Legia chce Piecha. Klauzula: milion złotych…

redakcja

Autor:redakcja

28 maja 2014, 10:05 • 19 min czytania

– Interesujemy się Piechem. To szybki napastnik. Chciał go już Jan Urban, a teraz zwrócił na niego uwagę Henning Berg. Zresztą oni mają sporo podobnych spostrzeżeń na temat futbolu – potwierdził Bogusław Leśnodorski. Mistrzowie Polski nie rozpoczęli jeszcze rozmów z Zagłębiem (…) Strzelec dziewięciu goli w ekstraklasie ma w Lubinie ważny kontrakt jeszcze przez dwa lata, ale Zagłębie nie będzie miało nic do powiedzenia, jeśli Legia uruchomi klauzulę odstępnego w jego umowie, ale ta wynosi aż milion złotych – piszą dzisiejszy Fakt i Przegląd Sportowy. Zapraszamy do lektury najciekawszych artykułów piłkarskich w naszym codziennym przeglądzie prasy. Jak zwykle, zajrzymy do sześciu różnych tytułów.

Legia chce Piecha. Klauzula: milion złotych…
Reklama

FAKT

Na początek Kamil Grosicki apelujący na łamach Faktu do Łukasza Burligi: „فukasz, rzuć to w diabły”. O hazardowym nałogu słów kilka. W Przeglądzie Sportowym będzie również nieco o Rennes.

Reklama

Nie wiem czy mówi panu coś nazwisko فukasz Burliga. Ostatnio o piłkarzu Wisły Kraków jest głośno. Najpierw został przyłapany w punkcie bukmacherskim, później przyznał się do uzależnienia od hazardu. Pan również miał z tym problem, ale uporał się pan z nim.
– Współczuję osobom uzależnionym, temu chłopakowi również. Na pewno wielu piłkarzy ma z tym kłopoty i nie potrafi sobie z tym poradzić, a co dopiero się otworzyć i podzielić swoim problemem z innymi, czy przyznać się publicznie. Problem hazardu jest duży, a środowisko piłkarskie wie o tym doskonale. Co ja mógłbym powiedzieć temu chłopakowi? Ł»eby rzucił to w diabły, bo to droga, która prowadzi do zguby. Wiem, co mówię. Niech mój przykład będzie mu pomocny, że jednak da się wyjść z uzależnienia. Gratuluję mu, że się przyznał, bo to wymaga sporej odwagi. Najgorzej to iść w zaparte i udawać, że wszystko jest w porządku.

Burliga ma zgłosić się na leczenie. Pan również przebywał w ośrodku.
– Leczenie to jedno, ale chłopak musi sam sobie w głowie ułożyć i wybrać jedną z dróg. Z tym, że jedna z nich jak wspomniałem prowadzi do katastrofy. Nie każdy ma w życiu tyle szczęścia, co ja. Wróciłem do normalności, dzięki sobie, leczeniu, rodzinie, prawdziwym przyjaciołom. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie temu zawodnikowi lekko. Z dnia na dzień nie da się tego rzucić. Ale on musi wokół siebie najpierw zrobić porządek. Na pewno są obok niego ludzie, którzy żerują na jego nieszczęściu, na jego pieniądzach. Trzeba ich pożegnać. Leczenie, leczeniem, jednak człowiek przede wszystkim musi sobie pomóc sam. Terapia w ośrodku na pewno się przyda. Przede wszystkim odpocznie psychicznie. Właśnie to, co zapamiętam z leczenia to odpoczynek psychiczny. Do tego, żeby on sobie uświadomił, że nie ma już ochoty na granie daleka droga. Ale warto ją przejść! Nawet jeśli zdarzą się powroty do nałogu. Trzeba walczyć.

Dziewiątego lipca w Warszawie mistrz Polski Legia zagra ze zdobywcą Pucharu Polski Zawiszą o Superpuchar. Po rocznej przerwie wraca mecz o prestiżowe trofeum. Podobno na stałe.

Rozmowa była krótka. Prezes Legii Bogusław Leśnodorski (39 l.) zadzwonił do szefa Zawiszy, Radosława Osucha. – Radek, 9 lipca zapraszam do stolicy, zagrajmy o Superpuchar. Przed startem w eliminacjach europejskich pucharów Legii i Zawiszy przyda się mecz przy pełnych trybunach, o stawkę – powiedział. W odpowiedzi usłyszał krótkie „jestem”. Lawina ruszyła. Prezes PZPN Zbigniew Boniek (57 l.) zapalił się do pomysłu. Związek już robi wszystko, by przywrócić blask rozgrywkom o Puchar Polski – od tego roku finał będzie rozgrywany zawsze 2 maja w święto Flagi Narodowej i zawsze na Stadionie Narodowym. Teraz Boniek, razem z władzami Ekstraklasy, chce się zaangażować w odkurzenie mocno zaniedbanego i zupełnie pozbawionego reputacji Superpucharu. W trzech ostatnich sezonach mistrz Polski ze zdobywcą Puchar zagrał o to trofeum tylko raz – w 2012 roku przy فazienkowskiej Śląsk Wrocław pokonał w rzutach karnych Legię. Rok wcześniej legioniści mieli zmierzyć się z Wisłą na Narodowym, ale zgody nie wydały – ze względów bezpieczeństwa – policja oraz straż. Kuriozalne było to, że mecz miał się odbyć w…lutym zamiast – jak zwykle – kilka dni przed początkiem nowego sezonu. Przed rokiem również nie znaleziono fortunnego miejsca dla rozegrania Superpucharu. Wytłumaczeniem był brak terminu po reformie i zwiększeniu liczby meczów.

Drobne wątki piłkarskie można znaleźć również w apelu Faktu: Sportowcy, nie pchajcie się więcej do polityki. Ale o tym, że Ł»urawski, فukomska, Jędrzejczak czy Adamek przepadli z kretesem już wiemy. Czy tymczasem zanosi się na przenosiny Arkadiusza Piecha do Legii? Tak twierdzi Tomasz Włodarczyk.

– Nic w tym kraju nie da się zrobić w spokoju. Wszystko zaraz wiecie. Faktycznie interesujemy się Piechem. To szybki napastnik. Chciał go już Jan Urban, a teraz zwrócił na niego uwagę Henning Berg. Zresztą oni mają sporo podobnych spostrzeżeń na temat futbolu – potwierdził nasze informacje współwłaściciel Legii Bogusław Leśnodorski (39 l.). Mistrzowie Polski nie rozpoczęli jeszcze rozmów z Zagłębiem, ale negocjacje nie muszą być wcale proste. Zagłębie należy do najbogatszych drużyn w kraju. Nawet jeśli dojdzie do cięć budżetowych, to w I lidze będzie krezusem, dlatego trener Piotr Stokowiec (42 l.) mógł sobie pozwolić na stworzenie listy zawodników, których chciałby po spadku zatrzymać w zespole. Jest na niej nazwisko byłego napastnika Ruchu Chorzów i Sivassporu. Strzelec dziewięciu goli w ekstraklasie ma w Lubinie ważny kontrakt jeszcze przez dwa lata, ale Zagłębie nie będzie miało nic do powiedzenia, jeśli Legia uruchomi klauzulę odstępnego w jego umowie, ale ta wynosi aż milion złotych. Piłkarz zarabia obecnie w Lubinie 50 tysięcy złotych brutto.

Bylibyśmy mocno sceptyczni.

RZECZPOSPOLITA

Dziś na łamach dwa piłkarskie teksty. Pierwszy wprowadzający już z lekka w atmosferę mundialu w Brazylii – o reprezentacji Chorwacji. Będziemy niespodzianką mistrzostw świata – zapowiada Davor Suker.

W bramce stanie niezniszczalny 35-letni Stipe Pletikosa. Obroną tradycyjnie dowodzić będzie reprezentacyjny rekordzista z Szachtara Donieck Darijo Srna (111 meczów). W środku pola Niko Kovac reżyserów ma co najmniej kilku. Najlepszy z nich to czołowy piłkarz Realu, zdobywca Pucharu Mistrzów Luka Modrić, ale swoje piętno odciska na grze zespołu również Ivan Rakitić, który w środę razem z kolegami z hiszpańskiej Sevilli wzniósł do góry puchar Ligi Europy. Za ostrzeliwanie bramki rywala odpowiedzialny będzie Mario Mandżukić, który po przenosinach z Wolfsburga do Bayernu Monachium wyrósł na napastnika światowego formatu. Wiosna była dla niego ciężka, bo cały czas spekulowano o jego przyszłej sytuacji w klubie, kiedy do Monachium przeniesie się Robert Lewandowski. Znany z trudnego charakteru Mandżukić z Polakiem długo szedł łeb w łeb w klasyfikacji strzelców i ostatecznie przegrał. Pep Guardiola nie zawsze posyłał go do boju od pierwszej minuty, w Brazylii Chorwat powinien więc mieć sporo sił. Skład uzupełniają m.in. doświadczeni: Vedran Corluka, Danijel Pranjić, Ognjen Vukojević, Ivica Olić, Eduardo, oraz młodzi, ale już znani: Dejan Lovren, Ivan Perisić czy Nikica Jelavić. Pomocnik QPR Londyn Niko Kranjcar odniósł kontuzję podczas meczu ligowego i w mundialu nie weźmie udziału. Wiadomo też, że do Brazylii nie poleci 36-letni Josip Simunić. Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu odrzucił bowiem odwołanie piłkarza dotyczące dyskwalifikacji na dziesięć spotkań (taką karę w ubiegłym roku nałożyła na niego FIFA). To efekt skandalicznego zachowania obrońcy Dinama Zagrzeb, jakiego dopuścił się po meczu barażowym z Islandią. Simunić pokazał wówczas w stronę swoich kibiców faszystowski gest. Swoją bogatą, ale dogorywającą już karierę kończy więc w fatalnej atmosferze. Ta chorwacka mieszanka może przynieść sukces, chociaż chłodne spojrzenie na turniejową drabinkę podpowiada, że w 1/8 finału drużyna może trafić na Holendrów lub Hiszpanów. O lekceważeniu Chorwatów nie ma jednak mowy. – Postaramy się grać jak najlepiej, ale ziemia nie przestanie się kręcić, jeśli nam się nie uda w Brazylii – mówił po ogłoszeniu szerokiej kadry Kovac.

Ponadto Michał Kołodziejczyk w króciutkim tekście podsumowuje wczorajszy zjazd PZPN, na którym między innymi selekcjoner Adam Nawałka otrzymał deklarację pełnego zaufania prezesa.

Wniosek podsumowujący ostatni rok działalności PZPN może być tylko jeden: było dobrze, jest jeszcze lepiej. Boniek wykorzystał okazję, by się pochwalić osiągnięciami swojej kadencji. Co prawda reprezentacja Polski od sześciu meczów nie strzeliła gola i nie zagra na mundialu, a kluby regularnie kompromitują się w Europie, to jednak, zdaniem prezesa, to był bardzo udany okres. – Jednym z pierwszych celów statutowych PZPN jest promocja piłki i dobre zarządzanie. Nasza sytuacja finansowa się poprawiła, dbamy o to, by nie wyrzucać pieniędzy w błoto. Zmieniliśmy bardzo wiele – mówił. Budżet na przyszły rok wynosić będzie około 90 mln zł. Nie da się oszacować wszystkich kosztów już teraz, bo PZPN, opiekując się 17 reprezentacjami w różnych kategoriach, nie może przewidzieć, do jakich rozgrywek zakwalifikują się poszczególne drużyny. Na zjeździe przyjęto poprawki dotyczące regulaminu dyscyplinarnego. Teraz PZPN będzie miał możliwość nakładania wyższych kar finansowych, które odpowiadałyby stratom za zamknięcie stadionu. Kontrowersje wzbudziła tylko sprawa budowy nowej siedziby związku, z której PZPN wycofał się zaraz na początku kadencji Bońka. Janusz Hańderek przypomniał wszystkim, że sześciu członków zarządu zasiadało także w poprzednich władzach, a sprawa wyceny działki pod nowy budynek trafiła do prokuratury.

GAZETA WYBORCZA

Na łamach wydania ogólnopolskiego GW mamy tylko jeden krótki tekst o „prolongacie” reformy Ekstraklasy na kolejny sezon. Jak udało się podjąć klubom taką decyzję jednogłośnie, skoro ludzi na stadionach mniej, a emocji w lidze już do końca sezonu żadnych? – zastanawia się Przemysław Zych.

– Jechałem na spotkanie z szefami klubów z nastawieniem, żeby zagłosować na „nie”. Bo czy atrakcyjność ligi wzrosła? Dyskusyjne, dwie kolejki przed końcem wszystko jest jasne – mówi prezes Podbeskidzia Wojciech Borecki. Przeciwny zmianom był też rok temu, gdy podjęto decyzję o formacie ligi w sezonie 2013/14. Wątpliwości mieli prezesi Wisły, Lechii i GKS Bełchatów. – Ale teraz, na miejscu, po dyskusjach postanowiłem zagłosować za kontynuacją. Jedyną możliwością był powrót do starego systemu. Pojawiały się pomysły, aby zwiększyć ligi do 18 zespołów, ale bez zmiany statutu PZPN zrobić tego nie można. Zdecydowaliśmy się więc na powtórkę – wyjaśnia prezes klubu z grupy spadkowej. Ł»adnych wątpliwości nie miał prezes Legii Bogusław Leśnodorski, jeden z inicjatorów zmian. – Nie było wielkich emocji w trakcie dyskusji. Niektórym nie podobało się, że gramy w poniedziałek, nam chociażby to, że ostatniej jesieni graliśmy aż 21 kolejek – mówi Leśnodorski. – Najważniejsze rozstrzygnięcia nie zostały wypaczone, pierwsze trzy i ostatnie dwa miejsca w lidze zajmują te same kluby, co po 30. kolejkach. Nam rozegranie kilku meczów więcej opłaca się finansowo, poza tym ciekawym doświadczeniem była dla nas gra co trzy dni – dodaje szef mistrza Polski. Frekwencja w grupie mistrzowskiej jest wyższa, ale w grupie spadkowej znacznie spadła. W trakcie kolejek 31.-35. wyniosła 5,4 tys. widzów. Na identycznych meczach w sezonie zasadniczym, i to czasami w znacznie gorszych warunkach atmosferycznych, było 6,3 tys. Co gorsza, ostatnie dwie kolejki w grupie spadkowej to tak naprawdę mecze towarzyskie, podobnie jak większość poprzednich dwóch rund, gdy było praktycznie jasne, że z ligi spadną Widzew i Zagłębie. Czy klubom opłaca się organizacja takich meczów? Wprawdzie każdy z nich ma otrzymać rekompensatę w wysokości 250 tys. zł od Ekstraklasy SA…

W wydaniu stołecznym możecie z kolei poczytać, kogo szuka Legia. W rozmowie z Gazetą Wyborczą dość ogólnikowo wyjaśnia to dyrektor ds. skautingu Michał Ł»ewłakow.

Na jakie pozycje Legia będzie chciała latem pozyskać nowych piłkarzy?
– Przede wszystkim zależy nam na tym, aby nie osłabić drużyny. Nie chcemy sprzedawać żadnego zawodnika, który teraz gra w Legii. A kogo chcemy sprowadzić? Na pewno rozglądamy się za lewym obrońcą, który mógłby rywalizować z Tomaszem Brzyskim, szukamy też skrzydłowego i szybkiego napastnika. Interesują nas przede wszystkim polscy zawodnicy. Ten zaciąg z zagranicy w ostatnich dwóch okienkach był dość pokaźny. Teraz chcielibyśmy te proporcje odwrócić.

Ale na lewą obronę ma podobno przyjść Brazylijczyk Ronan?
– No tak, ale akurat nim interesujemy się od roku. Mamy nadzieję, że w końcu uda się go wypożyczyć z Fluminense.

Jest do tego blisko czy daleko?
– Słyszałem, że ostatnio przebywa w Brazylii, czyli całkiem niedaleko (śmiech).

Współpraca z Fluminense na razie jest jednak niewypałem – Raphael Augusto, Alan Fialho i Peu nie odegrali żadnej roli w pierwszym zespole.
– Czy niewypał? Na pewno nie był to strzał w dziesiątkę, ale to dopiero początek naszego partnerstwa. Cały czas liczymy, że będzie ono rozwijało się w odpowiednim kierunku.

SPORT

Dzisiejsza okładka Sportu.

Zaczyna się od relacji ze zjazdy Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Miało być bezkonfliktowo i generalnie było. Po 19 miesiącach działalności obecne władze w zasadzie nie mają opozycji. Do dyskusji zapisało się zaledwie siedmiu uczestników obrad. Milczał Górny Śląsk, który – jak mówiono przed zjazdem – teraz chce już uchodzić za przyjaciela. W tej sytuacji na mównicę najczęściej wchodzili przedstawiciele Małopolski. Pytali m.in. o łatwość odpuszczenia przez władze tematu Euro 2020 i o sprawę działki na Wilanowie, zgłoszoną do prokuratury (i umorzoną przez nią). Janusz Hańderek zwrócił uwagę, że sześciu członków obecnego zarządu działało w poprzednim, więc zarzuty pod adresem byłych władz są w jakimś sensie kierowane również do nich (…) Ostatecznie w atmosferze wzajemnego zaufania po pięciu godzinach delegaci rozjechali się do domów – relacjonuje dziennik z Katowic.

Później krótki tekst z okładki – o tym, że piłkarzom Ruchu brakuje tylko punktu, by zapewnić sobie na boisku trzecie miejsce w lidze, a jeśli wygrają dziś z Lechem, mogą myśleć nawet o wicemistrzostwie. Jest też parę zdań o sytuacji kadrowej. Pod znakiem zapytania stoi występ Daniela Dziwniela i Bartłomieja Babiarza.

Aha, Sport przypomina, że Ruch ma o co walczyć…

Dla zawodników Ruchu ewentualne drugie miejsce to nie tylko sukces sportowy, ale również większa premia. Mistrzostwo wyceniono na 2 miliony złotych, drugie miejsce na 1,2 miliona, zaś trzecie na 850 tysięcy. Drużyna walczy zatem o dodatkowe 350 tysięcy. Ustalono, że podział premii wśród piłkarzy uzależniony będzie od liczby minut rozegranych w ekstraklasie (…) Chorzowianie w trakcie sezonu nie otrzymywali żadnych premii meczowych, a za miejsca 4-8 obiecane mają zaledwie… 20 tysięcy.

Robert Warzycha nie wziął tymczasem na dzisiejszy mecz Tomasza Majtana i Roberta Jeża, co zdaniem Sportu może sugerować chęć pozbycia się dwójki Słowaków. Majtan gra ostatnio regularnie w rezerwach i z pewnością odejdzie. Sytuacja Jeża nie jest pewna, ma rozstrzygnąć się po sezonie.

SUPER EXPRESS

Dawka futbolu na łamach Super Expressu mniej więcej ta sama, co zwykle. Podstawowym punktem programu jest rozmówka z Miro Radoviciem zatytułowana: Miejsce Legii jest w Lidze Mistrzów.

Szydercy się odezwą: Z kim do Ligi Mistrzów, z Dwaliszwilim?!
– Będę bronił Lado, bo to dobry piłkarz! Krytyka, jaka na niego spadła, była zdecydowanie przesadzona. I nie mówię tak, bo wypada. Naprawdę tak uważam! Kiedy był na boisku, to zawsze drużyna coś z tego miała.

Zdaniem krytyków niewiele… Podobnie mało pożytku było z Ojamy.
– Ojamę stać na zdecydowanie lepszą grę. W paru meczach pokazał, że potrafi bardzo dużo.

Kto był objawieniem Legii w tym sezonie?
– Ondrej Duda. Ma serce legionisty. Uparł się, żeby u nas grać, chcieli go złamać, ale dopiął swego. I Michał Ł»yro. Ostatnie dwa miesiące miał rewelacyjne.

Narzekaliście z Ivo Vrdoljakiem, że drużyna Legii nie jest zintegrowana, że jesteście bardziej znajomymi z pracy niż przyjaciółmi. Impreza po meczu z Ruchem wzmocniła szatnię?
– W ostatnim miesiącu wspólnych spotkań było więcej. Siedzieliśmy, gadaliśmy i… zbliżyliśmy się do siebie.

Nic ciekawego. Chyba że to, że Rado zamierza pomóc finansowo ofiarom powodzi na Bałkanach, a sam niedługo organizuje chrzciny bliźniaków – imprezę na blisko stu gości.

Drugi tekst to nietypowa, mundialowa oferta Ronaldinho. Kilka zdjęć, mało tekstu.

Ronaldinho Gaucho (34 l.), jeden z najsłynniejszych brazylijskich piłkarzy ostatnich lat, postanowił zarobić na zbliżającym się mundialu. Piłkarz chce wynająć swoją luksusową willę w Rio de Janeiro za 15 tysięcy 454 dolary dziennie. Wprawdzie cena jest wysoka, ale Ronaldinho oferuje za nią luksusy. Rezydencja położona jest w bogatej części Rio – Barra de Tijua. Posiada pięć sypialni i sześć łazienek, basen, saunę, salę kinową, a nawet pomieszczenie do uprawiania jogi. Brazylijczyk, który obecnie jest piłkarzem Atletico Mineiro, nie załapał się do kadry „Canarinhos” na mistrzostwa. W ogłoszeniu Ronaldinho zaznaczył, że dom jest dostępny w pierwszej połowie lipca, czyli w najważniejszej fazie mistrzostw (finał zostanie rozegrany 13 lipca w Rio de Janeiro). Piłkarz uściślił, że za 15 tysięcy dolarów dziennie w jego rezydencji może zamieszkać maksymalnie osiem osób. Każda dodatkowa wiązać się będzie z dopłatą.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Powrót Superpucharu na okładce Przeglądu.

I o tym też traktuje pierwszy z tekstów wydania.

Leśnodorski podrzucił pomysł podczas poniedziałkowej Rady Nadzorczej Ekstraklasy S.A. Podchwycił go Zbigniew Boniek. Prezes PZPN zobowiązał się do przejęcia organizacji Superpucharu od Ekstraklasy S.A. Spółka nigdy nie ukrywała, że ewentualna reaktywacja meczu to dla nich kula u nogi. – Nie chcemy do tego dokładać. Nie jesteśmy spółką, która jest powołana do organizacji meczów. To domena klubów i PZPN. Superpuchar byłby jedynym meczem w roku, który mielibyśmy organizować. Nie chcę, żeby cały zespół przez trzy miesiące w roku poświęcał 50 procent swojego czasu na ten projekt – mówił w styczniu na łamach „Przeglądu Sportowego prezes ESA Bogusław Biszof. PZPN już robi wszystko, by przywrócić blask rozgrywkom o Puchar Polski. Zreformował regulamin, drabinka jest znana od pierwszego losowania na stopniu centralnym, finał ma być rozgrywany zawsze 2 maja w święto Flagi Narodowej i zawsze na Stadionie Narodowym. Mecz Zawiszy z Zagłębiem obejrzało ostatnio prawie 40 tysięcy kibiców. Ceny biletów były bardzo niskie i takie mają być utrzymane przynajmniej w następnej edycji. Teraz Boniek znowu chce się zaangażować w odkurzenie mocno zaniedbanego i pozbawionego reputacji Superpucharu. Dla Legii będzie to sprawdzian przed startem w eliminacjach Champions League – pierwszy mecz II rundy warszawianie zagrają 15 lub 16 lipca. Zawisza rozpoczyna kwalifikacje do Ligi Europy 17 lipca.

Na tej samej stronie znajdziemy informację o Piechu, którą cytowaliśmy w Fakcie, a także tę samą rozmowę z Kamilem Grosickim. Zacytujemy, bo w PS jest ona nieco obszerniejsza.

Za panem dziwny – jak to pan określił – sezon.
– Dziwny, przecież przez pół sezonu w Turcji w ogóle nie grałem, później doszło do dość niespodziewanego transferu do Francji, już we Francji byłem blisko zdobycia Pucharu, później walka o utrzymanie niemal do samego końca i ostatecznie miejsce w połowie tabeli. Działo się, nie ma co.

Z tej drugiej połowy sezonu w której pan grał jest pan zadowolony?
– Wejście do zespołu Rennes miałem dobre, ale końcówkę sezonu, ostatni miesiąc wyraźnie słabszy. ٹle się czułem, byłem zmęczony. Pewnie wpływ na to miało to, że w pierwszej części sezonu w ogóle nie grałem i w końcówce ligi francuskiej fizycznie troszkę niedomagałem. Ale generalnie jestem bardzo zadowolony z transferu do Francji, z tego, że zacząłem grać. Ł»e w końcu zmieniłem otoczenie, z Turcji na Francję. Gdzie by człowiek nie był i nie grał to wszędzie będzie źle się czuł. We Francji wyraźnie odżyłem. No i wracam do reprezentacji, a to dla mnie ma też duże znaczenie.

Zna pan zamierzenia Rennes na następny sezon?
– Na pewno drużyna musi lepiej zaprezentować się, niż w tym sezonie, gdy niemal do końca drżała o utrzymanie. Gdy przyszedłem to działacze i trener mówili, że podstawową kwestią jest utrzymanie, ale następne rozgrywki muszą być wyraźnie lepsze. Z tego powodu pewnie klub się wzmocni. Rennes nie jest biedne, więc środki na transfery znajdą się. Mój osobisty cel pokrywa się z tym, co myślą inni piłkarze. Bardzo byśmy chcieli awansować do europejskich pucharów. Nieważne czyli poprzez ligę czy Puchar Francji. Teraz było blisko, bo gdybyśmy wygrali finał Pucharu zagralibyśmy w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie się uda.

„Opozycja uciszona”. Na wtorkowym zjeździe Polskiego Związku Piłki Nożnej prezes Zbigniew Boniek poradził sobie z głosami krytyki – pisze PS. Najaktywniejsi byli działacze z Małopolski.

Doroczny zjazd, który musi być zwoływany, bo tego wymaga statut federacji, to w zasadzie jedyna okazja, kiedy działacze z terenu przy otwartej kurtynie mogą zderzyć się z obecnym szefem związku. Boniek zadeklarowaną opozycję ma w największym piłkarskim regionie – w Małopolsce, czego dowód mieliśmy już przed rokiem. Wtedy ludzie skupieni wokół Ryszarda Niemca doprowadzili do tego, że prezes musiał zrezygnować z forsowania swoich poprawek do statutu (chciał m.in. zwiększenia uprawnień Komisji ds Nagłych). Tym razem Małopolska znowu natarła, ale Boniek z atakiem sobie poradził. – Proszono mnie, abym nie rozkołysał jeszcze bardziej tego okrętu na wzburzonym morzu, dlatego tym razem zrezygnuję z metafor, wolt, różnego rodzaju konstrukcji stylistycznych, które podnoszą temperaturę – kwieciście przemawiał Niemiec, ale i tak Bońkowi dołożył. Dziwiło go, że na horyzoncie znowu pojawia się stary temat poprawek do statutu, które nazwał hańbiącymi, i że szef związku tak łatwo odpuścił sprawę EURO 2020. – Na mistrzostwa Europy nie mieliśmy żadnych szans, a zmiany w statucie muszą być, choćby po to, by w przyszłości można było zwiększyć ekstraklasę do 18 drużyn – odpowiadał spokojnie Boniek. – Jeśli tylko o to chodzi, to ja na kolanach przyjdę z Krakowa, by za tym statutem zagłosować – kpiąco zareagował szef Małopolskiego ZPN. Jego krajan Zbigniew Lach zarzucał prezesowi hipokryzję, bo nie widzi związku między kierowaniem federacją, a wynikami pierwszej reprezentacji. – Przecież gdy Polacy słabo grali na EURO 2012, właśnie pan pozwolił sobie wówczas na złośliwy komentarz: jaki prezes, taka reprezentacja. Teraz jest pan prezesem i co?

Prejuce Nakoulma chciał zwiać z Zabrza bez pożegnania?

W zeszłym tygodniu reprezentacja Burkina Faso grała u siebie z Senegalem (1:1). Nakoulma wyjechał na towarzyskie spotkanie kilka dni wcześniej. Okazuje się, że przed wyjazdem sondował możliwość zostania już u siebie w domu w Wagadugu. Chciał sobie zrobić dłuższe wakacje i nie wracać do Polski na ostatnie spotkania Górnika, z którym wciąż wiąże go umowa. Działacze i trenerzy nie zgodzili się jednak na takie potraktowanie. – Nie ma takiej możliwości, żeby ktoś mógł się z nami pożegnać w ten sposób. Piłkarze mają przecież kontrakty. Wymagamy od nich pełnego profesjonalizmu – podkreśla Józef Dankowski, który oficjalnie pełni funkcję pierwszego trenera. Przeciwko Senegalowi Nakoulma zagrał połówkę. Do Polski wrócił w piątek po południu. Zmęczonego podróżą gracza trener-menedżer Robert Warzycha odstawił od kadry meczowej na spotkanie z Wisłą (3:2). Do Bydgoszczy skrzydłowy jednak pojechał i dziś ma zagrać z Zawiszą. W niedzielnym meczu z Lechią wystąpi po raz ostatni w koszulce Górnika. Latem Burkińczyk najprawdopodobniej przeniesie się do Francji. Mówi się o zainteresowaniu Lorient czy Nice.

Ostatnim z materiałów, który można zacytować to wywiad Katarzyny Koziarz z Ciro Immobile, który być może zastąpi Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund. Jest bardzo za tym…

To pan zastąpi Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund?
– Bardzo możliwe. Przyznam, że mój agent ma teraz mnóstwo pracy w związku z ofertami, jakie do niego napłynęły. Od razu trochę ułatwiłem mu robotę, mówiąc, żeby brał pod uwagę tylko te drużyny, które w przyszłym sezonie będą występować w Lidze Mistrzów. I nie jest ukrywam, że Borussia Dortmund jest pierwsza w kolejce. Bardzo szanuję ten klubu. Perspektywa zastąpienia Roberta Lewandowskiego to dla mnie wielkie wyzwanie. Tak samo jako walka o miano najlepszego strzelca w Bundeslidze.

Został pan królem strzelców Serie A, grając w dość przeciętnej drużynie, jaką jest Torino. Okazał się pan lepszy od takich napastników jak Llorente, Tevez czy Luca Toni. Zaskoczony?
– Najwyraźniej mam to w genach. Jeszcze dwa lata temu grałem w Serie B i też byłem najlepszym strzelcem (28 goli w barwach Pescary – red.). Ale – jak powiedział mój tata – dopiero teraz, będąc najskuteczniejszym w Serie A, jestem stuprocentowym napastnikiem.

ANGLIA: Lallana w Spurs?

Jak można było się domyślić, na angażu Pochettino zaciąg z Southampton w Tottenhamie się nie skończy. Na pierwszy ogień poszedł Lallana, zawodnik, którego chciała u siebie cała czołówka, chce kontynuować współpracę ze szkoleniowcem, a przy tym będzie miał możliwość walki o wyższe cele. Kwota transferowa, która miałaby wchodzić w grę? 25 milionów funtów, czyli jak zawsze w przypadku piłkarzy angielskich, astronomiczna. Poza tym sporo o wracającym do zdrowia Suarezie, który straszy Anglików reprezentacją Urugwaju.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Del Bosque mógł być w United

Manchester United miał skontaktować się z Del Bosque w kwietniu. Oferowano mu znakomitą gażę, bo dwadzieścia milionów funtów za dwa sezony. Trener reprezentacji Hiszpanii odmówił jednak nawet prowadzenia rozmów, z lojalności dla kadry. Wcześniej ponoć Inter robił podchody pod szkoleniowca, z misją specjalną zwerbowania Del Bosque do projektu Thohira wysłany został Figo, ale bezskutecznie. Poza tym trwa festiwal zatrudniania obrońców do Barcy, wciąż główne nazwiska to Benatia i Marquinhos. Za tego drugiego Barca chce dać Alvesa i dwadzieścia milionów.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Śmieszna oferta dla Benatii

We Włoszech wciąż echa zatrudnienia Inzaghiego na stołku trenerskim w Milanie. Poza nim miałby też przy San Siro znaleźć się Sacchi, który pomagały by Superpippo. W „La Gazetta” ciekawa rozmowa z Benatią: – Nigdy nie chciałem odejść, ale Roma złożyła mi śmieszną ofertę. Cztery miliony rocznie? Nie żądałem nawet trzech! – przekonuje rozchwytywany na rynku transferowym zawodnik. W „Tuttosport” garść plotek transferowych, do Interu przymierzani Suarez z Atletico oraz Insua. Maksimović z Torino podpisał natomiast nowy kontrakt.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama