Kamil Biliński wciąż jest chyba w Polsce piłkarzem niedocenianym. Z pewną taką nieśmiałością podchodziliśmy do jego osiągnięć strzeleckich na Litwie, nie pomagał fakt, że w Polsce praktycznie nic nie osiągnął. Jednak Dinamo Bukareszt to nieprzypadkowa drużyna i jeśli ty wywalczy miejsce w składzie, jeśli tu będzie regularnie strzelał, zasługuje na rozeznanie i szacunek. Dziś zrobił ku temu ważny krok, dwukrotnie ukłuł bowiem w wyjazdowym starciu z Botosani.
Nie będziemy udawać, że kariera Bilińskiego w Bukareszcie przebiega kryształowo. Tak nie jest, rywalizacja o skład w Dinamie była trudna, faworytem trenera i mediów był młody Rumun, George Tucudean, zaledwie 22-letni. Ten jednak już został zakontraktowany przez Standard Liege, otwiera się więc szansa przed Polakiem, który, umówmy się, biorąc pod uwagę to ile grał, a ile grał Tucudean, wcale nie ma jakichś tragicznych wyników. Jasne, cztery gole nie powalają, ale wspomniany nowy gracz Liege przez 22 kolejki strzelił siedem razy (1651 minut), tymczasem Polak grał o wiele mniej(około 550 minut).
Biliński:
Tucudean:
Reszta rywali do składu nawet nie zdołała strzelić gola, choć łącznie napastników wystąpiło w tym sezonie ośmiu. Trafiali tylko Biliński i Tucudean, taki Joel Thomas zagrał 14 razy, nie trafił ani razu. Oczywiście, Dinamo pewnie wzmocni atak, ale na ten moment wśród zawodników, którzy są w kadrze i będą w niej na następny sezon, to Polak ma najlepsze statystyki. Ciekawie zapowiada się więc nowy sezon, będziemy bacznie obserwować Bilińskiego.
Dane: transfermarkt, livesports


