Reklama

Zgniłe jabłko nie daje o sobie zapomnieć. Kolejny wyskok Mario

redakcja

Autor:redakcja

19 kwietnia 2014, 16:58 • 4 min czytania 0 komentarzy

„Nazwisko Balotellego nigdy nie było obiektem moich rozważań. On jest jak zgniłe jabłko, zepsuje każdą grupę, do której przyjdzie” – mówił o piłkarzu w styczniu zeszłego roku Silvio Berlusconi. Niedługo później Balotelli trafił na San Siro i rozegrał prawdopodobnie najlepszą rundę w swoim życiu, strzelając gola za golem i prowadząc Milan do Ligi Mistrzów. Włoska prasa była zachwycona, niektórzy dziennikarze pisali wręcz: „Zgniłe jabłko? To soczysty, piękny owoc!”. Mario wydawał się nareszcie dojrzalszy, wydawało się, że ustabilizował w końcu formę. Słowa Berlusconiego ciągnęły się jednak za piłkarzem jak klątwa, a stary Mario w końcu wrócił. Obecny sezon to Balotelli, jakiego doskonale znamy – chimeryczny, zblazowany, przeświadczony o własnej wielkości. Kolejny „popis” dał po piątkowej przegranej 0:2 z AS Roma.

Statystyki ma wciąż niezłe, co prawda runda wiosenna 2012/13 to niedościgniony wzór (12 goli w 13 meczach), ale 14 trafień w 27 grach w tym sezonie musi wzbudzać szacunek. Problem leży gdzie indziej – Balotelli nie gra na miarę swojego potencjału. To piłkarz bardzo utalentowany, ale zatrzymał się w piłkarskim rozwoju, a jak sugerują niektóre media, nie tylko w piłkarskim. Balotellemu wieszczono karierę na miarę największych napastników, ale piłkarz ten coraz częściej popada w przeciętność. Nadal co prawda czaruje pojedynczymi zagraniami, ale przeplata je nierzadko bezbarwnymi występami. 

W piątek AC Milan przegrał 0:2 z Romą, a Balotelli zaliczył występ, który ekspert telewizji Sky Italia oraz były playmaker „Rossonerich” Zvonimir Boban określił jako „skandaliczny”. W pomeczowym wywiadzie Mario zaatakował Bobana, ale także prowadzącego studio Giancarlo Marocchiego i byłego prawego obrońcę Romy, Christiana Panucciego. Balotelli spytany przez Marocchiego, dlaczego więcej nie biegał po boisku, odparł: „Ty nic nie rozumiesz i nie wiesz o futbolu. Zaufaj mi, nie wiesz nic”. W czasie meczu Boban mówił także, że Mario nie grał wcale jak zawodnik ze światowego topu. Napastnik Milanu nie wytrzymał: „Zawsze mówicie tylko o mnie. Gdy Milan wygrywa to jestem wielki, jak przegrywa to wyłącznie moja wina Nie potrzebuję Twojej krytyki (…) Nigdy nie mówiłem, że jestem zawodnikiem światowego formatu. Jestem całkowicie zwyczajnym piłkarzem. To Wy mówicie, że jestem nie wiadomo jaki, oczekujecie, że zawsze strzelę pięć goli”. Na koniec Balotelli pięknie pożegnał się z publicznością, rzucając mikrofon na ziemię.

Boban krytykował nie tylko grę napastnika, ale jego podejście do partnerów. Chodziło o agresję wobec Adela Taarabta, kiedy rywale przejęli piłkę. Mario to tykająca bomba, ale sam piłkarz jak zwykle rozbawiony był całą sytuacją, tweetując po wszystkim: „Mamma mia! Podzieliłem całą Italię na pół! A wszyscy za granicą są po mojej stronie. Co za dziwna gra”. Balotelli to Balotelli i zła opinia już zawsze będzie się za nim ciągnąć, ale piłkarz sam na nią zapracował, więc nie powinien się dziwić, że teraz już będzie na szczególnym celowniku prasy. Dodatkowo nie pomaga mu jego zachowanie, takie jak w pomeczowym wywiadzie, a także podczas meczu, kiedy Clarence Seedorf zmienił go w 69. minucie. Mario był zły i trener musiał mu wytłumaczyć, dlaczego został zmieniony. Całą sprawę bagatelizował sam Seedorf: „Jest wszystko ok (…) Mario był jednym z trzech zmienionych graczy i nie ma sensu tego analizować. Nie pokazał pełni swoich możliwości, ale to się zdarza po tylu wspaniałych występach (…) Co do Taarabta, to po meczu rozmawiał z Balotellim i wszystko między nimi jest w porządku”.

Czekamy zatem na następną „bombę” z udziałem Balotellego, bo to że ona nastąpi, nie mamy żadnych wątpliwości. Pytanie brzmi tylko kiedy, ale pewnie prędzej niż myślimy. Nad nieobliczalnym „Super Mario” nikt nie jest w stanie zapanować, poddał się nawet Jose Mourinho, wybitny przecież psycholog. „The Special One” powiedział kiedyś o włoskim napastniku: „O moich przygodach z Mario podczas wspólnej pracy w Interze mógłbym napisać 200-stronicową książkę i nie byłby to żaden dramat, a scenariusz na genialną komedię (…) Pojechaliśmy kiedyś do Kazania na mecz, wszyscy napastnicy byli kontuzjowani i został tylko Mario, który dodatkowo dostał żółtą kartkę w 42. czy 43. minucie. Schodzimy do szatni na przerwę i przez 14 minut mówię do Balotellego: „Nie możesz dostać drugiej żółtej kartki! Graj tylko z piłką, jak ją tracimy, zero reakcji, Nie daj się sprowokować, nie dotykaj nikogo.” „Balo” dostał czerwoną kartkę minutę po wyjściu z szatni na drugą połowę…”

KUBA MACHOWINA

Zgniłe jabłko nie daje o sobie zapomnieć. Kolejny wyskok Mario

Najnowsze

Hiszpania

Carlo Ancelotti rozwiąże łamigłówkę? Real w poszukiwaniu balansu

Patryk Stec
0
Carlo Ancelotti rozwiąże łamigłówkę? Real w poszukiwaniu balansu

Włochy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...