Nowe porządki na Liberty Stadium, nowy etap w życiu polskiego bramkarza. Po siedmiu latach spędzonych w Arsenalu Fabiański w końcu odszedł z drużyny Arsene’a Wengera, swoją karierę kontynuować będzie w Swansea. Kiedy wiadomo już było, że „Fabian” odejdzie z Emirates pisaliśmy, że dobrze by było, aby pozostał jednak w Premier League. Polak zna język, kulturę, poza tym ma jednak chyba coś do udowodnienia Wengerowi. Łukasz odszedł z Arsenalu jako zwycięzca Pucharu Anglli, a teraz będzie mógł pokazać, że jest gotów by być bramkarzem numer jeden w angielskim klubie z najwyższej klasy rozgrywkowej. Włodarze „Łabędzi” potwierdzili niedawno, że tymczasowy menedżer zespołu Garry Monk na stałe obejmie zespół, a nowo mianowany trener swoim pierwszym nabytkiem uczynił właśnie Łukasza Fabiańskiego.
Co to oznacza? Być może kolejną walkę o bluzę bramkarską z numerem jeden, ale równie dobrze pewne miejsce między słupkami „The Swans”. Oczywiście w klubie jest już bramkarz o uznanej marce (Holender Michel Vorm), ale jak donoszą media, jego dni w klubie mogą być policzone. Od jakiegoś czasu mówi się o tym, że parol na Vorma zagiął m. in. Liverpool, marzący o równorzędnym rywalu dla Simona Mignoleta. Belg jest dobrym bramkarzem, ale lubi popełniać od czasu do czas spore błędy. „Fabian” trafia w idealny dla siebie klimat – drużyna ze środka stawki, ale z widokami na duży progres. Młody, zdolny trener, ciekawy skład, a przede wszystkim miejsce, gdzie Fabiański śmiało może zostać pierwszoplanową postacią. Z czasów przygody Łukasza z Arsenalem pozostały nam wrażenia, że jedyne, czego mu brakowało to chłodniejsza głowa i silniejsza psychika, umiejętności przecież ma. I to spore.
Kiedy wiadomo już było, że odejdzie z Arsenalu, grał o wiele lepiej. To on był jednym z bohaterów Arsenalu w drodze po FA Cup, to on zebrał świetne recenzje za swoje występy w 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Bayernowi Monachium. Teraz ma wspaniałą okazję, by znów na stałe zaistnieć w wielkiej piłce i w końcu odkleić się od ławki rezerwowych. „Fabian” ma zaledwie 29 lat, jak na bramkarza niewiele, spokojnie może grać jeszcze minimum pięć-sześć lat na wysokim poziomie. Nie jest tajemnicą, że nasz bramkarz mierzy także w grę reprezentacji, jego licznik zatrzymał się póki co na 21 występach. Wracając do Swansea, o poważnych planach Monka w stosunku do Polaka mogą świadczyć dwie rzeczy. Pierwsza to taka, że „Fabian” podpisał czteroletni kontrakt więc nie jest opcją na chwilę. Drugi aspekt jest oczywisty – Fabiański pragnął przede wszystkim regularnej gry dlatego wątpimy, aby podpisał kontrakt z nowym klubem bez jasnych deklaracji ze strony szkoleniowca.
Polak udzielił już pierwszego wywiadu dla klubowej telewizji, w którym przyznał: „Tak, jestem bardzo szczęśliwy z powodu przenosin do Swansea i nie mogę się doczekać nowego sezonu, a także następnych lat. To dla mnie wielki honor, że będę reprezentował Swansea”. Zapytany o swoje doświadczenia w grze przeciwko „Łabędziom” powiedział: „Wszyscy piłkarze, a także wszyscy, którzy interesują się piłką wiedzą, że to dobry klub i grają miło dla oka (…) Przed Swansea są wielkie perspektywy, a drużyna osiągnęła wiele przez te trzy lata odkąd wróciła do Premier League. Decyzja o przenosinach tutaj była dla mnie bardzo łatwa.” Nasz bramkarz dodał także: „Jeśli mam być szczery, przyszedłem tutaj po to, aby zostać numerem jeden w bramce Swansea (…) Nie boję się rywalizacji o miejsce między słupkami, współzawodnictwo jest zawsze ważne”.
Łukasz wystąpił w zeszłym sezonie zaledwie w 11 meczach, ale tylko w jednym w Premier League. Jego licznik w lidze ledwo przekroczył 30 gier przez siedem lat, jego rekord to 14 meczów w sezonie 2010/11. Przylgnęła do niego łatka idealnego rezerwowego, który w razie czego wejdzie na murawę, ale ogólnie to jest za słaby (przede wszystkim psychicznie) na pierwszą jedenastkę. Szydziły z niego media, nazwano go „Flappyhandski”. Czego zabrakło Fabiańskiemu, aby na stałe wejść do bramki „Kanonierów”? Ewidentnie tej iskry, trochę tego błysku w oku, tak typowego dla złych chłopców. Piłkarz musi być czasem skurwysynem, inaczej go zjedzą. Dla „Fabiana” nadszedł kluczowy okres w jego karierze – przychodzi do Swansea jako triumfator FA Cup i tylko od niego zależy, czy będzie numerem jeden, czy znów skończy jako opcja rezerwowa. Czas porozpychać się trochę łokciami.
KUBA MACHOWINA
Fot. FotoPyK