Cyrku z juniorskimi kadrami ciąg dalszy. Są decydujące mecze, ale konsultacja U-18 odbędzie się

redakcja

Autor:redakcja

30 maja 2014, 21:20 • 3 min czytania

Jak dobrze wiecie, klubowych trenerów nic nie irytuje bardziej, niż powołania ich podopiecznych do reprezentacji. Nie dość, że na młodzieżowe, to dodatkowo chodzi wyłącznie o konsultację, bez żadnego sparingu i – uwaga – w samej końcówce sezonu. Tak, złapaliśmy się za głowę, gdy zobaczyliśmy powołania trenera kadry Polski U-18, Rafała Janasa. Zakładamy, że szkoleniowcy też złapali, tyle że za telefony, byle tylko dowiedzieć się: jak to się dzieje, że pan selekcjoner skrzyknął chłopaków akurat w takim momencie?
Reprezentacja Polski do lat 18 występuje pod patronatem PZPN. Jednocześnie właśnie ta organizacja powołała do życia jako swój sztandarowy pomysł Centralną Ligę Juniorów. Nasze zdanie na jej temat już znacie, jakiś czas temu mocniej się nad tym zjawiskiem pochyliliśmy, natomiast teraz chcemy uwypuklić walący po oczach bezsens. Rażący konflikt interesów, nad którym – o dziwo – nikt dotąd nawet się nie zająknął.

Cyrku z juniorskimi kadrami ciąg dalszy. Są decydujące mecze, ale konsultacja U-18 odbędzie się
Reklama

Kierując się logiką, PZPN powinien dbać o równoległy rozwój zarówno kadr juniorskich, jak i „swojego dziecka”, czyli CLJ. Pójdźmy krok dalej: sądzimy wręcz, że gdyby nawet zaszła taka konieczność – że trzeba w którąś stronę się nagiąć, by w spornej kwestii wskazać priorytet – bez wahania panowie ze związku powinni opowiedzieć się za rozgrywkami ligowymi. Dlaczego? Po prostu. Aby wykorzystać przysługującą im moc sprawczą i trochę odgórnie – ale jednak – jak najszybciej stworzyć odpowiednią rangę CLJ.

Konsultacja szkoleniowa kandydatów na reprezentantów U-18 jest ważna, ale CLJ jeszcze ważniejsza. I nie ma odstępstw.

Reklama

Jeżeli byłby to turniej eliminacyjny, o finałowym nie wspominając, inna sprawa – wtedy zawodników wypada oddać bez narzekania. Tyle że tym razem mówimy o dwudniowym zgrupowaniu pod Warszawą. W kontekście październikowych kwalifikacji, raczej nieistotnym. Otóż 3 i 4 czerwca przyjadą chłopaki do Wesołej pod Warszawę, potrenują wspólnie góra ze dwa razy, po czym zagrają „paka na pakę”. I do domów.

No, właśnie nie do domów.

Szkopuł w tym, że następnego dnia kilku z grona powołanych czekają mecze. Na 5 czerwca PZPN wyznaczył bowiem pierwsze spotkania ćwierćfinałowe CLJ…

Kamil Anczewski (Legia II Warszawa), ćwierćfinał CLJ w przypadku awansu
Adam Ryczkowski (Legia II Warszawa), ćwierćfinał CLJ w przypadku awansu
Paweł Marczuk (Pogoń II Szczecin), ćwierćfinał CLJ
Jakub Bartosz (Wisła II Kraków), ćwierćfinał CLJ
Grzegorz Gulczyński (Wisła II Kraków), ćwierćfinał CLJ
Dawid Flaszka (GKS II Bełchatów), ćwierćfinał CLJ w przypadku awansu

***

Interesują nas zwłaszcza przypadki Bartosza i Gulczyńskiego z Wisły, których drużyna nazajutrz zagra w Zabrzu (blisko) lub Lubinie (daleko), w zależności od rozstrzygnięć ostatniej kolejki fazy grupowej CLJ. Więcej szczęścia ma – na to wygląda – Paweł Marczuk z Pogoni. On najzwyczajniej w świecie pewnie zostanie w Warszawie, gdzie młodzi Portowcy zmierzą się z Legią lub Polonią. Jest jeszcze opcja z Bełchatowem, z tym, że to też stosunkowo niedaleko. I mógłby wtedy wziąć pod rękę Flaszkę, innego kadrowicza…

W taki sposób buduje się prestiż własnych rozgrywek? Serio?

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama