Czerczesow chce sprowadzić Rybusa do Dinama Moskwa

redakcja

Autor:redakcja

29 maja 2014, 10:05 • 19 min czytania

– Wiele wskazuje na to, że tego lata dobiegnie końca przygoda Macieja Rybusa z Terekiem Grozny. Reprezentantem Polski poważnie zainteresowane jest Dynamo Moskwa, w którym od dwóch miesięcy pracuje Stanisław Czerczesow. To właśnie ten trener w lutym 2012 roku sprowadził Polaka do Tereka (…) Polaka cenił już Dan Petrescu, rok temu Izwiestia informowały, że rumuński trener jest skłonny wydać aż 5 mln euro. Inni puszczali wodze fantazji, pisząc nawet o 8 milionach. To pokazywało, że filigranowy chłopak z Łowicza jest w Rosji ceniony – piszą dzisiaj Fakt i Przegląd Sportowy. Zapraszamy na nasz codzienny przegląd prasy, w którym znajdziecie najciekawsze piłkarskie materiały.

Czerczesow chce sprowadzić Rybusa do Dinama Moskwa
Reklama

FAKT

Zaczynamy od Faktu, w którym mamy dziś całkiem spore zróżnicowanie tematów. Choć zaczyna się średnio poważnie. Wyobraźcie sobie, że Lewandowski musi czekać na dziecko, bo… Ania jest zajęta.

Reklama

W najbliższym czasie w życiu Roberta (26 l.) i Anny (26 l.) Lewandowskich, czyli polskich Beckhamów, będzie sporo zmian. Przeprowadzka do Monachium, nowy klub i coraz większe zobowiązania sponsorskie. Już nie tylko Robert, ale także jego żona zarabia krocie na kontraktach reklamowych. W tym momencie oboje tak ciężko pracują, że chyba w ich życiu nie ma czasu na dziecko. – Na wszystko przyjdzie czas – mówi na łamach „Party” Lewandowska, pytana o jej plany macierzyńskie rok po ślubie. Trzeba przyznać, że kalendarz Ani jest bardzo szczelnie wypełniony. Na pierwszym miejscu stawia sport. Wciąż jest czynną zawodniczką karate. Potem myśli o swoim blogu o zdrowym odżywianiu i fitnessie, z którego, według kolorowych magazynów, wyciąga ok. 50 tysięcy miesięcznie. Ma także indywidualny kontrakt z największym na świecie producentem odzieży sportowej oraz firmą kosmetyczną. Ostatnio występuje także w reklamie telefonii komórkowej razem z Robertem. Trzeba przyznać, że jej kariera rozwija się w bardzo szybkim tempie. Menedżer „Lewego” i Ani, Cezary Kucharski (42 l.), uważa, że w Lewandowskiej drzemie ogromny potencjał. Chociaż na polskim rynku już jest bardzo popularna, to wciąż na podbicie czekają Niemcy.

Jak słodko, jak uroczo…

Szykuje się wielki transfer Macieja Rybusa – twierdzi Fakt. Poważnie zainteresowane nim jest Dinamo Moskwa. Biorąc pod uwagę, kto jest dziś szkoleniowcem tego klubu, naprawdę trudno wykluczyć.

Rybus jest dla trenera Dynama Stanisława Czerczesowa (51 l.) jednym z głównych celów transferowych 4. drużyny rosyjskiej ekstraklasy. Obaj znają się znakomicie. Czerczesow sprowadzał reprezentanta Polski do Tereka Grozny w lutym 2012 roku płacąc Legii 3,2 mln euro (2,7 mln kwoty odstępnego plus 500 tys. euro bonusu). Teraz Polak będzie kosztował jeszcze więcej. – Nigdy nie ukrywałem, że chciałbym zrobić krok do przodu, klauzula w umowie jest rozsądna jak na rosyjskie warunki. Jednak dopóki nic nie jest podpisane, zostaję w Groznym. Jeśli tak się stanie, też będę zadowolony. Wprawdzie w tym sezonie prawie do końca walczyliśmy o utrzymanie, to w kolejnym ma się to zmienić – stwierdził Rybus. Jeśli przejdzie do Dynama, czeka go ciężka walka o miejsce w podstawowym składzie. Na lewej pomocy grywają tam świetnie znani Balazs Dzsudzsak (28 l.) czy Jurij Ł»yrkow (31 l.), ale drużyna Czerczesowa wystartuje w eliminacjach fazy grupowej Ligi Europy i potrzebuje szerokiej kadry.

Ekstraklasę w tekście „Radović, Lewczuk i Kocian byli najlepsi” podsumowuje Andrzej Iwan.

Odkrycie: Tu już pewnie znajdę kilka osób, które z moim wyborem będą dyskutować, bo dla mnie odkryciem minionego sezonu jest Igor Lewczuk. Piłkarz Zawiszy pokazał, że ma naprawdę spore możliwości, do tego świetnie wygląda pod względem fizycznym, co – niestety – w naszej lidze nie jest czymś powszednim, a do tego grał bardzo równo przez cały sezon. Może gdyby Michał Masłowski nie złapał kontuzji w rundzie wiosennej, to wskazałbym na niego, ale skoro wypadł na tak długo, to na wyróżnienie zasłużył Lewczuk. Trener: Jan Kocian. Zdecydowany numer jeden. Ruch za kadencji Jacka Zielińskiego wyglądał fatalnie. Gdyby ktoś wtedy powiedział, że ta sama drużyna z Kocianem na ławce zajmie na koniec sezonu miejsce w czołówce, to pewnie zostałby wyśmiany. Słowak świetnie poukładał grę defensywną Niebieskich i wydaje mi się, że to jest właśnie najważniejsza zmiana w grze tego zespołu. No i nie można odmówić Kocianowi charyzmy, a to rzecz u trenera bardzo ważna. Bo wielu jest takich szkoleniowców, którzy mają jakiś pomysł na drużynę, dobrze dobierają taktykę, ale co z tego skoro piłkarze ich nie słuchają…

Dalej:
– Bramkarz Chile jedzie na mundial, mimo że po pijaku zabił człowieka
– Lech Poznań wicemistrzem Polski
– Superpuchar ma być świętem – przekonuje Zbigniew Boniek

– Moim zdaniem to może wypalić. Do tej pory nikt nie chciał wziąć się za organizację tego meczu, bo był problem z szukaniem stadionu czy też terminem. Teraz ustalenia są takie, że nie ma z tym problemu. Mistrz kraju w nagrodę zawsze jest gospodarzem – wytłumaczył Boniek. W tym roku Superpuchar ma zostać rozegrany 9 lipca w Warszawie pomiędzy Legią i Zawiszą Bydgoszcz, zdobywcą Pucharu Polski. To środa – środek tygodnia, a w dodatku dzień, w którym rozgrywany jest jeden z półfinałów mistrzostw świata. Pytanie, czy nie lepiej byłoby przesunąć spotkanie np. na piątek 11 lipca. Jedyny problem może polegać na tym, że oba zespoły miałby krótszą przerwę przed meczami w europejskich pucharach. – Jeszcze ustalamy wszelkie szczegóły. Pomysł niedawno się zrodził. Za kilka dni powinniśmy znać więcej szczegółów. Jestem jednak przekonany, że zrobimy to na tyle interesująco, że sprowadzimy na trybuny kibiców. Postaramy się zrobić to, co udało się z finałem Pucharu Polski – stwierdził „Zibi”. Superpucharu właściwie nie powinno nazywać się pucharem, bo nagrodą ma być srebrna patera. – To nic pewnego, ale myślę, że byłby to elegancka nagroda, którą zwycięzca otrzymywałby co roku na własność – dodał prezes PZPN.

RZECZPOSPOLITA

Urugwaj, Kolumbia i Chile mogą zagrać w Brazylii bez liderów. Luis Suarez, Radamel Falcao i Arturo Vidal prowadzą wyścig z czasem, a Rzeczpospolita pisze o tym w jedynym piłkarskim tekście wydania.

Słowem kluczem niezmiennie pozostaje kolano. Koniecznymi uzupełnieniami – więzadła krzyżowe, artroskopia czy łąkotka. Kłopoty zdrowotne reprezentacyjnych przywódców to dziś temat numer jeden wśród urugwajskich, kolumbijskich czy chilijskich kibiców. Ale futbolowa gorączka sięga znacznie wyżej. Zabieg Suareza był informacją dnia w najważniejszych krajowych mediach, spychając z czołówek dymisję ministra przemysłu. O samopoczucie Falcao po operacji pytał prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos, który powrót z Forum Ekonomicznego w Davos przedłużył o wizytę w szpitalu w Porto, gdzie dochodził do siebie gwiazdor. Kiedy w styczniu podczas meczu w Pucharze Francji Falcao zerwał więzadła, Kolumbia wstrzymała oddech. Wstępna diagnoza nie dawała napastnikowi szans na udział w mistrzostwach świata, kolejna budziła nadzieję, ostatecznie prawdopodobieństwo zatrzymało się na 50 procentach. „Nie wiem, jak będzie, ale na pewno na 100 procent przygotowany nie będę. Brakuje mi gry, brakuje rywalizacji. Jeżeli zobaczę, że nie jestem w stanie wnieść nic do gry zespołu, to zrezygnuję z występu w turnieju” – mówił Falcao w niedawnym wywiadzie dla hiszpańskiej „Marki”. Gwarancji, że „El Tigre” wyjdzie na boiska w Brazylii, nie ma i trudno się spodziewać, by jakiekolwiek decyzje zapadły przed inauguracyjnym meczem z Grecją. 45 milionów Kolumbijczyków wierzy jednak, że się uda. Losowo wybrane osoby powtarzają to w kampanii reklamowej „I Believe”, która ruszyła w stacjach telewizyjnych. Do pomocy zaangażowano także siły wyższe – w Santa Marta, rodzinnej miejscowości Falcao, tuż po operacji odprawiono nabożeństwo w intencji zawodnika. Kibice nie wyobrażają sobie drużyny bez drugiego reprezentacyjnego strzelca wszech czasów i niezbędnego składnika wybuchowej mieszanki trenera Jose Pekermana. Carlos Bacca i Jackson Martinez, potencjalni zmiennicy Falcao, w kwalifikacjach nie zachwycili: żaden z nich ani razu nie trafił do siatki.

GAZETA WYBORCZA

W Wyborczej musimy zadowolić się dziś doniesieniami o Legii w wydaniu stołecznym. W ogólnopolskim tylko koszykówka, tenis, zero piłki. „Orlando Sa bez motywacji”. Nie wykorzystał szansy.

W przedostatnim meczu sezonu szansę od Berga dostało wielu zmienników. Od pierwszej minuty na boisko wybiegło tylko trzech piłkarzy, którzy w ostatnich meczach grali regularnie – Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz i Bartosz Bereszyński. Reszta w składzie była niespodzianką. A największą debiut Konrada Jałochy, który w bramce zastąpił Duszana Kuciaka. 23-letni bramkarz pokazał się z dobrej strony, ale to nie on w Szczecinie mógł zyskać najwięcej. Bo jeśli latem Kuciak zdecyduje się odejść z Łazienkowskiej, to dział skautingu i tak będzie poszukiwał nowego bramkarza. Jałocha z rolą rezerwowego pogodzić się będzie musiał. Co innego Orlando Sá, który zimą został sprowadzony do Legii po to, aby rozruszać jej ofensywę. Do tej pory nie rozruszał, bo Berg w decydujących meczach na wiosnę stawiał w ataku na dobrze spisujący się duet pomocników – Miroslav Radović i Ondrej Duda. Sá zagrał tylko w pięciu spotkaniach, w których strzelił jednego gola. Kupiony zimą za 450 tys. euro napastnik w Szczecinie miał godzinę, aby w końcu wszystkich do siebie przekonać. Jednak pod bramką rywali zawodził dwukrotnie. Pierwszy raz w 21. minucie, kiedy nie wykorzystał dośrodkowania Henrika Ojamy i uderzył obok słupka. Drugi raz dziesięć minut później, kiedy nonszalancko uderzył z półobrotu po podaniu Jakuba Koseckiego. Z Pogonią Sá często wracał po piłkę do środka boiska. Ale to za mało. Za mało dla Legii w Lidze Mistrzów, do której Berg szuka napastnika o innej charakterystyce. Takiego, który przydatny będzie przede wszystkim do gry z kontrataku.

Do tego mamy informację, że Legia wspólnie z władzami miasta w szczególny sposób uczci tegoroczny Dzień Dziecka i zorganizuje pełną atrakcji mistrzowską fetę dla najmłodszych legionistów. Na uczestników sobotniego wydarzenia czekać będzie również wiele innych niespodzianek. Wśród nich między innymi malowanie twarzy na sektorze rodzinnym, zwiedzanie muzeum, wycieczki po stadionie, a także możliwość zrobienia pamiątkowej fotografii z pucharem za mistrzostwo Polski 2013. Dzieci do 13. roku życia będą również mogły za darmo wyrobić sobie kartę kibica.

Wypowiada się też Jacek Magiera, trener rezerw, które praktycznie wypuściły już z rąk awans do 2. ligi.

Do końca zostały dwie kolejki, a Ursus ma nad wami cztery punkty przewagi. Myślicie jeszcze o awansie czy emocje opadły?
– Napięcie będzie do samego końca. Jestem ambitny, mam ambitną drużynę i będziemy walczyć o dwa zwycięstwa. Zobaczymy teraz, jak mocny jest Ursus. Ale jak mam być szczery, to nie wyobrażam sobie, aby mógł wypuścić awans z rąk.

Kolejny sezon w trzeciej lidze, to dla rezerw Legii sportowa porażka?
– Wiadomo, że lepiej byłoby grać w drugiej lidze, gdzie na mecze przychodzi więcej kibiców, jest lepsza kultura gry czy równiejsze boiska. Ale nie zapominajmy, że kluczową rolą mojej drużyny jest przygotowywanie zawodników pod pierwszy zespół.

Nie żałuje pan, że zimą odszedł ze sztabu pierwszego zespołu?
– Nie żałuję i nie żałowałem nawet przez chwilę. Te pół roku w drugiej drużynie dało mi więcej, niż te ostatnie lata, kiedy byłem asystentem.

SPORT

Srebrny Kolejorz zdobi dziś okładkę Sportu.

W dzisiejszym wydaniu komplet relacji z wczorajszych meczów Ekstraklasy, ale ich nie będziemy cytować. Można rzucić okiem na informację z ramki, w której znajdziemy informację o kolejnych ruchach Lechii Gdańsk związanych z zawodnikami Tereka Grozny. Kolonia może się powiększyć?

Adłan Kacajew, pomocnik Tereka, który w poprzednim sezonie był wypożyczony do Łucz-Energii Władywostok, znalazł się w kręgu zainteresowań Lechii. Zimą wypożyczyli Macieja Makuszewskiego i Zaura Sadajewa. Obydwaj udanie wkomponowali się w zespół, więc biało-zieloni podjęli negocjacje w sprawie dalszej gry tej dwójki nad polskim morzem. W przypadku Makuszewskiego chodzi o wykupienie, w przypadku Sadajewa – o przedłużenie wypożyczenia. – Oferta została złożona i czekamy na odpowiedź. Obydwaj dobrze się czują w Lechii i chcą dalej wniej występować – mówi ich menedżer Mariusz Piekarski. Niejako przy okazji pojawił się pomysł sprowadzenia wspomnianego Kacajewa. To środkowym pomocnik…

Piast jest zainteresowany Jakubem Smektałą, który prawie wcale nie gra w Ruchu. Z końcem czerwca będzie już wolnym zawodnikiem, gliwiczanie nie będą musieli za niego płacić. Dariusz Smagorowicz deklaruje jednak, że do klubu nie wpłynęła na razie żadna oficjalna oferta dotycząca któregokolwiek z graczy.

Czy Leszek Ojrzyński nadal będzie pracował w Podbeskidziu?

Po wygranym 2:0 meczu z Zagłębiem jasno podkreślił, że chciałby nadal pracować. – Ta deklaracja jest aktualna. Proszę mi natomiast wybaczyć, ale nie będę mówił publicznie o swoich oczekiwaniach. Będę o nich rozmawiał z prezesem – wyjaśnia Ojrzyński. Wiadomo, że nie chodzi wyłącznie o kwestie finansowe. Ojrzyński ma nadzieję, że kwestia jego dalszej pracy pod Klimczokiem wyjaśni się wkrótce. – Najlepiej przed końcem tego tygodnia. Później rozjedziemy się na urlopy, a chciałbym mieć do tego czasu jasność co do kształtu personalnego zespołu. Wielu chłopakom kończą się kontrakty, a ja chciałbym, żeby większość z nich została (…) Borecki zapewnia, że i jemu zależy na czasie. Wczoraj spotkał się z Ojrzyńskim. – Prezes przyjął do wiadomości moje warunki i teraz będzie całą sprawę konsultowałâ€¦

SUPER EXPRESS

Super Express piłkarsko dziś bardzo skromniutki. Poza informacjami o wczorajszych meczach w maluteńkich ramkach mamy tylko rozmowę z Piotrem Zielińskim, który czeka na zatrudnienie nowego szkoleniowca, u którego zamierza grać znacznie więcej. Poprzedni niedobry…

Zwolnienie Guidolina to dobry prezent urodzinowy?
– Bardzo dobry. Kiedy dostałem tę wiadomość, uśmiechnąłem się. W tym sezonie nie dał mi pograć, odstawił mnie na boczny tor. Więcej mówił, niż robił. Byłem wkurzony, gdy patrzyłem z ławki na grających kolegów, to bolało mnie serducho. Wszyscy dziwili się, dlaczego nie dał mi szansy. Bardzo chciałem, żeby odszedł. U nowego trenera na pewno będę grał więcej.

Co konkretnie mu w tobie nie pasowało?
– Najgorsze jest to, że nie wiem! Na treningach i w sparingach prezentowałem się super, a w meczach nie grałem. Ciągle mówił o mnie pozytywnie, nazywał mnie swoim pupilkiem. Mnie to trochę śmieszyło, bo potem ten pupilek siedział na ławce. Kiedy spytałem prezydenta Udinese (Giampaolo Pozzo – red.), dlaczego nie gram, to nie był mi w stanie odpowiedzieć. A jak w przerwie zimowej chciałem odejść, to nie chcieli mnie puścić. Jestem pewien, że w innym klubie poradziłbym sobie.

Jakie kluby wchodziły w grę?
– Głównie z Serie A. A jeśli chodzi o wypożyczenie, mogłem odejść do klubów z Niemiec i Francji. Pod koniec sezonu Guidolin obiecywał, że zagram, a potem nie dotrzymywał słowa. Od razu dzwoniłem więc zdenerwowany do menedżera, żeby szukał mi nowego klubu. On szybko kontaktował się z prezydentem Udinese, który jednak wszystko blokował, żądając za mnie nie wiadomo jakiej kwoty. Bo jego zdaniem wciąż jestem w klubie jednym z wielkich talentów. Prezydent oferował mi wypożyczenie do Watfordu, którego również jest właścicielem. Obiecywał 25-30 meczów w sezonie. Mocno się nad tym zastanawiałem, bo przecież Championship to naprawdę wysoki poziom. Ale potem koledzy z zespołu przekonali mnie, że to nie moja piłka. Ja preferuję styl techniczny, a tam jest kopanina i bieganie w tę i z powrotem. Poza tym podobno trener był tam jeszcze gorszy niż Guidolin.

Podsumowując: trener w Udinese zły, w Watfordzie jeszcze gorszy.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce PS dziś Isia Radwańska.

Zaczynamy jednak Rybusem. Czerczesow znów chce mieć go u siebie. Mamy dziwną rozbieżność ceny między stroną internetową Faktu a Przeglądem Sportowym, mimo że teksty są tego samego autora. W Fakcie – 4,5 miliona euro, w PS już o milion mniej. Zakładamy, że obowiązuje ta niższa.

Wystarczy zapłacić 3,5 mln euro, bo zawodnik ma taką klauzulę odstępnego. Wiele wskazuje na to, że tego lata dobiegnie końca przygoda Macieja Rybusa z Terekiem Grozny. Reprezentantem Polski poważnie zainteresowane jest Dynamo Moskwa, w którym od dwóch miesięcy pracuje Stanisław Czerczesow. To właśnie ten trener w lutym 2012 roku sprowadził Polaka do Tereka. Wówczas na konto Legii Warszawa wpłynęło 3,2 mln euro (2,7 mln kwoty odstępnego plus 500 tys. euro bonusu). Teraz Rybus ma kosztować 3,5 mln euro (…) Dzięki wspomnianej klauzuli (3,5 mln euro), przejście Rybusa do Milicjantów – taki przydomek ma moskiewski klub – nabiera realnych kształtów. Dział transferowy czwartego zespołu Premijer Ligi obserwuje skrzydłowego od dwóch sezonów. Praktycznie w każdej sesji transferowej w rosyjskiej prasie pojawiały się informacje o zainteresowaniu. Polaka cenił już Dan Petrescu, rok temu Izwiestia informowały, że rumuński trener jest skłonny wydać aż 5 mln euro. Inni puszczali wodze fantazji, pisząc nawet o 8 milionach. To pokazywało, że filigranowy chłopak z Łowicza jest w Rosji ceniony. Tyle że Rybus miał pecha. Co dochodził do wysokiej formy, to doznawał mniej lub bardziej poważnego urazu i musiał pauzować. Teraz pojawił się dodatkowy argument przy wyborze kierunku transferu. Nazywa się Czerczesow. Rybus (pozostali Polacy także) był zachwycony pracą z byłym bramkarzem Spartaka Moskwa. – Doskonały człowiek, świetny trener, potrafi wprowadzić kapitalną atmosferę w szatni – opisywał swojego przełożonego. Ten odpłacał się słowami w podobnym tonie. – Maciej był jednym z liderów mojej drużyny. Dużo przeszkodziły mu kontuzje, ale zawsze mogłem na niego liczyć – mówił.

Na tej samej stronie znajdziemy też niedługą rozmowę z Krzysztofem Mączyńskim, który marzy o powołaniu do kadry. A jak tam w Chinach? Wszystko w najlepszym porządku, „Mąka” nie żałuje.

Tak panu źle w tych Chinach?
Przeciwnie – bardzo dobrze! Zaaklimatyzowałem się, oswoiłem z tamtejszą kulturą. Dużo zwiedzam, trochę podróżuję, jeśli tylko czas na to pozwala. Staram się poznać kraj i mentalność ludzi najlepiej, jak tylko się da. Przez te wszystkie miesiące nie miałem choćby malutkiej chwili zwątpienia, ani kryzysu. Być może byłoby inaczej, gdybym miał problemy z graniem. Ale mam pewne miejsce w składzie niezłej drużyny ligi chińskiej. Aktualnie jesteśmy na siódmym miejscu w 16-zespołowej tabeli. Gram na pozycji numer 8, czyli podobnie jak w Górniku. Na pewno nie jestem w gorszej formie niż jesienią.

Skoro tak, to dlaczego nie dostał pan powołania na mecz z Litwą?
To oczywiście pytanie nie do mnie. Co mogę powiedzieć? Chyba tylko to, że byłem gotowy i bardzo ucieszyłoby mnie wezwanie na taki mecz, tym bardziej że przecież i tak przyleciałem do Polski i będę tu przez dwa tygodnie. Nie ukrywam, że tak po cichutku liczyłem na nominację. Ale nic z tego. Trudno.

Adam Nawałka jeszcze w kwietniu nie wykluczał, że da panu szansę właśnie w czerwcowym meczu, bo przecież nie zawiódł go pan w listopadowych spotkaniach ze Słowacją oraz Irlandią, no i wciąż regularnie gra w lidze, co w przypadku Polaków z zagranicznych klubów nie jest normą.
Widocznie inni są ode mnie lepsi i najzwyczajniej w świecie nie załapałem się do kadry.

A może selekcjoner wciąż pamięta, że w styczniu, wbrew deklaracjom, jednak nie udało się panu uzyskać w klubie zgody na wyjazd na dwa mecze Polaków w Abu Zabi?
Nie sądzę, by to był jakiś problem. Tamtą sprawę już dawno sobie wyjaśniliśmy. Nie miałem żadnego wpływu na to, że nie było mnie w Emiratach.

Krzysztof Brommer, na co dzień piszący dla Sportu, dziś dla Przeglądu nadaje o Piaście Gliwice, jako azylu dla niechcianych. To ta sama informacja, którą już sygnalizowaliśmy, dotycząca Smektały.

Gliwiczanie od lat zaskakują posunięciami. Kilka zakończyło się sukcesem, ale część to totalna klapa. Do klubu trafiali już bezrobotni Hiszpanie, niechciani czy zapomniani zawodnicy. Jak się okazuje, ściągnięcie choćby Holendra Collinsa Johna niczego nie nauczyło szefów Piasta. Obecnie są już po słowie z Janczykiem, który od dawna nie ma nic wspólnego z profesjonalnym futbolem. Szukają także zawodników, którzy w innych zespołach nie odgrywają znaczących ról. Wierzą, że głód gry zmobilizuje ich do pracy. Kimś takim jest Smektała. Trzy lata temu skrzydłowy występował już w Gliwicach i był wyróżniającym się piłkarzem drużyny. Jego dobra gra zaowocowała transferem do Ruchu, gdzie kompletnie się zagubił. Najczęściej był rezerwowym i przez trzy sezony zdobył zaledwie dwie bramki. W Chorzowie nie wiąże się już z nim dużych nadziei, o czym świadczy fakt, że mimo kłopotów kadrowych, trener Jan Kocian w meczu z Legią w Warszawie (2:1) wołał wystawić na skrzydle dwóch nominalnych lewych pomocników, niż dać szanse Smektale. Wydaje się, że pomocnik chętnie skorzysta z oferty gry w Piaście, gdyż będzie to dla niego okazja do odbudowania formy. Z końcem czerwca Smektała będzie wolnym zawodnikiem, więc gliwiczanie nie będą musieli za niego płacić kwoty odstępnego.

Ruch tymczasem zapewnia, że w Chorzowie nie będzie wyprzedaży.

Otrzymanie licencji na grę w pucharach sprawia, że sprzedaży czołowych piłkarzy nie będzie. Na razie wiadomo, że odchodzi napastnik Maciej Jankowski. Jest także spora grupa zawodników, których przyszłość w Chorzowie nie jest pewna. Kontrakty wygasają Michałowi Buchalikowi, Markowi Zieńczukowi, فukaszowi Surmie czy Marcinowi Malinowskiemu. Rozmowy na temat przedłużenia umów trwają i wobec perspektywy gry Ruchu w Lidze Europy zapewne nabiorą rozpędu. Jeszcze niedawno wydawało się, że w celu podreperowania budżetu, latem z klubu odejdą najlepsi zawodnicy – Filip Starzyński i Daniel Dziwniel. Obydwaj wzbudzają zainteresowanie zagranicznych skautów, a dla chorzowian byłaby to najlepsza okazja zarobienia na nich przyzwoitych pieniędzy. Zdaniem trenera Ruchu Jana Kociana Starzyński mógłby jeszcze pograć w Polsce, a dopiero później myśleć o podboju silniejszych lig. – Osobiście wolałbym, aby Filip pograł jeszcze sezon lub nawet dwa w polskiej ekstraklasie, a potem mógłby spróbować swoich sił w zagranicznym klubie – stwierdził Słowak. Szkoleniowiec zdaje sobie jednak sprawę, że jeżeli pojawi się dobra oferta i strony się porozumieją, Starzyński wyjedzie. Z reprezentantem Polski, czy bez niego, celem Kociana jest awans do międzynarodowych rozgrywek. – Zrobimy wszystko aby otrzymać szansę gry w Europie.

Nie doczytaliśmy się tu zbyt wielu konkretów.

W ramce kolejny tekścik (poprzedni był bodajże wczoraj) o zainteresowaniu Danim Quintaną. Ponoć zainteresowane są nim kluby z Rosji, a cena wywoławcza to około 400 tysięcy euro. Zdaniem Jarosława Kołakowskiego, sprawę nieco komplikuje wiek zawodnika. Dani został zauważony zbyt późno.

Kończymy informacją dotyczącą Thiago Cionka. Włoska Modena, walcząca o Serie A, raczej nie zwolni go na mecz towarzyski z Litwą. Dyrektor sportowy klubu bardzo go chwali.

Jeśli nie zajmie czwartego miejsca (na wyższe nie ma już szans), czeka ją mecz już 3 czerwca w pierwszej rundzie play-offów. W razie zwycięstwa, pięć dni później wystąpi w pierwszym półfinale barażów. Modena może jednak awansować do pierwszej czwórki. W piątek podejmuje zajmującą właśnie czwartą pozycję Cesenę. W razie zwycięstwa ją przeskoczy, czyli nie będzie grać 3 czerwca, a dopiero 8. Selekcjoner Adam Nawałka liczy, że w takim wypadku piłkarz przyjedzie na zgrupowania i zagra z Litwą 45 minut. Tymczasem już dwa dni później jego klub czeka jeden z najważniejszych meczów w sezonie. – Nie wyobrażam sobie, by mógł grać w kadrze 6 czerwca i dwa dni potem w klubie. Trzeba będzie wybrać jedno z tych spotkań, w którym wystąpi. Trudno sobie wyobrazić, by mógł nie zagrać w naszej drużynie – mówi nam Massimo Taibi, dyrektor sportowy Modeny. – Bardzo chcemy, by Cionek grał w reprezentacji Polski, ale to nasz najlepszy obrońca. Jest fantastyczny. W ostatnim meczu zagrał bardzo dobrze – chwali go były bramkarz Milanu i Manchesteru United. Oznacza to, że w takim wypadku Modena nie zgodzi się, by Cionek zagrał w spotkaniu z Litwą. A że mecz nie jest w terminie FIFA, klub ma prawo tak postąpić. Jedyną nadzieją dla Nawałki na sprawdzenie Cionka jest to, że najpierw jego zespół nie wygra w piątek, a potem odpadnie w barażach już 3 czerwca. Wówczas piłkarz mógłby dojechać spóźniony na zgrupowanie. Tyle że selekcjoner nie chce słyszeć o takim rozwiązaniu. Kadrowicze mają trenować od 1 czerwca. Obrońca Modeny straciłby aż trzy dni zajęć. Nawałka uważa więc, że w takiej sytuacji nie ma sensu, by przyjeżdżał. Na razie oficjalnie nie ma żadnego rozstrzygnięcia tej sprawy. – Jesteśmy w kontakcie z Modeną. Czekamy do piątku. Wtedy powinno się rozstrzygnąć więcej w tej kwestii – powiedział nam rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowki. W praktyce występ Cionka w meczu z Litwą jest mało realny. Pod znakiem zapytania stoi także przyjazd na zgrupowanie dwóch innych środkowych obrońców. فukasz Szukała doznał kontuzji, a Maciej Wilusz na razie nie zapewnił sobie awansu z GKS Bełchatów. Jeśli w najbliższą sobotę jego zespół nie zagwarantuje sobie miejsca w ekstraklasie, to 7 czerwca czeka go mecz o wszystko z Sandecją. W tej sytuacji klub na pewno nie zgodzi się zwolnić Wilusza.

ANGLIA: Ferguson chciał Carlo

Pomysłem Fergusona na odnowę United mial być Ancelotti. Nie było sprzeciwu po stronie włodarzy United, ale Carlo był po prostu nie do wyciągnięcia z Realu. Wilshere przekonuje, że zawdzięcza wyjazd na World Cup Wengerowi. Uważa, że inny trener mógłby z szybko wprowadzić go po kontuzji, tymczasem Francuz wykazał się tutaj rozwagą. Poza tym o celach stawianych przed Pochettino w Spurs. Nowy trener Tottenhamu może liczyć na sezon budowy drużyny, nie będzie zwolniony w przypadku braku kwalifikacji do Ligi Mistrzów.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Przyszłość Atletico

Gil Marin, prezes Atletico, udzielił „Marce” długiego wywiadu. W nim przekonuje między innymi, że klub nie musi sprzedawać zawodników z pierwszego zespołu, a więc każdy zawodnik, ktory odejdzie, robi to niejako na własne życzenie. Aczkolwiek nie jest też tak, że od razu klub pomoże mu w znalezieniu nowego pracodawcy: – NIe chcemy i nie musimy sprzedawać ważnych zawodnikow. Ktokolwiek będzie chciał odejść zrobi to przeciw naszemu pomysłowi i wizji – przekonuje Marin. Pieniądze w pierwszej kolejności latem miałyby zostać wydane na nowe kontrakty, a nie nowych graczy.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Milan zaczyna odbudowę

Zmiany w Milanie, a przynajmniej tak są przedstawiane nowe ruchy u „Rossonerich”. W sumie ten serial trwa już od miesięcy, przecież już pojawienie się Seedorfa miało być nowym otwarciem, tak samo pojawienie się w klubie Barbary Berlusconi. Celem transferowym Milanu ma być Cerci, jest zainteresowanie Iturbe, natomiast trwa „aukcja” wokół Balotelliego. Poza tym warto wspomnieć o Cagliari, które zmieniło właściciela. Cellino odchodzi, a klub trafia w amerykańskie ręce.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama