Jeśli wszystkie finały pucharów z udziałem Polaków będą tak napakowane emocjami, jak to co obejrzeliśmy przed momentem na Polsacie Sport, to trudno o lepszy trailer przed mundialem. Mateusz Klich – mimo że kurs na Zwolle wynosił przed meczem 8.0 – sięga po pierwsze poważne trofeum w swojej karierze i chyba powoli może się żegnać z ligą holenderską. Dziś „Clichy“ na tle Ajaksu znów pokazał klasę. Asysta, kluczowe podanie i niezliczona liczba odbiorów. W skali Weszło – ósemeczka. I to przy naprawdę surowym, ekstraklasowym ocenianiu!

– To takie typowo polskie – mógł jednak pomyśleć nasz reprezentant po pierwszej minucie meczu. Wtedy kibice Ajaksu, po pierwszym niebezpiecznym podaniu Klicha, stwierdzili, że zagrożenie trzeba minimalizować i – nie zważając na własnego bramkarza – spalili pole karne. Sprawa była na tyle poważna, że piłkarze – jak niedawno na Koronie – na dobrych kilkanaście minut zeszli z boiska, o spokój apelował Edwin van der Sar („stop this shit!“), a Kenneth Vermeer, nad którego głową przeleciał deszcz meteorytów, kompletnie stracił kontakt z rzeczywistością. Ajaksowi starczyło pomysłu na jedną bramkę (absolutnie fenomenalny van Rhijn) i strzał w poprzeczkę Krkicia, a Zwolle – grające z minuty na minutę coraz spokojniej i dojrzalej – wykręciło chyba najlepszą skuteczność w swojej historii. Wpadało po prostu wszystko. 5:1.
Klich już przed meczem opowiadał w „Przeglądzie“, że piłkarze Ajaksu przestają być kozakami, gdy założy się im większy pressing. W stu procentach miał rację. Piłkarze de Boera niby utrzymywali się przy piłce – momentami mieli posiadanie na poziomie 69% – ale praktycznie przy każdej akcji ktoś błyskawicznie do nich doskakiwał. Przodował tu przede wszystkim Mateusz, który zaliczył świetny odbiór przy drugiej bramce, centrował z rożnego przy piątej, a w samej końcówce zaliczył jeszcze dwa efektowne prostopadłe podania. Na nas wrażenie zrobiło jednak co innego – chyba jeszcze nie widzieliśmy, by ten chłopak tak harował w obronie.
Cieszyć może się też duet Tkocz-Nawałka (to chyba już odpowiednia kolejność?). Dochowaliśmy się na „ósemce“ klasowego piłkarza, który potrafi to pokazać na tle klasowego rywala. Wypada tylko pogratulować.