Reklama

5% piłki, reszta to syf. Wyrób meczopodobny we Wrocławiu

redakcja

Autor:redakcja

20 sierpnia 2018, 20:50 • 3 min czytania 18 komentarzy

Dwa tygodnie temu w poniedziałek zaserwowano nam żenujące widowisko Cracovii z Arką Gdynia. Teraz dostaliśmy absolutnie niestrawny wyrób meczopodobny Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin. Piłki w piłce było może 5%, reszta to niebezpieczny dla zdrowia i życia syf. Chyba więcej stołować się tu nie będziemy.

5% piłki, reszta to syf. Wyrób meczopodobny we Wrocławiu

Na wrocławskim stadionie zorganizowano festiwal ludzi, którzy minęli się z powołaniem. Mogliśmy zobaczyć, jak walczą o to, żeby przyjąć piłkę, celnie podać i dobrze strzelić. Przeważnie tę walkę przegrywali. Liczba nieoptymalnych wyborów w akcjach ofensywnych była wprost niebywała. Debiutujący w pierwszym składzie “Portowów” Iker Guarrotxena też miał sporo słabych momentów. Zaliczył chociażby groźną stratę, po której zespół uratował Lasza Dwali (tuż przed przerwą zszedł z powodu kontuzji). On jednak potrafił chociaż co nieco dryblować, kilka razy mu to wyszło. Hiszpan nie zawsze panicznie szukał pozbycia się piłki, co sprawiało, że na tle reszty czasami wyglądał jak ktoś, kto jednak dokonał właściwego wyboru zawodu. Czasami.

Radosław Majewski poza niecelnym strzałem z pierwszych minut znów nie pokazał niczego. To znaczy niczego pozytywnego, bo mógł sprezentować rywalom dwa gole. Po jego stratach na własnej połowie do dobrych sytuacji dochodził Robert Pich, ale raz zatrzymał go wychodzący Łukasz Załuska, a potem Słowak strzelił niecelnie. Załuska po przerwie również zrobił swoje na przedpolu, gdy obronił strzał Arkadiusza Piecha (ładne podanie za plecy obrońców od Macieja Pałaszewskiego). W końcówce bramkarza Pogoni Marcin Robak nawet minął, ale kąt był dość ostry i jego uderzenie zablokował Sebastian Rudol. Stoper Pogoni miał swój dzień, z zawodników z pola był najlepszy. Gdyby jeszcze w pierwszej odsłonie wykorzystał dogranie Kamila Drygasa, gdy miał miejsce w polu karnym…

Poza tą akcją “Portowcy”, nie licząc nieudolnych prób strzałów z dystansu, nie stwarzali sytuacji. Dopiero w 81. minucie rezerwowy Dawid Błanik wykorzystał przestrzeń, minął dwóch przeciwników i nie wywalił się (!), a następnie podał do Adama Frączczaka. Być może nieco za lekko, ale gdyby kapitan gości był w formie, pewnie i tak skorzystałby z okazji. A że aktualnie jest totalnie pod formą, skończyło się łatwą interwencją dla Jakuba Słowika.

Generalne Śląsk jako drużyna sprawiał ciut lepsze wrażenie, jednak to na zasadzie “był mniej kulawy niż druga strona”. Zastanawia nas, jaka przyszłość czeka takiego Mateusza Radeckiego. Facet sprawia wrażenie zawodnika, który najchętniej ustawiłby się tuż przed stoperami, wziął za nich rozgrywanie do najbliższego – Piotr Celeban z Wojciechem Gollą musieli go wyganiać wyżej – i w zasadzie tyle. Ewentualnie jeszcze potruchtał trochę w defensywie, parę razy kogoś skosił i ze dwa razy w meczu poszedł w pole karne na dośrodkowanie. Może to nie jest jego prawdziwe oblicze, ale dziś nas do siebie nie przekonał.

Reklama

Śląsk po inauguracyjnym 3:1 z Cracovią sukcesywnie obniża loty. W Pogoni nadal trudno zaobserwować jakiś postęp. To naprawdę nie jest przypadek, że ta ekipa po pięciu kolejkach ma dwa punkty i jednego gola z rzutu karnego.

[event_results 516674]

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...