. No, ale przy listopadzie, który obfitował w bryndze u polskich piłkarzy i przy jednoczesnej zaskakującej postawie Jankowskiego, nie ma przeciwwskazań, by napastnik Arki choć na chwilę zagrzał tu miejsca. Liczby ma w porządku i w projekcie Smółki jest ważnym ogniwem.
Nie wykręcił takich cyferek, jakie potrafił robić w swoim najlepszym czasie na duńskiej ziemi, ale dramatu też nie było. Sieknął po sztuce w dwóch kolejnych meczach, za każdym razem ustalając wynik na 2:0 dla Broendby. Reprezentacja mu już pewnie uciekła, konkurencja na pozycji napastnika jest zbyt duża, a skoro w kolejce przed Wilczkiem jest nawet Buksa… No, nie widzimy tego. Jednak dla Broendby, które obecnie zajmuje czwarte miejsce w lidze, dalej jest niezbędny.
Cały czas się stara i cały czas do przodu, przypominając klasyka. No, może nie tak znowu zawsze do przodu – Union dwa razy zremisował w listopadzie – ale postawa Gikiewicza i klubu ze stolicy Niemiec jest warta podkreślenia. Rafał według not Kickera dostawał kolejno 3, 2,5, 2 i 3, więc był punktowany bardzo, ale to bardzo solidnie. Z kolei Union mimo wspomnianych dwóch podziałów oczek jest na trzecim miejscu, gwarantującym baraże.
Cały czas broni na swoim solidnym poziomie w West Hamie, ale jego obrońcy nie ułatwiają mu roboty, choć przyjąć czwórkę od City to w sumie żaden wstyd. Poza tym trzeba mu zapisać na plus czyste konto z Newcastle.
Nie potrafimy się jarać jego kolejnymi poprawnymi występami w Sampdorii. Oczekujemy postępu, tego postępu oczekuje też Brzęczek. Jest z Karolem solidnie, ale cholera, powinien już robić kolejne kroki naprzód, a na takie się nie zanosi. W rankingu paru zawodników Linetty musi przeskoczyć, bo jednak gra w Serie A – o której wielu może pomarzyć – ale brakuje nam ostatnio u niego naprawdę dobrych dni.
Na dobre odzyskał miejsce w QPR, ten rozliczany okres jest drugim, w którym Wszołek wychodzi regularnie w pierwszej jedenastce. I też nie jest pierwszy do zmiany, bo najkrócej grał 69 minut z Rotherham. Konkrety? Tych akurat nieco brakuje, bo mówimy tylko o bramce z przegranego meczu przeciwko Hull. Jednak jak pokazuje przeszłość, utrzymać się jako gracz z pola w Championship, to nie jest prosta sprawa. A Wszołkowi to wychodzi.
0:42
Gra w Dynamie, gdzie nawet jak się podpalił z Szachtarem i wyleciał z boiska, to po odcierpieniu kary zaraz wrócił do składu i zaliczył asystę. Do tego zaufał mu Brzęczek, dając Kędziorze dwa razy po 90 minut w ostatnich meczach kadry. W spotkaniu z Czechami był najsolidniejszym z obrońców, z Portugalią wyglądał jeszcze lepiej. W końcu pokazał, że jest alternatywą na prawej stronie defensywy.
Ostatnio na antenie Weszło FM, w programie Weszłopolscy, Karol stwierdził, że jest gotowy na wyjazd zagraniczny i jako faworyzowany kierunek wskazał Włochy. Słuchacze w komentarzach się z niego podśmiewali, ale ostatnio napastnik Jagi jest w gazie, strzela regularnie, zapewniając swojemu klubowi zwycięstwa. Następny krok: jeszcze większa regularność, by ta forma miała przełożenie na kilkanaście kolejek, nie tylko kilka. Wtedy wyjazd nie będzie opowieścią z mchu i paproci.
W Sampdorii 90 minut pogania kolejne 90 minut, innymi słowy, Bereszyński gra wszystko. W kadrze wyglądał trochę gorzej, ale też biegał na lewej obronie, czyli jednak nie na swojej podstawowej pozycji, choć kiedyś się zarzekał, że mu w gruncie wszystko jedno. Lecz nie ma większych obaw, by o jego formę się martwić.
W reprezentacji jego gra wciąż wygląda przeciętnie, bo Krychowiak zawodzi i dalej nie przypomina siebie z najlepszego okresu. Jednak w Lokomotiwie gra, regularnie słucha hymnu Ligi Mistrzów, poza tym potrafi zaliczyć asystę (Arsenał Tuła) albo mieć wydatny udział przy golu w inny sposób (Galatasaray). Czekamy, kiedy przyzwoite recenzje przełoży na reprezentację, bo ta go z pewnością potrzebuje.
GOOL !!!! Grzegorz Krychowiak !!! Bramka do szatni Lokomotiv 1-0 Galatasaray pic.twitter.com/6bIw8XG9qF
— Gunfighter (@Jony_Gunman) 28 listopada 2018
Jego bramka przeciwko Birmingham była wybrana przez kibiców Hull najładniejszym trafieniem miesiąca, a poza tym trzeba odnotować, że Kamil podniósł się z ławki Tygrysów na dobre i wszystko zaczyna w pierwszym składzie. Kadra? Dostał opaskę kapitana, jak zwykle narobił trochę szumu, ale akurat tu konkretów zabrakło. Za nim jednak przyzwoity miesiąc, nie ma co specjalnie narzekać.
GOAL!!!!!!!!! KAMIL GROSICKI!!!!!
What a comeback and what a free kick! City lead!!!
Birmingham 2-3 City #HCAFC pic.twitter.com/TcJi5ntysq
— Fanatic Hull City (@FanaticHullCity) 10 listopada 2018
Ech, odwieczna zagadka. Cieszyć się, że mimo wszystko Piotrek gra w Napoli regularnie, mimo że nie są to ostatnio występy od pierwszej minuty? A może martwić, że Zielek nie daje żadnych konkretów? Jednak przecież tyle się mówi o jego talencie, a brak liczb ma wynikać z jego stylu gry… Nie no, aż tak Polaka bronić nie można, gra ofensywnego pomocnika musi mieć odzwierciedlenie na tablicy rezultatów. Między innymi dlatego, że Piotrek takiego tego nie potrafi ostatnio robić, cierpliwość traci do niego Ancelotti. Kończąc: mimo wszystko Zieliński jest na poziomie niedostępnym dla większości naszych, toteż jego pozycja nie może być skrajnie niska.
Mógł się wściec, bo przesiedział na kadrze dwa mecze na dupie, z nie do końca zrozumiałych powodów. No, ale taka jest ta kadencja selekcjonera Brzęczka – dziwna. W Serie A Polak wrócił na chwilkę do strzelania, bo wywalczył karnego, potem go wykorzystał i Genoa zremisowała w derbach z Sampą 1:1. Jedliśmy na początku jego przygody we Włoszech ogromną łyżką, ale i takie mniejsze porcje trzeba brać z pokorą.
W kadrze wyglądał gorzej, ale w Leeds wciąż jest kluczowym klockiem w konstrukcji Bielsy, która rzadko upada, gdy tylko Polak jest w składzie (a w sumie jest zawsze). Na jego konto idzie asysta z Wigan, a nam się rzucił w oczy popularny Twitt, w którym angielscy kibice zastanawiają się, jak w innych językach odmienia się nazwisko najlepszego środkowego pomocnika. To nazwisko to rzecz jasna “Klich”.
Można na niego narzekać i to się zresztą dzieje, bo cierpliwość tracą do niego i w Napoli, i w kadrze, ale… ostatni okres nie był dla Arka taki zły. Wywalczony karny w kadrze i gol, bramka z Empoli, a także ta sto razy ważniejsza, z Atalantą, bo na wagę zwycięstwa. Pamiętajmy: gość jest po dwóch paskudnych kontuzjach, a i tak ma przyzwoity bilans w klubie, gdyż strzela co 160 minut. To nie jest gamoń z pierwszej łapanki, może dajmy mu jeszcze ciut więcej czasu?
Znów obronił karnego – tym razem sposobu na Wojtka nie znalazł Gonzalo Higuain, a Juventus wygrał z Milanem 2:0. Pozycja polskiego bramkarza jest w Turynie niepodważalna, bo już pomijając karne (teraz Higuaina, wcześniej Parejo), prezentuje się dobrze, więc nie ma konieczności wpuszczać do bramki Perina. A i w kadrze wydaje się, że to on jest przed Fabiańskim w hierarchii Brzęczka.
Gra ostatnio jak za najlepszych lat. Trzy razy 2,5 – to jego noty od Kickera za trzy ostatnie występy w lidze, Polak zaliczył w nich dwie asysty i zwycięską (ale też piękną) bramkę z Mainz. Nie obce jest mu też granie w Lidze Mistrzów, gdzie nie zszedł z boiska ani na chwilę. Cholera, Łukasz, chyba jednak tęsknimy.
Wszedł do klubu 50, kiedy w meczu z Benfiką strzelił swoją 50. i 51. bramkę w Lidze Mistrzów. Do tego dorzucał trafienia w Bundeslidze. Możemy na niego psioczyć za mecze w kadrze, ale drugiego podobnego kozaka nie mamy i trzeba zrobić wszystko, by wrócił do takiej formy w biało-czerwonych barwach, jaką prezentował za Nawałki.