Nie chcemy przyjmować narracji, w której głównej nadziei na zwycięstwo upatrujemy w słabości Włochów. Pewnie, Italia ma swoje problemy, nie pojechała na mundial, potem wyglądała z nami katastrofalnie, następnie przegrała z Portugalczykami. Jednak czy powinno nas to obchodzić? Za chwilę z Włochami się rozstaniemy i będziemy grali eliminacje do Euro. To my musimy być silni, to my musimy budować mocną drużynę.
A trzeba przyznać, że z Portugalią – której brakowało pięciu-sześciu zawodników – dobrze graliśmy przez ile, może 20 minut. Gdy rywal zorientował się, że nie mamy nic do zaoferowania, przejechał się po nas, jak chciał i wynik 3:2 jest mocno mylący. Przecież ekipa Brzęczka wykorzystała wszystko, co miała, a miała głównie z przypadku. Najpierw rzut rożny, potem rajd Grosickiego, który najpierw wyszedł z piłką za linię, potem podawał do Lewandowskiego – niecelnie – i futbolówka szczęśliwie trafiła do Błaszczykowskiego. A Portugalczycy? Mogliby nam zmieścić i piątkę, jeden Sanches raz został w ostatniej chwili powstrzymany przez rozpaczliwą interwencję Kędziory, natomiast w innym wypadku jego mocne uderzenie nad bramką przeniósł Fabiański.
No, nie wyglądało to dobrze, mimo że na papierze złożyliśmy całkiem mocną ferajnę. Lewandowski – wiadomo. Piątek – szalejący we Włoszech. Tak chwalony Zieliński, o którym mówi się, że zaraz przyjdzie jakiś magnat i puści za niego przelew wart kilkadziesiąt baniek. Krychowiak podobno wracający do formy w Rosji. Bereszyński, dla którego Sampdoria od dawna jest za mała. Właściwie zawsze dobry w reprezentacji Glik. Właściwie nigdy niezawodzący w kadrze Fabiański. Miało to wyglądać więcej niż poprawnie, a niestety wyglądało więcej niż słabiutko.
Brakowało w sumie wszystkiego. Jak już zostało wspomniane, w ofensywie nie istnieliśmy, bo trzeci celny strzał, jaki zaproponowaliśmy, to flak Piątka z dystansu. Defensywa? Katastrofa. Każda prostopadła piłka przechodziła za nasze plecy, Cancelo na prawej stronie miał autostradę, Bernardo Silva strzelając z dystansu, przebiegł dobre metry z piłką tak nieatakowany, że mogło być mu aż głupio. Koszmar.
I teraz widać jak rozpieścił nas dobrymi wynikami Adam Nawałka, bo już zaczynamy mieć obawy, że wracamy do ciemnych czasów Fornalika czy Smudy. W ostatnim czasie wygraliśmy tylko mecz o honor z Japonią (choć honoru to tam nie zyskaliśmy). A tak w trąbę od Senegalu w koszmarnym stylu, w trąbę od Kolumbii w haniebnym stylu, głupi remis z Włochami, szczęśliwy remis z Irlandią, w trąbę od Portugalii w beznadziejnym stylu. Zaczyna to wyglądać coraz gorzej.
Rozumiemy oczywiście, że Brzęczek będzie potrzebował czasu, by poukładać klocki według swojego widzimisię, natomiast dobrze byłoby, gdyby kadra pokazała siłę już teraz. Ogarnęła się w defensywie, zaproponowała cokolwiek w przodzie. Nie patrząc na słabość Włochów, tylko patrząc na swój potencjał, który z pewnością gdzieś tam wciąż jest. Potrzebujemy odbudować pewność siebie po tych naprawdę złych miesiącach. Kolejna wpadka nie tylko będzie nas pewnie kosztować trzecie miejsce w grupie, ale i dalsze nurkowanie w marazmie. A tego nie chcemy.
***
Liczymy na przemianę polskiej reprezentacji, ale na przemianę Coca-Coli Bez Cukru już nie musimy, bo transformacja już za nią. Teraz dostaniecie ją w nowej puszcze, stylizowanej na stroje naszej kadry z ostatnich lat.
Fot. FotoPyk