Reklama

Rozkręcili się, chłopcy

red6

Autor:red6

06 października 2018, 18:32 • 3 min czytania 14 komentarzy

Gdy tak sobie obserwujemy to, co dzieje się w ekstraklasie, do głowy przychodzi nam stara rozmówka z Apoloniuszem Tajner, podobno prawdziwa. Trener Adama Małysza został zapytany o to, dlaczego Orzeł z Wisły przestał dobrze skakać, na co odpowiedział tak szczerze, jak tylko się da: “nawet nie wiem, dlaczego zaczął”. Ostatnim przykładem takiego trudnego do ogarnięcia zwrotu akcji jest Pogoń Szczecin. Trudno powiedzieć, dlaczego od początku sezonu wyglądała tak źle i równie trudno znaleźć wytłumaczenie dla ostatniej eksplozji formy Portowców. 

Rozkręcili się, chłopcy

Możemy oczywiście dać odpowiedź najprostszą z możliwych – to ekstraklasa, tu nie dzieliśmy zespołów na dobre i złe, lecz na takie, które akurat są w formie i te, które zaliczają zjazd. No więc tak – Pogoń w takim układzie formę złapała kapitalną i w Szczecinie mogą kląć pod nosem na przerwę na kadrę. Po zwycięstwie z Wisłą Kraków i ograniu Zagłębia Lubin przyszedł koncert w spotkaniu przeciwko Wiśle Płock.

Koncert, w którym każdy instrument był właściwie nastrojony, a każdy muzyk odpowiednio się wyspał i przygotował do grania, przez co liczba fałszywych nut była minimalna. I nawet w trakcie jego pierwszej części, gdy rywale byli równorzędnym partnerem, udało się zaznaczyć swoją przewagę za sprawą niezawodnego od pewnego czasu Kamila Drygasa, który zamienił na gola stały fragment gry i asystę stoperów. Pomocnik Portowców ma patent na tego rywala – strzelał mu bramki już w trzech kolejnych meczach.

Za odpowiedź Wisły trzeba uznać przede wszystkim słupek Vareli, bo w kilku sytuacjach brakowało drużynie Dariusza Dźwigały ostatniego podania i wyczucia. Jednak z czasem stało się to kompletnie nieistotne dla odbioru, bo wszystko, co potrzebne do stworzenia piłkarskiego widowiska, zapewniała Pogoń. Najpierw znak-sygnał do ataku dał Buksa, ale jego strzał wybronił Dahne, a później się zaczęło.

Sopro gra ostatnio w Pogoni chłopak, który nazywa się Sebastian Kowalczyk. Do tej pory ten 20-latek, który wygląda na 16-latka, wyróżniał się w jedynie perfekcyjnie wydziaranym rękawkiem, ale coraz więcej wskazuje na to, że na tym nie kończą się jego piłkarskie atuty. Dużo pracuje i jeszcze więcej widzi, dzięki czemu sporo roboty miał dziś Stępiński i cały blok obronny Wisły. Przy drugiej bramce Kowalczyk wzorowo skorzystał z podania Kozulja i przymierzył po długim rogu, a przy trzeciej wyprowadził na pozycję strzelecką Buksę, który chwilę wcześniej stoczył na oko 33. wygrany pojedynek z piłkarzami Wisły, by całą akcję skończyć celnym strzałem. Całość zwieńczył samobój Łasickiego po odbitym strzale Majewskiego i presji ze strony Błanika.

Reklama

Cóż, czapki z głów dla Pogoni i czekamy na więcej.

A dla Wisły Płock co najmniej nagana z wpisaniem do akt, bo tak wyglądać nie wypada. To nie tak, że jeden lub kilku piłkarzy zagrało dziś piach, więc trudno było o pozytywny wynik. Piach zagrała cała drużyna, trudno znaleźć w niej zawodnika, o którym możemy powiedzieć, że wyglądał przyzwoicie. Po raz ostatni tak słabi Nafciarze byli bodaj w meczu z Górnikiem Zabrze poprzedniej jesieni. I o ile wtedy po blamażu zaczęło to iść w górę w takim tempie, że po sezonie Jerzy Brzęczek został selekcjonerem, o tyle teraz niewiele wskazuje na taką przemianę.

[event_results 529499]

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Piast Gliwice bez licencji na grę w Ekstraklasie od 1 stycznia? Klub stoi pod ścianą

Arek Dobruchowski
7
Piast Gliwice bez licencji na grę w Ekstraklasie od 1 stycznia? Klub stoi pod ścianą

Komentarze

14 komentarzy

Loading...