Nie jest tajemnicą chronioną w sejfie kilka metrów pod ziemią, że ustawione mecze i afery sędziowskie od kilku ładnych lat są na Ukrainie codziennością. Przedstawiciele policji stwierdzili kilka miesięcy temu, że nieczyste sumienie mają łącznie w aż 37 klubach występujących na różnych poziomach rozgrywkowych, a przecież na Ukrainie działają cztery ligi, w których występują pięćdziesiąt dwa zespoły. Jakkolwiek spojrzeć, korupcją splamionych jest 2/3 drużyn.
Dość powiedzieć, że niektórzy piłkarze – na przykład znani z polskich boisk Tyszczenko i Bałaszow – przyznawali w wywiadach, że brali udział w nieuczciwych spotkaniach i sami też święci nie byli. Przykłady można mnożyć, wspominając chociażby o tym, że Zoria Ługańsk wyrzuciła jedenastu juniorów podejrzanych o ustawianie spotkań, albo że w 2017 roku zawieszono dwunastu piłkarzy Metalista Charków, czyli klubu, który wówczas już nie istniał.
Generalnie, Ukraina jest umoczona w piłkarskim bagnie po uszy. W procesie kupowania/sprzedawania meczów uczestniczyli piłkarze, sędziowie, właściciele klubów i sponsorzy. Kwiatki cały czas wychodzą na światło dzienne, ostatnio sprawiedliwość (?) dotknęła 20-letniego Nazara Jedynaka – ukraińskiego zawodnika Ruchu Wysokie Mazowieckie – który został dożywotnio zdyskwalifikowany na Ukrainie za ustawianie 35 spotkań.
Dożywotnio.
Za ustawienie 35 spotkań.
Jako 17-letni zawodnik Olimpiku Donieck miał wpłynąć na wyniki meczów drużyn młodzieżowych. Oprócz niego zdyskwalifikowano pięciu graczy, a drużyny U-19 i U-20 wycofano z rozgrywek. Grubo.
Jakim cudem 17-latek może być w stanie ustawić 35 spotkań? Czy to wszystko trzyma się kupy? Co na to PZPN i sam zawodnik?
Zacznijmy od tego, że Olimpik Donieck to klub, któremu ukraiński związek przygląda się uważniej od 2015 roku. Powody? A no chociażby starcie z Karpatami Lwów w sezonie 2017/18 w ramach rozgrywek U-21 przerwane w 84. minucie. Piłkarze Olimpiku zeszli z boiska na polecenie swojego prezesa, Władisława Giełzina, który zwrócił uwagę na nagłą zmianę kursów bukmacherskich.
– Nasz analityk, którego zatrudniliśmy dwa lata temu, zadzwonił do mnie, gdy przegrywaliśmy 2:0. Powiedział, że podejrzanie dużo zakładów przyjęto na to, że Karpaty w drugiej połowie strzelą co najmniej dwa gole. Jednocześnie kurs na to zdarzenie zaczął bardzo szybko spadać. Od razu skontaktowałem się ze sztabem naszej drużyny i zasięgałem opinii trenerów na temat tego, co działo się na boisku. Z ich słów jasno wynikało, że nie wiedzą, co się dzieje, a piłkarze nie grają na normalnym poziomie. Obawy związane z tym, że zawodnicy postępują nieuczciwie niestety znalazły potwierdzanie. Dziesięć minut później jeszcze raz porozmawiałem z trenerami, którzy powiedzieli mi, że nic się nie zmieniło. Przy wyniku 4:0 zdecydowałem ściągnąć zespół z boiska, by ludzie, którzy wykorzystali naszych chłopaków do niecnych celów, nie odnieśli żadnej korzyści – przyznawał prezes w ukraińskich mediach.
Poza Jedynakiem karę dożywotniego zawieszenia otrzymało jeszcze pięciu zawodników: Bogdan Stiepanenko, Artiom Kozłow, Władisław Piskowy i Wadim Sczastliwcew. Co ważne, nie rozbiło się wyłącznie o mecz z Karpatami. Na tapecie znalazło się wiele spotkań grup młodzieżowych Olimpiku, między innymi starcie z Dynamem Kijów U-21, o którym w przypadku Nazara Jedynaka jest najgłośniej. Co na to sam zawodnik?
– Mecz z drużyną młodzieżową Dynama Kijów, o którym mówi się najwięcej, miał miejsce trzy lata temu. Po spotkaniu była zbiórka, przyszedł pan Francesco Baranka, przewodniczący komitetu ds. Etyki i czystej gry ukraińskiego związku. Brał zawodników do siebie i pytał ich, jak wyglądał mecz. I dlaczego tak a nie inaczej, dlaczego przegraliśmy? Wydaje mi się, że nas szantażował. Do każdego mówił, że wszystko wie, że mecz był sprzedany, a jak chcemy dalej grać, to mamy mówić. „Wszystko wiem, jeden zawodnik wszystko mi powiedział” – przekonywał. A tam był nasz prezes, nasz trener i wszyscy zawodnicy. Nikt o niczym nie wiedział, graliśmy czysto, uczciwie! Mówiliśmy, że gdy zauważymy coś niepokojącego, to zwrócimy na to uwagę. Będzie kara i tyle. W meczu graliśmy na sto procent, wszyscy. Nie rozumieliśmy, dlaczego zarzucał nam, że sprzedaliśmy mecz. A że przegraliśmy? Nie ma co ukrywać, przecież graliśmy z najlepszą drużyną.
Jedynak nie przyznaje się do ustawienia żadnego spotkania. Pytany, podobnie podchodzi do każdego innego meczu, zarzeka się, że w każdym grał na sto procent. Zawieszenie uważa za kuriozum.
W tle pojawia się postać Włocha Francesco Baranki, przewodniczącego komitetu ds. Etyki i czystej gry ukraińskiego związku a także członka organizacji FederBet, która tropi ustawione mecze i gościa zaangażowanego w aferę calciopoli w 2006 jako tropiący. Baranka przebywa na Ukrainie od grudnia 2016 roku i – według Jedynaka – miał szantażować zawodników, by ci przyznali się do ustawiania spotkań. Co ciekawe – Olimpik ma z nim teraz konflikt, prezes klubu, wspomniany Władisław Giełzin, przyznał, że Włoch po prostu potrzebuje sukcesu, dlatego przywalił zawodnikom wraz z ukraińskim związkiem tak wysoką karę. Więcej – klub wydał oświadczenie, w którym zaznacza, że we Włoszech Barankę nazywano „ojcem chrzestnym korupcji”, że w 2015 był odpowiedzialny za organizacje ustawionego meczu Lazio-Genoa. Informacje pochodzą z “Football Italia”.
Giełzin twierdzi, że dochodzenie Baranki – na zasadzie: albo powiesz, albo będziesz miał problemy – łamią kręgosłupy pracownikom klubu, a śledztwa i przesłuchania są robione pod tezę. Mniej więcej tak przedstawił to Jedynak, ale z drugiej strony nie jest tak, że w klubie wszyscy na pewno są niewinni. Dowód? W 2016 za sprzedany uznano mecz Karpaty-Olimpik, który odbył się w listopadzie 2015. Bez Jedynaka w składzie, ale jednak w jego klubie.
Generalnie, niczego nie dowiemy się na pewno, dopóki wyrok nie zostanie uprawomocniony. A na razie postępowanie skończyło się w pierwszej instancji, Jedynak zapowiada, że Olimpik Donieck odwoła się do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie, więc sprawa jeszcze trochę potrwa.
Co na to agent zawodnika, Marcin Prymek? – Ja i moja agencja PPB Management nie wiedzieliśmy o problemach zawodnika. Tak naprawdę dowiedzieliśmy się o nich z Twittera. Zwracaliśmy uwagę przede wszystkim na to, jak wygląda piłkarsko. Chłopak ma potencjał, żeby grać wyżej, więc trochę w niego zainwestowaliśmy i postanowiliśmy pomóc mu przyjechać do Polski. Wcześniej jeden z naszych skautów oglądał jego spotkania na Ukrainie i dał bardzo pozytywną informację o potencjale sportowym. Jego umiejętności i potencjał na debiut w ukraińskiej ekstraklasie zostały ocenione wysoko.
Sprawa toczy się od trzech lat, nie mieliśmy o tym pojęcia, bo wypłynęła dopiero teraz. Nie chcę wyrokować, bo czasami można się pomylić, ale spójrzmy zdroworozsądkowo – nie wyobrażam sobie, żeby 17-letni chłopak był w stanie ustawić 35 meczów. Ukraińska Federacja musi być bardzo specyficzna, jeżeli twierdzi inaczej. A dożywotnia dyskwalifikacja dla tak młodego zawodnika? Przesada. Zwróćmy uwagę na fakt, że wyrok dotyczy przede wszystkim spotkania z Dynamem Kijów. Nikt z drużyny przeciwnej ukarany nie został, w przeciwieństwie do graczy Olimpiku Donieck. Z tego co wiem, klub będzie odwoływał się do Trybunału Arbitrażowego w Lozannie, więc wyrok nie jest prawomocny. Do tego momentu nic się dla Nazara nie zmienia, cały czas jest uprawnionym zawodnikiem. Pytanie, co stanie się, gdy wyrok – ewentualnie – się uprawomocni? Czy będzie zawieszony tylko na Ukrainie czy na całym świecie?
Tutaj z pomocą przychodzi nam opinia Łukasza Wachowskiego, dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN.
– Na tę chwilę wiem tylko to, co piszą media. Jeżeli wyrok nie jest prawomocny, to zawodnik ma prawo się bronić. Jeżeli chodzi o zawieszenie zawodnika w Polsce, sprawa musiałaby nabrać charakteru międzynarodowego. Ukraiński organ dyscyplinarny musiałbym wnieść do FIFA o rozciągnięcie tego skutku na cały świat. Tam jest taka procedura, że jeżeli orzeczenie dyscyplinarne jest powyżej czterech miesięcy, to organ nakładający daną sankcję dyscyplinarną musi wystąpić do FIFA o rozciągnięcie skutku na cały świat. Pytanie, jak zachowa się strona ukraińska. Czy to będzie dożywotnia dyskwalifikacja tylko na terenie ich kraju, czy na terenie całego światu. Na ten moment trudno przesądzać. Na razie postępowanie skończyło się w pierwszej instancji, więc zawodnik ma prawo się odwołać. Jako PZPN, będziemy się temu bacznie przyglądać.
Pozostaje czekać na odwołanie Olimpiku Donieck i ostateczną decyzję w sprawie Nazara Jedynaka. Prezes Ruchu Wysokie Mazowieckie, Bogusław Bieliński, przyznał nam, że klub najprawdopodobniej nie będzie wiązał z Ukraińcem dalszej przyszłości. Mimo że w tym sezonie rozegrał dwanaście spotkań w III lidze i był ważnym zawodnikiem.
A co z innymi, którzy są o ustawianie spotkań podejrzani? Ot, chociażby Luka Nadiradze gra w PFK Sumy, w ukraińskiej pierwszej lidze. 11 listopada strzelił samobója w meczu z Zirką Kropywnycki.
https://twitter.com/FootballHub_Ua/status/1065201470641983489
Przebieg tego spotkania był na tyle podejrzany, że bardzo mocno interesują się z nim oficjele z UEFA. Jest więc niemal pewne, że jeszcze usłyszymy o korupcji w ukraińskiej piłce.
Norbert Skórzewski
Fot. Newspix.pl