Zagłębie nie zatrzymało klubowego autobusu przed stadionem, tylko wjechało nim na murawę, wstawiło go w swoje pole karne, a potem patrzyło co się stanie. I działo się jedyne co mogło – nic, bo Śląsk w ofensywie to przecież nie żadne „Galacticos”. No, z jednym wyjątkiem, bo Marco Paixao gra na takim poziomie, że kwestią czasu jest chyba jak jakieś oszołomy zaczną wciskać go do kadry. Naszej. Tak, nie zdziwimy się nic a nic, gdy ktoś poruszy ten temat. Dziś Marco próbował, próbował i próbował, aż wreszcie w końcówce przeparkował autobus przy pomocy Sebastiana Mili.
Powiedzmy sobie wprost: więcej emocji niż w pierwszej połowie można uświadczyć bawiąc się kijkiem w kałuży. Minimum dwie mocne kawy były potrzebne, by nie wykorzystać tego meczu do popołudniowej drzemki.Choć mecz był słabiutki, tak trzeba powiedzieć, że w wyścigu dwóch żółwi znacznie bardziej na punkty zasłużył Śląsk. Przynajmniej próbował, częściej grał piłką, parę razy Rodicia zmusili wrocławianie do gimnastyki. Zagłębie dla odmiany ocierało się momentami o taktykę rodem z B-Klasy – zabrać piłkę, wybić jak najdalej w las, będą jej szukać to nic nam nie strzelą. Wszyscy ofensywni gracze z Lubina zasłużyli dzisiaj na pieszy powrót do domu, a w tej pielgrzymce powinien im towarzyszyć Droppa ze Śląska, którego należy spakować razem z Plaku do skrzyni i wysłać gdzieś daleko od naszej ligi.
Dlatego tak naprawdę ciekawsze od tego meczu były wypowiedzi wokół niego. Przeczytaliśmy na jednym z portali między innymi, że strzelona w 88. minucie bramka ożywiła mecz. Prędko takiej perełki nie uświadczycie, a co najważniejsze – to prawda. Lenczyk ostro zabiegał jednak o miano cytatu dnia: – To był mecz Zagłębie Lubin – Marco Paixao – stwierdził po końcowym gwizdku. Co do drugiej części zdania zgoda, ale że Zagłębie brało udział w meczu? Grało w piłkę? Oj, chyba jednak nadużycie miesiąca. Wyróżnienie też dla Tadeusza Pawłowskiego, który „zamierzał kontynuować dobrą serię”, podczas gdy ta wspaniała seria to jeden wygrany mecz. „Nuda, nuda i jeszcze raz nuda” – to z kolei Tomasz Łapiński.
Aha, jak na derby, frekwencja na pewno nie powaliła. Niezmiennie od wielu kolejek widzowie mają okazję podziwiać estetykę krzesełek na stadionie Śląska, a nie konkretnie zapełnione trybuny.

Fot.FotoPyK