Wynalazek Sherwooda odpalił. Hurri(Kane) na czele rewolucji?

redakcja

Autor:redakcja

19 kwietnia 2014, 17:52 • 5 min czytania

Do niedawna był jedynie talentem znanym z Football Managera, nie potwierdzających swojego potencjału w realu. Wiadomo, jak to jest z gwiazdkami z produkcji Sports Interactive – nawet twórcy dzieła Milesowi Jacobsonowi i jego przepastnemu zespołowi skautów zdarzają się pomyłki w ocenie potencjału danego piłkarza. Do 7 kwietnia tego roku zdążył zagrać marne 35 minut w Premier League, grając ogony w ledwie czterech spotkaniach. Mecz z Sunderlandem zmienił wszystko – Tim Sherwood postawił na niego od pierwszej minuty, a smukły napastnik Tottenhamu odwdzięczył się golem. Miał szczęście, że trafił akurat na Sherwooda, który nie bał się na niego postawić i nadal to robi. Piłkarz w trzech kolejnych spotkaniach trafiał do siatki rywali i nagle wszyscy zaczęli na White Hart Lane odmieniać jego nazwisko przez wszystkie możliwe przypadki. A jest co odmieniać. Przed Wami prawdziwy „Hurricane”, czyli po prostu Harry Kane.
Podliczając wszystkie mecze w obecnym sezonie, Kane w 28 meczach strzelił 15 goli. Na całkiem przyzwoity dorobek snajpera złożyły się: osiem trafień w ośmiu meczach Premier League U21, trzy gole w siedmiu spotkaniach dorosłej PL, a także jedno trafienie w dwóch meczach Pucharu Ligi. Jeśli dołożymy do tego trzy gole w trzech meczach kwalifikacyjnych do Mistrzostw Europy do lat 21, wychodzi nam całkiem przyzwoity młody snajper. Oczywiście to dopiero początek kariery tego niespełna 21-latka, ale jeden gol zdobywany w Premier League co 97 minut jest całkiem dobrą średnią. Sam Harry jest niesamowicie ambitny i mimo, iż dopiero stawia pierwsze kroki w dorosłym futbolu wie, gdzie znajduje się finał jego wędrówki: „Grałem w kadrze Anglii na każdym możliwym szczeblu poza pierwszą reprezentacją i to jest następny krok w mojej karierze”. Sodówka?

Wynalazek Sherwooda odpalił. Hurri(Kane) na czele rewolucji?
Reklama

Raczej nie – Kane długo czekał na swoją szansę, tułając się na wypożyczeniach m. in. w Millwall, Leyton Orient, Norwich i Leicester City. Zbierał szlify potrzebne do przeskoku na poziom Premier League i patrząc na jego ostatnie występy można śmiało powiedzieć, że taktyka ta przyniosła oczekiwane rezultaty. Oddajmy głos Harryemu: „Nareszcie czuję, że jestem wystarczająco dobry, aby grać dla „Kogutów” w PL”. Napastnik wypowiedział się także szerzej odnośnie swoich planów względem występów w trykocie dumnych synów Albionu. Nie można piłkarzowi odmówić całkiem praktycznego podejścia do całej sprawy: „Roy Hodgson ogląda praktycznie każdy mecz Premier League. Kiedy Andros Townsens grał dobrze, został powołany i pomógł nam zakwalifikować się na mundial. Chcę przejść podobną drogę i dostać powołanie. Jeśli będę grał dobrze w każdym meczu, dlaczego mam nie dostać szansy?”.

Kane czuje się coraz pewniej na White Hart Lane, a dla kibiców on oraz Tim Sherwood stają się powoli symbolem pewnej rewolucji, jaka dokonała się w Tottenhamie w ostatnim czasie. Przed sezonem wydawało się, że obecna kampania będzie bajką. Do kanonu przeszły już słowa wypowiedziane przy okazji sprzedaży Bale`a do Realu i kupna całego zastępu jego następców: „Sprzedaliśmy Elvisa, ale kupiliśmy Beatlesów”. Czas pokazał, że zamiast „Chłopców z Liverpoolu” sprowadzono w większości przebranych za Beatlesów członków Just 5. Pod topór poszła także głowa trenera – Andre Villas Boas, cudowne dziecko portugalskiej myśli szkoleniowej zostało zastąpione „chłopakiem stąd”, czyli Sherwoodem. Z obecnym menedżerem „Kogutów” jest tak, że co rusz napotykamy się w prasie na doniesienia o tym, kto zastąpi Anglika w lecie. Trenerska giełda kręci się w najlepsze. Naszym zdaniem Sherwood powinien dostać jednak szansę na kolejny rok, ponieważ następny szkoleniowiec wcale nie gwarantuje sukcesów, a Sherwood ma jeden niezaprzeczalny atut – doskonale zna klub i wszystkich piłkarzy.

Reklama

Z czasem jego praca zacznie przynosić efekty, dajmy mu w spokoju przepracować lato. Dodatkowo w ostatnim czasie gra Tottenhamu powolutku zaczyna nabierać kształtu, nie tylko Kane objawił światu swój talent. Na dobre rozbłysła w końcu gwiazda Christiana Eriksena, którego bilans w ostatnich pięciu meczach wręcz powala – cztery gole i pięć asyst. Dzisiejszego popołudnia „Koguty” pokonały Fulham 3:1 – Eriksen znów wyreżyserował cały mecz i zaliczył dwie asysty, a bohater tego tekstu Kane strzelił kolejnego gola. Harry w swoim kazusie dostrzega szansę dla innych, dodatkowo wieszcząc nowy trend na White Hart Lane: „Fani kochają wielkie transfery i głośne nazwiska, ale mamy kupę utalentowanej młodzieży w naszym klubie, która nosi koszulkę Tottenhamu z dumą i miłością i tylko czeka na swoją szansę”. Kogo miał na myśli Kane? Oczywiście Townsenda i Bentaleba, którzy grają już w pierwszej drużynie Tottenhamu, ale także Toma Carrolla i Jake`a Livermore`a, którzy zbierają doskonałe noty odpowiednio w QPR i Hull City. W klubie jest także wielu zdolnych juniorów, którzy tylko czekają na swój debiut.

Kane nie ma wątpliwości: „To ważne nie tylko dla klubu, ale i przyszłości naszej kadry, że dostajemy kolejne szanse. A co najważniejsze, nie zawodzimy (…) Mamy potencjał i dobrze, że możemy sprawdzać się w tak młodym wieku. Mamy zdolności, aby przeć naprzód i odcisnąć piętno na Tottenhamie (…) Gramy ze sobą od lat i znamy swoje ruchy, zachowania na boisku. Jesteśmy zgraną grupą. To zaprocentuje”. Odważne słowa jak na gościa, który ma w dorobku ledwie trzy gole w Premier League. Coś nam jednak mówi, że młoda fala na czele z Harrym może z zmienić oblicze Tottenhamu i niedługo już nikt nie będzie pamiętał o luksusowym piłkarskim szrocie, którego symbolem stał się ekskluzywny rezerwowy Roberto Soldado.

KUBA MACHOWINA

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama